Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Miłość czy gra
Autor Wiadomość
maria09
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-30, 19:03   Miłość czy gra

Witam
Jestem mężatką z 20-letnim stażem. Mamy 2 dzieci, mąż jest dyrektorem w małej szkole(ok 100 dzieci).Od września pracę rozpoczęła młoda mężatka,były to 3godz w tygodniu z 2 dzieci.Z relacji męża miła,zagubiona kobieta.Z czasem było mniej rozmów o pracy,lekki dystans do rodziny.W styczniu przyjaciółka zadaje mi pytanie-czy to prawda że się rozwodzimy?Moje zaskoczenie ogromne, ale podobno mąż ma kogoś w szkole.Pytanie skierowane do męża o co chodzi wywołuje zdenerwowanie i komentarz ''plotki''.Ale od tego czasu pojawił się niestety alkohol,wypijany codziennie po pracy.Z pokorą pochylam głowę ,bo w kwietniu mimo że nie powinnam sprawdziłam męża telefon.SMS z prośbą o przyjazd w niedzielę na targi Dzień Ziemi w których mąż uczestniczył,był dla mnie potwierdzeniem że nie są to tylko relacje służbowe,jak mąż to przedstawiał.Pytanie o wytłumaczenie tej sytuacji ,to odpowiedz''Dyrektor szkoły jest od tego,aby wspierać swoich pracowników.A pani ta ma problemy rodzinne,on pomaga jej w ich rozwiązaniu.Chciał żeby się trochę rozerwała''.Pani ta od początku swojej pracy czuła się źle w gronie pedagogicznym,wcześniej o tym mąż mówił.W kwietniu nastąpiła konfrontacja nauczycieli z mężem o przydzielenie jej dodatkowych godzin.Trudno było przeżyć tamten czas,wiele przykrych słów,ogromny stres,kłamstwa męża,próby manipulacji.W tym czasie miałam okazję poznać męża tej pani.Miła rozmowa(bo co on winny)i delikatna podpowiedź-macie problemy ratujcie swoje małżeństwo.Dlaczego w ten sposób?Bo wydawało mi się że to mój mąż poszukiwał czegoś poza małżeństwem.Ale w trakcie rozmowy ujawniły się fakty mówiące o kłamstwach tej kobiety.Przykład-wyjazd do lekarza z dzieckiem dla mojego męża wersja że jej mąż się upił,dla jej męża że pojechała sama.A pojechała właśnie z moim mężem.Nasza rozmowa rozpętała oczywiście ogromną burzę,jej SMS do męża że jestem nienormalna który mi z satysfakcją pokazał.Nie wiem jakim sposobem zachowałam spokój,bo w środku wszystko wrzało.Jego emocje opadły i mogliśmy spokojnie porozmawiać o przebiegu mojej rozmowy.Był nieco zaskoczony tym co powiedziałam,ale z jej relacji był to zły mąż i to on kłamie.Po kilku dniach słowa męża-że kocha,że rodzina,że ta kobieta nic nie znaczy.Ale i pretensje następnego dnia po ich rozmowie,bo owa pani przekazała informacje co też ja nie mówiłam,że walczę o fotel dyrektorski dla męża który ona chce rzekomo zdobyć.Byłam w szoku słuchając tych bzdur,tym większym że mój mąż jej wierzył.Pretensja że ze względu na moje zachowanie,pozbawiona zostanie możliwości podjęcia pracy w szkole.Stanowcza rozmowa i słowa męża-nie będzie z ta panią kontaktów utrzymywał.Malutkimi kroczkami, z Bożą pomocą szłam dalej.Ale koniec sierpnia przyniósł wiadomość że-w czasie wakacji były kontakty z tą panią,że dalej od września pracuje w szkole, że mąż wiedział już w czerwcu o przeznaczonych dla niej godz.Zapytałam jak się to ma do jego słów.Walczyć o małżeństwo?Miłość czy gra.Pomóżcie mi to zrozumieć?
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-30, 22:01   

Mario, witaj, tak na szybko, napiszę co myślę.
Mam duzo mniejszy staz niz Ty i maz, ale sprobję.
Potrzeba stanowczości w tej sytuacji, maz nie dotrzymuje słowa.
Polecam lekturę forum i Dobsona "miłosc potrzebuje stanowczosci".
To na początek.
Z Panem Bogiem. Zawsze warto walczyć!
 
     
maria09
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-30, 23:51   

Danusiu dziękuję za te kilka cennych słów.Opisałam swoją sytuację w dużym skrócie.Wiele fragmentów mogłabym tu zamieścić z dopiskiem-też tak się czułam,też tak było u mnie.Od lipca starałam się te przykre doświadczenia oddzielić grubą kreską.Ze względu na dzieci,na męża reputację tak myślę rozwinęłam parasol ochronny nad mężem,co chyba według niego oznacza przyzwolenie na to co robi.Podobną sytuację przeżyłam 5 lat temu,tylko krócej to trwało.Wtedy myślałam jak większość kobiet,ja jestem winna,było we mnie poczucie winy.Teraz starałam się mając co prawda przykre doświadczenie za sobą, tak łatwo nie poddać się manipulacji męża.Czytam Dobsona,wniosek po lekturze to chyba otwarcie klatki.Wszystko ma swoje granice,czy mogę pozwolić na następne miesiące fundowania sobie i dzieciom stresu.Dla męża ta pani jest osobą bardzo kompetentną do pracy z tą 2dzieci.Ot takie tłumaczenie.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 07:38   

Maria.......może ona i jest kompetentna,ale mąż raczej zauroczył sie w niej a ona wykorzystuje to.
Teraz to raczej należy rozważyć zwiniecie parasola ochronnego nad mężem,uświadomienia mu niestosowności tego co robi,ewentualnych konsekwencji tego co robi i postawienia twardych granic,twardych warunków.Może aby nie wchodzić w "pyskówki" to napisz do niego list,list z o tym co czujesz,że nie będziesz go chronić przed opinia ,że to jego sprawa,jego poczynania i jego konsekwencje,że stawiasz mu granice po których przekroczeniu zacznie sie lawina przykrości(alimenty,separacja od łoża,stołu,poinformowanie jego rodzny,znajomych,przyjaciół)
Rozważ .................
 
     
maria09
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 09:42   

Dziękuję za cenne wskazówki Nałogu.
Ale konsekwencją postawienia twardych granic w mojej sytuacji jest definitywny koniec znajomości z tą panią.Nie jest moim celem pozbawienie jej pracy ale to właśnie byłoby konsekwencją twardych warunków.Poprawcie mnie jeżeli źle myślę.Pozdrawiam.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 09:46   

radzi się...
..."jeżeli partner zdradzi po ślubie raz można mu przebaczyć. Raz może się zdarzyć, że szukamy czegoś poza związkiem. Taką zdradę można wybaczyć, jeżeli oczywiście potrafimy. Natomiast jeśli zdrada jest stałym elementem, to oznacza jakąś dysfunkcję związku. Często zdrada jest potrzebna, by związek istniał, by ktoś mógł grać rolę pokrzywdzonej, ktoś inny rolę zdobywcy czy władcy"....

Mario mąż zdradził cie kolejny raz... czas przyjrzeć sie sobie, kim jestem w związku dla męża... a kim chciałbym być...
czy jestem w stanie chronić w imie tej idei siebie i wdrażac ją w życie mimo wszystko... by odzyskac szacunek do siebie i męża....
Nikt nie traktuje nas inaczej niż same sobie na to pozwalamy....
zamiast wnikac co robi mąż, zastanów sie na co sama mu pozwalasz, jak dajesz sie manipulowac, w co wplątywac byle tylko nie spojrzec w prawdzie... mąż zauroczył sie kolejny raz, bo nie widzi we mnie kobiety, bo nie ma dla mnie szacunku?

Wszystkim zależy na miłości, akceptacji, ale nie może sie to odbywac tak wysokim kosztem...
Kobiety nieświadomie dążą do tego poprzez poświęcania siebie dla związku i rodziny, tracąc po drodze siebie i swoje potrzeby, na koszt dzieci i mężą, który w tym czasie utwierdza sie iż mu sie to nalezy, że to normalne...
wtedy najczęściej dla naszego partnera przestajemy być atrakcyjny i pojawia sie inny.
Dowiadując sie o t ym, zamiast walczyć o poprawe własnego wizerunku wpadamy w rozpacz zapominając, że moje zycie zalezy ode mnie i moge je zmieniać... jesli tylko na to sobie pozwole...

A my zazwyczaj postępujemy zupełnie odwrotnie do tego co powinniśmy... bo myslimy, że moje ciepienie kogoś opamięta, robimy z siebie ofiare, a to niestety nic nie daje... nadal tkwimy w kłamstwie, zdradzie, cierpieniu...
i uznajemy to jako porażkę, bo nie potrafiliśmy zatrzymać partnera.
Myslimy skoro odszedł, to znaczy, że jesteśmy gorsi, a ktoś nowy lepszy. Nie przemawia do nas tłumaczenie, że ten ktoś jest po prostu inny.
Tkwimy w poczuciu bezradności, jeśli uznajemy zmiany to nie dla siebie a dla partnera, wpadamy w pułapkę pozornych zmian. Kobiety mówią: „wcześniej przyjmowałam rolę służącej, teraz on będzie mnie obsługiwał”, „wcześniej się starałam, teraz leżę na kanapie”. Problem poczucia braku własnej wartości pozostaje, nie rozwiążemy go, udając, że jesteśmy innymi osobami.

