Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Co robić, gdy żona ciągle czuje presję?
Autor Wiadomość
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-31, 21:16   

bombardier napisał/a:
Ja chcę co tydzień, żona raz na 3 miesiące, średnio nam wyjdzie co 2 czy 3 tygodnie.


naprawdę sądzisz, że możesz matematycznie to obliczyć? rozpisać grafik? cały czas postrzegasz to w kategorii powinności, tego, że się należy...kurczę, no to tak nie działa........czy stawiasz znak równości pomiędzy Twoim odpuszczeniem żonie częstotliwości zbliżeń w zamian za jej zbliżenie się w ogóle? nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć, byś zrozumiał, że to nie od niej zależy....tu mi podpowiadają, że mam podac taki przykład: wyobraź sobie, że z każdym zbliżeniem czujesz ból częsci intymnych....normalny ból, potem jeszcze cierpisz jakby pourazowo....boli raz, boli dwa, już widzę, jak często chcesz być blisko żony, skoro zbliżenie kojarzy Ci się bólem....niezrozumianą żonę, o której ciele się pamięta, a nie o duchu, boli tak samo....stąd ma tę samą awersję do zbliżeń.....w dużej mierze zalezy od Ciebie....by ten ból u niej ustał (nie mówię, że wszystko zależy, bo też potrzebna jest i jej dobra wola, zaufanie, a może i specjalista), ale ty musisz zapomnieć o "obowiązku i powinności", a kiedy żona utwierdzi się w przekonaniu, że i bez seksu jest dla Ciebie tak samo ważna, będziesz miał więcej zbliżeń, niż tego będziesz się spodziewał (przestanie ją boleć dusza)ona na T E N MO M E N T twierdzi, że takie ma potrzeby i pewnie mówi prawdę....ale to przecież może się zmienić....rozumiem Twoje frustracje, chłopie, no rozumiem, sam to przeżywałem....ale nasza męska logika (ja rzadziej, to Ty częściej) w takiej sferze po prostu nie działa....i od naszej wrażliwości i otwartości się na żonę, zależy zadowolenie z pożycia....żona jest zamknięta na Ciebie ciałem, a Ty na żonę duchem, tak to teraz wygląda.....i tu jest ważne, kto pierwszy się otworzy i niestety ta rola należy do nas, mężczyzn, odwrotnie nie ma szans...bo kolejność jest taka, jak w czasach narzeczeńskich....najpierw otwieramy się duchem, a potem ciałem.....będąc w małżeństwie o duchu zapominamy, już zdobyliśmy to ciało i sądzimy, że nie trzeba nic więcej robić, a to niestety tak nie działa.......ok,więcej Cię nie zamęczam, dzisiaj na priv się dowiedziałem (żartobliwie i dziękuję za tę uwagę Koleżance Forumowej), że jestem męczący na forum. ....no ja wierzę, potrafię być męczący, muszę nad tym wciąz pracować..... :mrgreen:
trzymaj się!!!!!!
 
 
bombardier
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-31, 23:27   

krasnobar napisał/a:
bombardier napisał/a:
Ja chcę co tydzień, żona raz na 3 miesiące, średnio nam wyjdzie co 2 czy 3 tygodnie.

naprawdę sądzisz, że możesz matematycznie to obliczyć? rozpisać grafik? cały czas postrzegasz to w kategorii powinności, tego, że się należy...kurczę, no to tak nie działa

Z mojej strony to było pewne uproszczenie. Chodziło mi o obopólne staranie się o wzajemne potrzeby. Jeśli wiem, że dla żony raz na 3 tygodnie wystarczy, to nie staram się i nie liczę w duchu na zbliżenie co 4-5 dni, żeby nie wywierać presji. I w drugą stronę też: jeśli żona wie, że ja lubię co tydzień, to czasem podejmuje kontakt fizyczny częściej niż co 3 tygodnie, ze względu na mnie. Nikt nikogo nie zmusza, nie wywiera presji, ale myśląc o swoich wzajemnych potrzebach mimochodem zmierzamy do pewnego kompromisu. Bez słów i oficjalnych ustaleń.

W chwili obecnej jest tak, że nawet jakbym tygodniami się starał być dla żony miły, cierpliwy, delikatny, rozmawiał z nią, słuchał jej itd. to i tak ona nie nabierze ochoty na kontakt fizyczny, bo na poziomie rozumowym uważa seks za zupełnie niepotrzebny w małżeństwie w momencie, gdy w małżeństwie są dzieci. Dla niej to zbędna fanaberia wymyślona przez narwanych mężczyzn. A jeśli to jest na poziomie rozumowym i do tego dochodzi jeszcze jakiś problem natury uczuciowej, to mamy pozamiatane w temacie, dlatego że ona nie widzi powodu by cokolwiek próbować naprawiać, bo niby co i po co? Skoro wszystko jest OK. A że seksu nie ma to i dobrze, bo szkoda na niego czasu.
Ona uważa, że moja chęć seksu to mój problem i sam muszę sobie z tym poradzić. Ona w ogóle nie chce i to jest dobre i normalne.

[ Dodano: 2013-01-31, 23:30 ]
krasnobar napisał/a:
wyobraź sobie, że z każdym zbliżeniem czujesz ból częsci intymnych....normalny ból, potem jeszcze cierpisz jakby pourazowo....boli raz, boli dwa, już widzę, jak często chcesz być blisko żony, skoro zbliżenie kojarzy Ci się bólem....niezrozumianą żonę, o której ciele się pamięta, a nie o duchu, boli tak samo....stąd ma tę samą awersję do zbliżeń.....w dużej mierze zalezy od Ciebie....by ten ból u niej ustał (nie mówię, że wszystko zależy, bo też potrzebna jest i jej dobra wola, zaufanie, a może i specjalista), ale ty musisz zapomnieć o "obowiązku i powinności", a kiedy żona utwierdzi się w przekonaniu, że i bez seksu jest dla Ciebie tak samo ważna, będziesz miał więcej zbliżeń, niż tego będziesz się spodziewał (przestanie ją boleć dusza)ona na T E N MO M E N T twierdzi, że takie ma potrzeby i pewnie mówi prawdę....ale to przecież może się zmienić


Daje do myślenia i zapewne masz rację. ;-)
 
 
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-01, 18:01   

polecam lekturę , dla żony (może zechce przeczytać) "Kobieta, Kapłaństwo serca" J. Croissant
 
 
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-02, 17:53   

Witaj Bombardier!

W pełni podpisuję się pod tym co napisał Krasnobar.

Czasami zdarza się, że brak chęci na seks wynika z przyjmowania środków antykoncepcyjnych.

Ciekawe rzeczy mówi też Pulikowski - dobre relacje z teściami (teściową) = udane życie seksualne :).

pozdrawiam
 
 
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-07, 19:25   

Bombardier Twoja żona nie oddała się Tobie cała. Po prostu. Pewną część siebie zachowała dla siebie. To oszustwo. Gdybyś ją w swojej słabości zdradził ona by w tej winie uczestniczyła. Ty odpowiadał byś przed Bogiem za zdradę a ona za to, że ci ją ułatwiła. Zobowiązała się i złozyła słowa przysięgi małzeńskiej przy ołtarzu Boga, że będzie Twoją żoną. A to jest specyficzna rola dla kobiety. Mama może Ci zrobić obiad, pomoc domowa posprzątać, kolezanka zrobić pierogi i cię nimi poczęstować ale swoim ciałem intymnie może cię obdarzyć tylko Twoja żona. Czyż nie wiedziała tego, decydując się na ślub? Z kim Ty jesteś ? Z dzieckiem czy z dorosłą kobietą? Św. Paweł zachęca małżonków, by się od siebie nie oddalali, chyba, że za OBOPÓLNĄ zgodą. Ja nie widzę w Tobie problemu. Widzę go w Twojej żonie, która kompletnie się nie przejmuje Twoimi odczuciami. Każe Ci wniknąć w swój świat nie wnikając w Twój. Tak nie czyni kochająca żona.
 
 
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-07, 20:31   

salomonka :-) fajny nick
 
 
bombardier
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-08, 08:29   

salomonka35 napisał/a:
Bombardier Twoja żona nie oddała się Tobie cała. Po prostu. Pewną część siebie zachowała dla siebie. To oszustwo. Gdybyś ją w swojej słabości zdradził ona by w tej winie uczestniczyła. Ty odpowiadał byś przed Bogiem za zdradę a ona za to, że ci ją ułatwiła. Zobowiązała się i złozyła słowa przysięgi małzeńskiej przy ołtarzu Boga, że będzie Twoją żoną. A to jest specyficzna rola dla kobiety. Mama może Ci zrobić obiad, pomoc domowa posprzątać, kolezanka zrobić pierogi i cię nimi poczęstować ale swoim ciałem intymnie może cię obdarzyć tylko Twoja żona. Czyż nie wiedziała tego, decydując się na ślub? Z kim Ty jesteś ? Z dzieckiem czy z dorosłą kobietą? Św. Paweł zachęca małżonków, by się od siebie nie oddalali, chyba, że za OBOPÓLNĄ zgodą. Ja nie widzę w Tobie problemu. Widzę go w Twojej żonie, która kompletnie się nie przejmuje Twoimi odczuciami. Każe Ci wniknąć w swój świat nie wnikając w Twój. Tak nie czyni kochająca żona.


Na dzień dzisiejszy ja się z tym całkowicie zgadzam, bo tak to bardzo często rzeczywiście odczuwam. Zastanawiam się tylko, dlaczego tak się stało, bo na pewno nie jest to tak, że z mojej strony wszystko było OK i przed ślubem i po, a cała wina leży po stronie żony. To byłoby nieprawdziwe i nieuczciwe postawienie sprawy. Wydaje mi się, że to jest kumulacja naszych nieprawidłowych zachowań oraz doświadczeń z domu rodzinnego, nie ma prostych i łatwych do wyjaśnienia przyczyn. O ile na to, co z tym zrobi żona mam ograniczony wpływ, to swoje zaniedbania mam w swoim zasięgu i mogę je zacząć naprawiać lub przynajmniej niwelować ich wpływ. W swoim zasięgu w tym sensie, że mogę się o to modlić i z łaską Bożą pracować nad sobą, bo sam z siebie to niewiele mogę/chcę (słaba wola).

Problem polega na tym, że droga delikatnego wskazywania żonie jej zaniedbań i tego, że się nie otworzyła na mnie, że seks jest ważny itd. kompletnie zawodzi. Od kilku lat próbuję delikatnymi pieszczotami, gestami czy słowami skłonić ją do otwarcia na mnie w pełni bez żadnego rezultatu. Wszystkie gesty miłości i życzliwości, po których następują próba zbliżenia Ona potem interpretuje jako w pełni interesowne gesty mające na celu doprowadzenie do seksu. Czuje się traktowana przedmiotowo i zamyka się przede mną lub mówi mi wprost, że zależy mi tylko na seksie, co nie jest prawdą i jest dla mnie krzywdzące. Opadają mi już ręce i tracę wiarę, że te próby rozbudzenia żony (mniej lub bardziej nachalne - staram się ;-) ) powodują jakieś pozytywne skutki. Ciągła frustracja zabija mój entuzjazm do starania się, bo jak inaczej skoro widzę, że Ona tylko czeka aż się odczepię.

Stąd chyba rację mają forumowicze, że trzeba dać sobie spokój i nie naciskać, zapomnieć o seksie, zająć się czymś innym. Niech żona zobaczy, że mogę funkcjonować i być dla niej dobry bez seksu i pieszczot, że zależy mi na Niej jako osobie. Zadbam o sobie, swój wygląd, kondycję i zdrowie uprawiając sport, spożytkuję energię. Może wtedy zacznie tęsknić za mną jako mężczyzną i pewne rzeczy zrozumie. A jeśli nie, to przynajmniej będę przystojniejszy i zdrowszy oraz mniej sfrustrowany. ;-)

Boję się tylko trochę, że seksu nigdy nie będzie i to napawa mnie głębokim skutkiem, ale mam ograniczony na to wpływ i możliwości działania. Więc nie ma się co przejmować na zapas.

P.S. Czasem mam wrażenie, że Ona po prostu nigdy mnie nie pokochała na tyle, by wyjść za mnie za mąż i nasz ślub był niepotrzebną pomyłką lub nastąpił o wiele za wcześnie. Ale nie wiem, czy to są mądre myśli. ;-)
 
 
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-08, 09:06   

Ja nie wnikam w złożoność przyczyny stanu w którym sie obecnie znajdujecie. Napisałam, że nie widzę w Tobie problemu, jeśli chodzi o sfere seksualną. jesteś normalnym mężczyzną, nie jakimś seksoholikiem , który namawia żonę na niewiadomo co. Pragniesz tylko bliskości z nią, zlania się z nią w jedno, czego ona kompletnie nie czuje. I tu jest problem. Nie chodzi o handel wymienny: ja Ci to, Ty mi tamto. Nasza intymna więź to wyrazenie tego, że jesteśmy jednością:psycho - fizyczno- duchową. Jesteśmy sobie tak bliscy i na siebie otwarci, że seks jest tego widocznym wyrazem.
Żona łatwo zrzuca na ciebie winę zaswoją awersję do seksu, mówiąc: ,,jestes dla mnie dobry, zyczliwy, bo chcesz seksu''. Wygodnie to tak powiedziec i sprawa załatwiona. Ty sie musisz tłumaczyć i spinać. Gdybyś nie był życzliwy , słodki i dobry, powiedziałaby, że musi mieć klimat (poprzedzony całodniowym Twoim staraniem sie o jej względy) , by być z tobą blisko. Mam poczucie, że co byś nie zrobił, sprawa byłaby przesądzona.
A jak się żona zachowuje w stosunku do innych mężczyzn?
Być może rzeczywiście za bardzo sie koło niej kręcisz (w sensie wychodzisz z siebie, by uzyskać pożądany efekt). Tak, zadbaj o siebie. Może poczuje dreszcz niepewności, gdy jej mąż, zadbany i wypachniony będzie wychodził do pracy. Kobieta często nagle wszystko rozumie w mig ;-) gdy poczuje, że cos traci, że coś wymyka jej się spod kontroli.
Gdy mój mąż kiedyś podpatrywał zdjęcia kobiet w internecie zaczęłam się przykładać do dbania o swój wyglad, by mu się podobać. Sama inicjowałam intymne chwile.
 
 
bombardier
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-08, 09:52   

salomonka35 napisał/a:
Żona łatwo zrzuca na ciebie winę zaswoją awersję do seksu, mówiąc: ,,jestes dla mnie dobry, zyczliwy, bo chcesz seksu''. Wygodnie to tak powiedziec i sprawa załatwiona. Ty sie musisz tłumaczyć i spinać. Gdybyś nie był życzliwy , słodki i dobry, powiedziałaby, że musi mieć klimat (poprzedzony całodniowym Twoim staraniem sie o jej względy) , by być z tobą blisko. Mam poczucie, że co byś nie zrobił, sprawa byłaby przesądzona.

Otóż to.
salomonka35 napisał/a:

A jak się żona zachowuje w stosunku do innych mężczyzn?

Fascynują ją w sensie intelektualnym, bo generalnie jest ciekawa ludzi i otwarta. Nie mam jednak obaw o to, że się jej podobają inni faceci. Z jednym wyjątkiem. W stosunku do innych mężczyzn nie ma widocznych objawów "wstrętu do mężczyzn" czy awersji do kontaktu fizycznego.
salomonka35 napisał/a:

Być może rzeczywiście za bardzo sie koło niej kręcisz (w sensie wychodzisz z siebie, by uzyskać pożądany efekt). Tak, zadbaj o siebie. Może poczuje dreszcz niepewności, gdy jej mąż, zadbany i wypachniony będzie wychodził do pracy. Kobieta często nagle wszystko rozumie w mig ;-) gdy poczuje, że cos traci, że coś wymyka jej się spod kontroli.

Na razie widzi, że ciągle gdzieś zaglądam i coś czytam, ale nie wie co. Zaczyna być ciekawa, choć jeszcze nie dociekliwa. Ja się nie wychylam i nie chwalę, że jestem na Sycharze. ;-)
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-08, 10:17   

:mrgreen:
 
 
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-09, 20:30   

bombardier napisał/a:
salomonka35 napisał/a:
Bombardier Twoja żona nie oddała się Tobie cała. Po prostu. Pewną część siebie zachowała dla siebie. To oszustwo. Gdybyś ją w swojej słabości zdradził ona by w tej winie uczestniczyła. Ty odpowiadał byś przed Bogiem za zdradę a ona za to, że ci ją ułatwiła. Zobowiązała się i złozyła słowa przysięgi małzeńskiej przy ołtarzu Boga, że będzie Twoją żoną. A to jest specyficzna rola dla kobiety. Mama może Ci zrobić obiad, pomoc domowa posprzątać, kolezanka zrobić pierogi i cię nimi poczęstować ale swoim ciałem intymnie może cię obdarzyć tylko Twoja żona. Ja nie widzę w Tobie problemu. Widzę go w Twojej żonie, która kompletnie się nie przejCzyż nie wiedziała tego, decydując się na ślub? Z kim Ty jesteś ? Z dzieckiem czy z dorosłą kobietą? Św. Paweł zachęca małżonków, by się od siebie nie oddalali, chyba, że za OBOPÓLNĄ zgodą.muje Twoimi odczuciami. [b]Każe Ci wniknąć w swój świat nie wnikając w Twój. Tak nie czyni kochająca żona[/b].


Na dzień dzisiejszy ja się z tym całkowicie zgadzam, bo tak to bardzo często rzeczywiście odczuwam. Zastanawiam się tylko, dlaczego tak się stało, bo na pewno nie jest to tak, że z mojej strony wszystko było OK i przed ślubem i po, a cała wina leży po stronie żony. To byłoby nieprawdziwe i nieuczciwe postawienie sprawy. Wydaje mi się, że to jest kumulacja naszych nieprawidłowych zachowań oraz doświadczeń z domu rodzinnego, nie ma prostych i łatwych do wyjaśnienia przyczyn. O ile na to, co z tym zrobi żona mam ograniczony wpływ, to swoje zaniedbania mam w swoim zasięgu i mogę je zacząć naprawiać lub przynajmniej niwelować ich wpływ. W swoim zasięgu w tym sensie, że mogę się o to modlić i z łaską Bożą pracować nad sobą, bo sam z siebie to niewiele mogę/chcę (słaba wola).

P.S. Czasem mam wrażenie, że Ona po prostu nigdy mnie nie pokochała na tyle, by wyjść za mnie za mąż i nasz ślub był niepotrzebną pomyłką lub nastąpił o wiele za wcześnie. Ale nie wiem, czy to są mądre myśli. ;-)


Serdecznie witam !
Bardzo mocno posunięte oskarżenia... Bardzo mocne słowa...Bardzo wielka MOC tych słów...Zastanawiam się co się działo w Tobie bombardier kiedy czytałeś ten tekst o własnej żonie od osoby , która w ogóle jej nie zna..? Przecież człowiek zdolny jest do odkrywania siebie , patrzenia na bliskich tylko z Bogiem...w sposób MIŁOSNY.
Tak samo jak Ciebie , tak i Twoją żonę kształtowało nie tylko dobro...wobec tego są obszary które potrzebują uzdrowienia przez SAMEGO BOGA. I dobrze Ci tutaj podpowiadają forumowicze byś zajął się sobą, stawaniem w prawdzie przed Bogiem.
W dzisiejszym świecie jedną z kolejnych pomyłek w myśleniu, które niesie brak wiary w MOC BOŻĄ to myślenie o braku powodzenia w małżeństwach które " są obciążone zranieniami z dzieciństwa" i nie tylko. Czasem odnoszę wrażenie ,że patrzy się na te małżeństwa jak matka , która zdecydowała o aborcji tego co miało się w niej i przez nią rozwijać i wzrastać na Chwałę Bożą, tylko dlatego ,że stwierdzono wadę ... Smutne to...Wybacz mi ,że w tym miejscu wzięło mnie na takie porównanie...po prostu skreśla się wszystko co słabe...tak jakby Bóg nie istniał...

Twoje wątpliwości co do "wagi" miłości Twojej żony do Ciebie są ważnym sygnałem, ale raczej skierowanym na to by zastanowić się , czy TY jesteś tą rzeczywiście osobą , która pragnie i szuka DOBRA NAJWYŻSZEGO DLA ŻONY, pomimo iż ona na ten moment nie potrafi z jakiegoś powodu kochać ( być może tak jak Ty)...i czy Ty zamiast skupiać się na sobie jesteś GOTOWY do walki o MIŁOŚĆ NAJWYŻSZĄ dla Was? Na polu boju , wiesz ,że nie jesteś sam...

Każdy z nas może napisać całą listę skarg i zażaleń na żonę , na męża...a nie jest to dobre ziarno...wobec tego nie przyniesie dobrych owoców...przyniesie rozżalenie, gorycz , smutek , często odbiera nadzieję, siłę, izolację i inne nieciekawe rzeczy , które od Boga nie przychodzą..."Staraj się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana."(Hbr. 12,14)

Wielkie zadanie przed Tobą ...:)
Z Bogiem wszystko jest możliwe...

ps. myślę ,że będziesz miał okazję doświadczyć czegoś trudnego., ale jakże miłosnego...odkrycia ,że sam nie możesz jej dać MIŁOŚCI..., że tak samo jak żona doświadczysz niemocy...wobec tego całego obrazu patrzenia na swoją niemoc z Bogiem, będziesz potrafił patrzeć na żonę tak jak Bóg będzie patrzył na Ciebie w Twojej niemocy...i tego Ci życzę...zmagania się ze sobą żeby nauczyć się kochać bliskich...
Niech Pan błogosławi Tobie i Twoim bliskim
 
 
bombardier
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-09, 22:19   

To nie jest tak, że ja znam odpowiedzi na wszystkie moje pytania i wątpliwości, bo gdyby tak było, to bym nie szukał pomocy na Sycharze, ale robił coś całkiem innego.

Po to tu jestem na forum, bo chcę znaleźć odpowiedzi na moje wątpliwości, pytania zadawane sobie latami i szukam właściwej pomocy. Wiem i instynktownie czuję, że tu mam szansę taką pomoc znaleźć, bez rad w stylu "znajdź sobie kogoś innego" albo "kopnij ją, nim ona kopnie Ciebie" itd, które dla wierzącego są tylko kolejnym ciosem prosto w bolące serce. Być może tu nie znajdę rozwiązania moich problemów, ale na pewno znajdę tu wskazówki gdzie i jak tego rozwiązania szukać.

Zaczynam od tego, że piszę o tym, co mnie boli i jak ja się czuję, co myślę itd, ale to nie oznacza, że na pewno mam rację. Miotają mną czasem sprzeczne uczucia i sam nie wiem, kiedy mam rację, a kiedy piszę bzdury. Wiele z Waszych spostrzeżeń było dla mnie zastanawiających i otworzyło moje oczy, by zobaczyć problem w innym świetle. Czy wiem już wszystko i właściwie widzę problem? Na pewno nie.

Na razie bardzo mi pomaga obecność tutaj, gdyż czuję olbrzymią ulgę i ciągle się uczę siebie i żony, również z Waszych słów, czy to na forum czy prywatnych wiadomości.
 
 
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-10, 00:06   

Uzdrowienia potrzebują ludzie, którzy tego chcą. Jezus , gdy zbliżał się do człoiweka , by go uzdrowić, pytał:,,Czy chcesz?''. Żona Bombardiera odsunęła go od siebie już kilka lat. Powiedziała wyraźnie (tak pisze autor wątku) , że jej seks nie jest do niczego potrzebny a on ma sobie jakoś poradzić skoro uważa inaczej. Piszecie wszyscy o interesownej miłości Bombardiera a czy nikt nie dostrzega objawów egoizmu i braku empatii w jego żonie ?
Ja na jego miejscu czułabym się niezrozumiana ze swoim problemem. Co nie zmienia faktu, że wdzięczna byłabym za porady.Bo każdy radzi pewnie w dobrej intencji.
 
 
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-10, 09:39   

Bombardier może zaproponuj swojej żonie książkę jaką sam zakupiłem dla swojej żony tutaj masz link do strony z jakiej kupiłem.

http://koinonia.org.pl/products/jaka-zona-jestem
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9