Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dawno mnie tutaj nie było....
Autor Wiadomość
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 349
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-29, 15:01   Jeśli kocham prawdziwie to jestem wierny do końca życia...

bywalec napisał/a:
Andrzej napisał/a:
Piszę o miłości wiernej i wyłącznej, która dotyczy żyjących współmałżonków, a tylko w przypadku żyjących małżonków możemy mieć do czynienia z procesem o rozwód czy stwierdzenie nieważności.


wyjasnij prosze, stawiasz na równi te dwa procesy
proces rozwodowy i kościelny o uniewaznienie?



Tak wymieniłem te dwie instytucje obok siebie w kontekscie tego co napisałem w przedostatnim poście. Chodzi w skrócie o to, że jeśli jestem zainteresowany byciem w małżeństwie, to logiczne, że nie interesuje mnie ani rozwód ani staranie się o stwierdzenie nieważności. I tylko o taki kontekst tu chodzi.

Zacytuję jeszcze prawie cały mój post na ten temat. Uściślając, żeby nie było nieporozumień dopisałem słowo "życia", "żyjącej", że chodzi o sytuację żyjących małżonków, bo w zasadzie takie sytuacje nas w tym wątku Oli interesowały (mamy żyjących sakramentalnych małżonków), a przynajmniej ja takie miałem na myśli.

Cytat:
Stwierdziłem również fakt (nie tylko ja, lecz inni Sycharowicze tego doświadczają i mogą potwierdzić), że kochając taką miłością wierną, wyłączną, ofiarną i mądrą (która potrzebuje stanowczości - Dobson) nigdy (niezależnie od stopnia kryzysu) nie będzie zainteresowana wypisaniem się z małżeństwa w ten czy inny sposób czy to poprzez rozwód czy to poprzez stwierdzenie nieważności... Na tym Forum, w naszej wspólnocie są osoby (nie tylko landis85), które mają podstawy, aby stwierdzać nieważność ich związku, nie czynią jednak tego, gdyż kochają taką wierną miłością z nadzieją, że dla Boga nie ma nic niemożliwego i że ich związek może być we współpracy z Nim uzdrowiony.

Zrozumiałe, że ktoś kto nie chce być dłużej w małżeństwie, nie wierzy w jego uzdrowienie, nie wierzy w nawrócenie, przemianę współmałżonka, kto myśli o rozwodzie albo o stwierdzaniu nieważności jako szansie na otwarcie sobie drogi do nowego związku - to nie będzie to z jego strony już miłość wierna i wyłączna tylko w stosunku do tej jednej żyjącej konkretnej osoby, której taką miłość ślubował. Norbercie, bywalcu, lauro_33_31, Agnieshko - możecie bez rozpisywania się odpowiedzieć krótko (tak - nie): będzie to wierna miłość do końca życia, czy też nie będzie do tej jednej konkretnej żyjącej osoby, której się kiedyś ślubowało? Aby Wam ułatwić precyzyjne skupienie się na tym aspekcie dodam, że pisanie o wiernej miłości jest dozwolone nie tylko na tym Forum... :)
http://www.kryzys.org/vie...ghlight=#158554
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 15:56   

Andrzej napisał/a:
Tak wymieniłem te dwie instytucje obok siebie w kontekscie tego co napisałem w przedostatnim poście. Chodzi w skrócie o to, że jeśli jestem zainteresowany byciem w małżeństwie, to logiczne, że nie interesuje mnie ani rozwód ani staranie się o stwierdzenie nieważności. I tylko o taki kontekst tu chodzi


i to Andrzeju by wiele wyjaśniało w temacie.

Unieważnienie odnosi sie do stwierdzenia czy wogóle może sie rozwijac ta...miłość, o któej piszesz pomiędzy tymi dwoma osobami, czy może zachodzą przeciwności jakie w dniu ślubu były niewiadome jednemu z nich a przez to niemożliwym staje sie rozwijanie i pomnażanie tej miłości...

trwanie do końca w takim małzeństwie jest nie tylko krzywdzące ale też i niczego nie wniesie, nie naprawi... dlatego kościół znając już takie przypadki opierając sie na doświadczeniach tych małzeństw pozwala innym skorzystac z tego i wnieść pozew o unieważnienie.

Nie zmusza ale też i nie nakazuje daje wolną wolę podjęcia decyzji odnośnie wyboru drogi jaką podejmę...


ty Andrzeju niby dajesz wolną wolę ale w podtekscie pokazujesz, iż ten kto nie korzysta z tej możliwości unieważnienia kocha miłością wieczna i wyłączną choć może inaczej trwa wiernie...ja mam odczucie podkreślam w moim odczuciu to własnie


podpierasz sie swoim doświadczeniem i swoją historią a ona jest inna od mojej, od historii Oli, czy innej osoby, które może moga wybrac inna droge niź ty, bez odczuwania z tego powodu kimś kto nie kocha do końca...bo i nie musi. Kosciół mu na to pozwala,

dlaczego zatem inna osoba mu tego zabrania mówiąc rób co uważasz ale...."kochając taką miłością wierną, wyłączną, ofiarną i mądrą (która potrzebuje stanowczości - Dobson) nigdy (niezależnie od stopnia kryzysu) nie będzie zainteresowana wypisaniem się z małżeństwa w ten czy inny sposób czy to poprzez rozwód czy to poprzez stwierdzenie nieważności... "....



Wskazywanie włąsnej drogi, wskazywanie że ktoś trwa a moze inaczej jest ok.. pod warunkiem jednak, że jest w tym również wsparcie i aprobata w momencie wyboru przez inna osobe jego włąsnej innej drogi niż miłość wierna i wyłączna do końca....jest równieź wspieranie tej osoby gdy wybiera - droge unieważnienia i czuje sie ok wśród innych katolików...nie ma odczucia, że inni ją potępiają uważają za osobe, która nie potrafi kochac uczciwie, wiernie trwać, że jej miłość jest zła.... bo nie jest tak..a nie jest tak nie z jej winy tylko dlatego, że życie i druga osoba uniemożliwiła jej pomnażanie i rozwijanie miłości okłamując w dniu slubu, zatajając pewne wazne wiadomości.
 
     
bellator
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 18:32   

Z całym szacunkiem " Andrzej- maż jednej Żony" podziwiam postawę wierności do końca.... nawet jak zostało się samemu i życzę dużo sił, szczególnie w sytuacjach, gdy zyskasz zainteresowanie płci przeciwnej, tzn ktoś się w Tobie zakocha.... będzie chciał twój ból okoić siłą miłość....twoja Żona za pewnie nie wie co straciła..... zawsze uważam iż mało jest dobrych meżyczyzn na tym świecie o dobrym i pięknym sercu... wszak teraz wszędzie rządzi kasa.. lans... i tp......ale na szcześcię są ludzie, którzy którzy wiedzą iż to miłość króluje i dobro.....i chodz idą ciemną doliną to zła się nie zlęknę bo jest przy mnie Pan...a co do wyborów to oczywiscie iż każdy ma do nich prawo i nikt nie powien nikigo nie naciskać w jedną albo i w drugą stronę, lecz wiadomo jak to w dyskusji....choć rozumiem w tym temacie zbulsersowanie płci pięknej..... jednak tak jak pisałem znać drogę a iść droga to dwie różne rzeczy....
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 19:13   

Jeszcze raz powtórzę,że trudne jest to wszystko... Kilka lat temu , kiedy pisałam tutaj bo zostawił mnie mąż i chciałam ratować to małżeństwo za wszelką cenę to podnosiły się głosy,że to nie miłość tylko uzależnienie emocjonalne od mojego męża... Dzisiaj , gdy stało się tyle gorszych rzeczy mówicie żeby trwać, czekać, wierzyć... Trudne tym bardziej , że jest jeszcze inna strona medalu, jeśli będę walczyć o moje małżeństwo rozbiję tamtą rodzinę i znowu zostaną jakieś dzieci bez ojca..., Powiecie,że to my jesteśmy sakramentalnym małżeństwem, ale tak czy inaczej ktoś będzie skrzywdzony... i co? będę się wtedy chwalić swoim zwycięstwem ? Tym,że przeze mnie ktoś ma zniszczone życie? i nie chodzi mi o panne ale o te malutkie dzieciątka... , choć wiem,że nigdy tak się nie stanie, bo mój mąż już do mnie nie wróci.... to tylko hipotetyczna sytuacja... Po za tym , po tych wszystkich sprawach, które się zadziały w tym momencie nie czuję sie jego żoną... Wielu znowu uzna,że jestem niepoważna i pewnie wręcz niewierząca bo tak mówię, ale nie czuję się jego żoną, nie chcę nią być... czuję się tak bardzo skrzywdzona, oszukana, że nie chcę mieć z tym człowiekiem nic wspólnego.... Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego człowieka obok mnie... Jest kłamcą, oszustem, który żerował na moim zaufaniu, naiwności... Dałam się tak wykorzystać i zniszczyć bo bardzo chciałam robić to co słuszne... Może macie rację, nie potrafię kochać mądrze stawiając granice, jestem cierpiętnicą, która daje się wykorzystywać. I mam tego dosyć... Uważam,że jeśli Kościół a więc i Bóg dają szansę by zostawić za sobą całe zło i nie dać się już krzywdzić, to mogę z tego skorzystać... Wiem,że tu wszyscy chcą ratować swoje małżeństwa , pewnie są dojrzalsi i mądrzejsi ode mnie... ja już nie chcę, mam dosyć, chcę to zakończyć... jeśli Kościół i Duch Święty orzekną ważność tego małżeństwa przyjmę to z pokorą i będe modlić się o ratowanie tego małżeństwa ale jeśli orzekną, że jest nieważnie zawarte uznam to za dar Boga. I chcę jeszcze raz podkreśłić, że nie po to by szukać nowego męża... Co Bóg da, ale jestem przekonana w tej chwili , że to słuszna droga w mojej sytuacji.

Chcę powiedzieć jeszcze,że podziwiam Panowie waszą postawę i dojrzałość, wasze mądre wypowiedzi i nie mogę się nadziwić tym żonom, które mimo wszystko odeszły... a wy ciągle trwacie w wierności i miłości, nasze czasy nie sprzyjają takim postawom...
 
     
bellator
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 19:29   

Zaiste naszę czasy nie sprzyjają takim postawą, gdyż jak to się mówi żyjemy w czasach Armagedony... ba nawet tworzonę są piesni przez raperów o sądzie bożym( nie polecam ich utworów i ... Panie wybacz im gdyż nie wiedzą co mówią... i dodam iż śpiewają... ale nie o tym miałem pisać.... Uważam iz skoro nie czujesz się Żoną tego człowieka i nie masz sił do walki powinno się uszanować twoją decyzję. Nigdy o sobie nie powiem iż jestem mądry bo gdyby tak było to bym nie ranił drugiego człowieka i nie doprowadził bym do kryzysu w moim małżenstwie. Powinnaś mieć prawo wyboru i twoja decyzja powinna być uszanowana... mnie jak by Żona zdradziła lub poszła do innego nie była by godna by byc moją Żona.... rozumiem ludzi którzy nieustannie walczą o małżeństwo i rozumiem ludzi, którzy przestali walczyć, ponieważ trafili na człowieka, który nie da się juz zreformować tak brzydko mówiać.....ja walczę bo mam wiarę w to że bedzie dobrze.... punkt widzenia zalezy od punktu siedzienia, widzenia.... to ja jestem za głupi by zrozumieć, dlaczego mam wybaczać, cierpieć, ale jak pisałem lzej mi się walczy jak się skupiam na mojej Kórlowej...co do twojego postu wierze iż Bóg pozwoli wybrac Tobie dobrze, gdyż sama wiesz co jest dla Ciebie dobre i czasami co by się nie wybrało i tak będzie zle... jak to się mówi wybrać mniejsze zło... nie powinnaś tak cierpieć.... wogóle to nie sprawiedliwie iż z miłości , która wszystko przetrzyma wychodzi czasami kryzys..... czasami nie wiem czy to nie są tylko hasła progagandowe aby pokrzepić nasze serca.... zdaję sobie sprawę iż zostanę pewnie skrytykowany za moja postawę ale uważam iż bez wzgledu na to co wybierzesz czy bedzie to zgodne z zasadami powinnaś wybrac tak byś była szcześliwa, byś już nie cierpiała..... po prostu uważam iż ludziom nie reformowalnym się nie wybacza.... o swoim Męzu piszesz złe rzeczy ale cuż pisać , gdyż zle czyny wykonywał wieć nazywajmy rzeczy po imieniu..... ten kto się nie zmienia nie jest wart wybaczenia....
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 19:44   

bellator napisał/a:
po prostu uważam iż ludziom nie reformowalnym się nie wybacza....


