Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kochający się ludzie, a ranią się mocno
Autor Wiadomość
Leokadia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-17, 23:08   

Przegrałam....dałam znów wygrać emocją i podpowiedzią tego złego....który krążył i krążył i mieszał...
W sobotę w nerwach, w złości... uciekłam pod nieobecność męża z domu...zabrałam ze sobą dziecko....

Pogubiłam się bardzo mocno... sama ze sobą...
Nawaliłam na całej linii....
Mąż nie chce mnie znać, nie chce mnie widzieć na oczy... ( teściowa też robi krecią robotę)
Chce mnie oskarżyć o porwanie dziecka i zrobić psychicznie chorą, która powinna mieć nad sobą dozór.
Jest mi tak bardzo źle...cholernie...nie mogę myśleć, nie mogę oddychać...

A jeszcze we wtorek rozmawialiśmy i mieliśmy wspólnie spędzić święta...
Mówił, że do nas przyjedzie...

zmienił zdanie...

świat mi się załamał...
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-17, 23:15   

Leokadio, a jak udział miał mąż w twojej wyprowadzce - czy ucieczce? Czy to, że zabrałaś dziecko i wyprowadziłaś się jest efektem tego, ze was zaniedbywał, czy też zadziało się coś, co bezpośrednio się do tego przyczyniło?
 
 
Leokadia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-17, 23:40   

Tiliano,
nastąpiła kumulacja....i nie poradziłam sobie i nie dźwignęłam swoich uczuć/emocji...
Od tygodnia mąż wracał prawie dzień w dzień pijany, nad ranem....
Całą sobotę prosiłam, podchodziłam, zagajałam...żebyśmy porozmawiali i przynajmniej spróbowali sobie naszkicować co ewentualnie dalej...bo jak chyba wspominałam, zaczęło się na nas sypać z każdej strony...u męża są zwolnienia i nie wiadomo czy i jego nie obejmą, jest jedynym żywicielem rodziny, ja bezrobotna, z małym dzieckiem...z dużym kredytem we frankach, ledwo wiążemy koniec z końcem... rodzice pomagają nam jak mogą ( i jego i moi)...
to mi powiedział, że on ma rozwiązanie, że jak jego zwolnią, to ja sobie pojadę do rodziców i będą mnie utrzymywać... a o niego mam się nie martwić...
to że powtarzałam, że jesteśmy rodziną, mamy dziecko...że wspołnie przez to przejdziemy...
nic nie dało...
całą sobotę ryczałam, wyłam wręcz, nawet nie zareagował... były też moje urodziny....czułam się bardzo odtrącona, rozżalona, rozgoryczona.... wszystko się we mnie tak skumulowało... gęsta atmosfera... umęczenie przy małym dziecku... i nie bardzo przemyślałam sprawę.. nie sądziłam, że takie konsekwencje będą.
Bardziej myślałam, że się za nami stęskni...
a tu...klops... w nim coś pękło... nienawidzi mnie, nie chce mnie na oczy widzieć....
porwałam dziecko i naraziłam je na ogromne niebezpieczeństwo, wyruszając w trasę...
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 00:03   

DOBRZE ZROBIŁAŚ, że wyjechałaś. Tyle ci powiem.

I nie daj sobą manipulować teraz.

Nie zrobiłaś nic złego.
 
 
Leokadia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 00:27   

Mój mąż jest daleko od Kościoła, z Panem Bogiem czy jest mu po drodze? chyba nie za bardzo...
( ale nie dostał żadnych wzorców- a wręcz tragiczne)...
Jestem bardzo pogubiona...bardzo... nie wiem co mam ze sobą zrobić... co dalej?
To nie był pierwszy raz jak się pokłóciliśmy... chociaż teraz nie było kłótni, a raczej całkowite odtrącenie...ja czułam się, jakby była znieczulica.
Nie chcę przekreślać tego małżeństwa, kocham mojego męża. Jest dobrym człowiekiem, ale też się w tym wszystkim bardzo pogubił.
WIele razy usłyszałam, że mnie nienawidzi, że mam się walić i p****.
Z moich ust ( wstyd się przyznać.....) padały baaardzo niecenzuralne słowa.
Zaczęłam robić się agresywna i nie panować nad sobą, kilka razy podniosłam na niego rękę.
Wstydzę się, bardzo się wstydzę swoich czynów i zachowania.
Boję się tego, że mąż będzie chciał rozwodu. A jeśli nie, to boję się, że będzie bardzo zimno, że będzie mnie źle traktować. że będziemy małżeństwem tylko na papierze.
Sama nie za bardzo mam się gdzie podziać. Niby rodzice przygarnęli mnie do siebie, ale myśleli, że to tylko do świąt, a tu zrobiło się bardzo nieciekawie i nie za bardzo wiem co robić. Czy mogę wrócić ( to jego mieszkanie). I co dalej, jestem bezrobotna, z maleńkim dzieckiem, do pracy teraz nie bardzo mogę pójść, bez środków do życia...
i jeszcze z wizją, że będzie chciał mi odebrać dziecko :(
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 10:24   

Że będzie chciał, to jedno, a czy mu się to uda, to drugie. To bardzo mało prawdopodobne, żeby dał radę odebrać ci maleńkie dziecko, którym się nawet specjalnie nigdy nie zajmował. Wystarczy, że w sądzie zadasz mu parę pytań dotyczących tego, jak się konkretnie waszym malestwem opiekować i udowodnisz, ze on za dużo na ten temat nie wie.

To, że on mówi, że cię nienawidzi... To tak jak małe dziecko. Jak pięcolatkowi nie kupisz zabawki, to też może powiedzieć, ze cie nienawidzi i chce inną mamę. Czy brałabyś to na poważnie? Twój mąż obi DOKŁADNIE to samo - che ci dokopoać, bo nie zrobiłaś tego, co on chce...
 
 
Leokadia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 11:15   

tiliana,
jestem bardzo pogubiona....zagubiona...
mam tak ogromny mętlik w głowie, że nie wiem co mam myśleć, robić...
 
 
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 11:40   

Leokadio,
jeśli mąż przychodził nad ranem pijany przez ostatni tydzień codziennie, to akurat bardzo dobrze, że się wyprowadziłaś.
To trzeba mu zakomunikować, że nie zgadzasz się na jego nałóg i musi coś z tym zrobić, bo nie czujesz się z małym dzieckiem komfortowo i bezpiecznie u boku pijanego faceta.

Nawet jeśli są problemy finansowe i bieda, ale jest trzeźwość i miłość to da się sprostać trudom życia. Powiedz , że na ten moment potrzebujesz odpocząć i przemyśleć sobie i temu ma służyć Twój wyjazd.

Nie sądzę, żeby mąż nadużywający alkoholu mógł odebrać Ci dziecko, co najwyżej sąd nakaże płacić mu alimenty.

Jeśli sytuacja będzie podbramkowa, to trzeba będzie poszukać pomocy, choćby w parafii. Na ten moment spróbuj się wyciszyć i ostudzić emocje.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8