Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Bezradność
Autor Wiadomość
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-24, 12:05   

Och....Bóg da nawet więcej ! proś, kołacz do Jego drzwi ! Tu mamy pewność, że nigdy nas nie odrzuci, nie zostawi , nie zrani, a zawsze będzie kochał !! EL.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-24, 16:06   

spokój ogarnął moje serce , dzisiaj , teraz. Tego teraz i dzisiaj sie trzymam.

Modlitwa Jabesa

“Obyś mi prawdziwie błogosławił
i poszerzył moje granice
Oby ręka Twoja była ze mną
i obyś zachował mnie od złego aby mnie ból nie dotknął
I BÓG SPEŁNIŁ JEGO PROŚBĘ

http://www.modlitwajabesa.pl/
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-24, 20:11   

Taak, ogródek trzeba pielęgnować. Tylko biada, jeśli ogrodnik zachoruje, biada… Kwiatki się obrażają i przesadzają się w nocy do innego ogródka.
Taak, chciałoby się wsparcia od męża?! Sama się przytul, sama zadbaj o dom, sama sobie zrób codziennie przyjemność, sama zarób na dom, dzieci, sama, sama, sama… To po co mi mąż?!
Nie wolno być chorym, nie wolno być zmęczonym, nie wolno… Kurcze, robokopy-żony już są w sprzedaży?!
Nie oczekuj od człowieka tego, czego oczekiwać nie możesz. Od człowieka każdego nie, ale od tego który zapewniał o miłości i że będzie w zdrowiu, i w chorobie, i pieszo, i na koniu… Czemu nie?! No to wobec kogo? Sąsiada?! To po co jest rodzina? Myślałam, że od wzajemnej miłości, wspierania. Nie oczekiwałam od męża rzeczy niemożliwych, ale elementarnych, np. nie zdradzać, nie oszukiwać.
Mąż jak mnie widzi uśmiechniętą i szczęśliwą szlag go trafia, bo bez niego miałam zginąć, wyparować, a ja nadal oddycham, żyję, szczęśliwie żyję. Kto pomógł mi? Bóg!!!!

A na koniec puenta:
„Pewnego dnia rozmawiałm z Tomkiem:
- Marek - powiedział - Beata i ja rozwodzimy się.
Byłem zdumiony.
- Dlaczego? Co się stało?! Wyglądaliście na szczęśliwą parę!
- No cóż - powiedział - odkąd się pobraliśmy, żona próbowała mnie zmienić. Oduczyła mnie picia, palenia, powrotów w środku nocy. Nauczyła mnie, jak się elegancko ubierać, oglądać dobrą sztukę, wyrobić sobie gust kulinarny, muzyczny i robić zakupy w sklepie.
- I co, jesteś teraz zgorzkniały, bo tak bardzo cię zmieniła?
- Nie, nie jestem zgorzkniały. Teraz jestem tak dobry, że ona na mnie nie zasługuje.”

P.S. Zuza mnie napiera, że mam natychmiast dopisać, że też mi pomagała i że dowcip, który zamieściłam na forum pochodzi od niej, co też czynię z przyjemnością.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-24, 20:20   

Jestem usatysfakcjonowana.
Pozdrawiam wszystkich.
 
     
micszpak
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-24, 20:41   

Ola :idea: Zuza :idea:
:lol: :lol: :lol:
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-24, 21:29   

JUż nie ma spokoju, wyparował wraz z powrotem męża z delegacji.

1. Jest nieszczęśliwy bo nie dawałam mu wolności.
2.On chciał/chce mieć uśmiechniętą żonę, kochającą , miłą. Na moją odpowiedź ,że ja chcę męża, który widzi we mnie żonę nie tylko wtedy gdy jestem uśmiechnięta ale potrzebuję wsparcia usłyszłam ,że ja całe życie czegoś potrzebuję.
3.Wg Niego nigdy nie zrobiłam nic ,żeby ratować nasze małżeństwo
4. Nigdy się nie wyprowadzi i robi to dla dzieci
5. Zaprowadzi mnie do psychiatry.
6. Moja choroba jest moja winą

Czuję, że jestem u kresu wytrzymałości. Jednocześnie wiem,że nerwy wyzwalają reakcje , które tydzień temu sprawiły,że znalażłam sie na pogotowiu. Ano i jeszcze to. Na moje pytanie ,co jeszcze musialoby się stac ,żeby zauwazył jaki to ma wplyw na moje zdrowie ,padło : "Musialabyś umrzec chyba.."
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-24, 22:09   

Agnieszko,
Ty już dawno powinnaś do psychiatry iść. To jest taki sam lekarz jak inni.
kobieto- ty sama pikujesz w dół z taką prędkością że aż strach czytać.
Zrób cos z tym- sama napisałaś że wylądowałaś na pogotowiu- to na jaki znak że musisz się zacząć leczyć- jeszcze czekasz?
Też należysz do grupy tumanów którzy uważają że do psychiatrów tylko wariaci chadzają?
No- to ja jestem w grupie wariatów- bo chodziłam.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-25, 08:37   

Agnieszko.........aby grozba meża nie mogła sie sprawedzić to idż do tego psychiatry sama.
Po co masz sie stresować dodatkowo tym że on Cie straszy psychaiatrą? A Zuza pisze słusznie:tylko tumany wstydzą sie własnej choroby.

Pewien znajomy ksiądz często mawia: jak stracę przytomność to nie wleczcie mnie do kościoła tylko zadzwońcie po pogotowie.Bo lekarze są powołani do swojego zawodu przez Boga

Somatyka siada u człowieka żyjacego w długotrwałym,permanentnym stresie w sposób kopleksowy.
Najcześciej to jest nadcisnienie tetnicze,wieńcówka,przerost mieśnia sercowego,zawroty głowy,bóle głowy,kołatanie serca, czesto bóle miesniowe i nerwobóle.Czesto są to zasłabnięcia
Pisałem Ci ju zwcześniej o tym.
Piszesz:
"Czuję, że jestem u kresu wytrzymałości"

wiesz co? to przekorne..........ale to dobrze.......... puścisz "kierownicę" pewnie wreszcie. Co miałaś zrobic to zrobiłaś.Teraz czas ogłosić bezsilność.BEZSILNOŚĆ wobec małzeństwa,kryzysu.
Besilność wobec męża wracającego z delegacji,na niego nie masz siły................Bezsilność ale nie BEZRADNOŚĆ.
Bo bezradna nie jesteś.......... Możesz iść do psychiatry,do psychologa,do teraputy,możesz pisać tu.......... możesz pójść na zwolnienie lekarskie.
I nie pikuj-jak pisze Zuza,nie wprowadzaj sie z premedytacją w korkociąg........... czasami nawet najwytrwniejszy pilot nie jest w stanie wyprowadzić samolotu z korkociagu. A Ty masz korkociag psychiczny.....
Pogody Ducha
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-25, 09:19   

Agnieszko.....Agnieszko.....

Twój mąż pokazał Ci, co On odczuwa...uwierz Mu, bo On tak czuje jak mówi. A Ciebie szlag trafia, że nie mysli po Twojemu....no bo nie mysli, bo mysli inaczej ?? A co Ty chcesz Mu udownonić, że świat jest taki, jak Ty go widzisz ?? Hm....Agnieszko, każdy człowiek spostrzega- widzi inaczej !!
Twoje zdrowie zależy od Ciebie a nie od męża ! Ty sama się wykańczasz, mysląc, analizując.....Chcesz męzowi cos udownodnić....to sobie na złość ręce odmrozisz i powiesz, że Jego wina ??
Zatwardziałe serca.....oba !!
Spuścic z tonu.....oboje !!
Walczyć o siebie ...i przemieniać się On...ale i TY !!
Agnieszko ...psychiatra...koniecznie....ale niech mąz idzie z Tobą. Myslę też, że konieczna terapia....oboje musie umieć siebie słuchać.....bo póki co to każde z Was szuka winnego .....do niczego to nie doprowadzi...do złości i nienawiści. Nie ma tu winnego, ale zwiazek odpowiedzialne są dwie osoby ...obie !!
Nie zwlekaj Agnieszko....nie tędy droga, którą teraz kroczysz !


Olu....człowiek z wziązku , w rodzinie , wśród przyjaciół, tak naprawdę może liczyć sam na siebie ...przeciez o tym wiesz ! pewnie, że fajnie jest , jak tos poda goraca herbatę, albo pomoże nieśc ciężkie siatki....ale sa sytuacja, kiedy będac w cudownym związku i tak jesteś sama ! Więc po co liczyc na kogoś.....fajnie jak jest....a jak nie ma,,....to też jest fajnie !!
Jak sie spotkamy na jakiś rekolekcjach, czy wspólnym wyjeździe naszego forum, chcętnie Ci herbatę zrobię, nawet pyszna kawkę...i będziemy sobie plotkować i polubimy sie i przywiżemy do siebie....a potem ....każda z nas pojedzie w swoja stronę....i to nie będzie żadna tragedia ! Bo kiedys znowu sie spotkamy...albo po mnie i po Tobie będzie ktos inny, też fajny i miły.
Olu....nie martw się....zawsze sama sobie poradzisz i zawsze znajdzie sie ktoś, kto będzie, gdy będziesz tego chciała. I nie tup nogami, że nie ma tego, którego sobie wymarzyłaś...bo może byc przeciez ktoś inny ! Pozdrawiam !! EL.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-25, 10:02   

Agnieszka,

chwytaj pozytywy - mąż będzie z Wami, będzie opiekował się dzieciaczkami, a Ty będziesz miała czas na przemianę siebie i ... zmianę jakości Waszego związku.

Szczęściaro!
Chciałabym mieć tak blisko Św. Faustynę i Św. Jadwigę - one na pewno Tobie pomogą.
Już się cieszę :-D
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-25, 10:03   

Agnieszka napisał/a:
JUż nie ma spokoju, wyparował wraz z powrotem męża z delegacji.

1. Jest nieszczęśliwy bo nie dawałam mu wolności.
2.On chciał/chce mieć uśmiechniętą żonę, kochającą , miłą. Na moją odpowiedź ,że ja chcę męża, który widzi we mnie żonę nie tylko wtedy gdy jestem uśmiechnięta ale potrzebuję wsparcia usłyszłam ,że ja całe życie czegoś potrzebuję.
3.Wg Niego nigdy nie zrobiłam nic ,żeby ratować nasze małżeństwo
4. Nigdy się nie wyprowadzi i robi to dla dzieci
5. Zaprowadzi mnie do psychiatry.
6. Moja choroba jest moja winą

Czuję, że jestem u kresu wytrzymałości. Jednocześnie wiem,że nerwy wyzwalają reakcje , które tydzień temu sprawiły,że znalażłam sie na pogotowiu. Ano i jeszcze to. Na moje pytanie ,co jeszcze musialoby się stac ,żeby zauwazył jaki to ma wplyw na moje zdrowie ,padło : "Musialabyś umrzec chyba.."

Agnieszko, bardzo mi przykro, że usłyszałaś takie słowa od niego.
Wybacz mu jego głupotę i tyle.
Proponuję Ci, następnym razem kiedy będzie coś do Ciebie mówił, załóż sobie w myślach - na uszach - kratkę - przyjmuj wybiórczo jego słowa (ten sposób polecił pewien starszy człowiek, mężczyzna, jezuita, więc myślę, że jako duchowny - i mężczyzna - wie co nieco o męskim drażnieniu ucha żony).
Widać, że on prowokuje Cię. Nie daj się sprowokować.

Zadbaj o siebie w sensie duchowym i psychicznym.
Wzmocnij się modlitwą do Boga i Matki Bożej, wędruj do Pana Jezusa na pocieszenie i wycisz się. Nie zmienisz świata, świat jest trudny i ciężki, ludzie są trudni i pełni emocji (i pełni uprzedzeń).
Szukaj siły duchowej w sobie czerpiąc od Boga w Jezusie, Jego Synu nam zostawionym aż do skończenia świata (niektórzy Boga nazywają siłą kosmiczną, a to Ojciec najlepszy, nie jakiś kosmita).
I tyle. Wybacz sobie również wszelkie błędy. Dopóki sobie nie wybaczysz błedów, to będziesz w rozchwianiu emocjonalnym. Człowiek uspokaja się, kiedy pogodzi się, że jest słaby, bezbronny, bezsilny i nie zawsze jest tak, jakby się chciało, żeby było.
Nie do nas należy
ostatnie słowo.
Zostań z Bogiem.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-25, 10:38   

Dziekuję za szczere słowa, potrzebna mi jest inna perspektywa popatrzenia na to.
Tyle na teraz . Niech Bóg błogosławi każdemu z Was.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-25, 11:22   

Pewnie, że trza liczyć na siebie. Przecież o tym piszę od początku bytności na tym forum. Fajnie jest z tą podaną herbatą, tylko że ja nie piszę o podawaniu herbaty, bo to sama sobie potrafię zrobić, tylko o elementarnych, niezbędnych rzeczach w małżeństwie (niezdradzanie, nieoszukiwanie, wspieranie się), a nie o duperelach, bo ja nie z drobiazgowych i upierdliwych kobiet.
El., nie martwię się pierdołami, bo zawszę sobie radzę (radziłam) i nie tupię nogami, bo tego też nie mam w zwyczaju. To na mnie tupie (tupał mąż), ale już nie robi to na mnie żadnego wrażenia – emocjonalnie jestem już wolna, więc i tupie coraz rzadziej. I nie musi być pan od kawy, żebym czuła się spełniona.

P.S. „I nie tup nogami, że nie ma tego, którego sobie wymarzyłaś...”
El. to że Ty tupałaś (często o tym piszesz), to nie oznacza, że wszystkie kobiety tupią.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4