Kto miałby to oceniać czy ktoś reformowalny czy nie ???

Ja sama byłam przysłowiowy "beton" jeszcze 3 lata temu , i co ??? Przyszła Łaska Boża , nawrócenie , jak mogę komukolwiek odmówić łaski nawrócenia , Bożego wybaczenia ??

"...Jeśli ktoś jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień .."


Oli napisał/a:
jeśli Kościół i Duch Święty orzekną ważność tego małżeństwa przyjmę to z pokorą i będe modlić się o ratowanie tego małżeństwa ale jeśli orzekną, że jest nieważnie zawarte uznam to za dar Boga.



Oli
Spokojnie sprawdź, co masz sprawdzić w sądzie biskupim i potem zdecydujesz.

Pogody Ducha
 
     
bellator
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 19:55   

Niereformowalny na dany czas....jednych spotyka łaską Boża a drugich nie... tylko pozazdrościć i przepraszam za zamieszanie...
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 20:02   

bellator napisał/a:
jednych spotyka łaską Boża a drugich nie...


To fałszywe przekonanie bellatorze.

Łaska Boża wszystkich spotyka. A już szczególnie grzeszników: Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz 5, 20)
 
     
bellator
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 20:16   

Skoro wszyskich łaska Boża spotyka to czemu ludzie muszą cierpieć? przepraszam ale to zabrzmiało jako slogan.....może dla tego iż jestem realistą.... po prostu nie moge zrozumieć dlaczego ludzie cierpią skoro jest Bóg.... i przecież grzesznicy pójdą do piekła wieć czeka ich kara a co ma miłosierdzie z karaniem zwiazengo?
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 20:27   

bellatorze...

korzystaj z pomocy wujka Google. Bo po Twoich postach i pytaniach pojawiających się z szybkością karabinu Kałasznikow zaczynam odnosić wrażenie, że chcesz skupić na sobie uwagę całego forum i że "należą Ci się" odpowiedzi teraz, zaraz i natychmiast, bo przecież zaraz net Ci odłączają...

Ale skoro już zapytałeś, to poczytaj m.in.:
http://www.opoka.org.pl/b...cierpienie.html
http://www.opoka.org.pl/b...cierpienie.html
  
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 349
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-29, 20:34   

bywalec napisał/a:

Unieważnienie odnosi sie do stwierdzenia czy wogóle może sie rozwijac ta...miłość, o któej piszesz pomiędzy tymi dwoma osobami...

Przypomina mi się wypowiedź Marcina z naszego warszawskiego Ogniska Sycharowskiego. Marcin 2-3 miesiące temu opowiadał nam historię swoich znajomych, którzy po stwierdzeniu nieważności ich małżeńskiego związku przez sąd biskupi wrócili do siebie. Może ich miłość jednak przetrwała... i będzie się rozwijać. To tak na marginesie.
bywalec napisał/a:

trwanie do końca w takim małzeństwie jest nie tylko krzywdzące ale też i niczego nie wniesie, nie naprawi...

Bywalcu, skąd masz pewność, że trwanie niczego nie wniesie, nie naprawi? A może jednak zmieni z Bożą pomocą, przynajmniej jednego z małżonków, który zdecyduje się na swój własny rozwój duchowy i emocjonalny, nauczy się mądrze kochać, umiejętnie stawiać granice. Właśnie ta trudna sytuacja paradoksalnie daje największe szanse na zmianę przynajmniej siebie i przez umiejętną, mądrą miłość - pomoże w przemianie współmałżonka.
bywalec napisał/a:

ty Andrzeju niby dajesz wolną wolę ale w podtekscie pokazujesz, iż ten kto nie korzysta z tej możliwości unieważnienia kocha miłością wieczna i wyłączną choć może inaczej trwa wiernie...ja mam odczucie podkreślam w moim odczuciu to własnie

