Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2009-01-23, 17:53 O MIŁOŚCI NIEPRZYJACIÓŁ (modlitwa)
O MIŁOŚCI NIEPRZYJACIÓŁ
Nie chowaj w sercu złych uczuć, ani nie życz źle nikomu. Bliźni bowiem jest albo dobry albo zły. Jeśli jest dobry, a nienawidzę go, to ja jestem zły. Jeśli zły, to albo się poprawi, umrze pobożnie i pójdzie do nieba, albo pozostanie zły i pójdzie do piekła.
Muszę też pamiętać, że jeśli będzie on zabawiony – i jeśli ja również – jak ufam – to będzie mnie kochał serdecznie i ja też będę go tak kochać. Dlaczego więc mam teraz przez krótki czas nienawidzić tego, który będzie mnie potem kochał przez całą wieczność? I dlaczego mam być teraz jego wrogiem, gdy w przyszłym życiu będę z nim złączony wieczną przyjaźnią?
A z drugiej strony, jeśli będzie on trwał w złym i zostanie potępiony, oczekuje go tak straszna kara i wieczna udręka, że byłbym okrutnym nędznikiem, gdybym zamiast litować się nad jego cierpieniem, surowo osądzał jego cierpienie.
Może ktoś twierdzić, że wolno nam z czystym sumieniem życzyć nieszczęścia niedobremu człowiekowi, aby przeszkodziło mu to w krzywdzeniu innych, niewinnych i dobrych; nie podejmuję teraz dyskusji w tej kwestii, gdyż ma ona więcej odgałęzień, które trzeba dobrze rozważyć, niż mogę to teraz roztrząsać na piśmie, mając za pióro jedynie kawałek węgla.
Ale pokrótce tak to ujmę: każdemu z moich dobrych przyjaciół radzę, jeśli znajdzie się w takiej sytuacji, że ukaranie złego człowieka zależeć będzie od niego z racji urzędu jaki zajmuje, niech zostawi chęć karania Bogu i tym ludziom, którzy są ugruntowani w miłości i tak mocno trwają przy Bogu, że do ich serc nie może się dostać żadne skryte, przewrotne i nienawistne uczucie, pod pozorem słusznej i szlachetnej gorliwości, i zachwiać ich właściwą postawą.
Ale my, którzy jeszcze nie jesteśmy lepsi od ludzi o nędznych charakterach, powinniśmy zawsze modlić się o taką zbawienną poprawę u innych, jakiej potrzebujemy, jak to podpowiada nam nasze sumienie.
Święty Tomasz More (Morus) Tłumaczył Ojciec Andrzej Ponikowski OP wydało wydawnictwo „ W Drodze”
Pisane w więzieniu w Tower w Londynie w 1535 r. przez Świętego Tomasza More dawniej kanclerza królestwa Anglii, wcześniej burmistrza Londynu, oraz męża jednej żony i ojca licznych dzieci z ciała i ducha, człowieka poczucia humoru, najwybitniejszego przedstawiciela angielskiego i europejskiego renesansu. „Odkrywca krainy Nigdy – Utopii stał się sam - dla niesprawiedliwych i przekupnych sędziów na rozkaz króla Henryka VIII przed sądem – „ niejakim Tomaszem ostatnio zamieszkałym w Chelsea”. MKJ
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2009-01-23, 19:35
Michał, piękne.
Zaraz roześlę znajomym....
MKJ napisał/a:
Nie chowaj w sercu złych uczuć, ani nie życz źle nikomu. Bliźni bowiem jest albo dobry albo zły. Jeśli jest dobry, a nienawidzę go, to ja jestem zły.Jeśli zły, to albo się poprawi, umrze pobożnie i pójdzie do nieba, albo pozostanie zły i pójdzie do piekła.
Muszę też pamiętać, że jeśli będzie on zabawiony – i jeśli ja również – jak ufam – to będzie mnie kochał serdecznie i ja też będę go tak kochać. Dlaczego więc mam teraz przez krótki czas nienawidzić tego, który będzie mnie potem kochał przez całą wieczność?I dlaczego mam być teraz jego wrogiem, gdy w przyszłym życiu będę z nim złączony wieczną przyjaźnią?
Dzięki !
pozdrawiam
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2009-02-10, 11:33
Bardzo Elżbieto dziękuję. Jest ta modlitwa rzeczywiście bardzo piękna i prosta.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum