Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Milosc nigdy nie ustaje? kolejny koniec malzenstwa
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-17, 09:03   

miodzio63 napisał/a:
Jeśli rozwód cywilny pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego.

PG 31, 849 D - 853 B).

KKK 2386 Może zdarzyć się, że jeden ze współmałżonków jest niewinną ofiarą rozwodu orzeczonego przez prawo cywilne; nie wykracza on wówczas przeciw przepisowi moralnemu. Istnieje znaczna różnica między współmałżonkiem, który szczerze usiłował być wierny sakramentowi małżeństwa i uważa się za niesłusznie porzuconego, a tym, który wskutek poważnej winy ze swej strony niszczy ważne kanonicznie małżeństwo (Por. Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 84).



NIE MA TU MOWY O ZGODZIE NA ROZWÓD - nie myl ludzi, bardzo proszę nie wprowadzaj w błąd.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 345
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-17, 09:35   

twardy napisał/a:

Odmowa zgody na rozwód jest znakiem wierności Bogu i przysiędze małżeńskiej. Czy jeśli ktoś namawia mnie do przejścia ruchliwej ulicy na czerwonym świetle - to ja mam się na to zgodzić?


Dobre porównanie. :)

Jeśli ktoś przebiega ruchliwą jezdnię na czerwonym świetle (= łamie zakaz rozwodów) i mnie namawia do przejścia na czerwonym świetle (= do zgody na rozwód), to czy moja zgoda będzie wyrazem mojej mądrości czy głupoty? Jeśli łamię Boży zakaz i narażam się na życie w nieprzyjaźni z Bogiem, to będzie to wyraz mojej mądrości i wierności, czy mojej głupoty i niewierności?

Jeśli Bóg jest na 1. miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu... Jeśli wybieram Boże rozwiązania, jestem w bliskiej więzi z Bogiem, to Bóg mi będzie błogosławił i będę przez Niego prowadzony w taki sposób przed sądem, żeby swoją postawą - w tym bardzo istotną (z punktu widzenia wierności Bogu) niezgodą na rozwód - wyrażać miłość i prawdę, wierność i wytrwałość, powściągliwość i pokój, stanowczość i siłę ducha, roztropność i równowagę emocjonalną. A do takiej nadzwyczajnej postawy uzdalnia Bóg tylko tych, którzy są Mu wierni... W małżeńskim przymierzu sakramentalnym z Bogiem nie ma miejsca na coś tak obrażającego Boga jak rozwód czy zgoda na rozwód.

miodzio63 napisał/a:

i myślę że o coś takiego chodziło Grzechowi co wcale nie jest ani aprobata, ani
popieraniem rozwodów
a jedynie czymś o czym mówi sam KK;

[b]Jeśli rozwód cywilny pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego.



W warunkach polskiego prawa powyższa klauzula nie ma zastosowania, gdyż istnieje np. instytucja separacji, która daje nie gorsze, a nawet w pewnych sytuacjach lepsze zabezpieczenie niż rozwód np. w zakresie alimentacji i zgonu współmałżonka separacja jest korzystniejsza. W prawie polskim nie ma więc sytuacji, w których rozwód pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia opieki nad dziećmi lub obrony majątku. Nie ma więc usprawiedliwienia dla rozwodów w małżeństwach sakramentalnych w Polsce, gdyż nie można się odwołać na swoje usprawiedliwienie do powyższej klauzuli.
Świetnie tę kwestię z moralnego punktu widzenia naświetlił o. prof. Jacek Salij w tekście: "Ślubuję Ci wierność" - http://miesiecznik.wdrodz...98#.UV6PWqKeM84 .

Czy usprawiedliwia mnie to, że przechodzę ruchliwą ulicę w niedozwolonym miejscu (=rozwód), gdy obok jest dozwolone przejście na pasach (=separacja), z którego nie korzystam. I czy mogę mieć pretensje do policjanta, który wlepia mi mandat za łamanie zasad?
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki
www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
Ostatnio zmieniony przez Andrzej 2013-12-17, 09:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-17, 09:54   

Landis 85 – piszesz ze znasz wiele osob ktore rozwodzily sie latami, ale w spokoju – w porzadku, nie neguje ze to niemozliwe. Ale ja znam swojego meza I wiem, ze on, kiedy mowi mi wielokrotnie, prosi grzecznie miesiacami tak? - Ze nie chce ze mna byc, ze to koniec, ze chce spokoju – I defakto nie robi mi zadnych innych przykrosci (poza tym, co nam ludziom tak ciezko zaakceptowac – odrzuceniem, niekochaniem mnie), a ja – mimo tego – bede go zmuszac do bycia moim mezem – no to ja wiem ze wtedy bedzie wojna. Z jego punktu widzenia bede robic mu na zlosc, bez skrupulow. Wiec I on ich nie bedzie mial I na pewno postaral by sie wtedy zycie mi bardzo 'umilic'.

Twardy – nie rozumiem dlaczego Grzegorz dostal ostrzezenie. To ja poruszylam tu ten temat w ogole, napisalam, moze to ja je powinnam dostac?

Lil – nie zarzucam Ci absolutnie zlosliwosci. Wiem, ze dobrze mi zyczysz. Moj maz sie nie waha – to jest wlasnie ten problem. Pozwu nei zlozyl bo – raz – fizycznie nie mial jak, bo nie byl w Polscea dwa – bo chcial zalatwic inne sprawy najpierw - wczesniej myslal ze z mieszkaniem szybciej pojdzie dlatego mowil o wrzesniu.
Krasnobar – nie wiem czy wyrazilam sie nie jasno, czy Ty tylko szukasz czegos za co moglbys skrytykowac. Nie mialam na mysli, ze Bog mnie natchnal, zeby pisac o tym, ze dam mu rozwod. Mialam na mysli w zasadzie calego dlugiego meila, jego sens, poza tym jednym zdaniem wlasnie. Mialam na mysli, ze Bog dal mi odwage zeby poruszyc ten temat z wnou w ogole, temat 'nas', schowac dume do kieszeni, zeby pokazac mezowi jeszcze raz, ze go nie skreslilam, zeby sie nie bac (caly dzien sie motalam czy jest sens pisac, czy mnie nie wysmieje znowu czy sie nie ze zlosci itd). TO mialam na mysli – I uwazam ze kazde dobre dzialanie, dobra wola jaka jest w dzialaniu – chec pojednania po prostu – to chyba moge uwazac ze pochodzi od Boga? Wiem, ze Bog nie chce rozwodu I nigdy nie napisalam ze Bog widocznie tak chcial – w kontekscie rozejscia sie czy nawet rozwodu. Rozeszlismy sie bo maz tego chcial, jesli bedzie rozwod to dlatego bo sie na niego zgodze, a nie bo Bog tak chcial. Ja to naprawde rozumiem.

A co do reszty – no jesli nie czytajac nawet tego meila uwazasz ze sie plaszczylam kolejny raz przed swoim mezem – w porzadku – to twoje zdanie. trudno, nie uwazam, ale nawet jesli tak by to odebral – trudno, przynajmniej kolejny raz sprobowalam zrobic COS....

Tak, niech tak bedzie, ze jestem manipulantka, ze ‘kombinuje’, bo jak chyba wiekszosc na tym forum zrobilabym chyba niemal wszystko, zeby moj maz mnie po prostu kochal, chcial byc ze mna. Cel? Tak, cel jest, no jakby nie bylo prawie najwazniejszy – oczywiscie, nie mowie o lamaniu czy pogwalceniu podstawowych praw moralnych czy Boskich, ale tak ogolnie, to tak – zrobilabym chyba niemal wszystko zeby bylo inaczej, zeby maz mnie kochal. Desperatka jestem? Byc moze. No jesli Ty robisz to dla tylko ‘idei’, zasady, czy inni na forum – zeby ratowac malzenstwo dla idei, a nie dla celu, zeby tak naprawde ten wspolmazlzonek wrocil/ nawrocil sie – to ok. Ja nie ukrywam, ze idea jest idea, bo to moja wiara, ale robie to jednak bo caly czas mam nadzieje ze tak sie jednak kiedys stanie – taki widze w tym cel, nie myslalam ze to cos nietypowego albo zlego. A ze widze przy okazji inne cele – plusy – tej walki – bo praca nad soba, poglebianie wiary itd - to jest oczywiste dla mnie, ale celem – tak – jest – zeby jednak byc fizycznie z mezem kiedys znow razem.

