Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
NO i PODJEŁAM DECYZJE
Autor Wiadomość
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 20:04   

To dlaczego mój maz jest taki popaprany ???
A moze to Ja ??

Z tej rodziny wyszło jeszcze 2 wspaniałych facetów , jeden jest wspaniałym kapłanem, nawet znanym na tym forum
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 21:30   

Bellisima na te pytanie to raczej szukaj odpowiedzi u męża jeśli będzie oczywiście miał tyle odwagi by sie przyznac sam przed soba może głęboko zaszufladkował problem swój i sie z nim rozminął...
może to poczucie bycia gorszym bracia jak mówisz są wspaniali może on zawsze czuł sie ten gorszy choc nie zgadzał sie z tą opinią
on musi swoje demony zobaczyc i pokonac
a ty nie patrz na siebie przez pryzmat to moja wina nie doszukuj w sobie złego bys nie usprawiedliwiała potem męża że to przeze mnie taki jest,
inaczej nie dajesz mu szans na to by poczuł sie winny i skłonny do przemian bo ciebie obarcza tym i tak mu lepiej
bedzie wolał myślec, ze to nie jego problem tylko twój
albo, że ty za niego go załatwisz
a tak sie nie da
masz szczęście masz sojuszników w walce z tym, masz bliskich, którzy oferują ci pomoc, którzy kochają i chca wam pomóc korzystaj z tego to więcej niz inni mają
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-28, 08:12   

Bellisima74 ...widzisz zadbaj o Siebie..szukaj tez ratunku dla Siebie zadając pytanie czy to ty jesteś popaprana jak napisała mami ..obarczasz Siebie ..wiesz to nazywaja uzaleznienie od popapranca ..nie moja droga to twój wybranek ma problemy ze soba i czym prędzej to zrozumie tym większa szansa dla niego ..nie dla was..dla niego...rozumiesz co inni piszą on zdrowy ..to zdrowy świat..to zdrowe myśli..to zdrowe spojrzenie na otoczenie...to dalej zdrowa szczęśliwa żona..zdrowe szczęśliwe dzieciaki....i nie chodzi tu o zdrowie ..takie normalne tylko zdrowie umysłu...a to mu kuleje!!!!!!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-28, 09:10   

Bellisima, kiedys wcześniej pytałem Cię o dysfunkcje w Twojej rodzinie pierwotnej.Stwierdziłaś że miałas dużą dysfunkcję.Jest bardzo prawdopodobne że Ty masz zakłócony obraz mężczyzny w domu,że nie wyniosłaś z domu wzorca komunikacji małżeńskiej.......... i jest wielce prawdopodobne że nie potrafisz stawiać granic,masz trudności z samoakceptacją,z własnym poczuciem wartości.Ale ten ból spowodowany złymi relacjami w małżeństwie juz CI uświadamia konieczność popracowania nad sobą .
Bellisima............. ale to nie jest Twoja wina.Masz tylko tyle ile dostałaś.A więcej sama nie potrafiłaś zdobyć.Ale ból zmusz Cie teraz do rozejrzenia sie za tym czego nie dostałaś w domu rodzinnym-pierwotnym.
Tylko nie obwiniaj siebie za całokształt tego co masz w rodzinie.Twój mąż ma też spore problemy z własnym poczuciem wartości,z komunikacją.Może ktoś go mocno skrzywdził w dzieciństwie,może zachwiał jego poczuciem wartości i nie pokierował mądrze jego odbudową........... Można postawić tezę że poprostu rani Ciebie i dzieci z lęku,ze strachu. A czego się lęka??? przed czym ucieka w agresię?w przemoc???
To może pokazać mu terapia..................

Ale to i tak nie usprawiedliwia przemocy emocjonalnej i fizycznej.
Bellisima,zrobiłaś pierwszy krok....a to najważniejsze.Nawet najdłuższa podróż zaczyna sie od 1 kroku.
Nie wiem gdzie mieszkasz ,ale jak w okolicach W-wy to może program 12 kroków i praca w grupie na Skaryszewskiej?? A jak nie to terapia w poradni małżęńskiej u siebie?a może grupa terapeutyczna z terapeuta czy psychologiem??
Piszesz że masz w rodzinie księdza,który jest znany na tym forum.......... więc masz znakomicie ułatwioną drogę.Kobieto....wal do niego po pomoc,po radę i wskazówki gdzie masz sie udać,gdzie szukac pomocy.

Bo jak z tego nie skorzystasz to juz wtedy będziesz naprawdę winna,to już wtedy będziesz mogła sobie powiedzieć że jesteś naprawdę popaprana,nie tylko Twój mąż.

Bellisima...... praca nad sobą,praca nad poprawą komunikacji czy kryzysem w rodzinie to jest jak wspinanie sie na jakąś górę.Stromą górę.Idziesz ,idziesz i tylko pieczenie w piersiach z wysiłku,i tylko zbocze góry przed oczami,i nic więcej.Ale jak wchodzisz coraz wyżej ,i jak spojrzysz do tyłu to masz coraz większa prespektywę i ładniejsze widoki.Ale wspinając się masz tylko zbocze i skałę przed oczami,szare najczęściej skały..I wreszcie dochodzisz do szczytu lub tylko przełęczy...... i co widzisz?????? szeroki horyzont,piękne widoki,i choć jeszcze w piersiach piecze z wysiłku to czujesz radość,satysfakcję.I patrzysz w dal...........a tam są nowe góry,nowe szczyty do wspinania się.
Taka jest droga do zdrowienia z kryzysu,z dysfunkcji....... zasze,ale to zawsze jest coś do zrobienia,ta droga nigdy za życia sie nie kończy.

Ale na początek ten 1 krok............ ten przycisk STOP dla eskalacji przemocy i dysfunkcji ze strony męża.
I powoli............. tu nic nie dzieje sie szybko,to proces.Proces dojrzewania męża do konieczności zmian pośrednio wymuszonych przez Ciebie,ale tak naprawdę to nie wymuszanych .Ty tylko oddasz mu to co jego........... konsekwencje jego poczynań,pozwolisz mu je odczuwać.
będzie sie buntował,oj bedzie.......... ale Ty masz zachowac spokój. Stanowczość i konsekwencję.

Bellisima.................. Pogody Ducha
 
     
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-01, 19:40   

mami napisał/a:

masz szczęście masz sojuszników w walce z tym, masz bliskich, którzy oferują ci pomoc, którzy kochają i chca wam pomóc korzystaj z tego to więcej niz inni mają


Miami ten "sojusznik "to brat mojego meza wiec zawsze bedzie trzymał jego strone :-(

Napisałas ze to wiecej niz maja inni , nie zgadzam sie z tym , to jest rodzina a po za tym nie jestem anonimowa wsród ksieży którzy moga pomóc .

Kazdy z was moze pójsc porozmawaic tak poprostu wyzalic sie a ja nie
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-01, 19:54   

bellisima74.....ten "sojusznik" to przede wszystkim kapłan i jesli będzie trzymał czyjąś stronę to na pierwszym miejscu Boga.

to jest rodzina a po za tym nie jestem anonimowa wsród ksieży którzy moga pomóc .
Kazdy z was moze pójsc porozmawaic tak poprostu wyzalic sie a ja nie


księży obowiazują pewne zasady i nic nie stoi na przeszkodzie abyś do nich się zwróciła.....jeśli nie tu , to gdzie indziej.
Pomóż sobie na ile potrafisz i pozwól pomóc sobie innym.
 
     
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-01, 20:02   

Niestety trzyma strone mojego meza .
Wszystko co mówie obraca przeciwko mnie :-(
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-01, 20:03   

...Miami ten "sojusznik "to brat mojego meza wiec zawsze bedzie trzymał jego strone...

jeśli jest dobrym kapłanem a przede wszystkim człowiekiem wrazliwym na cudzy ból i nieszczęście będzie potrafił rodzic mądrze i z rozwaga
jednak myśle, że twoje obawy sa poniewaz sama czujesz jak sugeruje nałóg że czasami nie tylko on ma problemy ale tez juz i ty i dzieci
dlatego męża zostaw innym do nawracania \
ty zadbaj o siebie i dzieci analizuj swoją osobe pod tym kontem zadbaj o siebie, o swoja psychike dla siebie i dzieci
czasami sama modlitwa nie pomoże, czasami samo wsparcie duchowe nie wystarcza czasami musimy polegac na psychologach
bo co nam zaszkodzi spróbowac
 
     
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-01, 20:19   

Tak musze spróbowac .

