Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dawno mnie tutaj nie było....
Autor Wiadomość
krzysiek1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-31, 22:07   

witaj OLA współczuje ci ,chociasz i ja prawnie żony nie mam tylko przed bogiem, twój mąż chyba nie ma serca, PAMBÓG NIE RYCHLIWY ALE SPRAWIEDLIWY, będzie jeszcze płakał w swojm życiu, życze ci siły i wytrwałości w tym nowym roku, pomodlę się za twoją rodzine, pan Jezus kocha każdego
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-01, 02:56   

Oli, nie jesteś głupia. I nie masz za co przepraszać!

Ważne jest, by zrozumieć dwie rzeczy:

- trudno jest wyegzekwować coś od innej osoby (szczerość, uczciwość, przyzwoitość, lojalność, wierność) jeśli ta osoba sama tego nie będzie chciała - nie ma więc co zużywać energię na rozmyślanie o tym, jak zmienić nastawienie, uczucia i zachowanie małżonka. To bezcelowe, to strata czasu.

- tak jak kiedyś podjęliśmy pewne decyzje, które skutkują dzisiaj - często mało przyjemnymi efektami - tak dzisiaj ciągle możemy pewne decyzje podejmować. Już z wiedzą o tym, co się stało, już ze świadomością pewnych rzeczy, już z pomocą innych ludzi, mądrzejszych od nas (terapeutów, osoby duchowne, psychologów) - możemy tak decydować, by w przyszłości nie popełniać tych samych błędów, by się wzmacniać, nabierać sił i stanowczości, czuć spokój i pomoc Boga w najprostszych sprawach, no i zadbać o sprawy doczesne - żyć jakoś trzeba, choćbyśmy nie wiadomo jak uduchowieni byli...

I do tej drugiej kwestii nikt poza nami samymi nie jest potrzebny. Bo to my musimy szczerze spojrzeć na naszą sytuację, my musimy iść po poradę, my musimy eliminować te kwestie, które w jakimś stopniu ułatwiły komuś poplątanie nam życia, my musimy się wzmacniać i nauczyć się ustalać granice, które uniemożliwią innym krzywdzenie nas. My musimy też uczyć się prawidłowo komunikować o sprawach - tak naprawdę, myślę, że ludzi, którzy w prawidłowy sposób umieją przekazać to, co trzeba, zachowując wszelkie wymagania prawidłowej komunikacji - jest kilka procent. Bo zasad komunikacji trzeba się uczyć....Ja na przykład się uczę cały czas, choć pewnie też czasem nie potrafię tego zastosować...

Oli, napiszę do Ciebie priv, ale jutro, bo dzisiaj już padam, niedawno wyszli goście z przyjęcia sylwestrowego...

Trzymaj się ciepło.
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-01, 03:09   

''może też dlatego,że w małżeństwie ciągle słyszałam,że jestem głupia... i to była prawda była i pewnie jestem w tym względzie naiwna i głupia... Szczęśliwego Nowego Roku...''

Nie jestes, Oli, odosobnionym przypadkiem zony, ktora slyszy od meza, ze jest glupia, gruba etc. A calej winy za Wasz kryzys czy tez rozpad, a moze i niewaznosc malzenstwa brac nie powinnas. Oczywiscie kryzys w relacji wywoluje swym dzialaniem badz tez biernoscia dwoje ludzi ale nigdy a przynajmniej rzadko wina rozklada sie 50:50.
Oli, czas chyba dla Ciebie, abys uwierzyla w wlasna wartosc i nauczyla sie siebie sama kochac, przyjac to co sie stalo, nie rozpamietywac, przebaczyc, zobaczysz bedziesz wolna, ale to juz dluzszy proces. Mysle, ze warto sie modlic o laske przebaczenia ojcu Twych dzieci i o sile dla Ciebie i rozeznanie. Pros o te modlitwe takze innych ludzi. Podaj intencje w intencjach modlitewnych za siebie, Twa sytuacje. Modlitwa dziala cuda. Ja w to gleboko wierze.

