Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy Matka Boska pomoże? - kryzys :(
Autor Wiadomość
hakea
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 18:44   Czy Matka Boska pomoże? - kryzys :(

Witam,
jestem nowa na tym forum, jeśli napisałam w niewłaściwym miejscu, to przepraszam :(

2 lata temu bylam bardzo samotna i było mi przykro jak widziałam szczęśliwe pary trzymające się za ręce. Odmówiłam nowenne pompejanską w celu pozyskania miłości, no i stało się - dostałam wspaniałego chłopaka od Boga, którego sama wymodliłam. Obiecywałam Maryji że dotrzymam dziewictwa do ślubu, tyle że... no własnie... nie dotrzymałam, a co gorsza odwróciłam się od Boga. Dzis po 2 latach mój związek przeżywa kryzys - chłopak którego dostałam, mówi że już mu chyba na mnie nie zależy, chciał mnie zostawić, bo dużo marudziłam i ogólnie krzywdziłam go słowami (chyba mam nerwicę). Dziś tego bardzo żałuję, bardzo szczerze, nie dlatego że chce mnie zostawić, ale wiem ile zła mu wyrządziłam. Kiedy odmawiam różaniec najbardziej to przeżywam, tzn odmawiając tajemnice bolesne, przypominam sobie jak ja mówiąc metaforą "wbijałam mu ciernie, krzywdziłam słowami", a jemu swiat się kończył, płakał. Pamiętam to błagalne spojrzenie na mnie i drżący, rozpaczliwy głos w telefonie "błagam, nie zostawiaj mnie, będę twoim niewolnikiem, ale nie odchodź". Za kazdym razem płaczę, kiedy to rozważam. Nie umiem nawet opisać, jak bardzo czarna rozpacz mnie dotyka, ale nie mam żalu do boga, ani do chłopaka którego bardzo, bardzo kocham. Chciałabym aby mi przebaczył. Teraz to ja płaczę po nocach, wyję, nie jem prawie nic, nie śpię i w myślach błagam Boga o pomoc. Zaczęłam nowenne pompejańską w tej intencji, ale przerwałam, bo zniechęciłam się po tym jak kiedyś przez własną głupote pisałam w jej trakcie sms-y z chłopakiem. Mamy teraz taki układ, że do końca września mamy zobaczyć co dalej. Ewentualnie mnie zostawi we wrześniu. Nie chcę tego najbardziej na świecie. Bardzo go kocham :( Odmawiam znów nowennę, także litanie dominikańskie zaczęłam. Głęboko wierzę że się uda, ale czasem dotyka mnie taka czarna rozpacz, ze nawet o samobójstwie myślę, choć wiem, że to grzech.
Błagam, pomóżcie mi :( Jakkolwiek... Myślicie, że Maryja mi pomoze? Wymodliłam tego chłopaka nowenną pompejańska, zaznaczam :(
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 20:46   

modlitwa to nie koncert zyczen, to nie ksiazka skarg i zazalen
jeżeli przynosi nam zupełnie co innego niż prosimy to trzeba to przyjąć i tyle.....
modl się raczej o jak nalepsze rozwiązanie dla Ciebie, bo nie sadze żeby powrot do zycia w grzechu był dla Ciebie tym co Bog chce Tobie podarować.......
 
     
hakea
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-27, 21:28   

Bóg mi nie raz pomagał, kiedy prosilam, zwłaszcza w pojedynczych kłótniach z partnerem. O grzechu też pomyślałam - powiem wyraźnie do partnera, że nie chcę kochać się bez ślubu i musi to zaakceptować, poza tym psychoterapia dla mnie... Takie rozwiązanie - modliłam się już. I tak jestem bardzo wdzięczna Bogu, że chłopak dał mi jeszcze jedną szansę, bo po tym jak sms-em ze mną zerwał, myślałam, że to koniec. Błagałam Boga, przez 3 noce, udało się, wynegocjowałam spotkanie i w rezultacie ostatnią szansę. Mam nadzieję, że zostanie ze mną. Pytam czy Matka Boska pomoże, po raz kolejny, bo skoro raz kogoś wymodliłam nowenną to chyba musi pochodzić od Boga? Będę modlić się dalej... To ze najpierw się pojawił, chociaż zawsze byłam sama, potem to, że zechciał wrócić, to chyba musi coś znaczyć. :(
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-28, 11:00   

Hakea, kobieto kochana, jakże mocno Ci życzę, abyś poczuła się kochana, abyś przyjęła tę Miłość nieskończoną i pokochała siebie, bo tylko wtedy będziesz umiała kochać bezinteresownie.

Wiem, że cierpisz i bardzo Ci wspólczuje tego bólu, bardzo! Jednak to jest dla Ciebie szansa zastanowienia się nad życiem, soba, otaczjącym Cię światem i Twoją rolą w nim.

Popracuj nad tym, czemu krzywdziłaś bliską Ci osobę, bo nie bez powodu wyrządzałaś mu krzywdę, choć jestem przekonana, że nie to było Twoją intencją. Czy to nie aby tak- że chciałaś wypróbować Jego miłość, na ile Cię kocha i ile zniesie...Jeżeli tak- to ma to swoją przyczynę. Tych odpowiedzi nie znajdziesz od razu, polecam Ci : rekolekcje ignacjanskie- pobadz ze sobą i z Bogiem, aby w ciszy znaleźć odpowiedzi. Zycie to wileka przygoda, z odwagą w nią wyrusz! Obiecuję modlitwę!

Dla Ciebie http://www.youtube.com/watch?v=LLnmC_JPD9I
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-29, 17:48   

Hakea, dużo czytaj o małżeństwie, jak się do niego przygotować, czym ono jest i czym nie jest. Twój chłopak nie ma być lekiem na samotność. Musisz umieć sama ze sobą żyć, posiadać samą siebie, być niezależną osobą, która kiedyś w wolności ofiaruje komuś siebie. I przyjmie drugą osobę w całości wraz z jej wadami i bagażem życia rodzinnego. Obawiam się też, że chłopak, który błaga, żebyś nie odchodziła i chciałby być Twoim niewolnikiem nie jest na tym etapie dojrzały do roli męża i ojca. Posłuchaj jak najwięcej ks. Pawlukiewicza, Jacka Pulikowskiego, ks. Marka Dziewieckiego, trzeba bardzo dobrego rozeznania w Twojej sytuacji i jednocześnie modlitwy o dobro dla Ciebie i Twojego chłopaka. Nie wiemy, czy tym dobrem będzie wasze wspólne życie w małżeństwie. Na razie wydaje mi się (bardzo przepraszam, że tak napiszę), że jest to (był to) jakiś chory układ, jeśli miałby być czymś naprawdę dobrym to wymaga przepracowania. Naprawdę nie chciałam Cię urazić. Warto też przemyśleć, czy w waszych domach rodzinnych nie było jakiś dysfunkcji, które wpływały by na takie a nie inne wasze zachowania....Niech Duch św. Cie poprowadzi!
 
     
hakea
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-29, 23:22   

Witajcie,
Agnieszko, dziękuję za modlitwę :) Dziękuję za każdą radę.
Kari, w moim domu są pewne dysfunkcje, tzn: były, bo rodzice zawsze ode mnie bardzo wiele wymagali, ponad moje siły i próbowali mnie "motywować" do nauki przez zakazy, kary, ogólnie mam najprawdopodobniej nerwicę.
Mój chłopak na początku, przyznaję, ze był dla mnie trochę jak lek na samotność, bo poznalismy się w bardzo specyficznych okolicznościach, przez co na poczatku nie byłam do niego przekonana. Tyle, że ja bardzo szybko dałam mu moje uczucie, kocham go, tesknię, gdy go nie ma obok, płaczę, jak sie pokłócimy i najgorsze - odzywa się moje sumienie, które każdego wieczoru boleśnie daje o sobie znać. Nie przeżywałam tego tak boleśnie, gdyby był mi obojętny. Wiem, co piszę, ponieważ już kiedyś kogoś straciłam i wtedy też było przykro, ale to był raczej sentyment.
O tym niewolniku mój ukochany powiedział mi w przypływie emocji, kiedy to świat mu się załamał, po tym jak zadzwoniłam do niego z całym mnóstwem pretensji o kontakt z pewną dziewczyną. Ja już taka jestem, że szpieguję, weszę, potem coś znajde i muszę znać prawdę. tamtym razem "prawda" okazała się być nieporozumieniem. Byc może żadno z nas nie jest jeszcze dojrzałe na tyle, by przyjąć na swoje barki obowiązki rodzicielskie/ małżeńskie, nie jesteśmy idealni, kłócimy sie, on nie był słowny wobec mnie, ja się denerwowałam o wszystko, wypominalam, ale jak wszyscy chyba mamy prawo do błędu, przeciez taka natura ludzka... Kocham go i moje uczucie nie musi wcale kolidować z moim niedoskonałym charakterem. Nasze relacje wymagają doglębnej naprawy, wiem :-/ To trudne, ale wierzę się uda, z Bozą pomocą, musi

Wczoraj spotkałam się z chłopakiem, w pewnym punkcie naszej rozmowy, rozpłakałam się, nie wytrzymałam, bo był taki drętwy i suchy. Powiedziałam, że jeśli on spotyka się ze mną tylko dlatego, ze ja tego chcę, a on nie chce mnie skrzywdzić, to niech zostawi, niech wraca do domu. Zaprzeczył. Powiedział, że napisał tak, ale 2 lata naszej znajomości wyrzucić, nie da sie ot tak. Szczerze przyznam, że to trochę otworzyło mi oczy i pozwoliło wierzyć, że on może jednak w przypływie emocji pisze mi takie rzeczy, w końcu sama tak kiedyś robiłam. Kiedy przyjechałam do domu zapytałam, czy chciałby zostać, czy choć trochę się do mnie przekonał - odpisał twierdząco:)
Poprawa jak widać jest, nadal odmawiam pompejańską i litanie, nie poddaję się, wierzę że będzie dobrze :)
 
     
K_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-30, 15:29   

A czy Ty myślisz, że jakby Twój chłopak teraz wrócił - to wszystko będzie ok? Załóżmy, że odwrócisz się od Boga, a chłopak będzie całym Twoim światem? Świat opierany na drugim człowieku (choćby dojrzałym) zawali się prędzej, czy później. Tylko później - już po zobowiązaniach i z dziećmi- to już jest dramat o innej skali.
Teraz pewnie ciężko Ci dogadać się do co do kwestii współżycia przed ślubem. A jak 'dogadasz się' co do kwestii planowania rodziny? Do jakich wartości odwołasz się w kryzysie? Z biegiem lat okazuje się kluczowe na jakim fundamencie budujesz. Jesteś w świetnym momencie!! Jeszcze możesz przepracować swoje sprawy i przygotować się do małżeństwa z kimś z kim macie wspólną wizję przyszłego życia. Małżeństwo chrześcijańskie - cudowna sprawa, cudne powołanie - ale do tego trzeba wspólnej wizji. Mówię Ci to, bo z doświadczenia wiem, jak trudno jest, jak jest inaczej. Nowenny nie mają działać magicznie. Jak wymodlisz sobie przygotowanie do chrześcijańskiego małżeństwa i wzrost dojrzałości - to 'szacun'.
 
     
hakea
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-31, 20:36   

Myślę, że jak wróci jak na dobre, to nie będzie od razu idealnie, bo od razu nie da się naprawić czegoś, co niszczyliśmy oboje przez ostatni rok. Nie wiem dlaczego myślisz, że odwrócę się od Boga - raz to zrobiłam i żałuję bardzo, ale ludzie robią różne głupoty w życiu i Bóg wybacza, przecież na okrągło słyszy się o cudach. Nie chcę jeszcze mieć z nim dzieci, nim się na to zdecyduję, chciałabym wiedzieć, że mogę mu w pełni ufać. Masz rację - ciężko dogadać się w sprawach seksu przedmałżeńskiego, ale prawdę mówią c nawet nie podjelam próby rozmowy z nim na ten temat. Wbrew pozorom jest bardzo tolerancyjny i szanuje zawsze zdanie drugiej osoby, tyle że czasem nie potrafi się "dopasować".
Nie chcę żeby ta nowenna działała magicznie, ale widzisz - kiedyś błagałam Boga o drugą osobę, z którą będę mogła spędzić całe życie, niebawem po skończeniu nowenny pompejańskiej pojawił się on. Nabrałam więc pewności że to ten właściwy człowiek, obiecywałam Bogu wcześniej modlić się za nas, ale odpuściłam - wiem, głupio zrobiłam. Dziś ten związek się rozwala, ale Bóg chyba jednak działa i pomaga, tylko że ja nie chciałabym być zostać skrzywdzona. bardzo źle mi bez niego :-( Przecież chłopak ode mnie omal nie odszedł, modliłam się, błagałam, na razie jest ze mną.
Może jestem głupia, może źle myslę - ale wg mnie Bóg chyba wie co ja przezywam, słyszy moje modlitwy, wie że się staram i pomaga mi. Zdaje mi się, że między nami lepiej, umiemy bez emocji jakiś dogłębnych i wypominań rozmawiać o tym co zniszczylismy i dlaczego tak postępowaliśmy.
Ja mam wrażenie, że Bóg jakby chciał mi go zabrać, to chyba już by to zrobił a nie dawał kolejną szansę po tym jak Go błagałam całą noc. Wiem, to brzmi głupio, bo nie zbadane są wyroki boskie i nie mam prawa wmawiać sobie tego czy tamtego, ale jak jest mi ciężko, to tak się pocieszam :cry:
Wiem, że Bóg nie sprawi tak od razu z dnia na dzień, ze stanę się przykładną dziewczyną, a on idealnym facetem, ale chyba mogę wierzyć, że pomoże nam odbudować zniszczoną relację? 2 lata związku to nie jest dla mnie takie nic... Nie wyobrażam sobie rozstania :cry:
Proszę o opinie
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-01, 18:08   

Hakea, większość tutaj z nas wyszła za mąż lub ożeniła się z wielkiej miłości. Były piękne narzeczeństwa, wyznania, radość. A mimo to znaleźliśmy się w kryzysach, bo życie pokazało, że miłość, małżeństwo, wspólne życie razem, to nie tylko stan zakochania. Ale i na przykład podobieństwa w podejściu do życia, ten sam światopogląd, te same wartości itd. Jeśli tego nie ma - następuje kryzys, prędzej czy później.

Ty masz to "szczęście", choć teraz tego nie postrzegasz, że już przed ślubem masz wyraźny znak, że jest coś nie tak.

I tu na forum znajdziesz na pewno przynajmniej jedno wyznanie żony, której rozpadło się małżeństwo po pięciu, dziesięciu czy dwudziestu latach, a która już przed ślubem miała wątpliwości lub też nie było wspaniale, a poszła do ślubu z nadzieją, że po ślubie wszystko się naprawi.

Nic się nie naprawi, nic się nie zmieni. Po co brnąć w coś, co już się kruszy, sypie. Po to jest okres narzeczeństwa, by podejmować świadome decyzje.

Z tego co piszesz, wynika dość jasno dla osoby stojącej z boku, że Twój chłopak nie chce być z Tobą. Zadajesz mu pytania rozpaczliwe, płaczesz, więc z litości odpowiada twierdząco, by uniknąć scen (mężczyźni nie cierpią, kiedy kobiety płaczą, zapytaj panów forumowych).

Ale czy o to chodzi w związku? By jedno błagało i nalegało na związek, a drugie potulnie lub na odczepnego się zgadzało?

Co z Tobą, jako kobietą - czy to nie pan powinien walczyć o swoją księżniczkę?
Jak wyobrażasz sobie dalsze Wasze wspólne życie, wybłagane i wyproszone, na siłę.
Do czego to doprowadzi? Ten chłopak ma wątpliwości, czy z Tobą w ogóle być, a gdzie zaręczyny, małżeństwo?

Przepraszam, że tak może sucho to zabrzmiało wszystko, dzisiaj może taka wizja bez Twojego chłopaka wydać się okrutna, ale to dzisiaj. Jutro, pojutrze może okazać się, że nie mogło stać się dla Ciebie nic lepszego.

A co do modlitw. Widzę, że szukasz czarodziejskiego sposobu na rozwiązanie problemów.
Myślisz, że Bóg jest takim okienkiem, gdzie wrzucamy kartkę z życzeniami i one się spełniają? Podstawową naszą modlitwą jest: Bądź wola Twoja. Co oznacza, że nie podpowiadamy Bogu gotowych rozwiązań, ponieważ On sam najlepiej wie, co jest dla nas najlepsze. W modlitwach najważniejsza nie jest intencja, ale oddanie się Bogu, wiara w Jego mądrość, miłość i przede wszystkim życie w łasce. Sakrament pokuty, życie zgodne z przykazaniami. Inaczej to wszystko nie ma sensu.

Musisz uporządkować swój światopogląd, dowiedzieć się, czego chcesz.

Jeśli chcesz tego chłopaka i nic dla Ciebie się nie liczy więcej, to z przykrością stwierdzam, że nie będziesz szczęśliwa, niestety. Chociaż dzisiaj wydaje Ci się to celem życia.

hakea napisał/a:
Wiem, że Bóg nie sprawi tak od razu z dnia na dzień, ze stanę się przykładną dziewczyną


Chwileczkę. Ale to Ty sama musisz stać się tą przykładną dziewczyną - co ma do tego działanie Boga? Bóg dał Ci wolną wolę, Ty decydujesz - robię dobrze, albo robię źle. Idę z Bogiem lub idę w przeciwnym kierunku. Wypełniam przykazania, czy sobie wybieram te, które wypełniam. Wierzę Bogu, czy pozoruję wiarę, bo i tak wiem, co jest dla mnie najlepsze. To są Twoje decyzje, wybory. Możesz najwyżej prosić Boga o siłę do podejmowania tych decyzji, by były one zawsze dobre.
Ale to Ty działasz i Ty ponosisz konsekwencje tych decyzji.

Bóg nie steruje ani nami, ani naszymi małżonkami, nie pociąga za cudowne sznureczki.

Wyobraź sobie, że Ty prosisz Boga o powrót chłopaka, a on się modli o to, byś dała mu spokój. To jest koncert życzeń, a nie modlitwy.

Jeśli macie być razem, to będziecie, ale zastanów się nad pytaniem Nirwanny w innym Twoim wątku dotyczącym modlitwy czy zaklęcia polecanego na stronie ezoterycznej.

Kto jest Twoim Bogiem? :)

Moim zdaniem nie jest przypadkiem, że tu jesteś. Ale podejrzewam, że w zupełnie innej intencji Ktoś Cię tu przywiódł.

Polecam Ci gorąco pewną książkę. Ja przeczytałam ją za późno, ale polecam ją każdej osobie, o której wiem, że chce wieść życie małżeńskie na chrześcijańskich, zdrowych zasadach.

Anthony Garascia, "Zanim powiesz TAK. Przygotowanie do sakramentu małżeństwa"


Pozdrawiam, trzymaj się. :)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-02, 15:48   

Hakea .
Wiesz co jest najbardziej optymistycznego w Twoich postach ?
Jestem : panną

Największy błąd -to że uległaś ,
bo tego nie da się cofnąć .


Nie wiem ile Ty , on macie lat
ale oboje jesteście straszliwie niedojrzali .

Nie traktuj tego jako jakąś krytykę ,
raczej jako życzliwe ale twarde słowa .
Widzę , że same panie odpowiedziały .

Dużo już napisała Swallow ,
pod wszystkim mógłbym się podpisać .

Wiem że zaboli ale oboje nie macie chyba pojęcia
o miłości , małżeństwie , oboje MEGA niegotowi .

Czas zacząć edukację samej siebie ,
poczytać , posłuchać , odkryć świat , zachwycić się nim .

Chłopak nie jest taki wspaniały .
To taki "biały miś" , równie pewnie zagubiony jak ty .
On juz Cię wykorzystał a Ty dałaś się wykorzystać .
Cóż , stało się
.............. ale od teraz nie rób już następnych tak fatalnych błędów .

Naprawdę ,
najważniejsze żebyś dojrzała .

Ja wszystko rozumiem , samotność , potem wielkie uczucie itd . itd.
teraz dramat , szanse ................ ale uwierz
też byliśmy młodzi
i szkoda , że WTEDY nikt nie ostrzegł , nie było tylu książek , takiego dostępu do wartociowych treści .
Mnóstwo roboty przed Tobą .

A chłopaka nie musisz rzucać , ale zero seksu .
Chce odejść - niech odejdzie .

Jak już naprawdę wydoroślejesz ,
będziesz sama wiedziała czego chcesz , co jest ważne .
Jeżeli zauważy TAKĄ ciebie jakiś chłopak ,
to go nie odpędzisz :mrgreen:
sam będzie zabiegał .

"Będę twoim niewolnikiem" ....... szczyt niedojrzałości




Polecam :

1.Problemy z seksualnością . Marek Dziewiecki
( wbrew tytułowi bardzo ogólna książka , polecam szczególnie )

2.Młodzi pytają o Boga , człowieka i chrześcijaństwo . Marek Dziewiecki

3.Zanim powiesz kocham . Mieczysław Maliński

4.Chcę być szczęśliwa . Tylko dla dziewcząt .Beata Mądry


Oczywiście wszystkie książki Pulikowskiego ( też wykłady z youtube ) ,
kazania Piotra Pawlukiewcza ( ma stronę ) .

kilka linków :

Czym Milość Nie Jest cz.1/9
( jest 9 części )
Warto zachować czystość przed ślubem- świadectwo Beaty i Marcina Mądrych

langusta na palmie wpisz w google


Dokładnie dowiedz się czy jest miłość .
Uwaga : to nie uczucie .
( sam nie wiedziałem )
Co to jest zakochanie zauroczenie ( uwaga - zawsze mija )
i dobrze bo klapki opadają
i dopiero wtedy można realnie ocenić chłopaka , a on Ciebie .
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-06, 15:09   

mare... podpisuje się pod tym co napisałeś :-D

mare1966 napisał/a:
langusta na palmie
O. Adam jest PRZE...FANTASTYCZNY!!

hakea napisał/a:
Nie wyobrażam sobie rozstania
Hakea... a czy on nie stał się przypadkiem Twoim bożkiem?...najważniejszą osobą w Twoim życiu?... Bóg jest zazdrosny, bo On chciałby (i powinien) być dla Ciebie number 1... pomyśl...

Pogody Ducha...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9