I na koniec – dla mnie – wiekszym kombinowaniem jest - nie powiem slowa rozwod, to moze go nie ponagle, moze sie nie odwazy, moze, moze, moze …. Jesli mi mezczyzna mowi mi przez 9 iesiecy ze nie chce ze mna byc I nie czuje nic juz do mnie – to czy mi sie to podoba czy nie – zakaldam ze wie co mowi I ze tak wlasnie jest. Nie przyjmowanei tego faktu do swiadomosci, zabieranie mu prawa do wolnego wyboru – ktory wlasnie dal mu Bog I ktory niestety rowna sie mozliwosci rowniez dokonywania zlych wyborow, takich ktore nie podobaja sie Bogu – czyli tutaj odejscie od zony, uwazam byloby wieksza formoa manipulacji, egoizmu cyz czegokolwiek negatywnego.
Dla mnie powiedzialam to jasno I wyraznie wielokrotnie – rowniez w meilu teraz. Jestem otwarta, gotowa, zaluje ze nie jestesmy razem, nigdy cie nie skreslilam. Wazna jest dla mnie przyszlosc - nie przeszlosc, nawiazalam to pewnych milych chwil ‘naszych’, piszac ze chcialabym przezyc jeszcze cos takiego z nim. Ale jednak: jesli moj mezu, dorosly czlowieku z wolna wola naprawde mnie nie chcesz, jestes pewien, nie masz zadnych watpliwosci, ze bedziesz szzesliwy beze mnie, to po ludzku, ja nie bede ci tego utrudniac.
Oczywiscie ujelam to inaczej ale taki byl mniejwiecej sens mojej wiadomosci do mojego meza. Uwazam ze jest on jasny, wyrazny i logiczny dla czlowieka ktory jednak od Boga jest teraz daleko I nie wierzy, nie kieruje sie zadnymi wartosciami wyzszymi, wiara. I nie uwazam aby moja wiadomosc byla potraktowana przez niego ze mi na nim nie zlaezy i idz sobie ode mnie w swiat.
Ale niewazne, naprawde. Swoja droga, nie wiem co bedzie jak on juz zlozy ten pozew, nie twierdze ze naprawde sie zgodze od razu, moze i nie, nie bede gdybac. Dlatego nie ma sensu dalej na ten temat teoretyzowac. Fakt jest taki ze w UK jest tez inzaczej I nie moge sobie o tak po prostu mowic ze nie daje mu rozwodu bo nie. Niewazne, poki co ja UFAM, ze jednak moze cos jeszcze sie zmieni, ze moze nie bedzie takiej koniecznosci w ogole, chociaz po ludzku slabo to wszystko wyglada. Zobaczymy co maz odpisze.
Przepraszam jesli kogokolwiek urazilam, moja wiara jak widac nie jest tak mocna, dojrzala jak wielu z Was tutaj, ale rowniez moje rozumienie pewnych spraw jest inne. I bynajmniej nie bardziej poblazliwe, jestem osoba bardzo samokrytyczna i ja wiem, ze jesli zgodzilabym sie na rozwod to nie bedzie podobac sie to BOgu. Nie probowalam przekonywac Was, ze to jest to, czego Bog by chcial czy ze to nic zlego. Co mialam na mysli to to, ze ja mimo wszystko uwazam ze tak mogloby byc lepiej w moim przypadku, ale na temat rozwodu narazie nie chce myslec nawet, bo moze jakos to sie pouklada jeszcze inaczej niz moge to sobie teraz wyobrazic. Bardziej chcialam sie skupic na tym ,ze w ogole napisalam do meza, ze on mi odpisal, ze wyciagnelam reke po raz kolejny i ze jestem z tego powodu szczesliwa, to w sumie chcialam wczoraj przekazac.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-17, 10:17   

Andrzej napisał/a:
W warunkach polskiego prawa powyższa klauzula nie ma zastosowania, gdyż istnieje np. instytucja separacji,

Z tego co mi wiadomo prawo kościelne jest jedno, nie dzieli się na polskie i pozostałe
Andrzej napisał/a:
W warunkach polskiego prawa powyższa klauzula nie ma zastosowania

W obliczach polskiego prawa -a także tego

Ko­ściół nie uzna­je praw­nie prze­pro­wa­dzo­nych roz­wo­dów cy­wil­nych. Nie za­le­ca ich, pro­po­nu­je ra­czej se­pa­ra­cję. Roz­wód prze­pro­wa­dzo­ny w są­dzie cy­wil­nym nie ma ka­no­nicz­nych kon­se­kwen­cji.