Satine,
niezlym chlodem od Ciebie zawialo. Na poczatku przyszlo moje skupienie na formie, po powtornym wniknieciu w tekst doszlam do wniosku, ze masz po czesci racje, a po czesci mozesz jej nie miec.
Kwestii ponoszenia odpowiedzialnosci za kryzys nie bede omawiac, zgadzam sie w tym temacie. Aczkolwiek mam pewne watpliwosci co do biernosci Oli, bo to jej temat dotyczy.
Czy chcialas jej przekazac, ze gdyby nie byla bierna na znikania meza z domu, to zmieniloby sytuacje? Czy jej stawianie mezowi granic nie doprowadzilo by do rozwodu ( ten juz nastapil) a teraz powolnie dojrzewajacej decyzji Oli o procesie w sadzie biskupim?
Czasami wydaje nam sie, ze jezeli zrobimy A to drugi czlowiek zrobi B.
A tak nie do konca jest. W takim mysleniu jest pewnego rodzaju naiwnosc. Bo tak naprawde, nawet jezeli stawiamy madrze granice, czlowiek, ktory nie jest zdolny do milosci ofiarnej ( tak w tym watku omawianej) moze tych granic nie akceptowac, moze mu byc za ciasno, za wasko, moze mowic ze sie dusi i ucieknie gdzie wzrok nie siega.
Satine, nie mamy wplywu na decyzje innych ludzi. MAmy naturalnie jako malzonkowie obowiazek napominac meza czy zone, jezeli widzimy zlo w ich postepowaniu badz tez niedojrzalosc etc ale tak naprawde co oni zrobia z naszymi napomnieniami i proba budowania dojrzalej relacji zalezy od nich samych, nie od nas.

Poza tym, w przypadku Oli, tak jak juz zapewne czytalas, doszlo do narodzin dziecka niepelnosprawnego. W takich sytuacjach, dwoje malzonkow zbliza do siebie trud jaki musza poniesc w wychowaniu tego dziecka. Maz Oli uciekl. Wobec tego, czy sugerujesz, ze Oli powinna go scigac czy tez skupic sie na sobie i na swych dzieciach?

Bog obdarzyl mnie dwojgiem dzieci, drugie dziecko przyszlo na swiat w 24tc z waga 762 g rowniez w wyniku chorych sytuacji w relacji. Staralam sie malzenstwo ratowac bo bylam swiadoma kryzysu. Ale kiedy przyszla na swiat nasza druga corka, niestety fizycznie nie bylam w stanie ( a takze nie sadze nawet dzis aby to cokolowiek rozwiazalo) scigac meza i mu przypominac ze slubowal mi milosc, ze to nasze dziecko i wychowujemy je razem, zajmujemy sie nim razem. Moj maz tez uciekl. Dlatego rozumiem doskonale postawe Oli.

Co do jej nadziei na zmiane meza, na wyczekiwanie ze maz przy niej bedzie, nie dziwie sie wcale. Oczywiscie sygnaly pojawily sie, ale nie kazdy potrafi sygnaly odczytac wlasciwie.
A i tez jak sama wyczytalas z postow Oli, chciala ufac mezowi..

Bog nie doprowadza nigdy do zadnej zyciowej sytuacji ot tak z przypadku. Doszlo do dramatu w zyciu Oli. Ale to nie koniec swiata. To poczatek. Oli, bez wzgledu na orzeczenie sadu biskupiego, moze wyniesc z tego kryzysu duzo dobra dla siebie i dla swych dzieci. Oczywiscie wszystko przez ufnosc Bozemu Milosiedziu i zawierzenie Matce Bozej...
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-01, 10:13   

Agnieshka ja też wierzę,że to wszystko to nie przypadek, że dobry Bóg dopuścił taką sytuację w moim życiu po coś i pewnie po czasie, może nawet po latach zauważę po co... Teraz nie wiem, może abyśmy w pewien sposób dojrzeli... a jeśli on nie to przynajmniej ja...? nie wiem...

