Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Miłość czy gra
Autor Wiadomość
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-27, 11:07   

Mami, z Twoich postów wyziera być może i nadinterpretacja, ale przede wszystkim osąd - bardzo negatywny człowieka,którego nie znasz, męża Marii - którego ona kocha i O KTÓREGO chce walczyć.

Uprzejmie proszę Cię o powściągliwość, ponieważ przede wszystkim taką osobę jak współmałżonek uwikłany w zło otaczamy Modlitwą.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-27, 12:18   

problem lezy w zrozumieniu zachowań drugiej osoby, partnera i uznaniu własnej współodpowiedzialności za nie...
nie w negowaniu człowieka, a jego zachowań i postępowania...

jesli w świadomy lub nieświadomy sposób przyczyniałam sie do pogłębiania takich zachowań, to musze sobie zdać sprawe z tego, i dziś zrobić coś z tym...
jesli całe zycie pomagałam komus, otaczając nad nim parasol, by drugiej stronie zyło sie dostatnio i wygodnie, godząc sie na krzywdzenie, zapominając o sobie, to dzis moge mieć takie a nie inne, konsekwencje własne mojego postepowania...
mąz oddalony emocjonalnie ode mnie, szukający innych dróg wyjścia z tego stanu...
to ja, musze sie zastanowić w jaki sposób moge coś zmienic, by wspólne nasze zycie odmienic i scalic związek...

bez poznania przyczyn własnego udziału sprawia poczucie winy, krzywdy i brak dróg zażegnania kryzysu...
dlatego nie szukam winnego, a jedynie dróg rozwiązania problemu... ocena czy tez osąd zachowań drugiej strony jest jedynie drogą do zmian, nie zas scedowaniem winy na kogoś za kryzys... bo zdradził czy zachowuje sie nagannie...

stawiam twarde warunki, granice obrony siebie, które niezłomnie bronie, wzmacniam i doceniam zas pozytywne kroki drugiej osoby jesli takie widze...
odrózniam naiwność od szczerego nawracania się drugiej osoby... by znów nie popaść w euforie pobożnego zyczenia, a po czasie odczuc swoją naiwność takiego zachowania..
musze uznać, zawierzyc,iż zrozumiał i uznał swoje błedy... zadośćuczynił i zmienia sie..
by zaufac na nowo, potrzeba z drugiej strony troche więcej niż sam fakt, iz ktoś deklaruje to słownie, potrzeba jeszcze czynów, czasu, które mnie utwierdza, że zmiany są trwałe i idące ku dobremu... bo ktoś nadwyrężył w poważny sposób moje zaufanie i wiare w dobre chęci człowieka...

w taki sposób pomagam nie tylko sobie ale i osobie uwikłanej we własne problemy ze soba...
nie przepracuje za partnera jego braków, nie wezme ich na siebie i nie pomoge, jesli taka osoba nie uzna, ze takowe ma i powinna coś z nimi zrobić...
tak można bawić sie w kotka i myszke, z poczuciem skrzywdzenia, wykorzystania i z coraz większą urazą podchodzic do zmian u wspólmałzonka. bo ja myslała, że ty coś zrozumiałeś... a to tylko było moje odczucie... to droga do nikąd a raczej do rozwodu...

moge sie w tym czasie zając tylko soba, swoją osoba nad soba pracowac, by nie być w przyszłości znów osoba, która czuje sie pokrzywdzona, bo za mocno dbała o partnera, a ten zaprzestał dbania o drugą strone, bo wydawało sie komus, że dostaje to z urzędu, ze tak być powinno i będzie zawsze...

nie ma w tym negatywnej opini o męzu Marii, co najwyżej trzeźwy osąd kogoś, kto zdradza, kto zadaje sie z podwładnym pracownikiem, kogoś, kto stoi na strazy morale...
szkoła, kościół od tych ludzi wymagam więcej...z racji pełnienia jakiejś misji w zyciu....
tacy ludzie, osoby mające wpływ na życie innych, swoją postawą, zachowaniem mają dawac innym ludziom, młodziezy, dzieciom, pracownikom przykład prawdziwie godnego życia... nie zaś pod przykrywką bycia kimś innym niż sie jest w rzeczywistości....

dlatego może trzeźwa ocena, czy też wyjście na jaw pewnych istotnych błedów życiowych, może być dla takiego człowieka droga do zmian...
nie chowanie głowy w piasek...
wszyscy wiedza, ale każdy udaje, że nic sie nie dzieje...
nie chciałabym, by ktoś taki miał wpływ na wychowanie moich dzieci...
by patrzeli jak ktoś uczy ich moralności, gdy tymczasem wszyscy wiedza, że sam jest nie w porządku ...uczą sie wtedy braku uczciwego osądu danej osoby, nikt nie potępia człowieka, a jedynie jego czyny i zachowania, które należy zmienic, bo jest naganne...


i modlić sie moge jedynie by ktoś taki stanął w prawdzie o sobie, o swoim postępowaniu bo to może być tylko dobrem dla niego... brak wykazywania mu że postepuje źle może jedynie wzmacniac zło i utwierdzać, że tak można...
a tak przecież nie jest... jakkolwiek zła opinia o nim...jest tylko trzeźwym osądem jaki sam na siebie dał, postępując w ten sposób...
ale można owszem... udawac, że nic sie dzieje, i nie mówić prawdy wprost...
 
     
maria09
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-07, 22:12   

Kochani
Napiszę tylko w skrócie przebieg rozmowy.Ja próbuję poskładać to w całość ale brak mi w tym waszego spojrzenia.Powtórzył mąż wcześniejsze deklaracje,że jestem wspaniałą kobietą i matką.Że przegrał,to wszystko go przerosło.Ale w tej samej rozmowie pada stwierdzenie że jest niewinny i ponosi niewinnie konsekwencje.Pozostała codzienna mała dawka alkoholu co pewnie z każdym dniem bardziej uzależnia,ale zaczyna mieć tego świadomość bo głośno mówi o tym.Wspólne rozwiązanie problemu jak tu podpowiadacie jest trudne.Dla męża wszystko powinno wrócić do normalnego stanu,było dobrze więc pytam go dlaczego teraz jest tak źle .Brak odpowiedzi.Jak opierać się na słowach kiedy słyszę ''nie przywiązuj wagi do tego co mówię''pytam męża czy w sprawach służbowych stosuje taką zasadę.Mami napisałaś 'jeśli chcesz ratować związek,masz siłę i wiarę' myślę że tego mi na dziś brak.Tak to czuje i to powiedziałam mężowi.We wrześniu słyszałam takie same słowa a w październiku emocje męża które pokazały jego zaangażowanie(było kilka takich sytuacji ale nie o nich teraz) teraz ja czuję że mnie takie bycie tu i teraz uwiera.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-09, 09:34   

Mario, rośniesz w siłe... widzisz, że twoje nowe działania skutkują... ale musisz sobie zadac pytanie po co to wszystko...
po to by ratować zwiazek... by zażegnać kryzys i stworzyć nowy, lepszy satysfakcjonujący kazdego związek...
jesli będziesz dziś, trwać w krzywdzie, niestety to nie doprowadzi do niczego dobrego... winny i zdradzacz przeciez jest, tuż obok, na którego możesz przerzucic całą wine, i w ten sposób sobie wmówić takie zycie mnie uwiera...

musisz rozgraniczyc swoje poczucie skrzywdzenia od tego po co dziś stawiasz twarde warunku, na co sie zgadzasz, na co nie i do czego ma cie to prowadzić...

owszem, mąż może nie iść twoim rytmem zmian, czy reagować jak ty byś sobie zyczyła, ale musisz dac mu czas... musisz tez widziec w jego zachowaniu nie tylko podstęp ale tez i pierwsze nieudolne może próby, chęci przemian na lepsze...

rozwinęłaś nad męzem parasol ochronny, dziś go złozyłaś, każdemu jest źle... tobie że nie ochraniasz, jemu, że nie jest chroniony...

nowy ukłąd tan zdrowy jaki staracie sie w taki sposób stworzyć, gdzie każdy bedzie odpowiedzialny za siebie, za swoje działania musicie dopiero wypracować... jak i po drodze przemienic stare nawyki pomocowe czy cedowania na innych swoich konsekwencji zachowań...

dlatego jak zawsze, Mario by za bardzo sie skupiac sie na tym jak mąż sobie radzi w takim układzie nowym, lepiej jest sie skupiac na sobie, jak ja sobie radze, czy nie wybiegam za bradzo w stare układy, czy nie za bardzo kontroluje postęp zmian a jak mi sie wydają złe, to sie zniechęcam...
jesli widzisz małe pozytywne działania ze strony męża to staraj sie to doceniac...jak pisała kiedys Monika36 bez naiwności, z pewną doza realizmu...wtedy druga strona bedzie widziała, że doceniasz jej starania, ale też, że nie da sie omamić fałszywymi obetnicami, czy krokami na kt\rótka mete, byle by tylko załagodzic sytuacje...

Mario...odczucia łatwo sie zmieniają, jak sobie na nie pozwalamy,
i te dobre i te złe....
łatwo możemy sobie wmówic niechęć jak i tez możemy swoimi myślami i odczuciami z tym związanymi kierować, zmieniać na motywujące do przemian i widoku w tym dobra...
wszystko w realnych odczuciach tego co widze i co sie dzieje wokoło mnie...
nie tego co chciałabym, by było, a jak nie jest to zamieniam na odczucia w zależności od tego jakie chce by były....
 
     
maria09
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-09, 13:07   

Wczoraj mąż nawiązał do moich szczerych słów,bo dla niego moje zachowanie,takie zajęcie się sobą to ''chyba chcesz się mnie pozbyć ze swojego życia''.On nie chce żadnych romansów bo nie jest w takim wieku by sobie życie układać od nowa.Najczęściej przebywa w ''swoim'' pokoju ale na forum radzicie dać czas na przemyślenia, zaakceptować jaskinię.A to co mnie uwiera to chyba a nawet na pewno poczucie skrzywdzenia.Zawsze wspierająca męża w jego zainteresowaniach(choć część dzielimy wspólnie) pracy społecznika w środowisku, zaangażowania w życie szkoły ale teraz patrząca na to inaczej.Może czująca się wykorzystaną, bo przykro odkryć że sobotnie popołudnie poświęca mąż na wyjazd do szkoły bo papiery, a jak sam przyznał spędził pisząc na NK z ową panią.Właśnie te przykre wspomnienia muszę i zaczynam przerabiać bo blokują otwarcie się na nowe życie.Te kilka miesięcy pokazały mi też innego człowieka i ten inny przesłania mi spojrzenie na tego który jest i chce być z rodziną.Mami piszesz do czego ma mnie to prowadzić, chyba na dziś jeszcze do porządków z sobą, w sobie.Serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję że nie tylko mnie,ale wielu z nas takich pogubionych wspierasz.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5