Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
spojrzenie z dystansu
Autor Wiadomość
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-28, 21:38   

nałóg napisał/a:
Norbert.............. głowa rodziny to przede wszystkim obowiązki i odpowiedzialność.Obowiązki stanowienia opiekuna,opoki dla tych którymi ma się kierować.Kierowanie i bycie głowa to służba .Brak świadomości tego jest deformowaniem "głowy" i wynaturzeniem naturalnej roli.
..miły nałogu nie musisz mi o tym przypominać dokładnie znam tą rolę i znam opracowania J.Pulikowskiego...moja wypowiedż oznajmiała raczej istotna role głowy i szyji..a to ma
byc zsynchronizowane ku wspaniałej rodzinie..ale dziekuje za przypomnienie bo wiedzy nigdy za mało....pozdrawiam
 
     
bird70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-28, 23:33   

Jestem wdzięczna za wasze głosy, nawet, jeśli nie wszystkie przystają do mojej sytuacji życiowej... czytam uważnie wszystkie wypowiedzi.
Przez niektóre z was czuję się tak dobrze rozumiana, bo wiecie o mnie trochę więcej, albo po prostu z racji bardzo podobnych doświadczeń... Wiem, że dobrą drogą jest modlitwa, szukanie woli Bożej w tym, co się zdarza... Masz rację Elżbieto- nie jestem gotowa na decyzję, ani na spotkanie z mężem, zbyt jestem podatna na manipulacje, a w sercu jeszcze brak spokoju... Powiedziałam mu o tym... chcę teraz postawić granice, zadbać o jasne określenie, czego potrzebuję i na co się godzę... Ale strasznie się boję... czuję się taka słaba, brak mi konsekwencji... ale to niestety pewnie tylko wymówka, bo to, co mam zrobić będzie bardzo trudne...
Co do terapii- rozumiem Cię Martinie i zgadzam się z Tobą, ale nie myślę o tym i już wyjaśnię moje stanowisko... Mam za sobą kilkuletnią terapię dla współuzależnionych i indywidualną z psychologiem, warsztaty dla współ- i uzależnionych, liczne mitingi i spotkania DDA, AL- Anon... Myślę, że terapia daje wiedzę i pokazuje różne możliwości działania. Moją rolą jest korzystać z tej wiedzy i uczyć się nowych umiejętności, które mają zastąpić stare schematy... Realizacja jest jednak bardzo trudna i wiele razy krok do przodu okupiony jest kilkoma wstecz... Ta praca to proces, czasem bardzo długotrwały... doświadczam tego na własnej skórze. Ciągle sobie uświadamiam, jak silne jest moje emocjonalne uzależnienie od męża i jak często wracają stare nawyki, kompleksy i lęki. Nie chcę popaść w uzależnienie od terapii, czas na moje działanie... nawet, jeśli teraz to będzie tylko/aż modlitwa, dbanie o spokój serca, rozmawianie o problemie, słuchanie innych, którzy są krok przede mną...
Jeśli się mylę, poprawcie mnie, staram się być otwarta nawet na trudną krytykę.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8