Bywalcu, ja tylko stwierdzam obiektywną prawdę, że jeśli ktoś kocha wierną i wyłączną miłością, to interesuje go trwanie w małżeństwie. Z tego oczywiście logicznie wynika, że ten kto nie kocha wierną i wyłączną miłością może nie być zainteresowany trwaniem w małżeństwie. Po prostu tylko stwierdzam taki fakt, taką prawdę. Każdy w swoim sumieniu może ocenić, która postawa mu odpowiada. Nikt nikogo nie ma prawa zmuszać do takiej miłości, ma jednak prawo mówić i pisać o przykładach takiej właśnie miłości. Tym bardziej, że jest to Forum Wspólnoty SYCHAR, której charyzmatem jest wiara w sens takiej wiernej do końca życia miłości. Każdy ma wolny wybór. Nie musi kierować się charyzmatem naszej wspólnoty. Może wybrać drogę stwierdzenia nieważności, Kościół stwarza taką możliwość, jeśli są przesłanki, ale też i nie zmusza do tej drogi.
bywalec napisał/a:
dlaczego zatem inna osoba mu tego zabrania mówiąc rób co uważasz ale...."kochając taką miłością wierną, wyłączną, ofiarną i mądrą (która potrzebuje stanowczości - Dobson) nigdy (niezależnie od stopnia kryzysu) nie będzie zainteresowana wypisaniem się z małżeństwa w ten czy inny sposób czy to poprzez rozwód czy to poprzez stwierdzenie nieważności... "....

A więc Twoim zdaniem nie można pisać prawdy, którą żyją wierni małżonkowie, którzy kochają miłością wierną, wyłączną, ofiarną i mądrą (która potrzebuje stanowczości - Dobson) nigdy (niezależnie od stopnia kryzysu) nie będzie zainteresowana wypisaniem się z małżeństwa w ten czy inny sposób - czy to poprzez rozwód, czy stwierdzenie nieważności... Nie można nazwać prawdy po imieniu, stwierdzić faktu, że tak jest? Bo ktoś stanie przed trudnym wyborem i zbyt dużo prawdy może może go pobudzić do głębszej refleksji ?

Bywalcu, z definicji wierna i wyłączna miłość do końca życia oznacza, że odnosi się ona do jednej osoby współmałżonka. Ale Ty chyba w taką wierną, wyłączną, jedyną miłość nie zainteresowaną rozwodem ani stwierdzeniem niewazności nie wierzysz jak to napisałaś wcześniej:
bywalec napisał/a:
więc ja sie streszcze jak tylko umie.)))

i powiem nie, i już pisalismy o tym do siebie prywatnie...

na potwierdzenie tego podałam mój przykład miłości wiernej, że może byc nie do końca. Mój mąż zmarł krótko po naszym slubie, wyszłam ponownie po ponad 18 latach za mąż i kocham miłością wierna obu mężów, choć każdego inaczej...

Odniosłaś się do swojej sytuacji wierności do żyjącego i nieżyjącego męża. A jak jest w przypadku żyjącego małżonka... Czy Twoim zdaniem można kochać taką wierną i wyłączną miłością dwie żyjące osoby płci przeciwnej?
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
bellator
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 20:38   

Nikomu nie karze odpisywać na moje posty odrazu i nie chodzi mi o to aby zwrócić na siebie uwage... boli mnie tylko że człowiek coś napiszę a juz zostaję przywołany do porządku... tak czułem by się nie wypowiadac bo dostanę po uszach i dostałem.....przykro mi ze nie podoba sie Tobie to jak szybko odpisuje na posty i wybacz ale mam dosyć czepia się ... na co dzień mam tego aż nadmiar.....a neta mi nie odcinają... po prostu jutro tracę do niego dostęp.....widać tę sławną tolerancje wsród katolików... wybaczcie ale zawiodłem się wiec na dzisiaj dam sobie sposób aby madrzejsi odemnie mogli miło odpisywać na posty...
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 21:10   

bellator napisał/a:
Skoro wszyskich łaska Boża spotyka to czemu ludzie muszą cierpieć? przepraszam ale to zabrzmiało jako slogan.....może dla tego iż jestem realistą.... po prostu nie moge zrozumieć dlaczego ludzie cierpią skoro jest Bóg.... i przecież grzesznicy pójdą do piekła wieć czeka ich kara a co ma miłosierdzie z karaniem zwiazengo?


dlaczego ludzie cierpią

bo Bóg daje im wolną nieprzymuszoną wolę działania, nie nakazuje, nie zabrania a człowiek z niej korzysta i czasami jak złe korzysta z wolnej woli to cierpi... a Bóg w swej dobroci i mądrości dalej pozwala doświadczać cierpienia bo tylko w ten sposób człowiek sie czegoś uczy...

nie czyni cuda, nie uzdrawia zła bo w przeciwnym razie wolnej woli już by człowiek nie miał, stałby sie bezmyslnym automatem robiącym co i jak siłą wyższa by nakazywała.
Człowiek cierpi bo nie potrafi rozsądnie przewidzieć konsekwencji swoich działań, jest pyszny i dumny, cierpi bo nie potrafi czasem włąsnemu cierpieniu sam sie przeciwstawić choć ma takie mozliwości, sam pozwala innym na brak szacunku, miłości w stosunku do siebie mysląc, że w ten sposób może coś naprawić. Kocha miłością chorą, uzależnioną którą myli z tą prawdziwą, idealizuje ją bo inaczej musiałby spojrzeć prawdzie w oczy i przestać sie łudzić iluzja o drugim człowieku jaką stworzył na potrzeby włąsne.... zaś najważniejsza przyczyną jaka go trzyma przy takiej miłości to lęk przed samotnoscią, przed myśleniem jak ja sobie poradze, jak mnie ocenią inni, ile strace materialnie na tym... to zazwyczaj częsta głowna przyczyna wszystkich tych mocno zdeklarowanych o swojej wielkiej miłości... czas pokazuje jednak u tych jak wielka ta miłość, jak tylko dochodzą do równowagi wewnętrznej z obietnic miłości sie wycofują. I nie dziwne jak ktoś kocha miłością uzaleznioną od drugiej osoby to jak tylko uzaleznienie mija to i miłość i deklaracje i cały patos mija....


milosierdzie z karaniem ma to do siebie, że miłosierna wybacza a nie karze czy czeka na sprawiedliwy wyrok..., wybaczenie potrzebne jest nie tyle temu który nas krzywdzi...ale mnie, samej.
Złą energia, nastrój jaki sie wiąże z brakiem miłosierdzia, z brakiem wybaczenia emocje z tym związane z gniewem, złością, chęcią rewanżu, chęcią zobaczenia sprawiedliwości na tym świecie, odbiera więcej radości nam samym, niż temu kto jest winny podłości i krzywdy. Zazwyczaj ten, który krzywdzisam tego nie czuje, że krzywdzi, jest mu obojętne nasza opinia o nim... wmawianie mu tego to robienie sobie samemu "kuku" bo wywołuje to w nas tą złośc, gniew i ból, że on nic nie rozumie jeszcze nas oskarża i przerzuca wine na nas... Po to wybaczenie jest i miłosierdzie bysmy byli czystego serca bez uczuc złych do innej osoby nawet tej, która nas krzywdzi.

bellator napisał/a:
boli mnie tylko że człowiek coś napiszę a juz zostaję przywołany do porządku... tak czułem by się nie wypowiadac bo dostanę po uszach i dostałem.....przykro mi ze nie podoba sie Tobie to jak szybko odpisuje na posty i wybacz ale mam dosyć czepia się ... na co dzień mam tego aż nadmiar


możę warto nad tym popracować, nad poczuciem, ze ktoś cie musztruje jak w dzieciństwie a ty chowasz uszy po sobie... jestś już duży i nie musisz sie wstydzić ani swoich wypowiedzi ani siebie... bo każdy ma prawo sie mylic, jak i braonic swoich racji jak i tego że nie wszystkim pasuje moje zdanie.
 
     
bellator
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 21:18   

Sam już nie wiem co myśleć... ale jedno wiem iż z taką madrością jak tutaj się nie spotkałem nigdzie indziej... na wszystko jest odpowiedz, która daje do myślenia.... pewnie nie dojrzałem do małżeństwa i nie zasługuje na to wszystko co mam i przepraszam jezeli kogoś uraziłem....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8