Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Palomo dajesz nam lekcje tego co najtrudniejsze - pokonania siebie - dziękuje że przecierasz mi/nam ten szlak
Jesteś Wielka
Paloma [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-22, 04:00
Marek
moje życie póki co trwa
i nie wiem jak się zakończy
będę wygraną dopiero wtedy, jeśli znajdę się kiedyś w niebie
teraz jestem w drodze
a ta droga jest bardzo trudna ...
"wąska, z dziurami po kolana"
a po prawej i po lewej stronie biegną wielopasmowe autostrady
lśniące, kolorowe, tętnią życiem, wabią światłami ...
wystarczy jeden krok ...
miłość to ryzyko
nadzieja to ryzyko
wiara to ryzyko
(jak mawia R.Martin)
zaryzykowałam ...
i wiem, że z czasem nie będzie łatwiej ale trudniej
...
marek12b7 [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-22, 13:08
Rozsądnie piszesz ale nie wiesz jak będzie z czasem. Wypatruj, oczekuj pięknych dni. I przyjmuj to co daje Pan /i to co dopuszcza Pan/ On chce dla nas jak najlepiej..........
Paloma napisał/a:
miłość to ryzyko
nadzieja to ryzyko
wiara to ryzyko
(jak mawia R.Martin)
...
A czy odrzucenie miłości do współmałżonka to nie ryzyko?
I jeszcze raz dziękuję Ci że już dziś jesteś dla mnie świadectwem
pozdro marek
m.z. [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-24, 22:35
Palomo obrałaś sobie trudną drogę ale jak piękny będzie jej koniec. na pewno ją przejdziesz jesteś silną kobieta, tak jak sobie poradziłaś w sądzie to hyle głowę z uszanowaniem, jednak nie na marne poszły studia teologiczna. teraz przed tobą RODK, my z mężem właśnie dziś byliśmy na takim badaniu ale w troszkę delikatniejszej sprawie(wiesz jakiej) i powiem ci że nie było łatwo. było mnóstwo pytań, typu poco, na co, dlaczego. ale nawet psycholoszki można ewangelizowac mój mąż oczywiście się ze mnie śmiał, bo siedziałam tam najdłużej, ale nawet takie zimne skały powinny usłyszec że WSPANIAŁY BÓG CZYNI CUDA!!!!!!
pozdrawiam
mz
Paloma [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-25, 00:56
m.z. napisał/a:
Palomo obrałaś sobie trudną drogę ale jak piękny będzie jej koniec. na pewno ją przejdziesz jesteś silną kobieta, tak jak sobie poradziłaś w sądzie to hyle głowę z uszanowaniem, jednak nie na marne poszły studia teologiczna.
m.z. moje wykształcenie nie ma tu żadnego znaczenia i nie ma najmniejszego związku z moimi decyzjami.
W sądzie ani razu nie odwołałam się do Boga, sakramentu czy wiary ... nie było to ani zamierzone ani niezamierzone działanie ... tak po prostu było...
i myślę, że dobrze, iż tak się stało...
Każde moje odwołanie się do Boga, wiary, sakramentu małżeństwa działa na mojego męża jak czerwona płachta na byka ...
Jeśli kocham to nie tylko ze względu na to, że sakrament, że Bóg, że wiara ...
po prostu kocham ...
Nie wiem jaki będzie mój koniec, nie z decyzji będę sądzona a z miłości;
dziś idę tą drogą, nie wiem jaką będę szła jutro
dzisiejsza droga jest bardzo trudna i wyboru, aby iść dalej, muszę dokonywać każdego dnia od nowa ... a z każdym dniem ten wybór jest coraz trudniejszy ...
Nie oceniam negatywnie nikogo, kto podejmuje decyzje inne od mojej, kto występuje o rozwód, kto zgadza się na rozwód z winą, bez winy, kto wchodzi w kolejny związek ...
nie jestem żadną z tych osób, nie znam historii ich życia i tego co jest w ich sercu ...
Rozwód i to co się z nim wiąże jest jedną z krańcowych sytuacji ... właściwie dla tych którzy tego nie doświadczyli nie do wyobrażenia ... zwłaszcza jak dochodzi do tego jeszcze zdrada, drugi związek i dzieci z niego
Ja choć minął już tydzień od rozprawy nadal nie doszłam do siebie ... jestem tak wyczerpana psychicznie i fizycznie (brak snu), że chciałabym, aby te sprawy tzw. administracyjne już się zakończyły ... bez względu na wyrok sądu ...
marek12b7 każde ryzyko brałam pod uwagę poza jednym "że on mnie zostawi" a tak właśnie się stało ...
samotna [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-07, 21:32
mówisz - masz - odświeżam
Paloma [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-09, 01:52
mari napisał/a:
Paloma, Twoja sytuacja wskazuje na małżeństwo zawarte nieważnie.
Porozmawiaj o tym z księdzem.
Droga Mari, tę sprawę już omawiałyśmy kiedyś.
No chyba, że jesteś prorokiem w dosłownym tego słowa znaczeniu i masz dla mnie jakieś słowo bezpośrednio od Jezusa (?), w innym przypadku nie znajduję podstawy dla takiego stwierdzenia, przynajmniej jeśli chodzi o moją osobę, co do męża nie wypowiadam się, bo nie znam jego serca na dzisiaj.
Mari, prosiłam Cię już wcześniej o konkretne uzasadnianie takich stwierdzeń, więc czekam.
Co do rozmowy, którą zalecasz, to odbyłam kilka rozmów z różnymi księżmi w cztery oczy. Jak też z psychoterapeutą, psychiatrą i egzorcystą.
Mari, Jezus zna moje serce w relacji ja-mąż.
mari napisał/a:
Paloma napisała o swojej śmierci. Jesteś w złym stanie psychicznym!
Nie wolno myśleć o swojej śmierci. To wola Boża.
W sytuacji krytycznej człowiek często poddaje w wątpliwość wszystko.
Również sens swojego życia. A ja mam stan, w którym sam fakt istnienia jest coraz częściej nie do zniesienia.
ketram napisał/a:
Paloma, mierzysz męża swoją szlachetną miarą. Że miłość, że wybór, świadoma decyzja. Jemu bardzo zależy, żebyś tak to odbierała - a Ty w to wchodzisz. Przedstawiasz argumenty na jego rzecz bardzo "dojrzale", zapominając że facet tkwi w grzechu po uszy.
Jaki wspaniały człowiek - pomijając fakt, że krzywdzi żonę i niewinne dziecko.
Normalny, przyzwoity człowiek tak nie zrobi - tu masz najlepszy dowód, na to, że gość tkwi w dysfunkcji, być może głębszej niż zwykłe cudzołóstwo. Nie tłumacz go.
Jakiej dysfunkcji głębszej niż cudzołóstwo?
Ketram … staram się go zrozumieć i logikę jego myślenia i działania, zwłaszcza wobec nowych faktów i obecnego postępowania.
Skoro nawet do córki mówi, że to jest najlepsze wyjście tzn. takie rozwiązanie i stan jaki jest, to …
Ja go tłumaczę? A Ty co robisz? Ciągle piszesz o jakimś amoku (?)
Dla mnie komunikat jest jasny, zwłaszcza jak wypowiada go człowiek w pełni władz umysłowych, inteligentny …
Ten człowiek mówi : „Nie kocham cię i nigdy nie wrócę”
I ja to tak rozumiem jak słyszę.
Natomiast Ty, słyszysz chyba inaczej, bo stwierdzasz, że on nie wie co mówi, gdyż jest
w amoku. Nie rozumiem Twojej logiki myślenia i tłumaczenia. Chyba, że ma ona na celu zmniejszenie bólu, to można sobie tak to wyjaśniać. Zrozum, z tą kobietą niedługo będą świętować 8/9/ rocznicę znajomości. Więc już żaden amok. Naprawdę.
EL. napisał/a:
Palomo...wiesz...zgodze się z moim przedmówcą, że człowiek , który zdradził, może to zrobić jeszcze raz i jeszcze i jeszcze....
Wiesz, kiedyś za wszystko przyjdzie nam zapłacić.
A Twoje życie właśnie zaczyna sie od nowa. Od zera od grubej kreski !
El. każdy z nas jest zdolny do każdego czynu, a że tego nie robi to … tylko Bóg wie dlaczego
Daleka jestem od tak radykalnych stwierdzeń, że za wszystko kiedyś musisz zapłacić.
To raczej na forum tak się to tłumaczy, żeby … jakoś lżej było …jeden ze sposobów zmniejszenia bólu … Wg mnie Pan Bóg nie jest połączeniem policjanta z księgowym, i w jednej ręce nie trzyma pałki a w drugiej bilansu zysków i strat naszego życia.
Od zera … do zera to mi jeszcze daleko El.
Pozdrawiam
Paloma
ps Samotna jesteś the BEST :)
ak70 [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-09, 08:08
Palomcia... po prostu szukam szczęki na podłodze!!
Co za zmiana!!!! Jesteś po prostu kapitalna, dziewczyno... Wczoraj rozpaczliwe smsy, a dziś dojrzałe, wyważone, konsekwentne i uporządkowane wypowiedzi - normalnie czad! Jakbym czytała kogoś zupełnie innego...
Tak trzymaj dziewczyno. Cieszę się, naprawdę. Mówiłam, że dasz radę, że się podniesiesz (choć byc może narazie jest to pozycja w kucki, ale tor ruchu masz juz ku górze, a nie ku dołowi jak wtedy, gdy ostatnio Cię czytałam )
EL dobrze napisała, Twoje życie właśnie zaczyna sie od nowa, wykorzystaj tą szansę. I nie zgadzam się, że do zera jeszcze Ci daleko, myślę, że to zero juz przekroczyłaś i w pieknym stylu zmierzasz ku wartosciom dodatnim
Ściskam Cię bardzo, bardzo mocno!!
Paloma [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-12, 08:18
Droga AK70:)
Co mogę Ci powiedzieć... chyba nie o mnie napisałaś...;)
... Ten post to 15 minut z mojego życia, tych najlepszych (?) z 24 godzin
(wtedy widzę gdzieś to sławetne zero)
... Rozpacz a raczej szok ... zamienia się w totalną pustkę i otępienie
Bezsenność wielotygodniowa doprowadziła mnie na skraj fizycznego wycieńczenia, i jak stwierdził dwa dni temu specjalista, dziwi się, że jeszcze funkcjonuję ...
Nie czekam na mojego męża, choć niezmiennie nadal wierzę w cuda ...
Gdyby tam była tylko ta kobieta, to miałabym nadzieję i jakieś szanse
a tak przy dwójce małych dzieci ... widziałam je ...
Mogę modlić się za każde małżeństwo, poza własnym ... nie potrafię już ... choć modlę się za mojego męża, za tę kobietę ... za siebie ( żeby nic nie czuć)
Moja miłość do męża to już tylko wybór ... bardzo ciężko tak kochać ...
AK, Twój mąż jest z Tobą, wykorzystaj tę szansę na lepsze wspólne jutro
Mari
czekam cały czas (po raz drugi) na dokończenie Twojej wypowiedzi odnośnie nieważności mojego małżeństwa.
W odstępstwie kilku tygodni, wysunęłaś na forum po raz drugi taki wniosek.
Chciałabym abyś to wyjaśniła
Twoja wypowiedź nie zmieni mojego zdania w tym zakresie
Dziwi mnie jednak Twoje zdanie w tym temacie - nie brzmi ono jak jakaś hipoteza, ale jak stwierdzenie faktów i, jak napisał Ketram, przypadkowy czytelnik mógłby uznać, że cudzołóstwo stanowi o nieważności małżeństwa (?)
pozdrawiam
mari [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-12, 14:05
Paloma, mnie i tylko mnie wskazuje tak Twoja sytuacja.
Tym sie podzieliłam z Tobą, żebyś wiedziała! Może się przyda moje zdanie.
Pisałam, że mnie tak wskazuje. Tak ja tak uważam, ale przypomniałam sobie, że Ty uważasz to za "wytwór KK", zapomniałam o tym, że tak uważasz, dlatego nie pamiętałam, że to Ty tak pisałaś.... Przepraszam za mój brak pamięci!
Zapomniałam, że to my pisałyśmy o tym WTEDY.
Temat wtedy zamknęłam, teraz też.
Ja nie uważam, że jest coś takiego jak "wytwór KK".
Dlatego też już nie piszę o tym...
Dopóki uważasz Katechizm Kościoła katolickiego i Prawo Kanoniczne Kościoła Katolickiego za wytwór KK, to jak możemy rozmawiać ? Nie dogadamy się przecież nijak...
Ja uznaję naukę KK w całości. I uznaję sądy kościelne. Pozdrawiam!
Dobrego popołudnia!
PS.
Paloma napisał/a:
przypadkowy czytelnik mógłby uznać, że cudzołóstwo stanowi o nieważności małżeństwa (?)
Nie sądzę, że przypadkowy czytelnik tak może uznać,
bo nawet jeśli tak uzna,
to jak pójdzie do sądu duchownego,
TO KSIĘŻA SĘDZIOWIE MU WYTŁUMACZĄ, że chyba raczej sie myli, prawda?
Paloma [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-13, 01:35
Mari,
Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie co wg Ciebie w mojej sytuacji wskazuje na nieważnie zawarte małżeństwo, bo wysnułaś taki wniosek czy też postawiłaś tezę.
Poprzednio też zatrzymałaś się w tym samym miejscu, pisząc dokładnie to samo, że moja sytuacja na to wskazuje. Dlatego pytam po raz kolejny jaka sytuacja? Co konkretnie?
mari napisał/a:
Dopóki uważasz Katechizm Kościoła katolickiego i Prawo Kanoniczne Kościoła Katolickiego za wytwór KK, to jak możemy rozmawiać ? Nie dogadamy się przecież nijak...
