Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Izka, lubisz tego swojego męża choć troszkę? Przykre to o czym piszecie. Nie da się niestety zmienić drugiej osoby skoro ona sama nie widzi potrzeby zmian. To co się da może trzeba po prostu zaakceptować. Postawić granice, jak nie skutkują wobec drugiej osoby, to może sobie samej. Granice analizowania i poczucia skrzywdzenia. Drugi człowiek może nam dac tylko tyle ile jest w stanie, tyle ile ma w sobie. A to mieszanka nawyków, doświadczeń. Złych zachowań nie da się ot tak zmienić, bo to w wiekszości wypadków nie choroba tylko osobowość. Nie pozostaje więc nic innego jak zając się sobą. W taki sposób, żeby nauczyć się czerpać radość z wielu innych aspektów życia a nie tylko koncentrować się na zaburzonej relacji. Jest ona bardzo ważna i cieniem się kładzie na inne sfery życia. Może jednak warto dać sobie trochę oddechu, nie szarpać się. Małymi kroczkami zadbać o siebie.
Bola [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 07:39
Załamana pisze o daniu sobie oddechu od sztywnych reakcji mojego męźa. Zyąć swoim życidem . Pewnie źe próbowałam już nie raz nie dwa. Ale po latach prania mózgu przez takiego nieobliczalnego typa to wiele normalnych spraw załamuje mnie z bezsilności np jak wtedy cierpią na tym dzieci gdy mąż manifestuje swoje emocje na mnie. Synowie widzą, że ojciec nie szanuje matki. Mówią mi tak znowu tate zdenerwowałaś, że np śmiałam powiedzieć swoje zdanie. Bardzo obawiam się że takie zachowania napięte i ta wrogość mojego męźa w moim kierunku rzuci cień na przyszłość dla moich sxynów . Że oni qównieź nie będą szanować swoich żon. A to juź cierpienie dla mnie podwńójne. Oni nigdy nie zobacxzyli swego ojca w pokorze, aby mnie przeproshił za coś, aby mówił o Bogu albno żeby się modlił albo żeby möwíĺ dziecióm o ljakichš wartościach życiowych. Więc skąd mają to wiedzieć i wierzyć w miłość. Oni tez będą chcieli być podejrzewam takimi jak ich ojciec.
SadWomen [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 18:27
Reasumując :te wszystkie dziecinne zachowania wyciągam wniosek jeden:Niedojrzałość emocjonalna do założenia rodziny.Wychowywanie w rodzinach dysfunkcyjnych , czerpanie negatywnych zachowań i przekładanie ich w przyszłości w swojej rodzinie na pewno odgrywają znaczącą rolę, niestety ale dzieci powielają zachowania rodziców w moim przypadku córka też jest dobrym obserwatorem i w przyszłości może dać się tak traktować jak ja, myśląc że to normalne.Musimy coś zrobić dla nas,dla naszych dzieci.
Zastanawiające jest to,że trwamy u boku mężczyzn,którzy nas poniżają nie zwarzając na dzieci ,które na to patrzą i te nasze dzieci również żyją w rodzinie dysfunkcyjnej .
Powodem niepowodzeń, kryzysów w naszych małżeństwach mogą również być obciążenia międzypokoleniowe ,jednak tu to już raczej pomóc może ksiądz egzorcysta.
Jeszcze dokładnie nie wiem, modlę się o jasność umysłu, ale wiem jedno nie mogę się dawać wciąż sobą pomiatać , jak zwykłym śmieciem....
Bola [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 21:06
Pewnie że są to błędy pokoleniowe. Jest to zapisane nawet w piśmie św nie wiem dokładnie gdzie ale jest na pewno bo czytałam że za bĺędy ojca, będzie cierpiało wiele pokoleń. Dlaczego żyjemy u boku tych mę mężczyzn dlatego źe nasza wiara jest głęboka w Pana Boga. Wzięłyśmy ten swój krzyż i go niesiemy z nadzieją o cud o nawrócenie naszych męźów. Chwilami czuje się taka naiwnna i głupia, że jak ja mogłam ć dać się oszukać i wykorzystać. Własny mąż któremu ofiarowałam swoje dziewictwo, urodziłam 3 synów swoją miłość, szczerość młodość dziś potrafi mnie tak upadlać wyklinać, szarpać karać emocj.i sekśualnie. A wszystko zaczęło się od momentu jak poszłam na studia potem do pracy . Dziś jestem niezaleźna i bardzo szanowana w pracy. A wracam do domu to tak jakbym wchodziła do piekła same zło, agresja, obojętnośä, lekcewaźenia, odrzucenie poprostu szatan króluje.telewizor bębni po 5 godz dziennie. Co ja wyłccze to odrazu wyzwiska w moim kierunku. Zresztą sychar jest pomocą katolicką więc główny nacisk jest na wiarę i trwanie małźeństwa. Ja miałabym taki pomysł aby ksiądz w parafi pofattygował się do takic h rodzin i porozmawiał z takimi osobami i żeby takich wizyt było kilka a gdyby taki osobnik powiedziałby do księdza spie ...i inne wulgaryzmy to wtedy ksiądz poczułby to na własnej skórze co przeżywa tysiące kobiet i jak to jest wtedy miło Bo takich osobników nie jest człowiek w stanie nakłonić na wizyte u psych. Rzeczą oczywistą jest przecieź to, źe to my jesteśmy czepliwe i mamy coś z głowami.
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 21:24
Dziewczyny, cokolwiek tu byście nie napisały o waszych mężach, to i tak zmiany zacząć trzeba od siebie.
Czy to będzie terapia dla osób doznających przemocy, bo taka potrzebę widzę u Was, czy 12kroków , czy jeszcze coś innego, to rozwój duchowy i intelektualny jest jednym z warunków bycia szczęśliwym .
Ja też się buntowałam , że znowu ja, aż kiedyś usłyszałam na kazaniu ks. Pawlukiewicza
że ten który mądrzejszy , ten rozpoczyna zmiany w rodzinie Bóg go wybiera i szkoda czasu na tupanie nóżkami
Trzeba podjąć decyzję i do roboty.
"Jeśli chcesz czegoś , czego nigdy nie miałaś ,rób coś czego nigdy nie robiłaś".
Pogody Ducha
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 21:29
SadWomen napisał/a:
Powodem niepowodzeń, kryzysów w naszych małżeństwach mogą również być obciążenia międzypokoleniowe ,jednak tu to już raczej pomóc może ksiądz egzorcysta.
Witaj.
oczywiście, że modlitwa kapłana zawsze i wszędzie jest pożądana, gdyż brak wiary w złło osobowe nie eliminuje jego wpływu nawet na niewierzącego jednak najpierw samemu trzeba włożyć wysiłek nim do kapłana pójdzie się po pomoc, bo wtedy jest ona efektywniejsza.Kapłan tylko towarzyszy uzdrowieniu, wyprasza je lecz leczy Chrystus gdy serce proszącego jest w dyspozycji do uzdrowienia.
Oczywiście taka rada jak żywa wiara i życie sakramentalne wdrozone w codziennośc to podstawa, ale dalej dobrzeby było poprosić o rozeznanie grupe modlitewną, która pomoże ustalić przyczyny takich problemów z jakimi się borykacie. Wszystko bowiem co dzieje się w świecie materialnym ma swój początek w duchu.
To ułatwi posługę kapłanowi, gdy poprosicie go o wsparcie modlitewne.
Same też możecie się modlić jednakże ważne jest jak się modlicie, gdyż modlitwa modlitwie nie jest równa.
Jezus powiedział, że 21 <Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem>».Mt. 17;21 czyli najtrudniejsze do usunięcia zło, przemyślcie zatem jak sie modlicie, czy pościcie? A jeśli tak to czy robicie to dobrze?
(6) Czy wy nie wiecie, w jakim to poście mam upodobanie? Oto, co Pan i Bóg zawyrokował: zerwijcie pęta niesprawiedliwości, odwiążcie sznury mocujące brzemię, wypuśćcie na wolność uwięzionych i wszystkie jarzma połamcie. (7) Chlebem swoim podzielcie się z głodnymi, udzielcie schronienia ubogim, bez dachu nad głową, przyodziejcie nagiego, gdy go zobaczycie, i nie odwracajcie się od kogoś, w kim wasza krew płynie. (8) Wtedy twoja światłość zabłyśnie jak jutrznia, a twoje rany zabliźnią się szybko. Twoja sprawiedliwość będzie szła przed tobą a chwała Pana iść będzie za tobą. (9) Gdy zaczniesz wtedy wołać, Pan ci odpowie, i na głos twój rzeknie: Oto jestem. Jeśli zdejmiesz z innych twe jarzmo i gróźb zaprzestaniesz, i odejdziesz od twoich wszystkich złych zamiarów,
(Ks. Izajasza 58:6-9, Biblia Warszawsko-Praska)
Czyli modlitwa najpierw zmieni i uzdrowi was dziewczyny, a dopiero potem poprzez waszą zmiane wpłynie pośrednio na męza,, inaczej Bóg naruszyłby wolnośc waszego współmałzonka, a On go chce wyleczyć , nie połamać i złozyć według waszej woli i wyobrazenia.
Izka [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-22, 01:00
Cytat:
Ja też się buntowałam , że znowu ja, aż kiedyś usłyszałam na kazaniu ks. Pawlukiewicza
że ten który mądrzejszy , ten rozpoczyna zmiany w rodzinie Bóg go wybiera i szkoda czasu na tupanie nóżkami
Trzeba podjąć decyzję i do roboty.
wolała bym być ta mniej mądrą osobą i niech Bóg wybierze mojego męża do tego zadania ja jestem łatwiejsza do przekonania
Cytat:
Czyli modlitwa najpierw zmieni i uzdrowi was dziewczyny, a dopiero potem poprzez waszą zmiane wpłynie pośrednio na męza,, inaczej Bóg naruszyłby wolnośc waszego współmałzonka, a On go chce wyleczyć , nie połamać i złozyć według waszej woli i wyobrazenia.
nie rozumiem jak moja zmiana może wpłynąć na mojego męża ? naprawde nie rozumiem.
Wolałabym żeby go Bóg jednak połamał i złożył według własnego uznania nie mojego bo na pewno lepiej by mu wyszło
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-22, 01:22
Izka napisał/a:
nie rozumiem jak moja zmiana może wpłynąć na mojego męża ? naprawde nie rozumiem.
to proste.
poprzez zmianę twojego nastawienia do problemów, wyciszenie, zmiane reakcji, co wpłynie na męża.
Jesli Twój mąż jest chory i widzi swiat inaczej to jego reakcje sa adekwatne do jego odbioru swiata. Teraz aby coś zmienić i polepszyć to albo Ty musisz zachorować i zacząć odbierać świat tak jak mąż, albo całkowicie wyzdrowieć nauczyć się miłości i z ta miłością pielęgnowac swojego chorego tak, aby poczuł sie kochany i zapragnąl wyzdrowieć dla Ciebie. A po drodze w procesie zdrowienia Bóg sam objawi Mu sie ze swoja Miłością. Teraz rozumiesz?
Izka [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-23, 00:03
kinga2 napisał/a:
aby poczuł sie kochany i zapragnąl wyzdrowieć dla Ciebie
bardzo bym chciała aby chciał wyzdrowieć dla mnie
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-23, 10:57
wspieram modlitwą :)
SadWomen [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-23, 19:24
Kingo,bardzo mądre słowa napisałaś,aczkolwiek ja w moim przypadku czasem nie wiem jak się odnieść do zachowania mojego męża.Opiszę krotko jakie upokorzenie mnie spotkało kilkanaście dni temu.Mąż wrócił z pracy dość poddenerwowany ,czułam że coś się stało.Jako,że pierwsza wróciłam do domu zdążyłam ugotować obiad i podałam mężowi.Spytałam co Go gryzie,odpowiedział,że dostał mandat 400 zł i jest bardzo z tego powodu wkurzony,zaczęłam Go pocieszać,że to nie koniec świata,że damy rade to spłacić itp...spytałam również o okoliczności "załapania" mandatu, w jednej chwili wstał od stołu rzucił talerz z jedzeniem do zlewu ,powiedział:"**uj Cie to obchodzi,daj mi spokój w****alaj do garów", wyszedł z domu trzaskając drzwiami.Mnie zamurowało.Późnym wieczorem wrócił ,ja już leżałam w łóżku,odpalił komputer i siedział do świtu a ja wyłam jak bóbr w kołdrę.
Zastanawia mnie jedno,jak mam się odnieść do zachowania męża ,jak postępować,kiedy rozmowa nie ma sensu,zawsze odpowiada,że to moja wina i zasłużyłam sobie na to, ale w imię czego?Jak traktować męża, po takim niemiłym epizodzie?Na następny dzień normalnie mam przejść do porządku dziennego jak gdyby nic się nie stało?Czy może się nie odzywać wcale?czy nadal próbować ,oznajmiać mu,że robi źle?Może postawić sprawę na ostrzu noża i zamieszkać osobno,ale czy to coś da?
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-23, 21:18
SadWomen,
witaj.
Twój mąż nie panuje nad sobą i swoimi emocjami. problem w tym, że Ty nawet chcąc go jakoś pocieszyć w trudnej sytuacji nie wpisujesz się w jego rozumienie sytuacji.
Kiedy go pocieszyłaś że jakoś spłacicie ten dodatkowy rachunek to było ok, jednak zapytanie co było przyczyną naruszyło już równowagę męża. Ty pytałaś z troski i czystego zainteresowania, mąż jednak odebrał to jako ponowne przymuszenie do przeżycia sytuacji jaka go upokorzyła i przyznanie sie do tego, że ktoś był od niego silniejszy, bo mu mandat wlepił, i do tego że był " głupi" bo mu mogli ten mandat wlepić.
Więc się na Tobie wyżył bo nie odreagował wcześniej swojego upokorzenia. Nie twierdzę , że zrobił dobrze, ale takie jest podłoże jego zachowania.
Jak ty masz się zachować? Normalnie. Nie przesadnie, rób swoje, ale jak bedziecie rozmawiać o czymkolwiek to powiedz, że jego zachowanie było złe, ale mu wybaczasz bo rozumiesz,że był zdenerwowany. Nie oznacza to przyzwplenia na takie zachowania, wyraźnie mu zakomunikuj ze to przemoc i jesli sam sobie z tym nie potrafi radzić to są poradnie gdzie mu pomogą. Jeśli zrobisz to z autentyczną troską i miłością to mąż przemysli to nawet jesli pozornie z początku sie ofuknie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.