Pro­ble­mu nie ma do­pó­ki roz­wie­dzio­na osoba nie wej­dzie w nowy zwią­zek. Można żyć w sa­mot­no­ści

Skoro dla kościoła nie ma czegoś takiego jak cywilny rozwód....skoro dla Boga nie ma możliwości rozwodów....
nie rozumiem zatem tego wymachiwania szabelką Andrzeju.
Nie gniewaj się ale czasami nie rozumiem tego gwałtu i wrzawy z jaką nagle znikąd . .po miesiącach ciszy pojawiasz się
i słychać głośne LARUMMMMM

Nie ma aprobaty rozwodów, cywilne rozwody nie istnieją dla kościoła
mężem/zoną sakramentalnym/ą jest się aż do śmierci.
Inna sprawa jest kwestia zgorszenia.
tego jak rozwód, ewentualne przyzwolenie może wpływać na innych, siać zgorszenie, pokazywać zła drogę.
Zatem czym innym jest tak ukazywanie tej kwestii a czym innym jest wpajanie ludziom czegoś....
co tak naprawdę nie jest możliwym.

I kończąc:
cywilny rozwód..to cywilny rozwód.........
Odrębna instytucja.. odrębny ludzki dział.
Dla wiary i kościoła -to co w cywilu...nie istnieje
i oby to było jasne......

I jeszcze jedno Andrzeju jesteś założycielem tego forum,jesteś administratorem tego forum,jest podwalina tego forum
czyz nie piękniejszy będzie obraz zamiast znów słów o.Salija

słowa Andrzeja takie proste, z serca,prywatne

napisz ludziom sam
czy wyraziłeś zgodę na rozwód , czy walczyłeś o sakrament, co to w tobie zmieniło lub nie zmieniło.
Co zrozumiałeś, jak widzisz to dziś z perspektywy, jakie zajmuje miejsce w twoim sercu sakramentalna zona.
Nieraz lepiej być prostym człowiekiem niż sakramentalna maszyną

pozdrawiam

[ Dodano: 2013-12-17, 10:21 ]
Elżbieta napisał/a:
NIE MA TU MOWY O ZGODZIE NA ROZWÓD - nie myl ludzi, bardzo proszę nie wprowadzaj w błąd.

To ty Elzbieto wprowadzasz ludzi w błąd.....

Wiara wypowiada się jasno...nie ma ROZWODÓW.....cywilne rozwody dla kościoła nie istnieją....

zatem zgoda...lub brak zgody jest czysto teoretycznym rozważaniem...

czy takie trudne to do pojęcia!
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2013-12-17, 10:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-17, 10:33   

Andrzej, Elzbieta

Czy zawarcie tylko cywilnego ślubu ma dla kościoła jakąkolwiek moc prawną? (chodzi mi o prawo kanoniczne)
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-17, 10:43   

Andrzej napisał/a:
Czy usprawiedliwia mnie to, że przechodzę ruchliwą ulicę w niedozwolonym miejscu (=rozwód), gdy obok jest dozwolone przejście na pasach (=separacja), z którego nie korzystam. I czy mogę mieć pretensje do policjanta, który wlepia mi mandat za łamanie zasad?

Zajmujesz się Andrzej filozofią -jednocześnie manipulując ludżmi....
1.Prawo jest jedno cywilne - zwane przepisami ruchu, gdzie jasno określono przechodzimy przez jezdnie w miejscach wyznaczonych(patrz pasy-przejście dla pieszych)

2.Prawo Boże jest jedno NIE MA ROZWODÓW-a skoro ich brak to mężem i żona jesteśmy aż do śmierci bez względu co jeden z drugim sobie cywilnie pokombinuje.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-17, 10:52   

kiedysbylam napisał/a:
Twardy – nie rozumiem dlaczego Grzegorz dostal ostrzezenie. To ja poruszylam tu ten temat w ogole, napisalam, moze to ja je powinnam dostac?


A za co? Za takie poglądy jak poniżej?

kiedysbylam napisał/a:
wiem, ze jesli zgodzilabym sie na rozwod to nie bedzie podobac sie to BOgu. Nie probowalam przekonywac Was, ze to jest to, czego Bog by chcial czy ze to nic zlego.


Sama poruszyłaś temat - to fakt, ale rozmawiać można na każdy temat, ważne jakie argumenty się przedstawia.

Grzegorza argumenty są inne niż Twoje, a jego słowa:
"Może lepiej rozstać się we względnym spokoju licząc że może kiedyś małżonkowi kiedyś piknie coś w sercu, jakieś wspomnienia dobrych czasów?"
są ewidentną aprobatą rozwodu.

miodzio63 napisał/a:
Twardy znów zbyt pochopnie reagujesz :-/


Moja decyzja nie była decyzją pochopną. Tak jak wspomniałem w poście do Grzegorza, prawie miesiąc temu napisałem do niego wiadomość na PW, w której zwróciłem mu uwagę, że jego posty sugerują rozwód jako rozwiązanie sprawy kryzysu.
Uprzedziłem go również, że jeżeli nadal będzie sugerował i aprobował rozwody na forum, to udzielę mu upomnienia.
Po za tym przed podjęciem decyzji o udzieleniu upomnienia skontaktowałem się z kilkoma osobami, aby poznać również ich opinię na temat postów Grzegorza.
Jak widzisz moja decyzja nie była decyzją pochopną. ;-)
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 345
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-17, 11:03   

Andrzej napisał/a:
W warunkach polskiego prawa powyższa klauzula nie ma zastosowania, gdyż istnieje np. instytucja separacji,

miodzio63 napisał/a:
Z tego co mi wiadomo prawo kościelne jest jedno, nie dzieli się na polskie i pozostałe


Miodzio po raz kolejny w tej kwestii dot. rozwodów wprowadzasz w błąd, usprawiedliwiasz rozwody (na co regulamin Forum nie pozwala), a wystarczyłoby przeczytać to, co pisze w tej kwestii autorytet o. Salij w artykule do którego podałem link. Katechizm jest jednakowy na całym świecie, natomiast ww. klauzula ma różne zastosowanie i zależy to od konkretnego systemu prawnego w danym państwie. Tak to tłumaczy o. Salij:

Cytat:
Zasada podwójnego skutku

Pojawił się podczas naszych rozmów następujący problem teoretyczny: Kompendium Katechizmu Kościoła katolickiego do najcięższych grzechów godzących w sakrament małżeństwa zalicza „rozwód, który sprzeciwia się nierozerwalności” (nr 347).

Z drugiej zaś strony prawo małżeńskie w wielu krajach jest tak skonstruowane (tak było w Polsce przed rokiem 1999, kiedy sądy nie mogły orzekać separacji) – że chcąc skutecznie chronić siebie i dzieci przed agresją współmałżonka, utrzymywać gwarantowany prawem kontakt z dziećmi albo zabezpieczyć się przed ekonomiczną nieodpowiedzialnością współmałżonka, trzeba wziąć rozwód. Jak tego rodzaju dylematy rozwiązuje się w nauce Kościoła?

Najpierw jednak zauważmy, że niekiedy małżonek bywa niewinną ofiarą rozwodu, mianowicie bardzo się starał uratować swoje małżeństwo, nie chciał i nie zgadzał się na rozwód, a mimo to rozwód został orzeczony. „Może zdarzyć się – mówi o takich sytuacjach Katechizm Kościoła katolickiego – że jeden ze współmałżonków jest niewinną ofiarą rozwodu orzeczonego przez prawo cywilne; nie wykracza on wówczas przeciw przepisowi moralnemu. Istnieje znaczna różnica między współmałżonkiem, który szczerze usiłował być wierny sakramentowi małżeństwa i uważa się za niesłusznie porzuconego, a tym, który wskutek poważnej winy ze swej strony niszczy ważne kanonicznie małżeństwo”.

Wróćmy teraz do naszego pytania. Co to konkretnie znaczy, że rozwód jest jednym z najcięższych grzechów godzących w sakrament małżeństwa? Grzechem – i to jednym z najcięższych, które godzą w sakrament małżeństwa – jest aktywne przyczynianie się do rozwodu. Celem rozwodu zawsze – i jak się wydaje, bezwyjątkowo – jest rozerwanie małżeństwa, a więc rozwód zawsze jest czymś złym. Czymś złym jest nie tylko wnoszenie pozwu rozwodowego, ale również zgoda na rozwód, namawianie do niego, tendencyjne świadczenie w sądzie na jego rzecz (a przecież u nas wręcz plagą w procesach rozwodowych są fałszywi świadkowie!), przekonywanie, że rozwód to przecież nic złego, że to tylko prawna formalność, która w życiu duchowym niczego nie zmienia itp.

(...) Zatem jeśli uznajemy, że rozwód jest czymś złym, nie próbujmy go usprawiedliwiać zasadą podwójnego skutku. W Polsce możliwe jest uzyskanie zarówno rozdzielności majątkowej, jak i separacji. Ta druga umożliwia m.in. zabezpieczenie opieki nad dziećmi i obronę majątku nie gorzej niż rozwód – tym zaś się od niego różni, że nie dając małżonkom prawa do związków następnych, ułatwia ich ewentualne pojednanie.

Źródło: http://miesiecznik.wdrodz...98#.UrAZt9LuI0V


Otrzymujesz oficjalne upomnienie za naruszanie regulaminu forum (II p.6):
"6. Prosimy o nie usprawiedliwianie i nie promowanie - w jakiejkolwiek formie - rozwodów cywilnych dotyczących sakramentalnych małżonków, gdyż są one zgorszeniem i godzą nie tylko w inne sakramentalne małżeństwa, ale przede wszystkim znieważają przymierze zbawcze małżonków z Bogiem."
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki
www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
 
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-17, 11:18   

Andrzej napisał/a:
usprawiedliwiasz rozwody (na co regulamin Forum nie pozwala),

Totalna głupota ukazująca jednoznacznie PAN I WŁADCA nad wszystkim
Nigdzie nie usprawiedliwiam rozwodów, i proponuje nauczyć się czytać dokładnie
bo zawsze miałeś z tym trudności Andrzeju.
Ja napisałem jasno w oczach Boga nie ma rozwodów, wobec prawa kościelnego rozwód cywilny nie istnieje.
Zatem zgodnie z prawem kościoła katolik nie ma możliwości się rozwieść.....
co może???
unieważnić sakrament małżeństwa co sąd biskupi rozważy czy ku temu są powody czy nie.
Zatem nie wsadzaj w moje usta.. lub lepiej ręce piszące po klawiaturze swoich
odczuć
Dając mi upomnienia.
I jeszcze jedno nie pisz o. Salij to autorytet
-bo nie jest on autorytetem tylko jednym z wielu pasterzy naszego kościoła.
A tak to nazywając znów stosujesz manipulacje podnosząc go do piedestału w myśl własnej woli .
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 345
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-17, 11:26   

miodzio63 napisał/a:
Andrzej napisał/a:
usprawiedliwiasz rozwody (na co regulamin Forum nie pozwala),

Totalna głupota ukazująca jednoznacznie PAN I WŁADCA nad wszystkim
Nigdzie nie usprawiedliwiam rozwodów, i proponuje nauczyć się czytać dokładnie
bo zawsze miałeś z tym trudności Andrzeju.
Ja napisałem jasno w oczach Boga nie ma rozwodów, wobec prawa kościelnego rozwód cywilny nie istnieje.
Zatem zgodnie z prawem kościoła katolik nie ma możliwości się rozwieść.....
co może???
unieważnić sakrament małżeństwa co sąd biskupi rozważy czy ku temu są powody czy nie.
Zatem nie wsadzaj w moje usta.. lub lepiej ręce piszące po klawiaturze swoich
odczuć
Dając mi upomnienia.
I jeszcze jedno nie pisz o. Salij to autorytet
-bo nie jest on autorytetem tylko jednym z wielu pasterzy naszego kościoła.
A tak to nazywając znów stosujesz manipulacje podnosząc go do piedestału w myśl własnej woli .


Miodzio63, usprawiedliwiasz rozwody cywilne, których zakazuje Katechizm i o. Salij o tym wyraźnie pisze. Są rozwody cywilne (nie jakieś abstrakcyjne czy wirtualne, tylko konkretne przed sadami cywilnymi) i one niszczą rodziny - nie ma innych rozwodów. Jeśli nadal będziesz siał zamęt i naruszał regulamin - będziesz musiał się liczyć z dalszymi konsekwencjami.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki
www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
 
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-17, 11:48   

Kłania się 12 kroków i temat bezsilności Andrzeju :lol:
i pytanie...
czy dobrym rozwiązaniem wobec niej jest wycięcie tematu i wsadzenie go do zamęt

to rozważanie pozostawiam tobie prywatnie
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-17, 12:07   

Kiedyśbyłam napisała, że być może aby uniknąć niepotrzebnych wojen z mężem zgodzi się na rozwód. Jednocześnie napisała, że kocha męża i chciałaby z nim żyć.
Czy zatem można powiedzieć, że akceptuje rozwód?
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 345
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-17, 12:14   

grzegorz_ napisał/a:
Kiedyśbyłam napisała, że być może aby uniknąć niepotrzebnych wojen z mężem zgodzi się na rozwód. Jednocześnie napisała, że kocha męża i chciałaby z nim żyć.
Czy zatem można powiedzieć, że akceptuje rozwód?


"Kowalska" napisała, że być może aby uniknąć niepotrzebnych wojen z mężem zgodzi się na kradzież do której on ją namawia=do brania narkotyków=włożenie ręki do ognia=każde inne zakazane przez Boga zło. Jednocześnie napisała, że kocha męża i chciałaby z nim żyć.
Czy zatem można powiedzieć, że akceptuje kradzież do której on ją namawia=branie narkotyków=włożenie ręki do ognia=każde inne zakazane przez Boga zło?
Brak spójności, zgodności myśli i czynów jest cnotą czy złem, którego powinno się unikać?
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki
www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
 
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-17, 13:14   

Andrzej brak spojnosci? Moze po czesci tak. Ale pisalam o tym wczesniej - nie wszystko jest w zyciu czarne albo biale, albo nie zawsze tak sie da.

Chcialabym byc z zmezem i nie chce rozwodu, ale - nie wykluczam ze postanowie w przyszlosci mu go dac. Podkreslam - nie wiem jak bedzie, nie zapieram sie, ze tak sie nie stanie.

Grzegorz, ale odpowiadajac na Twoje pytanie do Andrzeja - tak bede wtedy winna.

Nie akcpetuje rozwodow, nie chcialabym go, robie wszystko zeby go uniknac, ale byc moze jestem hipokrytka, bo jesli okaze sie ze nie udalo mi sie przekonac meza, ocalic malzenstwa to byc moze zgodze sie na niego (ale tylko pod warunkiem, wiedzac ze moja 'zgoda' jest tylko formalna bo rozwod i tak bylby orzekneity ale pol roku pozniej

[ Dodano: 2013-12-17, 13:25 ]
I ja osobiscie widze roznice w 'daniu zgode' na rozwod, kiedy przykladowo - maz zdradzi, odejdzie, zlozy pzoew a wszystko to w przeciagu miesiaca albo dwoch - co czest osie zdarza bo im sie przeciez czesto pali, a ja bo dumna, bo skrzywdzona, bo maz nei chce, od razu powiem 'nie, to nie' i podpisze papier, a miedzy sytuacja gdzie sprawa, separacja trwa rok, dwa albo 5, gdzie emocje mial yczas opasc, gdzie byl czas na relfleksje, gdzie przez ten okres roku, 2 lub 5 lat probowalam na tyle ile ludzkich sil - nawiazac i naprawic relacje z mezem, no a mimo to, on po tym czasie skalda ten pozew, jednoznacznie utrzymuje ze chce rozwodu i wtedy ja uznaje jakby swoja przegrana i 'zgadzam' sie, przyjmujac po prostu do wiadomosci ze ' nie udalo sie', ale mam sumienie czyste, bede wierna przysiedze itd.
Nie promuje ZADNEJ sytuacji aby sie rozwodzic, ZAWSZE jest to zlo, ALE widze ogromna roznice w opisanyc hwyzej dwoch sytuacjach.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9