Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
nie, ja rozumiem ze bez seksu moze byc trudno, naprawde, ale o to sie powinny starć obie strony a nie psy sie wiesza na kobiecie bo odmawia.. wazne jest jednak to dlaczego odmawia, wystarczy usunąć przyczyne i przestanie odmawiać a bedzie czekać z ochotą..
trzeba po prostu poświęcić troche czasu i poznać tą swoją kobiete dowiedzieć sie co lubi co ja podnieca.. oczywiscie oczekiwania wobec kobiet są duze a co z naszymi oczekiwaniami wobec facetów??
jak przedmiotowo sie traktuje kobiete to predzej czy pozniej jej sie odechce wszystkiego. Kobieta chce byc wyjątkowa, jedyna w sowim rodzaju dla swojego faceta ta najpiękniejsza i najcudowniejsza i taka amosfera jest potrzebna, ona musi sie czuć 100% kobieta, pożądaną ze względu na siebie sama a nei dlatego bo facet obejrzał pornola w telewizji...
seks jest wazny. nie tylko dla mężczyzn dla kobiet też. a jak któaś twierdzi ze dla niej nie jest to jeżeli tylko nie jest to jakies zaburzenie to jest to wina faceta. po prostu nie spotkałą jeszcze zadnego któryby sie wysilił na tyle by ją poznać i sprawić jej prawdziwą przyjemnosć...
takie chodzenie na skróty tak sie włąsnie kończy rozwalonymi związkami i złamanymi sercami, po obu stronach.
Porzucona, doskonale Cię rozumiem.. po takim tekscie to sie niedobrze robi a nie na seks sie ma ochote..
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-18, 22:22
Każda Pani chce szarmanckiego księcia:)
I pewnie każdy mąż na początku taki był (bo przecież inaczej nie byłoby ślubu)
ale potem książę zmienia się w zwykłego chłopa.
A czy księżniczka, którejś keidyś wystarczył uśmiech, jeden dotyk, jedno słowo, która zawsze na początku miała siłę nie zmieniła się w czasie?
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-18, 22:27
[/quote]
A ja słyszałam: będzie coś dzisiaj czy mam otwierać piwo?....[/quote]
Dobre.
Żona zimna, a piwko delikatnie schłodzone. Oboje milczą a podobnie robią przy otwieraniu się........... takie pssssssssssssssssssssssssss"Trudny wybór miła ma"
A rano łeb pękał czy po tym czy po tym.
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-18, 22:30
można jedno z drugim pogodzić, najpierw piwo potem...
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-18, 22:45
Potem drugie piwo i leci
Choć w dobrych czasach wolałem piwo po...
Teraz tylko pogadać i ooooo i o piwie.
I żadne nie robi pssssssssssss
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-18, 22:54
Każda Pani chce szarmanckiego księcia - zabrzmiało trochę cynicznie.
Powiedziałabym, że każda pani lub większość pań nie marzy o księciu ale o tym by po prostu nie być traktowaną przedmiotowo, czy to zbyt duże wymaganie?
Odzywki mężów tutaj cytowane, zgłaszające gotowość mężów do seksu, uznane przez nich samych jako zabawne, przez kobiety uznane są zdecydowanie jako niesmaczne i jako dowód na brak nie tylko jakiejkolwiek fantazji ale nawet umiejętności przewidywania jaki skutek może taka odzywka zachęcająco- zniechęcająca odnieść.
grzegorz pisze:
Cytat:
Facetowi zależy, aby kobieta którą kocha, pragnęła z nim seksu, aby czasem
powiedziała np "uwielbiam się z Toba kochać", albo "lubię Twoje ciało",
To dla mnie naturalne oczekiwanie, nie uznałabym powyższego za deklarcję że Panowie chcą zapatrzonych w nich księżniczek, raczej chcą kobiety która w żadnym wypadku nie powie :
Wykrzesasz w KOŃCU coś z siebie dzisiaj, czy znów będę zmuszona czytać w łóżku przed snem.
