Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Żona mówi że przestała mnie kochać i chce rozwodu
Autor Wiadomość
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-02, 14:09   

Wierzyć warto, nadzieja ponoć umiera ostatnia.
U mnie zaczęło sie polepszać gdy właściwie pogodziłem sie z najczarniejszym scenariuszem.
Dlaczego zona wróciła? Wciąż nie wiem. Jej wytłumaczenia moge streścić w bardzo kobiecym: "bo tak" 😂
Moze Bóg chciał mi pokazać, ze działa w SWOIM czasie, nie wtedy gdy mi sie chciało.

Przeczytaj, najlepiej kilka razy, link który wysłałem w swoim pierwszym poście w Twoim wątku. Ten na samym dole.
Daj czas czasowi.

Zajmij sie soba w bardzo szerokim tego znaczeniu.
Samo sie bowiem nic nie zrobi.
Aby zona zechciała wrócić musi czuć, ze ma do kogo, ze warto.
Tak jak było napisane - to maraton, bo chocbys teraz stawał na uszach, sporo czasu moze upłynąć aby zona uwierzyła w Twoja przemianę i jej stałość.
Na początku, z doświadczenia własnego i innych, Twoja nawet wstępna pozytywna przemiana moze ja wręcz drażnić.
Nie obnos sie wiec z tym przesadnie, niech Twoje czyny mówią za Ciebie.
Bądź konsekwentny.
Włóż gruby pancerz.
Wyposaż sie rowniez w wagon cierpliwosci, pokory i checi do pracy.

Ktos tu mądrze pisał, ze naprawiac moze sie tak długo jak sie psuło.
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-02, 14:29   

Pavel napisał/a:
Ktos tu mądrze pisał, ze naprawiac moze sie tak długo jak sie psuło.
:cry: :cry: :cry: No to dłuuugo chyba....u mnie od lipca 2013....równia pochyła w dół...mąż wrócił po pół roku pobytu baaaardzo daleko....czerwiec był niesamowity, a potem....koniec. I najgorsze, że nie już nic nie mogę zrobić żeby cokolwiek naprawić. Bo on nie chce...Więc ZEEro1..jeśli masz jeszcze taką możliwość..nie odpuszczaj...ale delikatnie, nie napastliwie. Życzę Ci powodzenia.
 
 
zeero1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-02, 18:48   

Tez uslyszalem od Żony ze juz ni chce ale mam nadzieje ze jeszcze dostaniemy szanse.... Bede się starał... Dzisiaj wraca ze szkolenia. Bedzie pozno w nocy... Bardzo sie stresuje...
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-02, 18:59   

Inna rzecz to odejście od kogoś ,
a inna to wejście w nowy związek .
W tym drugim przypadku , to co robi lub nie robi małżonek
nie ma specjalnego znaczenia dla tego kto już jest w nowym związku .
Trzeba mieć nadzieję , że żona 01
jeszcze nie weszła w nową znajomość .
W sumie , to 01 nawet nie bardzo miał kiedy "napsuć" .
2 lata po ślubie , to trudno to nazywać kryzysem ,
no chyba , że "kryzysem od początku" i to obojga .
Trudno uwierzyć , że kobieta się zniechęciła po ledwie dwóch latach .


Pavel napisał/a:
Ktos tu mądrze pisał, ze naprawiac moze sie tak długo jak sie psuło.


Nie wiem kto i nie wiem czy mądrze .
Znaczy małżeństwa ze stażem 20 , 25 czy 30 letnim
mają "naprawiać"
20 - 30 lat ?
.............................. no to nie zdążą :mrgreen:

Albo małżonek ma olej w głowie , albo nie .
Albo chce , albo nie .
To nie może być tak , że się mu kadzi , przekupuje i robi z niego "świętą krowę" .
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-02, 19:04   

zeero1 napisał/a:
Dzisiaj wraca ze szkolenia.


Przemyśl :
co to za szkolenie -jaki skład , czy żona jakoś nie zanadto się wystroiła .
Może jakieś zmiany w niej zaszły ?
Jakie ma koleżanki , ewentualnego szefa , kolegów itd.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-02, 19:42   

mare1966 napisał/a:
Przemyśl :


Zero01
przemyśl , to miało być przemyśl , a nie konieczne rozgłaszaj .
Na forum może trafić każdy internauta .
Podałeś już chyba za dużo szczegółów .
Żona wie coś o Sycharze ?
Pisz , ale bardziej ostrożnie .


No nie wiem , ja bym wolał mieć w domu jednak cywilną wersję kobiety .
 
 
zeero1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-02, 19:49   

Nie nie wie
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-02, 22:49   

zeero1,
Hmmm, jak by Ci powiedzieć, hmmmmm
Moim zdaniem masz wroga . Te miłościwe słowa i chęci przerób w czyn konkretny.
Skoro niby brakło jej miłości zakochanych aniołków, niech twoją miłością będzie twarda postawa miłości.
Moim zdaniem najbliższy czas możesz wykreślić z amorów z żoną. Teraz jesteś mężczyzną, mężem, głową rodziny . Spokojny ustatkowany, opanowany. Przyjdzie czas na docenianie .
Dzisiaj masz prawo naprawiać się samemu i modlić się za żonę, za jej przyjaciół. Wierz mi że to owocuje bardzooooooo mocno.
Trzymaj się chłopie :-> :->
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-02, 23:04   

Powiedz żonie...że jest Ci bardzo przykro, że chce ona chce rozwodu, że będą to ciężkie dla ciebie chwile ale dasz radę i skoro tak zdecydowała to trudno. Jej życz powodzenia i że zawsze będziesz o niej pozytywnie myślał.

Abstrakcja prawda? Spróbuj, zobaczysz co się wydarzy.

Spokojnie, grzecznie ale stanowczo. Żadnych łez, próśb....

(zabezpiecz się finansowo na wypadek czarnego scenariusza - wiesz takie tam podział majątku itp)
 
 
zeero1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-02, 23:38   

Dzieki za wszystkie rady.
 
 
zeero1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-03, 07:35   

Jest ciężko ale staram się byc spokojny. Wszystko co powiem neguje. . Mudze byc silny... Ale jak zobaczyla scianke pod telewizor to byl maly uśmiech.... To sie liczy... Resztę przetrzymam
 
 
zeero1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-03, 11:55   

Żona pojechala na zakupy ze swoimi braćmi. Jutro imieniny Teściowej i Mikołaj dla synków szwagierki. Nie chciała żebym z nią jechał ale jutro w odwiedziny jedziemy razem. Ciągle powtarza ze juz nic nie czuje ze juz nie chce...ale wierze ze w głębi serca nie podjęła ostatecznej decyzji bo przeciez wtedy odcięła by się od wszystkiego. Była chyba zaskoczona tym ze mówię wszystko spokojnie i ze sie dzisiaj rano modliłem.
 
 
zeero1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-03, 15:14   

Powiedzcie prosze czy takie zirytowane podejscie do tego co mowie to normalna reakcja w naszej sytuacji
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-03, 15:23   

zeero1 napisał/a:
Powiedzcie prosze czy takie zirytowane podejscie do tego co mowie to normalna reakcja w naszej sytuacji


Jak coś człowiekowi nie idzie, to pojawia się irytacja.
Ty chciałbyś już wszystko i natychmiast, a inni nie za bałdzo :-P
I to powoduje irytację. Naucz się cierpliwości.

Ja jestem już 6 lat sam i nie widać temu końca. A myślałem, że to góra kilka miesięcy ... :-(
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4