Mario by coś uratowac, zmienić nalezy wzmocnić swoją samoocene... a co za tym idzie
- wzrasta samopoczucie...
- potem chęć do działań i poprawa życia...
ale to niestety długa droga, a ludzie wybierja na skróty i bez bólu...a tak sie nie da...

pozdrawiam czas na zmiany dla siebie.... nie dla męża czy rodziny
 
     
maria09
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-10, 22:24   

Kochani
Dziękuję za wasze rady, szczególnie Mami która tak mądrze oceniła to jakie jest moje małżeństwo.Przeczytałam posty Nałoga o twardej miłości,wiele zrozumiałam czytając też wpisy Mami i tak przygotowana poprosiłam męża o rozmowę.Usłyszałam że wyolbrzymiłam relacje jakie łączą go z tą panią.Na pytanie która z zaistniałych sytuacji jest wyolbrzymiona nie potrafił odpowiedzieć.Tak więc otworzyłam mężowi klatkę,powiedziałam dlaczego pewne jego kroki w małżeństwie sprawiły mi przykrość.Było to dla niego zaskoczeniem i następnego dnia usłyszałam słowa że małżeństwo i rodzina są najważniejsze.Tylko po wielu kłamstwach trudno tak naprawdę wierzyć.Zostawiłam go z jego supełkami, a ja zaczynam zmiany.Teraz czas popracować nad sobą.Pozdrawiam.

[ Dodano: 2009-09-11, 23:24 ]
Kochani
Już zaczynają się w moim życiu zmiany.Mąż po powrocie z pracy zarzucił mnie pretensjami że zaangażowałam jego rodzinę w ''atak'' na niego.A to dlatego że jego brat zwrócił mu uwagę na ilość alkoholu który niestety nie znika z jego życia.
Ogrom mojej winy w niesprawiedliwym potraktowaniu owej pani,szczególnie rozmowa z jej mężem.Dość ma małżeństwa,wszystko jest złe i ja ponoszę za to odpowiedzialność.Ostatecznie rozważa wyprowadzenie się z domu.
Wiem że to wszystko zaczyna mnie przerastać,nie wiem co robić.
Co na to wszystko odpowiedzieć?
Czy to jeden z etapów walki osoby zdradzającej,a możę poprostu koniec.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-12, 22:10   

maria09 napisał/a:
Co na to wszystko odpowiedzieć?


a czujesz sie winna? jeśli tak pytanie dlaczego? może widmo konsekwencji twojej stanowczości doprowadza do tego i wyzwala lęki..
- co mnie czeka, strach przed samotnością,
w efekcie człowiek zaczyna szkodzić sobie, by złagodzić to narastające uczucie lęku, wmawia sobie..
- on nie jest taki zły, ja tez jestem winna...
i w efekcie powraca do stanu pierwotnego, wybacza, biorąc na siebie wine..

Mario sama musisz przerobić własne lęki przed wizją nowego zycia, przed tym co cie czeka jak mąż sie "nie przestraszy" i nadal będzie trwał przy swoim...
silniejszy zjada słabszego...Mario musisz wyzwolić w sobie pokłady siły, by własne lęki cie nie pokonały i dały męzowi odczuć konsekwencji swoich kroków...
by przemyslał własne życie musi odczuć ciężar swoich win, gdy zaczniesz brac na siebie jego wine, odwlekasz tylko w czasie jego zmiany...
ale tez i oddalasz uczucie lęków jakie za tym ida...

co do męża, mądry uzywa rozumu nie go ogłupia alkoholem. i to znak, że nie chce odczuwac dyskomfortu jaki mu fundujesz twarda miłością...
cóż jedni idą 'do lasu " bo po co sie męczyć łatwiej odejść, nieliczni ci wygrani jednak z takiej lekcji biorą naukę,
nie jest recepta, że otwarta klatka męża opamięta, nie możesz liczyć że tak sie stanie, musisz brać pod uwage, że plan A nie wypali, i mąz odejdzie,
musisz mieć plan B i c i trzymac sie go, to pozwoli mężowi widzieć w tobie godnego przeciwnika, nie zastraszoną kobiete jaką do tej pory cie widział...
pozdrawiam
 
     
maria09
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-13, 01:39   

Kochana MAMI
Dokładnie takim spojrzeniem ''on nie jest taki zły,ja też jestem winna'' kierowałam się w wielu sytuacjach.To pozwoliło mężowi właściwie prowadzić takie własne prywatne życie.Sam przyznał dziś że znając mnie jakoś by przetrwał pobyt w domu,a właściwie do minimum ograniczył nasze kontakty czekając na to że w końcu odpuszczę.Problemem stało się moje zachowanie, nie takie słowa chciał usłyszeć.W oczach męża widziałam autentyczne zdziwienie gdy spokojnie odpowiadałam na jego zarzuty.
Stare metody zawiodły,czas na zmiany nie tylko dla mnie.Może i druga strona wyciągnie wnioski.Walczę o siebie nawet gdyby odszedł ,mimo wszystko to ja zyskam.Pozdrawiam

[ Dodano: 2009-10-11, 12:59 ]
Kochani Nie pisałam o zmianach w moim życiu,bo mąż dalej tkwi w zauroczeniu. Ktoś powie kobieto co to za zdrada,dalej jest w domu.Raczej się nie opamiętał,próbuje dalej wplątywać, ostatnio to przebita opona pod szkołą owej pani no i oskarżenie Mnie o udział w tym.Ale teraz dzięki ciężkiej i mozolnej pracy nad sobą mogę obronić siebie(psychicznie) i wyrazić swoje zdanie.Za radą Mami nie wnikam co robi mąż, ale zaczynam zadawać sobie pytanie -Czy warto o taką osobę walczyć?Czy zrozumienie egoizmu w postępowaniu drugiej osoby i dalsze trwanie jest moim celem?Czy ktoś z was miał taki moment zwątpienia w kryzysie i jak sobie z tym poradził.Gdzieś tu padło zdanie''Żeby się chciało chcieć''.Jak zmotywować się do tego'' chcieć''.Pozdrawiam.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-18, 19:17   

maria09 napisał/a:
nie wnikam co robi mąż, ale zaczynam zadawać sobie pytanie -Czy warto o taką osobę walczyć?Czy zrozumienie egoizmu w postępowaniu drugiej osoby i dalsze trwanie jest moim celem?Czy ktoś z was miał taki moment zwątpienia w kryzysie i jak sobie z tym poradził.Gdzieś tu padło zdanie''Żeby się chciało chcieć''.Jak zmotywować się do tego'' chcieć''


ta wypowiedz Mario jednoznacznie mówi, iż wypierasz ze swiadomych decyzji fakt, iż nadal kontrolujesz męża...
bo tłumisz odczucia...
piszesz... nie wnikam co robi mąż... / zamiast jest mi źle, smutno, złoszcze sie bo otwarta klatka nie zadziałała, wzbiera we mnie gniew, że mąż mimo wszystko sie nie opamiętał...
takie są twoje odczucia... ..w zamian piszesz jak zmotywować... bo brak reakcji na twoje poczynania u męża powoduje właśnie te niechciane emocje....z którymi sobie nie radzisz...
musisz sobie pozwolić na przeżycie ich, zaakceptowanie bólu, złości i gniewu...
by potem poczuć sie lepiej i zrobić kolejny krok...

na pytanie jak zmotywować męża nikt dziś nie odpowie,
bo go tu nie ma, nie wypowiada sie, więc nie wiadomo dlaczego nie chce...
a by mężowi sie chciało, musi dokonać sie w nim chęć takiej przemiany... nie w tobie...
Mario widzisz rzeczywistość swoimi oczami... że mąż pogubiony, zły, krzywdzący... bo taki jest odbiór sytuacji w jakiej ty jesteś, dla ciebie...
patrząc na to ze strony męża, może on widziec swoją sytuacje inaczej..
i dlatego nie widzi sensu zmian...takich jak ty zakładasz za dobre dla niego i słuszne
ba... nawet...
jeśli już widzi sens zmian dla siebie, by było mu lepiej, to mogą być dla niego zmiany zupełnie inne niż ty byś chciała i zakładasz, że zrobi...
stąd odpowiedż na pytanie dlaczego jego nie motywują twoje nowe metody...

może jeszcze zachodzić sytuacja, że oprócz "rzekomego" nie interesowania sie mężem i jego sprawami, co jest mu na rękę... to nadal jako rodzina funkcjonujecie...
jemu to odpowiada...tobie nie... bo przekracza to twoje granice przyzwalania na złe zachowania...które sama akceptujesz pozwalaniem biernym...oczywiście w twoim pojmowaniu sytuacji w jakiej teraz jestes...bo nadal jest z "pania od kawy" i nie zaprzestał kontaktów
czyli inaczej mówiac... on sie bawi, ty udajesz ze cie to nie interesuje, choć tłumisz złość ale i tak jako żona wypełniasz obowiązki domowe, rodzinne..
dla niego mogą zaczac mieć znaczenia twoje konsekwencje wtedy,
gdy jak piszesz ludzie zobaczą co naprawde dzieje sie w domu jego,
i dlaczego, że to on jest powodem tego...
bo wtedy ujmiesz jego reputacji wzorowego męża, ojca, człowieka...
choć może i taka postawa twoja i opinia jaka w ten sposób pójdzie za nim go nie opamiętać...

problem jest nie w tym, by go zmusić do robienia czegoś, tylko byś ty uznała, że nie powinnaś robić czegoś co ci sie nie podoba, co cie krzywdzi i rani...
zmiana myślenia z mąża na JA! na siebie....


wtedy gdy zaczniesz w ten sposób myśleć to straci sens i zaprzestaniesz pytań...
'Żeby się chciało chcieć''.Jak zmotywować się do tego'' chcieć
bo najważniejszą osobą będziesz ty...

inną rzeczą jest jeszcze, by w tym czasie wyświechtane już słowo zając sie sobą...
było rzeczywistym zadaniem twoim, nie patrzenie na męża co robi, jak żyje, tylko realizowanie siebie..
analiza mojego wkładu w związku, czego zabrakło a co moge na nowo zmienić, w sobie,
co takiego fascynującego jest w innej a czego nie było we mnie...
i na prawde nie chodzi tylko o wiek, jak niektórzy zaraz mówią, tego nie przeskoczysz...
w przeważającej mierze jednak wolą dojrzałe kobiety, równolatki, ale z życiem, pasją nie zahukane kury domowe, bez marzeń i błysku w oku, wiecznie chore, czy bez ikry do życia...

Mario w każdym wieku można być piękną, zadbaną i urzekającą...
od nas zależy jaka jestem...
a to jaka jestem zależy od tego co sama o sobie myśle i czuje...
i by to myślenie, częste złe o sobie zmienić
należy włożyć w to serce, czas i...
tu można powiedzieć bo to ZALEŻY OD CIEBIE! żeby chciało sie chcieć...

pozdrawiam gorąco Mario, trzymaj sie ciepło jesteś równie "piękna" jak każda inna kobieta, ale musisz w to uwierzyć...
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-18, 20:24   

mami napisał/a:
problem jest nie w tym, by go zmusić do robienia czegoś, tylko byś ty uznała, że nie powinnaś robić czegoś co ci sie nie podoba, co cie krzywdzi i rani...
zmiana myślenia z mąża na JA! na siebie....


Mario takie pytania...
czemu mam pomagać sobie????
czemu mam cos zmieniac i pracować nad sobą???

To częste pytanie jakie zadają ludzie poranieni na forum.

Jak to to przeciez to nie ja- to on/ona robia nie tak z moim zyciem.
I zgadza się choc jest zapewne w tym i współudział każdej ze stron,mniejszy lub wiekszy-lecz to dopiero widzi się z czasem.

Praca nad soba tak naprawdę pomaga nam jak pisze mami -uwierzyc w siebie ,że potrafimy,ze nie jesteśmy do kitu.
By uwierzyć w siebie że to nieprawda iz ktos do nas mówi jestes zła żona,złym meżem.
Wiara w siebie daje nam poczucie własnej wartości,godnosci-znam swoje zalety,znam swoje wady i akceptuje siebie jaki jestem .

Lecz nie słucham juz tego co mi sie wciska -bo juz wiem że to nieprawda.
Bo poznałem juz całkowicie siebie-bez zakłamania,bez kamuflazu.
Dlatego tak istotne jest zmieniac siebie nie druga osobę-bo ona nie słyszy,nie rozumie.
A my jak zechcemy faktycznie i sprawiedliwie wszystko przepracować-damy radę,bo wpływ mamy TYLKO NA SIEBIE.

Mąż ma swoj świat zakłamania i tak długo jak bedzie cię karmił swoimi manipulacjami.
Tak długo bedzie toczyła sie gra.

Mario zmienisz siebie dla siebie wygrasz Marię.
Nawet jak to co osiągniesz ,nie wzbudzi refleksji w męzu.

Bedziesz wiedziała już co znacze,na ile jestem silna,na co zasługuję.

I na koniec jeszcze jedno -by bładzący współmałzonkowie zawrocili ze swej drogi błedu.
Najpierw muszą odczuc ze nowa sytuacja ich nie satysfakcjonuje.
Jestes kobieta więc napisze z porównaniem.

To tak jak.........

kupujesz w sklepie markowym nową sukienkę,nie masz czasu zamierzyć,na metce jest podany twój rozmiar-decydujesz biore bedzie pasować.
W domu okazuje sie rozmiar ten ale sukienka cos nie pasuje cisnie!!!

rozumiesz ???? by stwierdzic że cos nie pasuje trzeba odczuć że to uciska,jest mi w tym żle.

A ty jedyne co możesz wykonać to stworzyc sytucje dla mężą -wybierasz nowy ciuch???
ale pamietaj -jak nie bedzie pasowac nie ma zmiany ani na stary ,ani na inny.
 
     
maria09
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-25, 17:08   

kochani Mąż poprosił mnie o rozmowę,chyba spowodowały to komentarze w środowisku szkolnym.Teraz usłyszałam wyjaśnienia że relacje z tą panią są tylko służbowe,że było fajnie a teraz jest nie fajnie.Nie ma rozmów prywatnych po prostu przechodzą obok siebie.Zawsze ważna była rodzina no i jest,żebym uwierzyła w to co mówi a czas pokaże że mówi prawdę.Nie odniosłam się z żadnym komentarzem do tych słów,dałam sobie czas na pauzę zanim odpowiem. A niestety mam przypuszczenia że obawa o swoją reputację, teraz już realna spowodowała że może w taki sposób załatwi problem. Słyszałam wiele słów które według niego były prawdą a teraz czas pokazał że to kłamstwa.Takie deklaracje zbiegły się w momencie kiedy potrzebna jest moja lojalność jako żony, a moje obawy że to puste słowa są uzasadnione.Tak trudno uwierzyć że w ciągu kilkunastu dni się oduroczył,a jeszcze trudniej zaufać i wierzyć.Pozdrawiam.

[ Dodano: 2009-10-25, 18:02 ]
MAMI Tak mieszkamy w tym samym domu ale mąż dba o swoje potrzeby(pierze,prasuje itd).Ja owszem dbam o dom a mąż o swój pokój w którym "mieszka".Nie wnikam w jego życie (co zapewne słusznie zauważyłaś jest mu na rękę), nie pytam, nie sprawdzam ja odbieram to jako brak kontroli.Nawet nie kusi mnie podpytywanie kobietek ze szkoły(spotykamy się na aerobiku)bo co na tym zyskam.Tak żyjemy obok siebie a wspólne sprawy to dzieci. Próbuję zająć się sobą,dla mnie są maleńkie zmiany.Ale wiem że to nawet( czytając posty innych )jeszcze nie zrobiony krok naprzód.Dziękuje za rady wszystkie są dla mnie cenne.Pozdrawiam.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-26, 09:16   

maria09 napisał/a:
Zawsze ważna była rodzina no i jest,żebym uwierzyła w to co mówi a czas pokaże że mówi prawdę.Nie odniosłam się z żadnym komentarzem do tych słów,dałam sobie czas na pauzę zanim odpowiem. A niestety mam przypuszczenia że obawa o swoją reputację, teraz już realna spowodowała że może w taki sposób załatwi problem. Słyszałam wiele słów które według niego były prawdą a teraz czas pokazał że to kłamstwa.Takie deklaracje zbiegły się w momencie kiedy potrzebna jest moja lojalność jako żony, a moje obawy że to puste słowa są uzasadnione.Tak trudno uwierzyć że w ciągu kilkunastu dni się oduroczył,a jeszcze trudniej zaufać i wierzyć


ja mysle, że mozna sie oduroczyc...
dlaczego... dlatego, iż twój mąż tak jak ciebie tak i panie od kawy wykorzystuje do własnych celów...
pani od kawy ma budować jego poczucie bycia jeszcze atrakcyjnym jako facet, wzbudza w nim uczucia ze jest kimś szczególnym, kochać go w taki sposób w jaki sam chce być kochanym, podziwianym i docenianym... by czuć sie wartosciowym... w taki sposób buduje swój wizerunek....

latami budował autorytet twoim kosztem, dbał o wizerunek jako majętnego faceta, dbającego o dom, rodzine, pracował na swój autorytet twoim kosztem tak, dorobił sie ustabilizowanej pozycji, pracy, kariery, zycia na poziomie jakiego pragnął...
zapominając, nie zdając sobie sprawy, że sam by do tego nie doszedł.... ale ty mu w tym pomogłas za cene własnego zycia...
i przestałas byc dla niego atrkacyjna jako zona... dlatego wykorzystuje inne kobiety, jak ciebie

dzis nawet nie ma pojęcia, iż wykorzystuje ludzi do swoich celów.... do zrobienia kariery, do poczuwania sie uczciwym, do bycia atrakcyjnym facetem...dlatego jak poczuł sie zgrozony, że może utracić tą zapracowaną przez lata pozycje rzuca lub oddala na jakiś czas kochanke, bo przeciez dobre imie jest dla niego najważniejsze...

co Mario możesz dziś robić... przede wszystkim

maria09 napisał/a:
Próbuję zająć się sobą,dla mnie są maleńkie zmiany.Ale wiem że to nawet( czytając posty innych )jeszcze nie zrobiony krok naprzód.Dziękuje za rady wszystkie są dla mnie cenne


tylko aż TYLKO zająć sie soba, utraconymi marzeniami, potrzebami...
może zaciekawisz męża swoimi nowymi pasjami, jeśli oczywiście chcesz ratować zwiazek... masz jeszcze siłe i wiare, że może sie udać,
a mąż czując twoją siłe, przemiane, i konsekwencje zastanowi sie nad swoim zyciem...
co tak naprawde jest wazne....i jakim kosztem do tego dochodzić...

Ty Mario.... nigdy więcej nie odrzucaj na koszt innych swoich potrzeb, bo prowadza nie tylko do utraty szacunku do siebie ale i innych do mnie...staje sie wtedy kims nieatrakcyjnym dla nikogo, dla mężą, dla znajomych...co z tego że mam swoją pozycje bycia żoną tego człowieka.... a kim jest w domu dla tej osoby wiedzą najlepiej domowniki... na co pozycja wypracowana komus skoro nie idzie z niej korzystac... dlatego mąż w pore sie zatrzymał... teraz dalsze twoje trwanie w byciu kosekwentna na co sie zgadzam na co nie... powoli...
w tym czasie zacznij spełniac sie jako kobieta...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-26, 10:36   

Maria.......... wyżej pisałaś o "otworzeniu klatki," o postawieniu warunków,o twardej miłości...... Piszesz tez o tym ,że mąż poprosił o rozmowę.
Jednocześnie usiłujesz dopisać swoją wersję :dlaczego poprosił.................
Ale co jest w tym wszystkim ważne?????
Dlaczego poprosił-bo komentarze środowiska ??,czy dlatego że "się oduroczył?".
Jak dla mnie to najważniejsze jest to, że poprosił o rozmowę,że pomogłaś mu uświadomić jakie konsekwencje wiążą się z romansem,że podejmuje próbę wyrwania się z otumanienia,z zauroczenia i żądz.
Najważniejsze jest to,że przejrzał ..............
I w tym miejscu chcę się odnieść do twierdzenia Mami wyrażonym w poście wyżej.
Mami,czy to nie jest nadinterpretacja??? Że mąż Marii wykorzystywał ją do budowania własnego wizerunku.
Czy Ty wiesz czym kierował sie mąż Marii???Bo z jej postów wcale nie wynika ,że on budował swój wizerunek kosztem Marii......... Ja wyczytałem z jej postów ,że facet ,będąc w wieku średnim poprostu pozwolił sobie na zauroczenie i przegiął w okazywaniu tego.
Maria zauważyła to i pomogła mu otworzyć szeroko zamknięte na rodzinę oczy.
"kusy" jest przebiegły i zadziałał podsuwając męzowi Marii kobiete,której należało pomóc.A on zatracił się w tej pomocy.Pod pozorem dobra wynurzyło sie zło.

Mario...piszesz o swoich wątpliwościach co do intencji męża.............. a może jednak warto stanąć obok męża,warto zrobić wysiłek aby mu pomóc wyrwać się z łap "kusego" ................. bo było,jest Ci żłe gdy mąż sie oddala od Ciebie.
Jak to zrobić????
Mysle ,że poprzez pomoc mężowi w stanięciu w prawdzie o tym w co wdepnął.Pomoc w uświadomieniu ,że przekroczył granicę pomiędzy pomocą podwładnej a wejściem na grząski teren zauroczenia podwładną.
Poprostu TWARDA MIŁOŚĆ wobec meża i siebie.

Mario........... zło zaczna się kończyć tam,gdzie następuje jego wyzanie.Bo wyzanie jest rozpoczęciem ,progiem do tego co dobre,do wyznania i stanięcia w prawdzie.
A więc ???możesz pomóc mężowi stanąć w prawdzie poprzez twardą miłość.
Ale tak wobec meża jak i wobec siebie ta twarda miłość.
Bo twarda miłość to i gotowość do zadoścuczynienia ale i gotowość do przebaczenia.
Mąż Marii musi uświadomić sobie ,że romansem krzwdził nie tylko Marię ,ale również siebie ,ich dzieci.
Że zadośćuczynianie powinien zacząć od bycia w gotowości do zadośćuczyniania,w gotowości do poproszenia o przebaczenie i czekania na przebaczenie.
A zadośćuczynianie w takim wypadku to poprostu bycie tyransparentnym, przezroczystym dla żony .

Mario,spełniając się jako kobieta nie zapomnij o tym ,że jesteś też żoną.
I pamiętaj..........nawet najdłuzsza podróż zaczyna się od myśłi o niej ,a potem od pierwszego kroku.
Może i Twój mąż zaczyna tę powrotna podróż ???????

Pogody Ducha
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-26, 11:46   

nadpisze jak ja widze...

nałóg napisał/a:
Najważniejsze jest to,że przejrzał ..............

to jest naditerpretacja... bo czas dokonany, a trudno domniemywac czy to trwałe czy chwilowe dokonane pod wpływem reakcji środowiska jak pisze Maria
on na razie jedynie doświadczył konsekwencji swoich kroków...

pytasz czy to nie naditerpretacja, ze budował własny wizerunek... nie
bo człowiek prawdziwie dbający o siebie nie wykorzystuje innych dla własnego dobra...
ma poczucie wartości, spełnia sie sam i nie szuka osób, które mu zapewnią takie myslenie...
żona do czasu zapewniała mu poczucie bycia kims wyjątkowym, szlachetnym i uczciwym człowiekiem...
ale sie wyłamała... z początku było manipulowanie, jak może... by nagiąć ją do starego działania i zachowania takiego
jak pisze Maria
- do wyzwalania poczucia winy, do rozłożenia parasola ochronnego... by jemu dalej żyło sie miło i przyjemnie..to znaczy kosztem innych..
a zycie na koszt innych jest niczym innym jak wykorzystywaniem ich słabości/ co nie zwalnia drugiej strony z wyzwolenia sie z takich zachowań/
i budowaniem włąsnego wizerunku...
zreszta gdyby wizerunek żony był dla niego ważny jak ważne jest posiadanie go u innych to nigdy nie dopuścił by sie do zdrad... jak i do tego by sama zona miała o nim złe mniemanie...
jesli ktoś patrzy na innych a nie na domowników, na ich zdanie, to znaczy ze ich nie szanuje...
a zdanie i opinia innych jest dla takiej osoby ważniejsza od partnera... dla mnie złe, pokrętn,wymuszające uległość do zachowań i myślenia podług włąsne wyobrażenie o sobie... a można kogoś szybko zmanipulowac i nadać własny tok myslenia, oceniania,,,

dlatego sie manipuluje ich poczuciem winy, by te osoby robiły dokładnie to co chce, by dla mnie było korzystne..
wystraszył sie nie dlatego, że zona zabroniła... że widział jej cierpienie...
widział, że dzieje sie pesudo większa krzywda innej osobie niz jego zonie i rodzinie...
dlaczego? bo nie szanował swojej żony...
dlaczego...łatwiej grac bohatera poza domem niż być nim w domu... gdzie za takie zachowania nikt nie wynagradza i nie ma sie poczucia bycia tym bohaterem, księciem z bajki...ratownikiem...
to są działania mające na celu wykorzystywanie innych dla własnego podbudowania siebie, poczucia własnej wartości.... bycia kimś dobrym, szczególnym, a które jest mocno nadszarpnięte...
Maria pisze iż nie jest to jedyna zdrada, były inne, ale właśnie przyzwalanie na takie zycie sprawiło iż nadal trwał w swoim z myslą,
- moge, aż do czasu, kiedy w końcu Maria powidziała dosyc, nie chce...

nie wiem jak dalece dla tej osoby jest to dzwonkiem.... do przemian... mysle, że wymaga na pewno wiele takich jeszcze twardych zmian i braku przywoleń...pytanie czy nie będzie wolał łatwiejszej drogi...

nałóg piszesz, czy to nie naditerpretacja, że wykorzystał nie.. tak jak wykorzystał inne kobiety, tak jak nie ma z tego powodu żadnych wyrzutów, wstydu ze tak postępuje...
jest tylko chęc ochrony siebie przed zła opinia i wydaniem na światło dziennego tego co robi, jak zyje... szanowny obywatel... uczciwy dyrektor za jakiego chce uchodzić w środowisku,
co nie przeszkadza mu w trwaniu w róznych romansach poza domem... dla mnie to powazne dwulicowe zagranie...
mające na celu dogadzanie sobie... i kłocące sie z zasadami jakie chce by inni o nim mysleli, że takie ma i w ten sposób postepuje...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4