Musze to zrobic dla dzieci aby miały normalny szczesliwy dom , nie taki jaki miał mój maz czy ja .

ale to jest potwornie trudne , poniewaz ciezko sie zyje majac taka rodzine , która Ciebie "nie chce "

Zadnych spotkań , rodzinnych "przy herbatce" .

tylko wieczne ponizanie wytykanie
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-01, 20:36   

na swoje dzieciństwo niestety nie mamy wpływu juz... to przeszlość ale mamy wpływ na teraźniejsze swoje życie i na to jaki dom stworzymy własnym dzieciom
obraz tego ciepłego domu stwórz odtąd sama dla swojej juz rodziny... by w przyszłości twoje dzieci miały gdzie wracac
niech to cie motywuje do zmian ten ciepły dom do którego chce sie wracac nawet jak sie z niego wychodzi... i zakłada swoja rodzine
moze kiedys w przyszłosci twoje dzieci będą własnie tak mówic o rodzinnym domu przy herbatce wspominac minione dzieciństwo...
pozdrawiam gorąco
 
     
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-05, 18:09   

nałóg napisał/a:
Bellisima, kiedys wcześniej pytałem Cię o dysfunkcje w Twojej rodzinie pierwotnej.Stwierdziłaś że miałas dużą dysfunkcję.Jest bardzo prawdopodobne że Ty masz zakłócony obraz mężczyzny w domu,że nie wyniosłaś z domu wzorca komunikacji małżeńskiej.......... i jest wielce prawdopodobne że nie potrafisz stawiać granic,masz trudności z samoakceptacją,z własnym poczuciem wartości




Ja miałam obraz mężczyzny w domu mój tato zmarł jak ja miałam 16 lat , dobrze pamiętam jak traktował mame i nas dzieci (było nas 6)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 09:08   

Bellisima??? ale czy to nie jest tylko obraz?wyidealizowany latami od śmierci ojca?A może to Twoja matka wykrzywiła Ci obraz mężczyzny?
 
     
przebudzona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 11:16   

Witam serdecznie.
Przeczytałam uważnie cały temat ponieważ jestem w bardzo podobnej sytuacji jak bellisima74, nie akceptowana przez męża i jego rodzinę, poniżana psychicznie i fizycznie.Mam za sobą "lepsze"okresy małzeństwa, ale to był ten czas kiedy byłam"grzeczną" żoną.Robiłam to co mąż chciał żebym robiła a nawet myślałam w sposób który był "poprawny"według niego.Kiedy były lepsze okresy odzyskiwałam nadzieję że będzie dobrze, że tym razem nie powróci zło.Niestety, koło się toczy i powracają cyklicznie koszmary. Nie miałam dośc siły żeby powiedzeć DOŚĆ. W poniedziałek był kolejny raz,jeszcze gorszy niż poprzednie,Po przeczytaniu tematu Bellisma74 utwiedziłam się powinnam powiedzieć STOP.Bardzo się boję następnego ataku agresji po tym jak powiem mężowi o swojej decyzji ale jeśli nie powiem to wcześniej czy później będzie kolejny raz i jeszcze gorszy!?
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-06, 19:31   

agresja kata rosnie wraz z bezradnościa ofiary... dlatego nie ma co liczyc na to iz ktos sie opamięta i zrozumie ze postępuje niewłaściwie względem drugiej osoby...
samo STOP nie wystarczy potrzeba jeszcze konsekwencji jak zawsze i przy wszystkim, uparcie i wytrwale bronic swojej osoby, zdania...
kto sie poddaje pokazuje, katowi, że można ze mną robic wszystko jestem za słaba by trwac przy swoich racjach,
to nie prawda, ze kat nie może stac sie ofiara, może tylko potrzeba siły wytrwania przy swoim, odbierając mu przyjemnosc z czerpania twojej uległosci odbierasz mu cel jego postępowania...
dlatego przygotuj sie do obrony, rozwaz jak sie zachowuje, co go wytrąca z równowagi, zaskocz go siła a jednocześnie spokojem, i bądz konsekwentna, nawet jak bardzo sie boisz nie pokazuj mu tego, zobaczysz ze można go pokonac... a jak raz zobaczysz ze ty mozesz tez pokonywac utrwalaj swoje stanowcze zachowanie i pokazuj granice których nikomu nie wolno przekraczac...
pozdrawiam idzie poskromic atakującego.... tego sie trzymaj
i bądz gotowa do starcia nie z atakującym ale ze sobą, bo ty walczysz ze swoimi lękami, to siebie sie boisz ze nie poradzisz sobie, wystarczy chciec, uwierzyc ze nikomu nie wolno mnie ponizac, psychicznie dreczyc bo sie nie dam juz...
pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8