To zdanie jest nieprawdzie, nigdzie nie napisałam, że KKK i KPK uważam za wytwory KK.
Pisząc o wytworze KK mówiłam o małżeństwach niesakramentalnych i „białych małżeństwach”, gdyż ja nie znajduję dla nich uzasadnienia w Piśmie Świętym ( Słowo „wytwór” nie jest dla mnie obraźliwe.)
Równocześnie nie uważam ludzi, którzy są w takich związkach za bardziej grzesznych ode mnie.
Zbawienie jest tak samo otwarte dla nich jak i dla mnie. Jezus zna ich serca tak samo jak moje.
Mari, ja nie pytam Ciebie o to, co mówią powyższe dokumenty KK w sprawie stwierdzenia nieważności małżeństwa (bo to chyba obie znamy), ale wyłącznie o uzasadnienie tego, co Ty napisałaś o moim małżeństwie.
Bo jak dotąd żaden z księży, z którymi rozmawiałam o moich problemach w małżeństwie, nawet nie podsunął mi takiej myśli o stwierdzeniu nieważności małżeństwa (nie taki był zresztą cel moich rozmów), Ty jesteś pierwsza.
A skoro powiedziałaś „A” to liczę, że uzasadnisz swoje zdanie.
„To” co napisałaś czerwonymi literami pogrubioną czcionką, to obie wiemy, że na pewno się myli, kto tak myśli. No przynajmniej ja tak uważam.
Pozdrawiam
Paloma
ketram [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-13, 15:31
Paloma
Hajem, amokiem itp. nazywamy cały cykl zauroczenia. Trwa ten czas najczęściej 2 lata. Ale dotyczy to związku konsumowanego. Czyli on i ona mieszkają razem. Czas ten jest zawsze dłuższy, gdy związek jest niekonsumowany (ukrywany).
U osób zauroczonych pojawiają sie określone reakcje hormonalne oraz psychiczne.
Jeśli nawet u Twego męża ten okres minął (ale zdaje się ich wspólne zamieszkiwanie nie trwa 8 lat) - pisząc o dysfunkcji głębszej niż cudzołóstwo mam na myśli budowanie własnego szczęścia na nieszczęściu innych. Jeżeli ktoś w pełni świadom władz umysłowych, na chłodno, realizuje tylko swoje egoistyczne cele.
Wiesz co podejrzewam? Gdyby nagle kochanka Twego męża nagle znalazła sobie nowego adoratora, on by stracił pracę, ciężko zachorował albo inny kataklizm - to usłyszałabyś przy okazji jakiegoś spotkania - że jednak "popełniłem w zyciu wiele błędów" "teraz dopiero zrozumiałem, czego wcześniej nie rozumiałem" (itp. podobne teksty sama dopisz).
W kółko na forum powtarzamy - nie zajmuj się drugą stroną ! Niech gada i robi co chce. Zajmuj się swoim punktem widzenia.
I trzymaj się - wiesz, co jest dobre na bezsenność? Spanie w dzień. Poważnie.
ak70 [Usunięty]
Wysłany: 2009-12-14, 13:06
Paloma napisał/a:
AK, Twój mąż jest z Tobą, wykorzystaj tę szansę na lepsze wspólne jutro
Tego sie nie da wykorzystać bez chęci drugiej strony, niestety... a tej chęci brak... chyba, że mówiąc "wykorzystaj" miałas na myśli "zrób wszystko czego on chce, byle tylko nie odszedł" - to takie rozwiązanie juz nie wchodzi w grę...
Jak masz jakies inne pomysły to chętnie posłucham... bo ja juz swoje wyczerpałam...
Paloma napisał/a:
Droga AK70:)
Co mogę Ci powiedzieć... chyba nie o mnie napisałaś...;)
... Ten post to 15 minut z mojego życia, tych najlepszych (?) z 24 godzin
(wtedy widzę gdzieś to sławetne zero)
... Rozpacz a raczej szok ... zamienia się w totalną pustkę i otępienie
Kochana... to minie... jak "woda pod mostem"... teraz juz może być tylko lepiej. Jesieś silniejsza niż myślisz, tylko musisz w to uwierzyć!! Przeznacz godzinę z całego dnia na użalanie się nad sobą i głaskanie sie po głowie, a resztę na działanie.
Bardzo mądrze pisze ketram (to jest facet!!! ) - poczytaj i weź sobie do serca.
PS. Ketram, pisząc "to jest facet" miałam na myśli li tylko fakt, iż przedstawiasz męski punkt widzenia, który w tym przypadku jest niezwykle cenny. To tak gwoli wyjaśnienia, żeby mi nie przypisywać jakichś feministycznych ciągot...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum