Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
NO i PODJEŁAM DECYZJE
Autor Wiadomość
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-26, 17:47   NO i PODJEŁAM DECYZJE

Witajcie .

Dzisiaj podjełam decyzje i oznajmiłam mojemu mężowi iz ma sie jutro wyprowadzić .albo ja to zrobie .

Moze to Go w koncu "obudzi"

Mam dosć słów "że jestem Jego , nic nie moge zrobić , że dom jest Jego a długi moje .

Nie bardzo wiem od czego zacząć :(

[ Dodano: 2008-10-26, 18:58 ]
Ale dlaczego tak trudno podjąć dobrą decyzję???????......... chcę całym sercem uratować tą rodzinę, ale obiektywnie chyba pora skończyć wszystko i zacząć myśleć o sobie i dzieciach, one przecież najbardziej cierpią patrząc na to wszystko co sie dzieje w domu.........
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 00:05   

bellisima74....nie pora skonczyc wszystko,ale pora zacząć nowe...bez złego traktowania,wyzwisk, poniżania...
Pora powiedzieć Stop krzydzie.
Pora pomyśleć choć troche o sobie i dzieciach...pora na spokój i godne życie dla Was.
Pora pozwolić męzowi ponieśc konsekwencje swojego postępowania.
Pora na zmiany.

Koniec z kolejnymi przeprosinami i kolejnymi powrotami do wcześniejszego zachowania.
Wystarczy....kolej na czyny.

Nie wiesz od czego zacząć?.... chyba już zaczęłaś....oznajmiłaś, choć może najpierw warunek....albo terapia zmierzająca do naprawy siebie i tego co zostało zniszczone, albo wyprowadzka.
Napisz jak sie sprawy potoczyły.....jeśli możesz.
i nie boj się....STOP to właściwa decyzja.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 07:31   

bellisima 74 czy to jest dobra decyzja ..odpowiem tak wspaniała na tą chwilę..choć bolesna dla ciebie ,dzieci...w jakimś stopniu i dla twojego męża choć on teraz widzi jedno złośc ,nienawiść ...zanim otworzy swoje oczy,zwali maskę tyrana i zacznie budować siebie ,nowego by ratować rodzine ..może minąć ileś czasu....pamiętaj nikt do nikogo nie należy ..system wasalczy,poddany komu innemu już dawno przeszedł do historii.Czy to na niego wpłynie? czy to zmieni jego postępowanie? czy znajdzie swoją drogę ku naprawie?...
Nieliczni podejmują te działania
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 08:16   

na początku znajomości jest:
...pięknie robi wszystko dla ciebie stara się o ciebie i prześciga w odgadywaniu twoich myśli w gruncie rzeczy nawet nie spostrzegasz jak jego mysli stają się twoimi z jego mysleniem o twoim dobrze już sie utożsamiasz
...i wtedy wszystko sie zmienia niezauważalnie dla ciebie. Gdy czuje już że jest niezbędny, niezastąpiony, gdy ma władzę nad tobą - następuje trzask zamykanej obroży: teraz już nie jesteś sobą myślisz robisz jak ci każe,
jesteś na uwięzi!!!!
Bellisima teraz musisz sie uwolnic
to dobry krok STOP
dosyc zakazów,
on jest bezradny nie potrafi sam niczego bez ciebie zrobic, musi miec kogos na kogo przerzuca swoje pomyłki bo inaczej musiałby powiedziec jestem nieudacznik a tego nie chce woli sie widziec jako ten dobry i ten mądry, któremu żona zmarnowałą życie i jest wszystkiemu winna
rozważaj to w tych proporcjach....

....–na początku związku wszyscy otrzymują to, czego pragną. Wydaje im się, że złapali Pana Boga za nogi...
– No tak, bo najpierw jest takie obłaskawianie: to ci dam, tamto ci kupię, jestem miły, wyrozumiały, dbam o ciebie, tak bardzo mi zależy na tobie. Ale to szybko się zmienia. Gdy czuję się niezbędny, niezastąpiony, gdy mam coraz większą władzę – następuje trzask zamykanej obroży: teraz już swobodnie nie pochodzisz, teraz jesteś moja. Czasami mogę popuścić smycz, ona będzie dłuższa lub krótsza, ale zawsze zależy ode mnie – i to jest władza. Smycz może być parciana, a może być ze złota, ale wciąż jest uwięzią.
To wolno, a tego nie. Nie obchodzi mnie, że druga osoba chce się wyrwać. Nie puszczę. I wtedy ona – skoro nie może robić tego, co by chciała – zaczyna kombinować, jak by dokopać ciemiężycielowi. Jak ty tak, to ja będę reglamentować – na przykład seks. I zakłada swoją smycz.

– Nie lepiej wtedy się rozstać? Po co się tak męczyć?
– oni nie chcą się rozstać, chcą zmienić swojego partnera! To jest siłownia, to jest proteza relacji naładowana negatywnymi emocjami, ale bywa, że jest to jedyne, co człowiek ma i w tym tkwi.

– Coraz bardziej kontrolując partnera?
– To nie jest sprawa tylko kontroli drugiej osoby, ale także zarządzania jej sytuacją. Narzędzia są różne, na przykład pieniądze – nie będę ci dawał pieniędzy, będę ci wydzielał pieniądze, poproś, to dostaniesz; dysponowanie czasem – pojedziemy do Grecji, jak zasłużysz, pójdziemy na koncert, gdy ja będę chciał. To są różne reglamentacje tego i owego, również uczucia i uwagi – będzie sympatycznie, gdy ja mam dobry humor, będę miły, gdy zrobisz to czy tamto. I wtedy życie zmienia się w manipulowanie drugim człowiekiem, we władanie. To jest regularne więzienie: z klawiszem i uwięzionym, który ma trochę praw, albo nie ma żadnych praw. O wszystko musi pytać, we wszystkim musi się dostosować, nie ma dla siebie czasu, bo czas jest podporządkowany partnerowi. Nie może decydować o niczym, bo potrzeby partnera są najważniejsze – moje na tyle, na ile on pozwoli. Niedawno miałam pacjentkę, która zdesperowana postanowiła wyrwać się ze złotej klatki. Klasyczna historia. Dziewczyna właściwie nie pamiętała swojego ojca, bo wcześnie umarł. Wyszła za mąż za pana starszego od siebie, rozwodnika, który ją otoczył ojcowską opieką. Był czuły, zapewnił jej wszelkie dobra, nauczył ją wielu rzeczy, wprowadził w tak zwany świat. Na początku było wprost cudownie, ale później zacisnął złotą obrożę i wszystko było źle: a to, że nie robi tego, co on chce, a to nie czyta tego, co on chce, a to nie kształci się tak, jak on jej każe. I jeszcze ma jakieś swoje pomysły na życie, chce coś innego. A przecież to on jest najmądrzejszy, bywały w świecie, czyta dużo książek, wziął ją – taką niedouczoną idiotkę, którą utrzymuje – łoży na nią, zrobił z niej człowieka, wychowuje dziecko. I po 14 latach zniewolenia ona w końcu dała nogę, zostawiając 16-letnią córkę z nim.
Jeżeli ma tylko oczekiwania, to nie ma uczuć miłości i przyjaźni – bo one są bezwarunkowe. Jeżeli stawia warunki: masz być taka, masz to zrobić – wtedy nie ma więzi. Więź wymaga wysokiego poczucia wartości, bo gdy je ma, nie wymaga od ciebie dowartościowania siebie. Ale też wymaga obustronnego zaangażowania.

poczytaj wiele artykułów które pomagają uporac sie ze swoim ja i zrozumiec siebie, liczne wskazówki
http://www.charaktery.eu/artykuly/Codziennosc/
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 10:37   

mami napisał/a:
To wolno, a tego nie. Nie obchodzi mnie, że druga osoba chce się wyrwać. Nie puszczę. I wtedy ona – skoro nie może robić tego, co by chciała – zaczyna kombinować, jak by dokopać ciemiężycielowi. Jak ty tak, to ja będę reglamentować – na przykład seks. I zakłada swoją smycz.

