Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2006-07-11, 20:45 TRWANIE ma sens! - świadectwo dla małżonków
Wyslane przez: Andrzej
Email:
Coś bardzo pokrzepiającego dla ducha:
"Ocalony górnik: Nie złościłem się na Pana Boga.
To największy prezent dostać nowe życie i znowu widzieć swoją rodzinę - powiedział dziennikarzom Zbigniew Nowak. Górnik przez pięć dni był uwięziony w kopalni "Halemba". Lekarze zapowiadają, że być może już w piątek pan Nowak opuści szpital.
Dziś łatwiej jest mi mówić o wypadku, niż parę dni temu - przyznał ocalony górnik. Powiedział dziennikarzom, że w czasie, gdy był uwięziony, wspominał ślub z żoną i narodziny córki. Pomogły mu modlitwa, rozmowa z Bogiem i wiara, że zostanie ocalony.
Źródło: http://wiadomosci.onet.pl/1273164,11,item.html
Ten górnik cały czas był z żoną i wierzył, że z nią będzie. To była ta siła, która pomagała mu tam wytrwać. Był bezradny, nic nie mógł zrobić, był zdany na Boga i na drugiego człowieka... i stał się cud.
Czyż nie jest to piękne i bardzo konkretne świadectwo dla nas małżonków, byśmy wytrwali przy naszych współmałżonkach w najtrudniejszych nawet kryzysach?
Drogi Andrzeju,wyobraż sobie,że właśnie mój mąż jest górnikiem-ratownikiem na kopalni i właśnie ja mu to samo powiedziałam trzy dni temu,jak słyszałam w radiu wypowiedż tego właśnie górnika.Redaktor go zapytał"co pan myślał,jak zobaczył pan córkę i żonę,po tym zdarzeniu",górnik na to"zobaczyłem dwóch aniołków",to były piękne słowa wypowiedziane przez tego górnika.Agdy opowiedziałam o tym mężowi to on na to"CHYBA MIAŁ ZWIDY".Mojego męża te słowa wogóle nie wzruszyły,a też pracuje na kopalni i w dodatku ratuje ludzi.Mówiłam,żeby przemyślał to,bo bardzo mi się podobały słowa tego górnika,mówiłam mężowi,że naprawdę one dużo znaczą,poprostu chciałam przez te słowa w jakiś sposób dotrzeć do męża,ale chyba nie dotarłam,bo śmiał się z tego.A przecież w życiu bywa różnie..........,ale.
Wiesz Andrzeju, nie bardzo rozumiem, co ten przypadek ma wspólnego z nami? Przecież ten górnik nie znalazł się niebezpieczeństwoe z własnej woli, nie poszedł sobie, by zakładać nową rodzinę, tylko poszedł zarabiać pieniądze na utrzymanie własnej rodziny.Nasi małżonkowie nie są w niebezpieczeństwie, oni z własnej woli wybrali przyszłość, być może skazali się na wieczne potępiernie, ale z własnej woli i wygody, nic ich do tego nie zmusiło.
Nie doszukujmy się w każdej chwili cudów, albo raczej, nie każdy cud sprawiony przez Boga czy przypadek będący dziełem człowieka, jest dla nas wskazówką czy świadectwem.
Owszem, trwajmy w modlitwie, ale nie tłumaczny sobie wszystkiego tak naiwnie.
pozdrawiam
Dla mnie świadectwo górnika jest piękne i budujące. Górnik myslał o osobach, które były dla Niego najważniejsze. Ale jest On mężem jednej żony i wierny jest swojej rodzinie.
Czasami odchodzący małzonkowie w chwilach krytycznych "dowiadują" się od Pana Boga (poprzez swoją tęsknotę lub wołanie ) kto tak naprawdę jest dla nich najważniejszy. Ale trudno powiedzieć o kim myśli były współmałżonek będący już kilka lat w związku z nową żoną .
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum