Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Witam wszystkich, kiedy przez przypadek trafiłam na to forum, nie myślałam, że sama zdecyduję będę potrzebować wsparcia czy może bardziej wygadania i rady. Jesteśmy z mężem 2,5 roku po ślubie i chyba pierwszy kryzys. Na to nakłada się wiele spraw ja mam pretensje najbardziej o jego miłość do piłki nożnej (inaczej nie można tego nazwać), że przez to praktycznie nie ma czasu, żeby podjąć pracę. On żyje marzeniami, ma zamiar jeszcze 1 rok się uczyć. A mąż ma pretensje do mnie, że ja myślę tylko o sprawach materialnych, że w niego nie wierzę i dzisiaj stwierdził, że ja go nie zmienię i jak chce to mogę znaleźć sobie innego męża.A ja właśnie straciłam pracę i mam podły nastrój i się martwię jak sobie poradzimy, szczególnie, że czuję, że to ja muszę jakoś zarabiać a wiadomo jak jest obecnie z pracą.Potrzebuję sama opieki a nie ciągle się martwić. Do tego ciągle odkładamy temat dziecka na później kiedy chociaż jedno z nas będzie miało stałą pracę. I tak oddalamy się od siebie i nie umiemy spędzać razem czasu (całe przedpołudnie w domu to dla mnie coś nowego).Najgorsze, że ja zawsze przy jakis naszych kłotniach ustępowałam, odpuszczałam nie chciałam, żeby były jakieś ciche dni, jakiś żart, wspomnienie i wszystko wracało do normy. A teraz czuję takie zawzięcie, upartość wręcz jakoś niechęć do męża i to chyba nie wróży nic dobrego. Martwię się i za bardzo nie wiem jak sobie poradzić z tym?
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-23, 21:30
Twój mąż chyba jest jeszcze niedojrzały. Wiesz, może gdyby było dziecko, zrozumiałby, że czas wziąć się do pracy. Przede wszystkim rozmową powinnaś próbować coś zdziałać. I modlitwą - pomódl się do Św. Judy Tadeusza, może dzięki temu znajdziesz pracę, ale i on powinien też czegoś poszukać. Macie teraz dużo wolnego czasu - poświęćcie go sobie. Twoja zawziętość być może wynika właśnie z tego, że zostałaś bez pracy - ale macie siebie - w takich właśnie chwilach przede wszystkim powinniście być dla siebie wsparciem.
Dobrze, że w tym momencie już szukasz pomocy, że nie czekasz, aż stanie się coś gorszego. Na pewno złością nic nie zdziałasz, tylko dobrocią, spokojem.
Chiara [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-25, 22:05
Na poczatku wspolczuje utraty pracy.
Wiesz rozumiem Cie - gdyby moj maz mial podobne podejscie wychodzilabym z siebie. W koncu macie sie wspierac i to nie tylko dobrym slowem, ale i realnym podejsciem do rodziny ktora zalozyliscie. Jak mniemam narzekanie sprawi ze on jeszcze bardziej uczepi sie tej swojej szkoly byle tylko odlozyc czas wejscia w dorosle zycie. Pozostaje chyba tylko modlitwa o to, zeby dojrzal i dorosl...
Trzymaj sie!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum