Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Co robić, gdy żona ciągle czuje presję?
Autor Wiadomość
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 11:19   

Bombardier czy Twoja żona jest z porcelany? Ja nie rozumiem, jak można bawić się w ceregiele i trzęsenie się nad Twoją zoną.
A może Ty byłeś za mało stanowczy i pewny siebie? Kobieta się ustabilizowała. Zdobyła poczucie bezpieczeństwa i już nie musi się starać (a często sie o to oskarża mężczyzn).
Jak dla mnie mężyzna atrakcyjny to taki ,który zna swoją wartośc , nie boi sie wyrażać własnego zdania, ceni sobie swoją indywidualność, wolność i wie, czego chce.
U mnie w domu nie ma zgaduj zgaduli. Każdy mówi prosto z mostu. Bo chodzi nam o prawdę a nie o pozory dobrego małżeństwa. Nie raz usłyszałam od mojego męża, że aż mi w piety poszło. Ale dzięki temu zaczęłam się nad sobą zastanawiać i zmieniać.
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 11:31   

nie kazdy jest gotowym USLYSZEC prawde o sobie i PRZYJAC ja do siebie, wiekszosc z nas nigdy nie bedzie chciala wiedziec o sobie prawdy, bo PRAWDA boli, podziwiam, ze mialas odwage zobaczyc siebie oczami kogos obok i zaczelas zmiany....
zona Bombardiera nalezy do wiekszosci, ktora chowa glowe w piasek i udaje, ze w tym co uwiera jest jej dobrze, piasek zatyka oczy, uszy, wchodzi do ust, ale......
nie mierzmy wszystkich swoja miara (oczywiscie ja zawsze jestem idealna) i pozwolmy przezywac zycie po swojemu (chociaz moja recepta na zycie zawsze jest najlepsza)
 
 
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 12:24   

Nie mierzę nikogo ani nie osądzam. Dzielę się swoim doświadczeniem.
Wczesniej czy później każdy stanie przed Prawdą Najwyższą. I Bóg się nie będzie zastanawiał czy człowiek na nią gotowy czy nie. Drzewo naszego życia ukaże jego owoce. Jak mamy być gotowi na sąd, skoro teraz drzymy na widok własnych grzechów? Chcemy je ukryć......Po co?
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 12:35   

Myślę, że mówienie o grzechu w tym przypadku nie ma sensu.
Kto grzeszy? Mąż które chce się kochać?
A może żona, która nie chce, ponieważ .... ?
Może Bombardier zwyczajnie zapytałby....dlaczego????
 
 
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 14:18   

O jakim grzechu? Może o przywłaszczeniu sobie sakramentu małżeństwa dla włąsnych celów i korzyści? Jeśli mam w małżeństwie tylko postawę roszczeniową i skupiam się tylko na swoich potrzebach i pragnieniach zapominając czy pomijając celowo potrzeby i pragnienia współmałżonka to jest to niezrozumienie drogi, na którą się weszło. I zaniedbanie przysięgi małzeńskiej. Nie wywiązanie się z niej. Odmawianie oddania siebie w darze mężowi jest tylko symptomem tego. Takim widocznym.

[ Dodano: 2013-02-11, 15:53 ]
Podaję link do wykładu na temat małżeństwa prowadzonego przez pastora Paula Washera. Dużo dobrej treści według mnie. Polecam. Może małżonak się skusi i wysłucha, skoro czytać nie chce.

http://namaszczenie.blox....aul-Washer.html
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 18:24   

Myślę, że dobrze jest czuć różnicę między "nie chcę" a "nie mogę". Na podstawie tego co pisze Bombardier mam wrażenie, że jego żona bardziej "nie może" niż "nie chce". A wtedy mówienie o grzechu jest bardzo zbliżone do zarzucania paralitykowi, że nie tańczy.
 
 
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 18:38   

Witam!

Bombardier...
Jeśli nie uczestniczysz w 12 krokach to zapraszam , myślę ,że bardzo pomogły by Tobie...A jesteś na 12 krokach internetowych jakie nasza wspólnota proponuje?

Salomonko...Niezależnie od tego jaki zarys sytuacji się tutaj przedstawia mam do Ciebie ogromna prośbę o zastanowienie się nad tym , czy miłością jest przyoblekanie kogoś godnością i szacunkiem odbierając drugiemu szacunek i godność? Czy to jest Miłość Boża? Od kogo ona pochodzi?

Bombardier...po 12 krokach myślę sobie ,że będziesz bez większego wysiłku umiejętnie stawał w obronie szacunku i godności dla SWOJEJ ŻONY, oraz będziesz wiedział jak zwracać szacunek i godność niezależnie od sytuacji i okoliczności, które nie odbiorą Ci motywacji do pracy nad sobą i poszukiwaniem odpowiedzi...w Bożą Miłość ukrytą w Tobie wierzę...

Pozdrawiam
 
 
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 19:52   

Ludzie, ja nikomu nie odbieram szacunku i godności. Cóż za ciężkie słowa.
Rozumiem, że jesteście jedynymi posiadającymi złote rady dla Bombardiera na tym forum.
Ja niczyich postów i rad nie oceniam jak Wy moje. Autor wątku może sobie z wszystkich wypowiedzi wziąć to, co uzna za słuszne i pożyteczne. Mogłabym dalej dialogować z Bombardierem, bo mimo, że jestem kobietą dobrze go rozumiem. Ale widzę że nie ma sensu.
Jeszcze tylko jedno dodam. Towarzystwo kolezanek Twojej zony też robi swoje. Ona zaspokaja swoje potrzeby. Ty masz się spinać. Ja bym jej po prostu porządnie nagadała. Nie w złośliwosci ale w klimacie miłości pozwoliłabym sobie na wypowiedzenie tego, co czuję.
 
 
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 20:30   

salomonka35 napisał/a:
Ludzie, ja nikomu nie odbieram szacunku i godności. Cóż za ciężkie słowa.
.


Wiem, prawda jest trudna...odbieranie szacunku polega również na tym ,że odbiera się szacunek i godność dziecka Bożego nie tylko sobie , ale i temu kogo się osądzania , oceniania... "Kto oczernia brata swego i osądza go , uwłacza Prawu i osądza Prawo.Skoro zaś osądzasz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, którego w mocy jest zabić lub potępić. Aty kimże jesteś , byś osądzał bliźniego?" ( List Jakuba 4,11-12)

"2447 Uczynkami miłosierdzia są dzieła miłości, przez które przychodzimy z pomocą naszemu bliźniemu w potrzebach jego ciała i duszy. Pouczać, radzić, pocieszać, umacniać, jak również przebaczać i krzywdy cierpliwie znosić – to uczynki miłosierdzia co do duszy"nie pisze osądzać i oceniać, projektować scenariusze...

Salomonko...doskonale rozumiem co chcesz powiedzieć , przekazać Bombardierowi, wierzę również i w Twoje umiejętności dzielenia się doświadczeniem bez oceniania Zony Bombardiera, potrafisz przecież...masz w sobie wszczepioną piękność wrażliwości , subtelności , delikatności...Czasem może nas irytować sytuacja, bardzo często jesteśmy skłonni nazywać wszystko po imieniu, czasem brutalnie, bez zastanowienia o tym jakie owoce to przyniesie tu i teraz, a jakich oczekujemy, jakie są nam najbardziej potrzebne ...słowa maja moc, wypowiadać należy je w odpowiednim miejscu i czasie...jak wspomina Kohelet w Piśmie sw., (jak równocześnie przyjąć odpowiedzialność za te słowa)
Nie czuj się urażona przez moją uwagę...rozważ dziś albo w inny dzień o szacunku , wiele zyskasz...może odkryjesz w sobie coś nowego i wyjątkowego czego z całego serca Ci życzę.

Błogosławionej i spokojnej nocy
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 20:33   

salomonka35 napisał/a:
Ja niczyich postów i rad nie oceniam jak Wy moje.

Salomonko, my jesteśmy na forum. Publicznym. Działa ono m.in. w oparciu o regulamin. W nim stoi, że mamy się wzajemnie nie obrażać i nie oceniać osób. Natomiast nasze wypowiedzi owszem podlegają już ocenie innych, i tak być powinno. Podkreślam - oceniam wypowiedź, a nie osobę. Wypowiedź/rada może być w mojej ocenie dobra, zła, inna, i mam prawo do takiej oceny i wypowiedzenia tej oceny. Ty możesz się z tym nie zgodzić, i polemizować oraz oceniać moje posty - takie Twoje prawo.
Taką zresztą funkcję pełni to forum - to m.in. konfrontowanie naszych sądów, poglądów, czy sposobu komunikowania wśród ludzi, od których niemal na pewno dostanie się zwrot. Miły, niemiły, chętnie przyjmowany lub nie, różnie bywa. Ale na tym polega forum.
Z Bożym pozdrowieniem :-)
 
 
bombardier
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-12, 21:36   

Nie mam siły czytać i odpowiadać na sugestie w rodzaju "trzeba mówić prosto z mostu", "bądź stanowczy" itd.

Od paru lat nie owijam w bawełnę i mówię prosto z mostu o tym, co mnie boli i wkurza. I nie widzę pozytywnych rezultatów, a jedynie więcej nerwów, kłótni i napięć między nami. Zapewne dałoby się wszystko powiedzieć lepiej, ale rezultat pewnie byłby podobny.

Wierzcie mi, że rozmawianie o moich potrzebach w sferze seksualnej i uświadamianie wagi tego dla związku też mnie męczy i mam już tego serdecznie dość, bo Don Kichotem to ja nie jestem i nie jara mnie walka z wiatrakami. ;-) Ja nie chcę, żeby żona oddawała mi się z litości czy "zrozumienia" potrzeb, bo jeśli jej to nie sprawia żadnej przyjemności to będę się czuł tak, jakbym ją gwałcił czy zmuszał. Nie chcę tego. Chcę, by Ona też chciała zbliżenia i pragnęła mnie, a tego żadnym tłumaczeniem nie osiągnę - wiem, bo wiele razy próbowałem.

Chyba jedyne czego naprawdę nie próbowałem, to właśnie "obojętności", zajęcia się sobą i swoim rozwojem, swoimi rozrywkami i czekania na to, aż żona zacznie walczyć o mnie, czując że jej "uciekam". I korci mnie, by spróbować iść właśnie w tą stronę, przynajmniej doświadczę czegoś nowego.

Nie mam siły pisać, odezwę się kiedy indziej.
 
 
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-12, 22:02   

bombardier napisał/a:
Chyba jedyne czego naprawdę nie próbowałem, to właśnie "obojętności", zajęcia się sobą i swoim rozwojem, swoimi rozrywkami i czekania na to, aż żona zacznie walczyć o mnie, czując że jej "uciekam". I korci mnie, by spróbować iść właśnie w tą stronę, przynajmniej doświadczę czegoś nowego.
Bombardier nie rób tego ze względu na żone ale zrób to ze względu na siebie i dla siebie. Prowadź rozwój osobisty to jest bardzo dobra droga ale jeżeli uczynisz to z "zemsty" to będzieto błędna droga.
 
 
bombardier
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-13, 05:45   

Tolek52 napisał/a:
bombardier napisał/a:
Chyba jedyne czego naprawdę nie próbowałem, to właśnie "obojętności", zajęcia się sobą i swoim rozwojem, swoimi rozrywkami i czekania na to, aż żona zacznie walczyć o mnie, czując że jej "uciekam". I korci mnie, by spróbować iść właśnie w tą stronę, przynajmniej doświadczę czegoś nowego.
Bombardier nie rób tego ze względu na żone ale zrób to ze względu na siebie i dla siebie. Prowadź rozwój osobisty to jest bardzo dobra droga ale jeżeli uczynisz to z "zemsty" to będzieto błędna droga.

Od dawna korci mnie by robic pewne rzeczy "z zemsty" i od dawna walcze z tym,
bo wiem, ze to nigdy nie prowadzi do dobra.
Ale dzieki za przypomnienie. :)
 
 
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-13, 08:58   

bombardier napisał/a:
Od dawna korci mnie by robic pewne rzeczy "z zemsty" i od dawna walcze z tym,

To nie jest zemsta. Ja uwazam, że człowiek czasem powinien sie tak porzadnie wkurzyć, by zacząć coś robić. Masz dość takiego traktowania. Skoro żona nie kwapi sie do pogłebiania relacji z własnym mężem, to szanujesz jej wolę i zajmujesz się sobą. Dajesz jej to, czego chce. Gdy Bóg pozwala człowiekowi ponieść konsekwencje swoich czynów, nie robi tego z zemsty. Tak samo Ty. Przestajesz się kręcić wokół żony i żebrać o jej zainteresowanie Twoją osobą. Robisz, co uważasz, za słuszne i stosowne. Ona dysponuje swoim ciałem , Ty sobą .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8