Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Skąd zło wokół nas?
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-26, 22:49   

ks. Andrzej Zwoliński
Chrześcijanin wobec bioenergoterapii

Leczenie czy kult?

Pomimo dobrych intencji niektórych terapeutów z bioenergetycznymi metodami leczenia wiąże się wiele zagrożeń. Proponowane współcześnie przez ośrodki medycyny holistycznej terapie są różnorodne. Wśród tzw. metod niekonwencjonalnych umieszcza się także takie, dla których źródłem siły uzdrawiającej jest bóstwo pojmowane panteistycznie lub nawet moce magii. Sami terapeuci przestrzegają, że należy zachować niezwykłą ostrożność i roztropność przy korzystaniu z nich, by leczenie nie zamieniło się w kult oddawany obcym bożkom, sugestywnym uzdrowicielom lub magicznym przedmiotom, krwi.

Jean Verlinde, zakonnik, który wcześniej spędził kilkanaście lat na praktykowaniu bioenergoterapii, twierdzi, że:

okultyzm to stały zestaw technik, które manipulują energiami naturalnymi, nieuchwytnymi dla nauk ścisłych. Jedną z nich jest uzdrawianie przy pomocy nakładania rąk, czyli magnetyzm. (...) Doświadczenie fuzji, czyli wtapiania się w te energie nie jest całkowicie neutralne. Wśród jednostek duchowych zamieszkujących poziomy energetyczne znajdują się i takie, których istnienie nie da się pogodzić z Osobą Jezusa Chrystusa, które nie są życzliwe człowiekowi. (...) Wszystko tu 'rozlewa się' nie tylko na wymiar fizyczny, czy psychiczny, ale na cały wymiar duchowy mojego bytu. Droga okultyzmu i mistyki przyrody niesie w sobie ryzyko całkowitego owładnięcia człowieka przez tę pokusę panowania i władzy.(...) Stopniowo człowiek zostaje doprowadzony do praktykowania białej magii, staje się bezwolnym medium.

Chrześcijańska ocena

Dla wielu badaczy bioenergoterapii jest ona współczesną formą starożytnego szamanizmu. Autorytet w tej dziedzinie, amerykański antropolog Michael Harner, twierdzi:

Rozkwitający świat medycyny holistycznej cechuje się olbrzymią dozą ekperymentowania z technikami od dawna stosowanymi w szamanizmie: wizualizacja, odmienny stan świadomości, aspekt psychoanalizy, hipnoterapia, medytacja, pozytywne nastawienie, osłabianie stresu oraz umysłowe i emocjonalne wyrażanie woli zdrowia i uzdrowienia.(...) Szaman to człowiek wkraczający w odmienny stan świadomości zależnie od swej woli, aby nawiązać kontakt z rzeczywistością zwykle ukrytą i wykorzystać ją w celu zdobycia wiedzy, siły lub udzielenia pomocy innym osobom. (...) Szaman przemieszcza się między różnymi rzeczywistościami, jest magicznym atletą stanów świadomości (...) w sensie manipulowania mocą duchową, aby pomóc ludziom, aby umieścić ich w zdrowej równowadze.
(M. Harner, The Way of the Shaman, ed. Harper & Row, 1980, s. 20, 44, 136).

Dla chrześcijańskiej oceny bioenergoterapii, a zwłaszcza konkretnej metody leczenia, niezbędne jest uwzględnienie jej elementów składowych. Należą do nich m.in.:

● Postawa terapeuty

– pokora, świadomość jego ludzkich możliwości i naturalne pochodzenie środków, które stosuje. Niektórzy bionergoterapeuci twierdzą, że ich możliwości lecznicze są nieograniczone. Wobec częściowych zawsze efektów medycyny tradycyjnej oświadczenia te brzmią niezwykle imponująco. Opowiadają o uzdrowieniach, które zakrawają na "cuda", wskazują na "boską moc" terapeuty. Jeden z nich w wywiadzie przyznał:

podczas seansu biorę na siebie ludzki ból, poczucie krzywdy, choroby i daję ludziom własną duszę. Czuję, jak zewsząd ogarnia mnie ciepło, nagle zyskuję wielką siłę miłości. Pod jej wpływem ustępują alergie, goją się rany, organizm zaczyna normalnie pracować. To stan emocjonalny, w którym leczył Chrystus - to moja droga (por. M. T. Kelsey, Christo-Psychology, Crossroad 1982, s. 93).

Niepotrzebny jest Bóg, a Jezus okazuje się zwykłym bioenergoterapeutą – oto konsekwencja zachłyśnięcia się mocą zaczerpniętą z tego źródła. Czy zatem może z niego pochodzić dobra moc i prawdziwe zdrowie?

● Sposób pojmowania energii

– aprobata jej naturalnych atrybutów, mieszczących się w ramach stworzenia. Dla wielu bioenergoterapeutów energia jest nowym imieniem Boga. Znany parapsycholog i dziennikarz amerykański, John Keel, twierdzi:

Standartowa definicja Boga, 'Bóg jest światłością', jest tylko prostym sposobem powiedzenia, że Bóg jest energią, energią elektromagnetyczną. On nie jest On, tylko Ono, pole energii, które przenika cały wszechświat.

Według polskich terapeutów bioenergia ma następujące cechy: posiada własną inteligencję przewyższającą inteligencję człowieka; posiada psychiczne i genetyczne cechy charakteru człowieka, z którego pochodzi; przechodzi przez wszystkie przeszkody, jak mury, ekrany, specjalne kabiny itp.; odległość nie odgrywa dla niej żadnej roli; jej cechą charakterystyczną jest ingerencja wszechobecnego "systemu wartości" i sił metafizycznych wszechświata. Czy to nie jest "ubóstwienie" energii?

● Koncepcja osoby ludzkiej

– chrześcijańskie określenie miejsca człowieka w świecie przyrody i jego relacji do Boga. Biblia wyraźnie stwierdza, że człowiek nie jest częścią Boga, lecz jest Jego dziełem. Nie jest także igraszką sił kosmicznych, ale ma wolną wolę, która pozwala mu wybierać między dobrem a złem.

● Pojmowanie sensu cierpienia i choroby ciała

– uznanie nadrzędnego miejsca zbawienia dla całości życia chrześcijanina. Niekiedy cierpienia są próbą dla człowieka. Kapelan szpitalny ks F. Laubach pisze:

Mają one pomóc ludziom w nauce odważnego zawierzenia siebie potężnej dłoni Boga. Biblia pokazuje wyraźnie, że Bóg może dopuścić choroby w życiu swoich dzieci, które są dla wierzącego rodzajem próby wytrzymałości. Czasem choroba jest rodzajem lekcji udzielonej człowiekowi. Choroba w życiu wierzącego ma skierować jego wzrok na nadchodzącą chwałę Bożą i pomóc mu, całkowicie świadomie trzymać się obietnic słowa profetycznego.

W Księdze Przysłów czytamy: Nie bądź mądrym we własnych oczach, Boga się bój, zła unikaj: to ciału zapewni zdrowie, a pokrzepienie twym kościom (Prz 3,7 - 8). Ostatecznie chrześcijanie szukają zdrowia i uzdrowienia w Bogu. Biblia pisze o królu Asie, który rozchorował się na nogi, jednakże nawet w swej chorobie szukał nie Pana, lecz lekarzy (2 Krn 16, 12).
● Koncepcja zdrowia

– poddanie woli Bożej wszelkich działań człowieka wierzącego. Pismo Święte nie sprzeciwia się medycynie i nie jest przeciwne środkom leczniczym. Gdy śmiertelnie zachorował król Ezechiasz Bóg na jego prośbę przysłał mu proroka Izajasza, który wskazał sposób uleczenia: Weźcie placek figowy i przyłóżcie do wrzodu, a zdrów będzie! (Iz 38, 21). Gdy jednak Ezechiasz wyzdrowiał, nie oddawał chwały prorokowi Izajaszowi, ani też "plackowi figowemu" jako świetnemu środkowi leczniczemu, lecz za swoje wyzdrowienie dziękował Bogu: Uzdrowiłeś mnie i żyć dozwoliłeś! Oto na zdrowie zamienił mi gorycz (Iz 38, 16).

Na temat wartości lekarza i lekarstwa mówi wspaniale Księga Mądrości Syracha: Czcij lekarza czcią należną z powodu jego posług, albowiem i jego stworzył Pan. Od Najwyższego pochodzi uzdrowienie, i od Króla dar się otrzymuje. (...) Pan stworzył z ziemi lekarstwa, a człowiek mądry nie będzie nimi gardził. (...) Dzięki nim się leczy i ból usuwa, z nich aptekarz sporządza leki, aby się nie kończyło Jego działanie i pokój od Niego był po całej ziemi. Synu, w chorobie swej nie odwracaj się od Pana, ale módl się do Niego, a On cię uleczy. Usuń przewrotność - wyprostuj ręce i oczyść serce z wszelkiego grzechu! Ofiaruj kadzidło, złóż ofiarę dziękczynną z najczystszej mąki, i hojne dary, na jakie cię tylko stać. Potem sprowadź lekarza, bo jego też stworzył Pan, nie odsuwaj się od niego, albowiem jest on ci potrzebny (Syr 38, 1 - 8).

● Owoce podjętych działań terapeutycznych

– zwłaszcza w sferze duchowej leczonego człowieka. W chorobie człowiek szuka ratunku wszędzie. Chrześcijanin nie może jednak sięgać po metody i środki, które byłyby świadomym odrzuceniem Jezusa. Najprostszym "sprawdzianem" poszczególnych metod leczniczych jest fakt ciągłości modlitwy chorego i jego decyzja zgody z wolą Bożą. Należy pamiętać o słowach św. Jakuba Apostoła: Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nimi i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone (Jk 5, 14 - 15).

Sprzeczność z cnotą religijności

Dla człowieka wierzącego ważne dla oceny poszczególnych koncepcji nowej medycyny są również wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. W Katechizmie Kościoła Katolickiego, przy okazji analizy pierwszego Przykazania Bożego, czytamy:

Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. (...) Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywanie złych mocy, ani wykorzystywanie łatwowierności drugiego człowieka (p. 2117).

ks. Andrzej Zwoliński

http://www.katolik.pl/chr...356,416,cz.html
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-13, 19:56   

ks. Jacek Poznański SJ
Najpierw mnie wysłuchaj

Młoda matka trójki dzieci pyta mnie: „Czy rzeczywiście dla Wszechmocnego Boga, Stworzyciela nieba i ziemi, może być tak ważne, czy my stosujemy prezerwatywę, czy nie? Czy nie ma On ważniejszych spraw: bezprawie i gwałty wojenne, setki tysięcy tułających się głodnych i obdartych emigrantów?" Inna kobieta, którą kilka lat wcześniej opuścił mąż, zadaje mi pytanie: „Pragnę być z mężczyzną. To chyba normalne… Ten brak całkowicie mnie rozbija i niszczy moje relacje. Czy nikt w Kościele tego nie rozumie?"

Kierownik duchowy i rekolekcjonista często dopuszczany jest do samego centrum moralnych rozterek ludzi, którzy do niego przychodzą. Osoby te, będące najczęściej katolikami, wierzą i pragną wierzyć, chcą prowadzić głębokie życie duchowe, ale ogromnie trudno jest im z pełnym przekonaniem zgodzić się na pewne chrześcijańskie wymagania. Wydają się im bowiem „nie z tego świata". Utrudniają życie. Ludzie ci mają wrażenie, że do i tak skomplikowanych ludzkich sytuacji Kościół dodaje im zadania, na których realizację ich po prostu nie stać czasowo, finansowo, charakterologicznie. Odczuwają je jako sztuczne utrudnianie codziennych - i tak niełatwych -wyborów. Żyją jednak w dramatycznym napięciu, które mniej lub bardziej sobie uświadamiają. Jest gdzieś w nich rodzaj niepokoju. Przychodzą więc porozmawiać.

Próbując pomóc takim osobom, można czasami poczuć się bezradnym. Nie pomagają najlepsze argumenty. Choć może wywiązać się ciekawa dyskusja, to pozostaje poczucie, że słowa trafiają w próżnię, nie prowadzą do porozumienia. Argumenty, chociaż ważne, nie mogą być jednak jedynym wymiarem relacji z drugim człowiekiem, zwłaszcza tym, który ma trudności w przyjęciu moralnych norm. W głoszeniu nie chodzi przecież o samo głoszenie, ale także o stworzenie takich warunków, by to, co przekazywane, mogło zostać przyjęte.

Najpierw trzeba więc pracować nad wspólnym horyzontem, nad stworzeniem właściwej płaszczyzny zrozumienia i przyjęcia chrześcijańskich norm. Właściwej - to znaczy głęboko ludzkiej.

Jak bliżej określić ten horyzont? Myślę, że z jednej strony, trzeba zapytać o normy moralne głoszone przez Kościół i kontekst, z jakiego one wyrastają; z drugiej, o osoby, do których są one kierowane, i kontekst, w którym one żyją. Obie te rzeczywistości i oba te konteksty mogą być zarówno ludzkie, jak i nieludzkie.

To nie wzięło się znikąd

Warto pamiętać, że ideały, wyrażone w owych kontrowersyjnych normach moralnych, które Kościół przedstawia, nie są wzięte znikąd. Zawarte jest w nich dwutysiącletnie doświadczenie ludzi różnych języków, kultur, stanów, mentalności, którzy starali się z większym lub mniejszym sukcesem żyć Ewangelią i wiarą. Patrząc na owe normy z tej perspektywy, trzeba powiedzieć, że są one bardzo ludzkie. Wydaje się jednak, że doświadczenie to nieraz zastygło i już nie pulsuje życiem. Stało się zatem nieludzkie. Zadaniem chrześcijan wobec tej naszej Tradycji jest odkrywanie życia, które ona ochrania. Warto sobie także uświadomić, że chrześcijańskie ideały pełnię swej prawdy mogą okazać dopiero wtedy, gdy trafiają na nieczęsto spotykany - ale bardzo ludzki - klimat. Chodzi o przeżyte doświadczenie miłości, doświadczenie głębokiego sensu życia, poczucie czegoś świętego w człowieku, przekonanie o jego wartości i konieczności szacunku wobec niego. Są to w końcu ideały oparte na przekonaniu o wielkości człowieka, o tym, że ma on ogromną duchową siłę, dzięki której jest w stanie stawiać czoło nawet najtrudniejszym doświadczeniom. Kościół wierzy w to, że człowiek jest w stanie, jeśli nie realizować ideałów, to przynajmniej dążyć do nich. Kluczem do tego potencjału jest właśnie wiara.

Dlaczego Bóg milczy

Z drugiej strony jest kontekst konkretnych osób i ich życia. Bez jego uwzględnienia wskazania moralne mogą być odczuwane jako ogromnie trudne do przyjęcia. Czasami nieporozumienia polegają na tym, że na ambonie mówi się o prawdach moralnych w sposób ogólny, nieuwzględniający kontekstów - a więc nieludzki. Słuchacze tak właśnie je odbierają, jako coś nieludzkiego. Często ci, którzy głoszą, mają niewystarczające pojęcie o tym, jak bardzo - w skutek różnych czynników - słuchacz jest daleki od tego, co zakłada o nim Kościół.

Głosząc moralne normy, trzeba pomóc człowiekowi w ich przyjęciu, a to nie może się odbyć inaczej niż w osobistej, pokornej rozmowie. Jeśli domagamy się, by słuchano nauczania Kościoła, zacznijmy słuchać najpierw my. Czy Bóg nie dlatego milczy, że właśnie wsłuchuje się w głosy swoich dzieci? Myślę, że w doświadczeniu słuchania oba konteksty mogą się do siebie zbliżać. W jaki sposób?

Niewysłuchany człowiek nosi w sobie wiele agresji, która blokuje go przed przyjęciem tego, co jest mu przekazywane. Każdy by się zbuntował: „Jak możesz mi coś proponować, zmuszać mnie do czegoś, jeśli mnie wpierw nie wysłuchałeś, jeśli o mnie nic nie wiesz?!". Rzeczywiście, jest w tym jakaś niesprawiedliwość. Ten, kto głosi Boże przykazania, musi najpierw zrobić sobie rachunek sumienia z tego, czy słucha, czy ci, którym przekazuje naukę, czują się przez niego wysłuchani. W tym dziele słuchania ogromną rolę odgrywa towarzyszenie duchowe. Samo wsłuchiwanie się w człowieka, poświęcanie mu czasu nie po to, by go pouczać, ale po to, by go słuchać, jest uzdrawiające. Uzdrawia, bo jest to prosta deklaracja i czyn miłości: „Jesteś ważny; to, co mówisz, twój ból i zmagania mają znaczenie; jest w tobie wartość, którą szanuję moim prostym byciem przy tobie". Nieraz można zauważyć, że samo wysłuchanie sprawia, że coś się w ludziach zmienia. Odchodzi gdzieś zaciętość i znika zamknięcie. Co więcej, z czasem proponowane przez Kościół wartości stają się dla tych osób przystępniejsze, bardziej ludzkie. Kobieta zdradzona przez męża z czasem ze spokojem przyznaje, że chce przy nim jednak wytrwać, że jest w stanie mu przebaczyć. Nie buntuje się przeciwko nierozerwalności sakramentu małżeństwa, ale zaczyna widzieć jego wartość i to, jak wiele on ocala. Podobnie młody człowiek, który czuje, że rozumie się jego trudności w zachowaniu przedmałżeńskiej czystości, z czasem odkrywa, jak wiele radości może ona przynieść i sam zaczyna propagować ją wśród rówieśników.

Nieludzka historia życia

Jedna okoliczność jest tu niezwykle ważna - nieludzka historia życia. Pewna dorosła kobieta mówi o latach wykorzystywania przez ojca. Inna, która właśnie skończyła studia, opowiada o latach niezrozumiałej agresji i nienawiści ze strony matki. Młody mężczyzna nie radzi sobie, bo przez wiele lat ojciec wciąż go poniżał i wyśmiewał się z niego. Coraz częściej spotyka się osoby bardzo poranione, a zadane rany boleśnie je kształtują przez długie lata. Nie sąw stanie sobie z nimi poradzić, nawet uczestnicząc w różnych terapiach, kierownictwie duchowym i życiu sakramentalnym. W takim wewnętrznym stanie suchych i ex ca-thedra głoszonych norm ludzie nie są w stanie przyjąć, tzn. pojąć ich sercem, przylgnąć do nich z przekonaniem. Aby tak się mogło stać, trzeba bowiem przyzwolenia woli, jakiegoś wypływającego z człowieczej głębi przyciągania, które umożliwia szczere powiedzenie sobie, że to mnie przekonuje, że te argumenty są warte tego, by je przyjąć. Wola jednak działa na tle i z tła afektywnego, uczuciowego, kształtowanego przez doświadczenia życia. Jeśli były to złe, raniące doświadczenia, naznaczone brakiem miłości i dobroci, pojawiają się ogromne przeszkody. W takiej sytuacji argumentowanie za przyjęciem określonych wymagań niewiele daje. Trzeba raczej ludzi, którzy będą podchodzili do tych wewnętrznie pokiereszowanych osób z szacunkiem i miłością, ucząc je kochać najpierw siebie, a potem innych i Boga; ludzi, którzy będą uzdrawiali poranione człowieczeństwo i poczucie wartości.

Niezwykle ważne jest, byśmy uczyli się szacunku i akceptacji względem osoby (oczywiście nie dla złych moralnie przekonań, na pewnym etapie bezsensowne jest jednak zajmowanie się nimi). Bardzo wiele zależy od cierpliwego budowania, nieraz latami, afirmującej, ludzkiej relacji. To wymaga od osoby towarzyszącej autentyczności, dobroci, cierpliwości, ludzkiej miłości. W tym czasie trzeba często umieć właściwie przyjąć wiele moralnie niesłusznych wyborów tych osób (bez taniego moralizatorstwa) i mimo to utrzymywać relację, w której będzie możliwe przekazanie innym własnego doświadczenia miłości, akceptacji, pragnienia życia, nadziei. Chodzi o pokazanie, jak można żyć i jak można odnosić się do siebie i do konkretnego człowieka w promieniujący dobrocią sposób – i to nie tylko w kilku wypreparowanych sytuacjach, ale w codziennym życiu. Właśnie relacją trzeba przemieniać wnętrze człowieka. I cierpliwie czekać. Może to być bardzo uzdrawiające dla osoby towarzyszącej: może obudzić w niej współczucie dla ludzkiego cierpienia oraz miłosierdzie i szacunek dla tajemnicy człowieka oraz jego dróg. Pośpiech w moralnej formacji bardzo często szkodzi.

Strategie długoterminowe

Nic nie zastąpi relacji, prób budowania komunii ducha i w Duchu. To jest ostatecznie ten właściwy, wspólny horyzont konieczny w owocnym przekazywaniu norm moralnych. Wymaga to czasu, wzrastania w wierze, dostrzegania Boga, który już w tych zbuntowanych pracuje i który zaprasza do przyłączenia się do tego boskiego trudu przemieniającej miłości.

Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że stworzenie pozytywnej, głębokiej relacji wymaga zbyt dużo czasu i zaangażowania, a my musimy już teraz podejmować decyzje, wyprowadzać ludzi z błędów, bronić skutecznie wartości. To prawda, ale problem w tym, że prawie zawsze angażujemy się wyłącznie w te sprawy. Sukces w ich osiągnięciu jest efektowny. Kwestią trudną do rozstrzygnięcia pozostaje to, czy takim jednostronnym podejściem czynimy więcej pożytku, czy szkody dla osób i wartości, których chcemy bronić. Chrześcijanie, aby rzeczywiście przekonać do wyznawanych przez siebie wartości (a nie tylko przeforsować pewne rozwiązania), muszą wybierać strategie długoterminowe.

o. Jacek Poznański
http://www.katolik.pl/naj...553,416,cz.html
 
 
kinga2
[Usunięty]

  Wysłany: 2012-01-08, 02:01   Zło

materiały cz.I tu:

http://www.kryzys.org/arc...?t=4731&start=0
==========================================================

o. Bogdan Kocańda OFMConv.
Towarzyszenie osobie opętanej

Izolacja, ale nie niewolnictwo

Różne są złe duchy, a przez to różne i sposoby ich ingerencji w życie osoby opętanej, niemniej jednak motywy pozostawania takiej osoby w pewnej izolacji od otaczającego świata zewnętrznego są wspólne. Można wymienić trzy podstawowe racje, które przemawiają za takim działaniem. Przede wszystkim izolacja od innych - a tym samym ciągła obecność kogoś z najbliższych przy osobie opętanej - winna mieć miejsce w przypadku, gdy zły duch wyraźnie zapowiada, że zrobi wszystko, aby pozbawić życia osobę opętaną. Następnie, kiedy osoba ta była w jakiejś sekcie satanistycznej lub innej, otwartej na praktyki okultystyczne, należy ją odizolować od tego środowiska, aby zerwać w ten sposób wszelkie medialne więzi z guru lub całą grupą, szczególnie wówczas, gdy ze strony sekty można zauważyć wyraźne niebezpieczeństwo, np. poprzez zapowiedź zamachu na życie osoby opętanej. Trzecim motywem izolacji jest troska o postęp duchowy osoby udręczonej, przez stworzenie środowiska wiary, aby mogła w nim spokojnie wzrastać duchowo, przyczyniając się tym samym do szybszego wyzwolenia.

Nie można jednak osoby zniewolonej zamykać jak w więzieniu, ponieważ takie działanie na ogół budzi bunt i rodzi agresję, stając się częstym motywem do napaści na domowników. Wystarczy stworzyć naturalne warunki życia w domu i pamiętać o tym, by osoby opętanej nie zostawiać samej.

W zdecydowanej większości przypadków opętań demonicznych osoby nimi dotknięte nie są w stanie podejmować pracy zarobkowej, dlatego skazane są na bycie w domu, co raczej sprzyja procesowi uwolnienia. Należy jednak pamiętać, by wspomniana izolacja była wcześniej odpowiednio wyjaśniona oraz zaprezentowana jako coś chwilowego i wręcz koniecznego.

Goście i nieznani pukający do drzwi

Każdy kontakt opętanego z osobą żyjącą w grzechu lub zajmującą się okultyzmem, bądź należącą do sekty, nie sprzyja procesowi wyzwolenia, a może nawet prowadzić do pogłębienia stanu zniewolenia. Należy bowiem pamiętać o tzw. przywoływaniu duchów, co ma miejsce w przypadku słabnięcia mocy złego ducha, który opanował ciało danej osoby. Wówczas do domu mogą przychodzić różni nieznani ludzie, oferując pomoc lub chcąc się "tylko" zobaczyć z osobą opętaną. Oczywiście złe duchy nie przechodzą do opętanego przez dotyk fizyczny, ale drogą duchową. Zachowanie jakiejś odległości psychicznej, duchowej i fizycznej pozwala na pewną ochronę osoby udręczonej od dalszych napaści.

Nadto bliski kontakt z osobami "zainfekowanymi" pobudza złego ducha do bezceremonialnego i bezczelnego zachowania, tak wobec opętanego, jak i jego najbliższych. Z tego powodu należy zminimalizować przyjmowanie gości, szczególnie takich, którzy nie żyją w stanie łaski uświęcającej, oraz wykluczyć wszelką oferowaną pomoc od ludzi, których można podejrzewać o jakiekolwiek złe zamiary - ukryte pod pozorem czynienia dobra - i wpływy demoniczne. To samo dotyczy rozmów telefonicznych, na co należy zwrócić baczną uwagę. Tak jak przez telefon można błogosławić na chwałę Najwyższego, tak również kontakt telefoniczny z operatorem okultystycznym lub osobą kierowaną przez innego demona może przyczynić się do pogłębiania stanu zniewolenia.

Muzyka i telewizja

Osoba opętana, przebywając w domu, będzie chciała wypełnić swój czas jakimś zajęciem. O ile prace fizyczne przychodzą jej w miarę łatwo - za wyjątkiem okresów manifestacji diabelskich, kiedy nie może niczego wykonać - to wypełnienie pozostałego czasu jest dla niej bardzo trudne. Dzieje się tak, ponieważ osoba dotknięta zniewoleniem diabelskim w stanie pełnej świadomości, nie może - przynajmniej w fazie początkowej - zaakceptować swojego stanu i za wszelką cenę chce podjąć się chociaż zwykłych, domowych obowiązków. Gdy tych zabraknie, pozostaje wówczas telewizor i muzyka. I tu może pojawić się kolejny problem, związany z programami telewizyjnymi i słuchaną muzyką. Osoba opętana bardzo chętnie ogląda programy telewizyjne, ukazujące przemoc, zło, pornografię, czy też audycje poświęcone walce z Kościołem katolickim i inne - szerzące powszechną dezaprobatę ze względu na brak wartości moralnych. Jest to zrozumiałe, gdyż zły duch lubuje się w tego typu audycjach, zachęcając wewnętrznie do ich oglądania.

Przychodząc jednak z pomocą osobie opętanej, nie można jej pozwolić na "karmienie się" taką potrawą. Nie radzę, przynajmniej na początku drogi wyzwolenia, nakłaniać osoby zniewolonej do oglądania programów katolickich, ze względu na możliwość szybkiego wystąpienia manifestacji demonicznych i związanych z tym problemów. To samo dotyczy słuchania muzyki. Muzyka i teksty o tematyce chrześcijańskiej będą wprowadzać w trans opętańczy, a muzyka i teksty o tematyce satanistycznej lub z kręgu new age, wpływają negatywnie na proces wyzwolenia. Dlatego złotym środkiem są audycje telewizyjne i radiowe neutralne moralnie, i takie może bez przeszkód oglądać i słuchać człowiek doświadczający w swym wnętrzu złego ducha.

Toaleta pod kontrolą

Łazienka jest miejscem, gdzie człowiek załatwia wiele potrzeb fizjologicznych i gdzie, dbając o własną higienę, w samotności spędza czas poświęcony na te zabiegi. W przypadku osoby opętanej, należy zwrócić uwagę, by w łazience nie było ostrych przedmiotów, którymi w razie manifestacji demonicznej może posłużyć się, by np. odebrać sobie życie. Należy pamiętać, by drzwi do łazienki, z której korzysta osoba zniewolona duchowo, nigdy nie były zamknięte na klucz lub rygiel, gdyż wówczas w przypadku nagłego transu opętańczego bądź praktyk okultystycznych, do których może być wzywana przez złe duchy, będzie utrudniony do niej dostęp. Znane są przypadki samookaleczenia, próby samobójcze, praktyki związane z magią, które odbywały się pod zamknięciem w łazience, co na ogół prowadziło do kłopotliwych sytuacji i było szkodliwe dla domowników lub innych osób, na które był skierowany atak, bądź ze szkodą dla samej osoby zniewolonej.

Przestrzeń życia

Wszystko, co do tej pory zostało przedstawione, może nasunąć myśl, by osobę opętaną zamknąć w ścisłej izolatce, nie pozwalając jej już na nic. Takie myślenie jest oczywiście błędne. Człowiek zniewolony duchowo dalej dysponuje prawem do wolności, nie można go zatem zamykać jak zwierzę w klatce. Osoba udręczona winna czuć się w domu bezpiecznie, a będzie tak wówczas, gdy stworzy jej się taką przestrzeń, w której będzie czuć się swobodnie i na właściwym miejscu. To bardzo ważne dla procesu integracji osobowości i radzenia sobie z cierpieniem. Wszelkie bezmyślne kroki mogą pogłębić frustrację, dlatego warto poświęcić dużo więcej czasu na rozmowę z osobą udręczoną, na wspólną pracę i hobby. W tym wszystkim potrzeba zwykłej delikatności, zrozumienia i optymizmu, inaczej pobyt w domu dla osoby zniewolonej i jej najbliższych stanie się jedną wielką gehenną.

Każdy, kto na własnej skórze doświadcza trudnej łaski towarzyszenia osobie opętanej przez złego ducha dobrze wie do jak ciężkich chwil należą te, które przychodzą wraz z nastaniem nocy. O ile światło dnia nastraja nadzieją zmartwychwstania, a więc przede wszystkim nadzieją wyzwolenia z mocy demona, to ciemność nocy będzie zawsze przywoływać moment śmierci, a tym samym pogrążać w smutku zniewolenia. Towarzyszący osobie uciemiężonej duchowo winni w pierwszej kolejności przezwyciężyć wspomniany powyżej dualizm poprzez świadome wkraczanie w przestrzeń nocy z przekonaniem, iż Jezus Chrystus jest Alfą i Omegą każdego czasu, również czasu nocnego czuwania.

Sypialnia

Osoba opętana, poza wyjątkiem demonicznego działania, tak jak każdy inny człowiek potrzebuje snu i nocnego wypoczynku. Pokój w którym będzie mogła udać się na nocny spoczynek powinien być do tego odpowiednio przygotowany. Koniecznie należy z niego usunąć wszelkie ostre przedmioty, które w razie manifestacji złego ducha mogłyby posłużyć do samookaleczeń lub napadów na inne osoby. Z tego też powodu należy wcześniej wymontować szklane drzwi z meblowych segmentów oraz wynieść wszelkie szklane przedmioty. Obrazy świętych i krzyże, by nie uległy profanacji winny być zdjęte ze ścian, a figury z półek meblowych. W pokoju sypialnym zawsze powinien być dodatkowy koc lub kołdra, które w razie manifestacji złego ducha można rozłożyć na podłodze i na niej położyć osobę dręczoną.

Błogosławieństwo przed snem

W pierwszej kolejności należy pamiętać, by przed spoczynkiem nocnym osoba opętana przez złego ducha świadomie przyjęła Boże błogosławieństwo wypowiedziane przez kapłana, a gdy jest to nie możliwe, przez inną osobę wierzącą. Nie wymaga się tego, by przed każdym spoczynkiem kapłan nawiedzał dom osoby zniewolonej. Wystarczy, że telefonicznie udzieli kapłańskiego błogosławieństwa, oddając ją we władanie Chrystusa. Błogosławieństwa na mocy sakramentu chrztu świętego może udzielić również każdy inny wierzący, nawet nie spokrewniony z osobą dręczoną, który z wiarą wypowie nad nią prostą formułę: "Błogosławię cię na tę noc w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, by żadne zło nie miało w tym czasie władzy nad tobą". Można przy wypowiadaniu tego błogosławieństwa kciukiem prawej ręki uczynić znak krzyża na czole osoby opętanej.

Przed błogosławieniem należy zawsze pytać osobę zainteresowaną czy chce świadomie przyjąć to błogosławieństwo. Jest to ważny moment, gdyż właśnie wtedy osoba ta wezwana jest do toczenia duchowej walki o wybór Pana, pod którego oddziaływanie przejdzie. Pytanie o błogosławieństwo ma jeszcze jeden ukryty cel, mianowicie ukazuje osobie towarzyszącej pod jakim aktualnie działaniem znajduje się osoba dręczona przez demony: czy przeżywa czas demonicznego nawiedzenia (manifestacji złego ducha), czy też własną wolą podejmuje decyzje. W pierwszym przypadku udzielone pochopnie błogosławieństwo będzie nieskuteczne, gdyż przedmiotem działania nie będzie człowiek ale zły duch, dlatego należy najpierw odmówić egzorcyzm lub modlitwę o uwolnienie (jeżeli potrzeba nawet kilka razy), przywracając świadomość osobie opętanej tak, by samodzielnie wyraziła zgodę na wspomniane błogosławieństwo.

Nocne czuwanie

Towarzyszący osobie opętanej winni tak zaplanować nocny dyżur, aby sami spokojnie mogli wypoczywać, a jednocześnie, by w każdej chwili ktoś czuwał przy osobie dręczonej. Czuwanie nie musi odbywać się w pokoju, gdzie śpi osoba opętana, wystarczy być w pobliżu, za ścianą. W ten sposób unikniemy wielu krępujących i kłopotliwych sytuacji, na które może być skazana tak osoba opętana jak i towarzysząca. Czuwanie nie koniecznie musi mieć charakter nieustannej modlitwy, wystarczy być czujnym, nasłuchiwać, czy zły duch przypadkiem nie maltretuje osoby opętanej przez rzucanie nią po całym pokoju, bądź nie wprowadził jej w stan podobny do hipnotycznego, w którym posługuje się nią do wykonywania czynności zmierzających do szkodzenia innym.

Mogą to być różnego rodzaju działania okultystyczne, czy wręcz magiczne wykonywane w celu pozbawienia życia osób trzecich związanych z procesem uwalniania jak np. egzorcysty, świeckich pomocników egzorcysty, bądź z kręgu najbliższych jak rodziców lub rodzeństwa. W przypadkach występowania takich działań, należy bezzwłocznie rozpocząć modlitwę o uwolnienie, za pomocą której osoba opętana zostanie wyrwana spod wpływu złego ducha i będzie mogła spokojnie kontynuować nocny odpoczynek.

Godzina zła

Doświadczenie wielu egzorcystów potwierdza istnienie w ciągu nocy takiej pory, w której działanie złych duchów się nasila. Najczęściej zdarza się to od godziny trzeciej i trwa, w zależności od przypadku, przez pełną godzinę lub w jej granicach. Można ten czas nazwać godziną panowania zła. Wielokrotnie udowodniono, że wyznawcy szatana, naśladując czas liturgiczny Kościoła katolickiego, przeciwstawiają pewnym chrześcijańskim praktykom swoje własne, służące w ciągu dnia, miesiąca lub roku do hołdowania kultowi demonów. Należy zatem mieć w świadomości to, iż jak w Kościele katolickim godzina 15.00 zyskała miano godziny miłosierdzia, tak dla satanistów 3.00 w nocy jest godziną diabła, w której objawia się w sposób szczególny jego niszcząca moc. W tej godzinie istnieje duże prawdopodobieństwo interwencji demonicznej skierowanej na osobę opętaną lub na kogoś z jej otoczenia.

Z tego powodu towarzyszący winni w tych właśnie chwilach wzmóc swoją aktywność, szczególnie na płaszczyźnie duchowej, trwając na modlitwie (odmawiając różaniec, koronkę do Bożego miłosierdzia, bądź litanię do Krwi Chrystusa) i czuwaniu. Jest to trudny moment związany ze zmęczeniem fizycznym (środek nocy), ale również z natężeniem oddziaływania zła, które za wszelką cenę chce podkreślić swoją władzę nad daną osobą i całym światem. Należy wówczas z całą gorliwością przy-wołać Jezusa Chrystusa, Pana wszechświata i Jego zastępy aniołów z Michałem Archaniołem na czele i podjąć modlitwę o uwolnienie, a gdy jest obecny egzorcysta to egzorcyzm uroczysty.

Przebudzenie

W praktyce towarzyszenia osobie opętanej przez złego ducha należy również zwrócić baczną uwagę na sam moment przebudzenia. Zły duch może bowiem wprowadzić osobę opętaną w stan podobny do śpiączki, chcąc w ten sposób zapobiec ewentualnej posłudze uwalniania. W takim przypadku, należy za pomocą modlitwy o uwolnienie, zwracając się bezpośrednio do Jezusa Chrystusa, poprosić o łaskę przebudzenia. Zły duch może również wprowadzić osobę zniewoloną duchowo zaraz po przebudzeniu w stan półświadomości (taka osoba kontaktuje z otoczeniem, ale ten kontakt jest niezupełny, czymś przyćmiony, tak jakby osoba przebywała w półśnie), udając w ten sposób, że jest już ona zupełnie wolna.

W takim przypadku osoba towarzysząca winna bacznie obserwować pokrzywdzoną i przypilnować ją, by ta nie podejmowała szkodliwych działań typu napaści fizyczne na domowników lub niszczenia przedmiotów powszechnego użytku. Najlepiej od razu podjąć modlitwę o uwolnienie, której celem będzie przywrócenie osobie opętanej pełnego panowania nad sobą. Po powrocie osoby opętanej do świadomości, towarzyszący winien zapytać ją o zgodę na błogosławieństwo, mocą którego będzie mogła spokojnie rozpocząć kolejny dzień życia.

o. Bogdan Kocańda OFMConv


materiał ze strony:
http://www.katolik.pl/tow...416,cz.html?s=2
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-18, 20:53   

Porady pedagoga i psychologa: Okultyzm
ks. Józef Kiełpiński - egzorcysta

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=29110
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-18, 23:24   

Jacek Stojanowski
Wodzi na pokuszenie

Z Tobą ciemność nie będzie ciemna

W każdym z nas odnaleźć można tą ciemniejszą stronę osobowości. Ponurą, mroczną, tam gdzie bardzo wiele ma do powiedzenia zły duch. Wielu, nawet bardzo blisko związanych z Kościołem, poddaje w wątpliwość istnienie szatana, złych mocy. Serwuje się nam chrześcijaństwo radosne, bo po co straszyć i zniechęcać mrocznymi obrazami. Z drugiej strony Chrystus, a za nim Kościół, jasno wypowiada się w kwestii istnienia oraz działania szatana. Słyszymy świadectwa egzorcystów, którzy widzieli naprawdę wiele. Liczni święci również byli dręczeni przez złego ducha. Myślę, że każdy z nas doświadcza na co dzień działalności Szatana, który walczy o to żeby nas zniszczyć. Nie wygląda to tak spektakularnie jak w kinie, nie jest to działanie aż tak wyraźne i mocne jak choćby u świętego Ojca Pio. A jednak zły duch osiąga spore sukcesy. Działa on bowiem w sposób bardzo inteligentny.

Klasyczne do bólu

Można tutaj przypomnieć Ewangeliczną scenę kuszenia Jezusa na pustyni. Szatan dopadł Jezusa podczas postu. Klasyczne do bólu. Kusiciel zawsze rusza do akcji kiedy jesteśmy słabi bo doskonale wie, że wtedy najłatwiej nas złamać. Diabeł powiedział do Jezusa: jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi żeby stał się chlebem (Łk., 4,3).

Szatan zaproponował także Chrystusowi, żeby ten rzucił się ze skał w dół. Argumentował to cytatami z Pisma Świętego: Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, żeby cię strzegli i na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie urazi swojej nogi o kamień (Łk, 4,10-11). Zły zatem dopada człowieka kiedy ten jest w gorszej formie. I od razu podsuwa myśli, które mają nas postawić w opozycji do Boga. Tak źle mi się powodzi, a gdzie jest Bóg, kochający mnie Ojciec? Przecież Aniołom swoim miał dać rozkaz żeby mnie strzegli, a on pozwala na to, żeby mi się źle działo.

Szatan przedstawił również Jezusowi wszystkie bogactwa tego świata i zaproponował, że odda mu władzę nad nimi. Jedynym warunkiem było to, że Chrystus musiał złemu oddać pokłon. Bogactwo i sława mogą niestety szybko wciągnąć człowieka, sprawić że utraci on grunt pod nogami, przewartościuje z swoim życiu pewne sprawy i rzeczywiście zacznie oddawać pokłony nie temu, komu są one należne.

Zły przyszedł do Chrystusa również na kilka godzin przed jego krzyżową śmiercią, co opisała Anna Katarzyna Emerich w książce "Pasja". Oczywiście zły pojawił się w sytuacji, gdy Zbawiciel tak zwyczajnie, po ludzku, bał się tego co ma nastąpić. Diabeł momentalnie chciał dobić Jezusa swoim najczęściej stosowanym trikiem. Jak to! Ty chcesz brać na siebie grzechy całego świata sam nie będąc czysty? Szatan oskarżył Jezusa o wszystkie uchybienia jego uczniów, o to że był przyczyną wymordowania dzieci przez Heroda, narażał swoich rodziców na nędzę i cierpienie w Egipcie, nie uzdrowił niektórych chorych, że nie zapobiegł ponownemu upadkowi Marii Magdaleny.

Szatan ukazał również Jezusowi całą biedę ludzkiej duszy, całą ohydę natury człowieka. Pokazał Chrystusowi grzechy człowieka mówiąc: Jak to! I to chcesz wziąć na siebie? Za tych ludzi chcesz umierać na krzyżu? Za tych morderców i złodziei chcesz ponieść karę, na którą nie zasługujesz? Po co Ci to? Nie warto. To nic nie da. Czy ktoś to doceni? Zobacz jak Ciebie opluwają.

Bezwartościowe dobro

Działanie Szatana polega na próbie zdeptania nas, wbicia w ziemię. Wciąż nam podpowiada: Jesteś beznadziejny, nic nie warty, ciągle popełniasz błędy, ciągle tylko krzywdzisz innych.

Druga metoda szatańskiego działania wiedzie przez próbę przekonania nas, że dobro które czynimy nie ma żadnej wartości, że nie wnosi niczego pozytywnego, że nie jest docenione. Szatan zna człowieka, wie że jest on z natury dobry i że powyższe działania mogą być bardzo skuteczne.

Jak się nie dać?

Dlatego jedyną naszą bronią jest podniesienie czoła wysoko do góry. Nie chodzi tutaj o pychę, ale o nabranie pewności siebie. Należę do Boga i jemu służę. Z jego mocą idę przez życie. Owszem jestem słaby i upadam, ale mam siłę podnosić się. A w chwili słabości nie muszę rozpamiętywać tego co złe, tylko mogę się zwrócić do Stwórcy z prośbą o siłę. Panie nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja - te słowa wypowiadane przed Komunią świętą mają w sobie wielką głębię. Jestem niegodny, jestem grzeszny ale... głowa do góry. Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia (Flp,4,13).

Jacek Stojanowski
stoja@wp.pl
http://www.siewy.prv.pl

http://www.katolik.pl/wod...237,416,cz.html
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-08, 21:33   

Pielgrzymka Obrońców Życia - Raymond de Souza -
Antykultura śmierci a Ewangelia życia

http://www.radiojasnagora...le.php?uid=3094
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-28, 04:43   

muzyka metalowa a zniewolenie

01
http://www.youtube.com/wa...feature=related

02
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Fragment prelekcji - ks. Piotr Kocur egzorcysta - dotyczącej zniewolenia przez złego ducha, którego źródłem może stać się muzyka metalowa. Materiał został zarejestrowany podczas sympozjum "Magia - cała prawda", które odbyło sie 19 II 2011 w Kalwarii Zebrzydowskiej.
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-24, 22:21   

ks. Maciej Chmielewski : Egzorcysta opowiada

Ciekawy fragment wystąpienia katolickiego ks. Macieja Chmielewskiego, egzorcysty diecezji bydgoskiej, wygłoszonego podczas seminarium „Sekty, wróżby i inne przejawy działania złego ducha”, które odbyło się w Gnieźnie.

Jeśli widzimy dziś, że jest ogromne zapotrzebowanie na egzorcystów i jeśli zadajemy sobie pytanie, dlaczego nie było tego wcześniej, to chciałbym rozwiać wszelkie wątpliwości: od dwóch tysięcy lat nakaz „wypędzajcie złe duchy w imię moje” jest dany przez Jezusa Apostołom i ich następcom, i będzie w Kościele aż do skończenia świata.

Ojciec i wilk

Proszę sobie wyobrazić taką sytuację. Ojciec, właściciel wszystkiego, ten który stworzył wszystko i ma w swoim władaniu, stoi na progu swojemu domu. Dał swoim dzieciom wszystko, co jest możliwe i potrzebne do życia: swoją miłość, swoją troskę i opiekę nad dzieckiem. Wypuścił to dziecko na podwórko swojego gospodarstwa prosząc, żeby go kochało, żeby jemu oddawało cześć jako ojcu, żeby bawiło się na tym podwórku bezpiecznie. Ale na podwórku również w budzie siedzi wilk. Ten wilk ma łańcuch: ma ograniczoną możliwość działania, nie może robić wszystkiego, co by mu się podobało. Ojciec daje dziecku możliwość wyboru. Pozostawia mu swobodę cieszenia się podwórkiem, ale pozostawia też prośbę: dziecko, nie podchodź do wilka, bo wilk to nie jest kotek ani myszka. Wilk to stworzenie, które jest niebezpieczne. Z natury swojej nie jest łagodne, ale chce ciebie zagryźć.

Proszę zauważyć, że ojciec dziecku wszystko wytłumaczył, że dziecko ma świadomość. Wie, z kim ma do czynienia. Ojciec pozostawiając mu możliwość wyboru liczy na to, że miłość do niego okaże się ważniejsza, niż ciekawość.

Dziecko i wilk

Tymczasem dziecko zaczyna wilka podchodzić. Niestety wilk ze swej natury jest strasznie przebiegły i dużo bardziej inteligentny, niż dziecko. Potrafi na samym początku, żeby dziecka nie przestraszyć, przyjąć łagodną postawę: skuli ogon, opadną mu uszy. Czeka na dogodny moment, kiedy dziecko podejdzie za blisko, żeby zacząć gryźć, i gryzie tak, żeby odebrać dziecku życie. Ojciec nie pozostawia dziecka samego. Daje mu wszelką łaskę ochrony przed wilkiem, aby wilk mu nie zagrażał. Ale gdyby Pan Bóg za nas podejmował decyzje, to my nie moglibyśmy mówić, że w swoich decyzjach jesteśmy wolni. Dlatego też Bóg z bólem serca, widząc dziecko podchodzi wilka, czasami na to przyzwala. Ale nie zapomina o dziecku nawet wtedy, kiedy dziecko odwraca się do ojca plecami i mówi: „tato, ja ci w twoje słowa nie wierzę, idę do wilka, bo on mnie bardziej interesuje. Idę do wilka, bo jego świat bardziej mnie ciekawi. Idę do wilka, bo chcę przebywać z nim w budzie, a nie w twoim domu”. To właśnie pokrótce jest obraz tego, co dzieje się z nami.

diabeł już przegrał

Pewnym moim dramatem życiowym jest to, że kiedy jestem zapraszany do szkół, do kościołów, na lekcje, jest mnóstwo młodych ludzi, którzy przychodzą przede wszystkim dla zaspokojenia swojej ciekawości. Oni są tam tylko dlatego, że „on będzie mówił o szatanie”. Natomiast gdybym zaczął mówić o Jezusie, powiedzą: „Ee… Znowu mi o Jezusie będzie gadał! Myśmy już to słyszeli”. I to właśnie jest ten dramat. Dzisiaj ludzie bardziej miłują ciemność, aniżeli światło. W naszych środowiskach ścierają się dziś dwie rzeczywistości: ludzka z rzeczywistością ciemności. Proszę nie myśleć, że jest tu dualizm: z jednej strony Bóg, z drugiej strony szatan, którzy walczą między sobą o człowieka. Tak wcale nie jest – gdybyśmy tak myśleli, na równi postawilibyśmy człowieka ze Stwórcą. Stworzenie zawsze będzie stworzeniem, będzie ograniczone w swoich władzach. Owszem, lucyfer dąży do tego, aby go adorować, aby go wynosić na piedestał tak, jak Boga, ale nie możemy popełniać błędu, myśląc, że Bóg walczy z diabłem. diabeł już przegrał i doskonale o tym wie. Wszystko jest w rękach Boga, włącznie z szatanem.

W nienawiści

Św. Augustyn pisał, że gdyby Pan Bóg pozwolił diabłu działać tak, jak on chce działać, to my, ludzie, przestalibyśmy istnieć. W pierwszym rzędzie szatan nas by wyciął z tej ziemi. Dlaczego? Dlatego, że Chrystus w swej nieskończonej miłości do człowieka przyjął na siebie naturę ludzką, uniżył samego siebie, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się posłusznym aż do śmierci. Dlatego też szatan nienawidzi wszelkiego stworzenia. Nienawidzi, bo nawet w kamieniu na polu widzi wielkość Boga. Bo kamień na polu sam z siebie nie powstał. Bo nawet kamień na polu przypomina szatanowi o wielkości i pięknie Boga. Dlatego też szatan zionie nienawiścią do wszystkiego i wszystkich, łącznie z samym sobą.

„Nie będę służył”

O świecie Aniołów dowiadujemy się przede wszystkim z Pisma Świętego. Jest to świat dla nas niewyobrażalny. Aniołowie podobnie jak ludzie są stworzeniami, czyli Bóg bez nich może istnieć. W Księdze Rodzaju czytamy, że wszystkie stworzenia wyszły z Bożych rąk. Ale nie ma nigdzie mowy o stworzeniu węża na drzewie. To wskazuje na fakt, że szatan w swej pysze i w swym nieposłuszeństwie zgrzeszył prędzej, aniżeli ludzie. Niektórzy teologowie dopatrują się, że Bóg w swej wszechwiedzy i wszechmocy dał aniołom wgląd w czasy przyszłe i że mieli oni oddać cześć Jezusowi, jako prawdziwemu Bogu i prawdziwemu człowiekowi. Zauważmy, że w Jezusie Chrystusie są dwie natury: jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Bóstwo nie ogranicza natury ludzkiej ani natura ludzka nie ogranicza boskości Jezusa. W hierarchii stworzeń człowiek jest wprawdzie najwyższym pośród stworzonych przez Boga, ale w sferze duchowej jest najniżej postawionym stworzeniem, znajduje się niżej od aniołów. Jezus Chrystus w Swojej Boskości przyjął na siebie naturę stworzenia, które jest niżej postawione od aniołów – i temu właśnie lucyfer nie chciał w swej pysze oddać czci. Grzech lucyfera polegał na tym, że ukochał bardziej siebie, aniżeli Boga, powiedział: „Nie będę służył”

Pycha nieodwracalna

Pycha jest matką wszystkich grzechów; z pychą połączone jest nieposłuszeństwo, a więc stan, w którym nie służę Bogu z miłością i pokorą ale odwracam się od Niego i mówię: „nie będę Ci służył”. Ów stan dla szatana jest nieodwracalny.

Jeżeli słucham teologów, którzy mówią, że na końcu świata piekło będzie puste, to uważam ich za heretyków i nie boję się tego słowa używać. Dlaczego? Dlatego, że bardziej opieram się na słowach Pana Jezusa. On przecież wielokrotnie mówi: „tam będzie płacz i zgrzytanie zębów po wieczność. Uważajcie, bo szeroka jest droga i szeroka brama, która prowadzi ku potępieniu”. Przy egzorcyzmowaniu diabły nam się żalą, płaczą przez opętanych, że poszły za lucyferem, że były tak głupie, że odwróciły się od Boga. To jest irracjonalnej, bo kiedy mówimy im, że Bóg jest miłosierny i wszechmocny, że jeśli teraz się ukorzą, jeśli będą prosić o przebaczenie, Bóg im przebaczy, odpowiadają: – „Nigdy!!!”

One same dają świadectwo, że ich akt nieposłuszeństwa i pychy jest nieodwracalny. Ich akt nieposłuszeństwa i pychy ogranicza Boże miłosierdzie. Boże miłosierdzie jest nieskończone, Bóg mógłby im przebaczyć, bo przecież nie po to ich stwarzał pięknymi aniołami, żeby teraz się smażyli w piekle. Ale Bóg dał im też łaskę wolności, którą oni źle pojęli. W swojej wolności bardziej ukochali siebie, niż Boga. I ten stan jest dla upadłych aniołów nieodwracalny. To nie jest tak, że na końcu świata Bóg otworzy bramy piekielne i pozwoli wszystkim potępionym wejść do nieba. Tak nie będzie. Dlatego jest tak ważne, aby tego czasu na ziemi nie stracić. Dlatego też trwa ta walka – szatan o nas się tak “martwi”, żeby nas doprowadzić do potępienia.

Nieszczęśliwe

Tydzień temu miałem opętaną dwudziestodwuletnią studentkę. Demony krzyczały przez nią: – Co, gadasz o nas ludziom, nie? – Mówię: – Tak, mówię i będę o was mówił.

Dlaczego o tym mówię? Bo wszystko leży w mocy Boga. Bóg nie chce żebyście oddawali cześć kanarkowi, pieskowi czy rybkom w akwarium. Twój pies, twój kanarek, twoje rybka pokazują na piękno Boga. Już Księga Mądrości o tym mówi, że z piękna stworzenia przez podobieństwo można poznać piękno Stwórcy, że głupi są ludzie, którzy tego nie rozumieją. Gdyby to powstało tylko z wielkiego wybuchu, tylko na drodze ewolucji, z chaosu, kto mi powie, dlaczego jest to tak logiczne? Nad wszystkim jest Bóg – i każde stworzenie krzyczy: poprzez piękno moje oddaj cześć Bogu bo przeze mnie odbija się Jego piękno! lucyfer i jego aniołowie zbuntowani to piękno utracili. I to nie w jakimś afekcie, w jakiejś niewiedzy, ale w swoim akcie woli powiedzieli Bogu: – Nie! Nie będę służył! Odwracając się od Boga, stali się złymi. Oni też byli piękni, łagodni, pokorni, przez nich Bóg też pokazywał swoje piękno – ale stali się złymi. Przecież samo słowo „Lucyfer” nie oznacza żadnego złego aktu, oznacza „niosący światłość”. To imię i to powołanie do działania – wszak anioł to posłaniec, to ktoś, kto ma zadanie do wykonania.

Upadli aniołowie stali się źli i stali się żądni krwi. Odwracając się od Boga, który jest Miłością i Prawdą, przyjęli na siebie grzech pychy i nieposłuszeństwa. Natura anielska została tak skażona, że nienawidzą Boga i nienawidzą każdego stworzenia, łącznie z samymi sobą. Chciałyby się zabić, ale nie mogą, bo one nie mają kategorii umierania. Oni już trwają w śmierci wiecznej. …

http://fides-et-ratio.pl/...cysta-opowiada/
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-24, 22:24   

Malachi Martin „Zakładnicy Diabła”

W opinii wielu specjalistów jest to jedna z najważniejszych książek dotyczących opę­ta­nia i egzorcyzmów. Autor drobiazgowo i po kolei opisuje mechanizm ulegania osobowemu złu oraz niewyobrażalnie trudną walkę egzorcystów o uwolnienie opętanych od jego wpływu. Pięć opisanych przez autora przypadków, to pięć zupełnie odrębnych osób, odmiennych środowisk i portretów psychologicznych. A jednak proces stopniowego przejmowania władzy nad ofiarą, choć różny w szczegółach, przebiega podobnie i kończy się zawsze tak samo..

Malachi Martin prześledził w szczegółach zarówno życie ofiar, jak i ich egzorcystów, opisał wydarzenia począwszy od chwil znacznie poprzedzających pierwsze, zazwyczaj niedostrzegane lub lekceważone przez otoczenie, objawy zbliżającego się dramatu. Wskazuje, jak wiele słabości wykorzystać może wróg.

Jednak opisywane, z niezwykłym talentem literackim, wydarzenia, to nie tylko tragedia osób dotkniętych opętaniem, to również dramat egzorcystów, którzy, ratując innych, sami narażają się na niewyobrażalne cierpienie. Ci ludzie naprawdę istnieli, te wydarzenia, choć przerażające jak scenariusz horroru, naprawdę miały miejsce.

Należy jednak dodać, że książka przeznaczona jest tylko dla osób dorosłych. Gdy komentuje się istotę zła, nie sposób uniknąć drastycznych opisów, dotykających najgłębiej skrywanych zakamarków duszy, ani słów, którymi, choć nie z własnej w­li, posługuje się osoba opętana. Ta książka może budzić strach, ale też refleksję nad własnym życiem, (str. 496).

http://fides-et-ratio.pl/...ladnicy-diabla/
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-01, 19:58   

Warto posłuchać

Walka duchowa – wykłady ks. Piotra Glas, egzorcysty
dla rodzin i małżeństw

http://www.eprudnik.pl/wa...las-egzorcysty/
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-01, 20:01   

Niedługo dojdzie do sytuacji, że w każdej parafii będzie egzorcysta....
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-01, 20:13   

grzegorz_ napisał/a:
Niedługo dojdzie do sytuacji, że w każdej parafii będzie egzorcysta....

Dawniej wszyscy księża opuszczający seminaria mieli tzw. niższe święcenia egzorcystatu i nie było tylu problemów z kolejkami do egzorcystów mianowanych, dziś te święcenia skasowano, więc i egzorcystów potrzeba więcej. A Twoja sugestia może okazac sie prorocza. :-D
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-01, 20:13   

Mało prawdopodobne, ale wcale nie byłoby to złe :-)
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-01, 21:05   

Także z liturgii chrztu wycofano egzorcyzmy. Tak gwoli informacji jeśli już wspominamy "stare".
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8