Tymeka orzeczenie sądu przyjmę z pokorą mówiłam już o tym wiele razy, bo cóż niby zrobić jeśli będzie inaczej niż myślę... nie zmienię tego... z resztą chcę po po prostu wiedzieć czy temu związkowi rzeczywiście pobłogosławił Pan Bóg, czy mam dalej walczyć... Jeśli tak to będę się modlić za mojego męża i czekać , co będzie dalej Pan Bóg pokarze i czas... a jeśli orzeczenie będzie takie jak myślę to dam sobie spokój w walce o małżeństwo ale za mojego męża dalej będę się modliła, o jego nawrócenie bo żyje tak jakby Boga nie było... z resztą od lat modlę się za niego z moimi dziećmi... przecież to ich ojciec... Czego po tym orzeczeniu oczekuję? Chcę wiedzieć czy mam prawo walczyć o ten związek, czy mam prawo robić sobie nadzieję w sercu i wierzyć,że dobry Bóg tego wszystkiego chciał.. Napisałam już wcześniej,że nie wiem czy mam prawo walczyć o swoją rodzinę ( choćby modlitwą) jeśli tam są maleńkie dzieci i nowa rodzina... czy mam większe prawo od tej dziewczyny, która jest przecież z nim po ślubie w USC nazywać go swoim mężem... Pozdrawiam w NOWYM ROKU I ŻYCZĘ WSZYSTKIM WSZYSTKIEGO DOBREGO...
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-01, 10:45   

Agnieshka napisał/a:
Czy chcialas jej przekazac, ze gdyby nie byla bierna na znikania meza z domu, to zmieniloby sytuacje? Czy jej stawianie mezowi granic nie doprowadzilo by do rozwodu ( ten juz nastapil) a teraz powolnie dojrzewajacej decyzji Oli o procesie w sadzie biskupim?
Czasami wydaje nam sie, ze jezeli zrobimy A to drugi czlowiek zrobi B.
A tak nie do konca jest. W takim mysleniu jest pewnego rodzaju naiwnosc. Bo tak naprawde, nawet jezeli stawiamy madrze granice, czlowiek, ktory nie jest zdolny do milosci ofiarnej ( tak w tym watku omawianej) moze tych granic nie akceptowac, moze mu byc za ciasno, za wasko, moze mowic ze sie dusi i ucieknie gdzie wzrok nie siega.
Satine, nie mamy wplywu na decyzje innych ludzi. MAmy naturalnie jako malzonkowie obowiazek napominac meza czy zone, jezeli widzimy zlo w ich postepowaniu badz tez niedojrzalosc etc ale tak naprawde co oni zrobia z naszymi napomnieniami i proba budowania dojrzalej relacji zalezy od nich samych, nie od nas.


Agnieshko,

A jesteś pewna, że gdyby nie była bierna, sytuacja byłaby taka sama? ;)
Mąż Oli może by nadal jeździł, ale Oli obecnie byłaby w innej sytuacji.
Ale ja nie lubię gdybać. Zauważyłam bierność Oli, która towarzyszyła Oli w jej życiu i na to zwracam uwagę, a to co ona z tym zrobi, to już jej sprawa...

Przecież cały czas powtarzam, że nie mamy wpływu na innych ludzi.
Mamy wpływ na siebie.

Mylisz ustalenie granic z manipulacją lub nawet... przemocą pewnego rodzaju, która ma skłonić małżonka do robienia tego, czego my chcemy.

NIC Z TYCH RZECZY.

Granice są potrzebne DLA NAS.

Oli nie miała wpływu na to, by jej mąż się opamiętał i skończył z wyjazdami do kochanek, ale miała wpływ na to, by decydować o tym, czy warto w tej sytuacji powiększać rodzinę. Miała wpływ na sprawy, które JEJ dotyczą.

Nie ma wpływu na to, czy mąż będzie płacił alimenty, ale ma wpływ na to, by zwrócić się do sądu i zrobić wszystko, co może (napełnić dzbany do końca), by te alimenty wyegzekwować.

Nie ma wpływu na zachowanie męża, ale ma wpływ na to, jak kochać samemu mądrze i stanowczo, nie uwłaczając własnej godności - to, że pozwalała z miłości zbliżać się do siebie mężowi w tym samym czasie, co z kochankami - niestety wskazuje, że o godność swoją nie umiała zawalczyć. I tutaj już jej mąż nie ma nic do rzeczy - o godność, szacunek do siebie samej trzeba samemu dbać. Nikt za nas tego nie zrobi.

Piszesz, że Oli winna zadbać o poczucie własnej wartości, kochać siebie, a następnie utwierdzasz ją w roli ofiary, którą każdy kręci, jak chce. Jak ma to zrobić jednocześnie?
Być ofiarą i poczuć, że jest wiele warta?

Oli nie jest ofiarą. Jest człowiekiem z pełnymi możliwościami, z pełnymi prawami, by móc decydować O SOBIE i .... zawsze tak było.

Chcesz powiedzieć, że to dobre - poniżać się, wiedząc o zachowaniach męża i o tym, że robi, co chce, jak chce i kiedy chce - a mimo to usilnie pragnąć, by z nią był?

To jest miłość? Na tym to polega?

Aby kochać siebie, mądrą, Bożą miłością, trzeba zacząć od ustalenia własnych możliwości i praw, wyjść z pozycji ofiary, wziąć na barki swoje ciężary, swoje winy, swoje konsekwencje i ustalić jasne, przejrzyste granice.

Staranie o alimenty.
Ustalenie w Sądzie Biskupim, czy małżeństwo było ważnie zawarte.
Jednocześnie nic by nie zaszkodziło, gdyby Oli zdecydowała się na jakiś kontakt z osobą duchowną, spowiednikiem - by pomógł jej rozeznać się w sytuacji i wsparł ją stałą modlitwą.

Oli, dopóki jesteście małżeństwem przed Bogiem i światem - a dopóki orzeczenia z Sądu Biskupiego nie masz, to przecież tak jest, nie stawiaj się niżej przed nową "rodziną" Twojego męża. Nie wyprzedzaj wyroków, bo można odnieść wrażenie, że Ty już zdecydowałaś sama....

Tobie też i wszystkim - w Nowym Roku życzę wszystkiego, co dobre i jasne. Życzę spotkania przyjaznych ludzi na Twojej drodze, zdrówka dla dzieci i wszelkiej pomyślności. :)
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-01, 11:24   

Dziewczyny w czwartek byłam w Sądzie , złożyłam już doniesienie,że dalej nie płaci... ta sprawa już za mna... Satine już o tym pomyślałam, mieszkam niedaleko Jasnej Góry, dzisiaj jadę zamówić Eucharystię za moją córeczkę i za moją rodzinę a w tygodniu wybiorę się tam do poradni małżeńskiej, porozmawiam z kompetentną osobą duchowną o tym co dalej... Pozdrawiam... :)
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-01, 12:11   

Agnieshka napisał/a:
Czasami wydaje nam sie, ze jezeli zrobimy A to drugi czlowiek zrobi B.
A tak nie do konca jest. W takim mysleniu jest pewnego rodzaju naiwnosc. Bo tak naprawde, nawet jezeli stawiamy madrze granice, czlowiek, ktory nie jest zdolny do milosci ofiarnej ( tak w tym watku omawianej) moze tych granic nie akceptowac, moze mu byc za ciasno, za wasko, moze mowic ze sie dusi i ucieknie gdzie wzrok nie siega.


Tak, mam podobne odczucia, myśli. Patrząc wstecz na moje życie widzę, że nawet zauważając na tamten czas pewne rzeczy (których nie zauważałam), i reagując adekwatnie i mądrze (a tak nie robiłam) - niewiele by to zmieniło w całokształcie. Zmieniło by to szczegóły, może czas dziania się pewnych rzeczy, ale całokształt pozostałby taki sam.
Czy żałuję pewnych rzeczy? Oczywiście. Ale też ze świadomością, że na tamten moment nie umiałam zadziałać, myśleć inaczej. Czy żałuję całokształtu mego życia? NIE! Bo dzięki takim a nie innym kolejom mojego losu, jestem tym kim teraz jestem, jestem taka jaka teraz jestem, i nie cofnęłabym tego, nie chciałabym aby to się cofnęło.

Satine napisał/a:
Piszesz, że Oli winna zadbać o poczucie własnej wartości, kochać siebie, a następnie utwierdzasz ją w roli ofiary, którą każdy kręci, jak chce. Jak ma to zrobić jednocześnie?
Być ofiarą i poczuć, że jest wiele warta?


Właśnie o to chodzi, że dopiero przeżywając pewne rzeczy, doświadczając krzywd - uczymy się, jak się przed krzywdami bronić, jak stawiać mądre granice. Z tym nikt się nie rodzi, to trzeba wyćwiczyć. A wszak człek leniwą jest istotą, i jak życie go nie zmusi, to trudu tej nauki nie podejmie, bo niby po co? Miejmy jednak przeświadczenie, że to jest proces. Od faktu doznania krzywdy, do pogodzenia się z nią, z historią swojego życia, ze sobą samym, przez wybaczenie sobie i krzywdzicielowi, do dojścia do wniosku że warto uczyć się stawiać granice, warto się uczyć komunikacji prawidłowiej... (i mnóstwa innych rzeczy, każdy wszak dostaje swoje zadanie), i do uczenia się tego wreszcie - mijają często LATA.
I nie zawsze jest winą człowieka, że ten proces tyle trwa, często - aby był trwały - powinien tyle trwać.

To odpowiedź z innej strony na pytanie - po co są kryzysy?

Ku naszemu rozwojowi.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-01, 13:46   

Droga Oli
Serdecznie Ciebie witam!
Bardzo Ci współczuję , szczególnie temu co doswiadczasz, ale jednak z drugiej strony Twoje oddanie i pragnienie gdzies głęboko w sercu Prawdy bardzo mnie raduje.
W zyciu wiele dylematów bedzie sie pojawiało , czasem nawet powracaja te odparte ,przemyślane, wydawało by się rozwiązane. W miłości Chrystusowej jak sama zauwazyłaś jest coś co pociaga....oczywiscie to miłosć...W każdym dylemacie Pan jest Łaskawy , a to oznacza ,że daje nam mozliwosc rozważenia w miłosci i w prawdzie.
A to oznacza ,że człowiek szuka bobudki , przyczyny dlaczego mam takie myśli , czy jest w nich tylko troska o odpowiedzialnosc za zycie moje i ludzi , których powierzył mi Pan , czy jest w tym równiez pobudka egoistyczna ( bo na przykład juz trudno mi znosić na ten moment to co mnie spotyka,i nie chce tego, chce "spokoju"albo inne). Rozważania takie wcale nie sa łatwe. Mnie osobiscie sprawiaja wiele trudności, ale jednak mam świadomość ,że korzystając z Darów Ducha św , bedzie tak jak chce Pan. Wiele pokoju serca i równowagi wymaga szukanie odpowiedzi, czyli najpierw uporzadkowanie moich emocji , przebaczenie, to wszystko co sprawia nam trudnośc w obiektywiźmie...Całkiem niedawno...pare dni temu miałam trudnośc w przygotowaniu sie do spowiedzi, tak mnie to frapowało...postanowiłam włozyć w to wiecej modlitwy o Swiatło Ducha sw dla mnie i dla Kapłana, wyraziłam tez wole by było tak jak Bóg chce zdajac sobie sprawę z własnej ułomnosci...to mnie wyzwoliło i oświeciło.
Nie jest tak ,że mamy słuchac głosu swojego serca...bo przeciez niesprecyzowanie może nas doprowadzic do tego ,że zaczniemy szukac tylko siebie...POKÓJ SERCA Oli jest odpowiedzia na dobrze załatwina sprawe na poczatku, w srodku i na końcu. Zachęcam Ciebie do postu, modlitwy, moze nowenna do Ducha Sw, spowiedź w której wszystko spokojnie wyznasz nawet ze swymi watpliwosciami...
Ufaj Bogu , a tedy wszystko będzie tak jak On chce, czyli DOBRA dla Ciebie i Twoich bliskich. Nie martw sie ,że to trudne jest doświadczenie...daj czas...i najlepiej pytaj JEZUSA W KONFESJONALE, W ADORACJI NAJSWIĘTSZEGO SAKRAMENTU...tylko Jemu to zawierz...nie ludziom...
Wspomagam Cie modlitwą, pragnę pokoju Twojego serca tak by Chrystus mógł w nim odpoczywać.
Niech Pan Błogosławi Tobie i Twoim bliskim, niech da Ci siłę do kochanie siebie i bliskich.

http://www.youtube.com/watch?v=KAFQXsSZA2w
  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 8