– Nie lepiej wtedy się rozstać? Po co się tak męczyć?
– oni nie chcą się rozstać, chcą zmienić swojego partnera! To jest siłownia, to jest proteza relacji naładowana negatywnymi emocjami, ale bywa, że jest to jedyne, co człowiek ma i w tym tkwi.
..........właśnie mami dość mądre....tylko jedno pytanie czy osoba skrzywdzona zauważa że upodabnia się z czasem do krzywdziciela i przejmuje podobną technikę..pewnie nie ...i tak pewnie bywa że zawsze ktoś stara się
ustawić kogoś względem własnych wizji..kto wygra ..kto mocniejszy....a to wszystko ..to jedna wielka głupota...nic na siłę ..nic stanowczo..stanowczość wyzwala..stanowczość..złość wyzwala złośc ,kara szuka też sposobu ukarania....najprościej jest ..spokojna rozmowa,wyjaśnienie,okreslenie pragnień...skrytośc swych pragnień we własnym sercu,a potem emanowanie ich stanowczo na świat..bez wsparcia słów,wyjasnień to największe zło....ale mami powiem ci jedno
naprawdę potrzeba niebyle jakiego fachowca jaki w tym momencie pomoże a nie zrobi wielkiego zła(psycholog,terapeuta)-nie pociągnie stron kryzysu do jeszcze większego konfliktu..odpowiem tak jezeli znajdzie się mądry w tym związku ale nie powie STOP-lecz stop tobie ..tylko powie STOP ale naszym poczynaniom naszej głupocie ten związek jest do uratowania...
STOP tobie oznacza nadal walkę,tą siłownię o jakiej napisałaś..rozumiesz mami to STOP ..ma być dla obojga
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 10:58   

ależ mąż Bellisimy nie chce STOP jemu jest dobrze
to Bellisima ma mu swoim STOP pokazac, że jest jej źle
swoim działaniem może i jemu pokaże, że choc nie chce na początku bo uwaza, ze jemu jest dobrze pokaze mu że sam sie myli bo nie widzi tego i na koniec

...tylko jedno pytanie czy osoba skrzywdzona zauważa że upodabnia się z czasem do krzywdziciela i przejmuje podobną technikę..pewnie nie...
otóz musze cie zdziwic Norbert ale bardzo dobrze wie czym i jak może sie bronic i tym sie broni o tym tez sie pisze
I wtedy ona – skoro nie może robić tego, co by chciała – zaczyna kombinować, jak by dokopać ciemiężycielowi. Jak ty tak, to ja będę reglamentować – na przykład seks...

co gorsza w stosunku do innych słabszych zaczyna to wykorzystywac np dzieci kiedy w emocji nakrzyczy na dzieci potem uświadamia sobie STOP ja postępuje jak on
ta to działa uczymy sie tego szybciej niz z tego wychodzimy
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 12:34   

no właśnie mami czyli z twojej wypowiedzi odnośnie przykładu dzieci wynika że powielane sa takie same błędy...czy może tu nie chodzi o przyjęcie stanoweczej postawy obronnej takiej STOP ,ale dążeń potępiających działanie krzywdziciela,niezgadzanie się na jego postępowanie,wzbudzenie w nim chęci samonaprawy..ale czy to nie winno być wolne od zakładania własnej obroży jak napisałaś....bo czy tego typu postępowanie nie nosi identycznych znamion...dlaczego pytam kazdy jest wolny...kazdy wybiera sam stan w jakim chce być...czy jest mu z tym zle i stara się to zmienić ...czy też nie czuje tego że ma się zmienić...a zakładanie obrozy to już przymuszenie...do czego zmierzam mąz bellisyma74 sam musi zrozumieć czy chce normalności czy tez nie
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 13:54   

zmierzam mąz bellisyma74 sam musi zrozumieć czy chce normalności czy tez nie
bellisima mu tego nie pokaże,ani nikt inny
a kiedy ktoś taki jak mąż Bellisima podejmuje taką decyzje,
decyzje o zmianie... no właśnie kiedy sam cierpi, kiedy cos traci bo zachowuje sie nieprawidłowo inaczej nie widzi sensu zmiany po co?
jemu jest dobrze ale Bellisimie nie dlatego ona musi powiedziec STOP
stop znaczy bronic sie przed chodzeniem na smyczy, bo wie że potrafi sama trafnie podejmowac decyzje i ponosic za nie konsekwencje
a to że mówi STOP dlatego że doznała swojego dna rozpaczy i niemocy dalej juz nie mam siły walczyc teraz mówi poddałam sie jestem bezsilna ale nie bezradna bo moge cos zdziałac swoim NIE dla siebie nie dla niego
o tym cały czas mówi nałóg to jego bardzo mądre nauki dzięki niemu poznałam schemat mojego problemu, i bardzo za to dziękuje bo nareszcie czuje mimo ze nie jest jak chce to czuje spokój
juz wiem ze nic nie moge... a tak sie winiłam ze za mało sie staram i dlatego mam co mam
powiedziałam STOP dla siebie działą na męża na 100% nawet nie myślałam
 
     
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 14:02   

Witajcie tak mojemu mezowi było z tym dobrze dopóki sie "nie buntowałam" , robiła to co nalezy do dobrej zony .

Byłam posłuszna w kazdej dziecinie , myslałam ze dzieki temu kiedys sie wszystko ułozy .

ale po 10 latach takiej ";wegetacji" cos we mnie pękło .

i dalsze 5 lat to istna męczarnia.

Wiecznie słysze ze dzieci sa do niczego tak jak Ja .

Ze maja to po mnie .

Ze po co mu "wchodziłam do łózka " a to nie prawda :cry:

a najgorsze jest to ze On to mówi w obecnosci dzieci (najstarsza córka ma 15 lat a najmłodszy synek 5 lat)

Do tej pory myslałam iz bedzie dobrze dla dzieci jak beda miały chociaz takiego tate ale beda go miały (ja straciłam tate wiec wiem co to znaczy brak miłosci ojcowskiej).

Własnie ja takze wyszłam za maz tak jak w tym przykładzie u MAMI .Mój maz po prostu mnie przytulił , itd a tego mi barkowało .
Po ślubie wszystko sie skonczyło juz mi nie okazywał miłosci czułosci , nigdy nie przynosił mi prezentów czy kwiatków.

Nie pamieta kiedy mam urodziny , imieniny .

Jest to bardzo przykre jak osobo która powinna byc ta najblizasz w taki sposób Cie traktuje
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 14:02   

...dlaczego pytam kazdy jest wolny...kazdy wybiera sam stan w jakim chce być...
postawa Bellisyma świadczy ze nie chce byc w takim stanie a znalazła sie nie z własnej woli a zostałą w nią wmanewrowana
widzi, czuje i nie che dlatego sie broni
tak jak kazdy inny czy to z narkomanem czy z alkoholikiem czy despota, zdradzaczem i jeszcze innym popaprańcem chyba nikt nie chce byc i kazdy ma prawo do walki o siebie by sie wyzwolic z tego
ja uwazam, ze ma prawo bo uwazam mam prawo nie chciec zyc w stresujacej sytuacji to moje prawo a obowiązek wzgledem dzieci by miały spokojne dziecinstwo bez nieprzyjemnego bagazu na przyszłe zycie gdy beda dorosłe
 
     
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 14:05   

mami napisał/a:
zmierzam mąz bellisyma74 sam musi zrozumieć czy chce normalności czy tez nie
bellisima mu tego nie pokaże,ani nikt inny
a kiedy ktoś taki jak mąż Bellisima podejmuje taką decyzje,
decyzje o zmianie... no właśnie kiedy sam cierpi, kiedy cos traci bo zachowuje sie nieprawidłowo inaczej nie widzi sensu zmiany po co?



Tak mój maz juz widzi ze ze robi zle (jego brat mu to pokazuje , notabene ksiadz)

Ale co z tego jak po rozmowie z bratem jest dobrze kilka godzin a pózniej juz wraca do normalnoisci
Ostatnio zmieniony przez bellisima74 2008-10-27, 14:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 14:09   

bo widzi ale jeszcze nie robi nic w tym kierunku bo tak mu dobrze, na chwile go przeraza to co robi stad wyrzuty i chec zmiany ale ze tak naprawde nie dojrzał do tego dlatego chwilowe i nietrwałe
zreszta nawet może nie umiec sobie pomóc sam, bo potrzebna mu jest pomoc specjalisty
i tu widze rozwiązanie
 
     
bellisima74
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 14:13   

mami napisał/a:

ja uwazam, ze ma prawo bo uwazam mam prawo nie chciec zyc w stresujacej sytuacji to moje prawo a obowiązek wzgledem dzieci by miały spokojne dziecinstwo bez nieprzyjemnego bagazu na przyszłe zycie gdy beda dorosłe


Tak boje sie iz moje dzieci powiela kiedys postawe taty , ze synowie tez tak beda traktowac swoje żony :cry: (a mam 3 synków), nie zniosłabym mysli iz jakas kobieta bedzie tak traktowana przez moje dziecko

Moje dzieci mówia czesto trudne słowa np mój 8 synek powiedział kiedys jak omawialismy swieto zmarłych rok temu :"że On chce aby jego tato umarł"

Niedawno 5 latek w sytuacji kiedy mój maz mi ublizał powiedział iz "mamo nie słuchaj taty"

12 letnia córka pyta sie czy tato nie moze byc taki jak inni .

Pytaja sie kiedy tato gdzies wyjedzie na dłuzej (kiedys go prawie nie było w domy , jest kierowca ciezarówki).mówia ze chca aby pojechał w dłuzsza trase .
A CZY TAK POWINNO WYGLADAC ZYCIE MOJE I DZIECI ZE MY CZEKAMY NA JEGO WYJAZD ????

NIE CZEKAMY NA POWRÓT????
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 14:28   

mami ja rozumiem co napisałaś ..ale własnie bellisima 74 dała odpowiedz na to co chciałem napisać....mówiąc kazdy ma wybrać swój los ..myslałem o męzu bellisma74 nie o niej ona juz wie czego chce...lecz on ..jeszcze długa droga jak widać....nauki nałoga ja tez znam i powiem są tez bliskie memu sercu ..dzięki niemu tez zrozumiałem swoje popaprane ja...ale w tych naukach jest jedno istotne i najważniejsze ..to mąż bellisima 74 ma zaczynać swoją naprawę..dla siebie ..dla swojego dobra ..a to dobro pewnie będzie i z pożytkiem dla dzieci,roidziny...dlaczego schematy popapraństwa bardzo łątwo przekazac na dzieci....to są skutki pewnie i tego co popaprańcy wynoszą z własnego domu...ale nie o tym ..super że twój mąż zareagował na twoje stop....ja tez kiedyś zareagowałem na stop mojej żony...
ale..właśnie ale ...zanim zareagowałem na to stop ..wcześniej widziałem przyczyny swojego złego zachowania...czułem że trzeba cos z tym zrobić....nie wiedziałem co,dlaczego,jak....takie sa mami początki....staram się powiedziec że w nas popaprańcach musi nastąpic przemiana ...nie spowodowana przez kogoś,nie wywołana działaniem tylko w nas samych to daje szansę uzdrowienia...uzdrowienie dla kogos,pod wpływem czegoś,pod wpływem musu nie daje szans na pełna zmianę.Słowa mojej terapeutki ..trzba przyznac się do swojej ułomności..zaakceptowac ją i dopiero ją zmieniać....rozumiesz mami to samo zawsze twierdzi nałóg....zrozumieć że jestem popaprańcem....powiedzieć głośno tak wiem ze jestem nim...i pracować nad sobą aby nie dac więcej powodów popapraństwa....
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-27, 14:34   

bellisima wiesz co masz robic, wsłuchaj sie w siebie co mówi ci rozum i nim sie kieruj nie emocjami, nie sercem nie lekiem a rozumem
on dyktuje ci to co juz wiesz ale lęk cie przed tym zniewala, emocje ogłuszaja racjonalne myslenie, serce dyktuje kochaj mimo wszystko ale ty słuchaj rozumu
walcz o prawidłowe wzorce dla dzieci walcz a może twój mąż będzie inny jak pragnie córka i synowie i jak pragniesz ty
ksiądz/brat w nim miej podpore niech go pokieruje do terapeuty z jego zdaniem sie pewnie liczy

[ Dodano: 2008-10-27, 14:41 ]
Norbert mi rece opadaja
Bellisima to robi dla siebie nie dla niego dla siebie i dzieci
o jego zmianie badz nie zmianie zadecyduje on
rón\wnie może jej STOP nic nie zdziałąc bo nadalk bedzie taki tylko ze moze poszuka innej ofiary
ale STOP Bellisima to stop dla jej przemocy fizycznej i dzieci jaka teraz odczuwają
nie zmieniam jego czy męża zmieniam moje nastawienie do tematu a ze ktos reaguje na moja zmiane to dowód słusznosci mojego działąnia ale jesli nie reaguje to tez nie powód że źle robie tylko ze ktos jeszcze nie dojrzał i tego nie zobacze moze nigdy jego przemiany
ale swoje rychło zobacze swoja i dzieci zobacze spokój uśmiech szczescie i bezpieczeństwo w oczach dzieci rodziny które nie czekaja na powrót taty
Norbert nie mówie o mężu o Bellisima i ja utwierdzam w jej STOP
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8