[ Dodano: 2013-11-18, 22:54 ]
juana - nie jestem psychologiem:)
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-18, 23:13
kenya napisał/a:
Każda Pani chce szarmanckiego księcia - zabrzmiało trochę cynicznie.
Bardziej ironicznie:)
AJA [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-18, 23:52
ja poproszę w białym audi.....
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-19, 07:38
ja jako tradycjonalistka poproszę na białym koniu
jasmina44 [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-19, 07:48
grzegorz_ napisał/a:
Każda Pani chce szarmanckiego księcia:)
I pewnie każdy mąż na początku taki był (bo przecież inaczej nie byłoby ślubu)
ale potem książę zmienia się w zwykłego chłopa.
A czy księżniczka, którejś keidyś wystarczył uśmiech, jeden dotyk, jedno słowo, która zawsze na początku miała siłę nie zmieniła się w czasie?
cos czuje ze sie nie zrozumieliśmy...
oczywiście wsyzscy sie w jakiś sposób zmieniaja, po pierwszej euforii gdy opadaja te najwieksze emocje i hormony to trzeba troszkę wiecej wysiłku i troski włożyć w utrzymanie, podtrzymanie związku również erotycznego.
ja pisałam o swojej historii o podejściu mojego meża, jestem pewna że jest wielu Panów którzy adorują swoje kobiety i wiedzą jak sparwiac im przyjemność, tak samo jak jest wiele kobiet które też to robią i potrafią sprawić przyjemność swojemu mężczyźnie.
Pisałam, że wazna jest komunikacja i że jak jedna strona coś mówi o coś prosi na coś wskazuje to nalezałoby to chociaż przemyśleć.
a skoro komus tak bardzo zalezy na udanym życiu erotycznym to dlaczego nie posłuchac tej kobiety i nie wysilić sie troche by sprawić jej przyjemność.. naprawde my potrafimy bardzo dużo z siebie dac kiedy czujemy się naprawde kochane i pożadane
i naprawde jeżeli uważacie że teksty o piwie sa fajne i śmieszne to ręce mi opadły...
czy każdy facet po jakims czasie zmienia sie w nieczułego cynicznego i ironicznego człowieka.. .
jeżeli kobieta przygasa to znaczy że nikt nie umie "podlać" jej na tyle by rozkwitła... no i wtedy idą szukac innej która szybciej rozkwita, ale w końcu każda zwiędnie jak sie o niej bedzie zapominać... i koło sie zamyka...
chociaż koleżanka mi mówiła ze jest nadzieja:) podobno starsi panowie sa bardzo czuli i uwazni i fajni wobec kobiet, znaczy ze z czasem sie uczą a wtedy my mamy szanse by pokazać na co naprawde nas stać i jestem pewna ze niejeden meżczyzna by sie zdziwił jak cudowna i namiętna moze być kobieta, która jest odpowidnio doceniona i kochana...
i nie chodzi tu o żadnego księcia z bajki, no takie porównania to w liceum były aktualne raczej
bosonia [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-19, 09:32
Jaśmina i Kenya ,to co piszecie, to jest właśnie to ,co myśli i czuje wiele kobiet.W tym ja .Gdyby mój mąż poświęcił tyle czasu na naprawę naszego związku, co na romanse na portalach internetowych, to ho ho... Ale on wolał rozmawiać (i nie tylko...) z innymi, mnie zupełnie skreślił.Więc myślę ,że problem jest w nim, bo dzisiaj jest tyle możliwości, terapie ,poradniki, że każdy ,kto chce, myślę ,że ma szansę na naprawę.A tak, rozwalone czyjeś życie, cierpią wszyscy.Ale do kogo oni uciekają ? od czego? przecież prędzej ,czy później będzie to samo...
jasmina44 [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-19, 10:02
smutno to wiem... i tez do końca nie rozumiem dlaczego tak się dzieje.. dlaczego się wybiera łatwiejsze wyjście a te wspólnie przezyte lata staja sie niepotrzebnym balastem... nie iwem czy to wynika z braku siły po tej stronie która odchodzi.. braku siły by próbować naprawiac to co sie popsuło...
wielu sie wydaje że ogródek u sąsiada jets fajniejszy ale jak sie tamjuz człowiek znajdzie to tak samo trzeba podlewac kosic nawozic... to nikogo nie minie.
oczywiscie nie mówie o takich związkach gdzie ludzie sie komletnie nie dobrali pod względem temperamentów czy upodobań, tutaj sprawa jest duzo bardziej skomplikowana i trudniejsza do rozwiązania... faktycznie moze byc problem jak facet ma ochote 3 razy w tygodniu a zona raz w miesiacu i nei dlatego ze nie czuje sie kobieta ale po prostu tak ma... i w druga strone to samo oczywiscie...
mam jednak nadziej, że nawet w takich przypadkach isteniją jakies rozwiązania..
jakoś chce wierzyć że wsyztsko jest możliwe
na poczatkutego kryzysu myślałam, ze to mnie ograbiło własnie z tej wiary z wiary w człowieka, w faceta, w jego obietnice w to ze moze cos trwać dłuzej niz pare lat.. ze jak ktoś cos obiecuje to dotrzyma słowa i jak mowi ze kocha to kocha a nie udaje...
na szczęscie ta wiara mi wraca. moze jestem niepoprawną romantyczką ale po przeczytaniu Urzekajacej, nei chce z tego zrezygnować. chce pielęgnować moje kobiece serce i wierzyć że wszystko będzie dobrze :)
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-19, 10:54
bosonia napisał/a:
Gdyby mój mąż poświęcił tyle czasu na naprawę naszego związku,
bosonia napisał/a:
Więc myślę ,że problem jest w nim, bo dzisiaj jest tyle możliwości, terapie ,poradniki, że każdy ,kto chce, myślę ,że ma szansę na naprawę
Taaaaaa, podobnie słyszałem: zrób coś bo toniemy, wymyśl coś itp.
Tylko w imię sprawiedliwego podziału obowiązków pytam dlaczego to niby facet ma robić "coś" naprawiać "coś", odbudowywać "coś".
Można się poczuć jak koń pociągowy, .Dlaczego to niby żona nie robiła "czegoś" czemu nie próbowała, nie odbudowywała???
Najlepiej siąść na tronie i czekać jak paziowie będą skakac koło stupek.
Nie dokońca rozumiem takie podejście do miłości
jasmina44 [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-19, 11:05
ja przynajmniej pisałam głownie o psrawach seksu, wiec w tym zakresie jeżeli kobieta mówi ze chegos jej brakuje to przeciez normalne jest ze to mężczyzna jej ma to dac a nie sama sobie dać, bo wtedy to po co facet ;)
odnośnie innych wymiarów bycia razem to oczywiscie praca jest wspólna. kazdy musi sie starac by tej drugiej osobie było w związku dobrze by sie czuła kochana i pożadana, i mężczyzna i kobieta.
tu chyba bardziej mowiłyśmy teraz o takich sytuacjach gdzie kobieta czuje sie mało atrakcyjna dla swojego partnera, mało kochana i wtedy próbuje z nim rozmawiac i mu to komunikować... no jak ma niby sama sie do tego zabrac jak facet nic nie zrobi? ma sobei sama smsy milosne wysyłac czy kiwatka kupic? no moze i by mogła ale przeciez nie o to chodzi:)
oczywiscie to dział w dwie strony jak facet czegoś potzrebuje i to komunikuje to trzeba sie postarc sprawić by poczuł sie lepiej by poczuł sie takim jakim chce sie czuć..
a to co zona mówiła Dabo.. to mi sie wydaje ze był wyraz jej desperacji i bezislnosci... tak zgaduje.. ze mogła czuc jak cos ucieka ze zwiakzu sie wymyka i suzkaął pomocy u meża.. bo wsyztskie szukamy pomocy u męża. jesteście nasza opoką, filarem naszego życia.. jednymz filarów, ale bardzo waznym...
pewnie w takiej sytuacji trzeba usiaść i na spokojnie spróbowac sie zatsanowić co sie dzieje dlaczego i jak to mzienić.. a jak nie da sie nic wymyslec to isc po pomoc do specjalisty... ale nie uciekac.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.