Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
zniszczyłam chce odbudować
Autor Wiadomość
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-21, 14:28   

zawiodłam2205 napisał/a:
Szkoda, że taki stereotyp pokutuje, że jak żona odchodzi, to mąż jest do niczego... cierpię bo wiem, że zarówno rodzice jak i znajomi mojego męża doradzają mu, żeby skończył ze mną to małżeństwo. Boli mnie też, że jego rodzice są mocno religijni a jednak skreślają mnie. Na razie daje mi do zrozumienia, że swoją szansę miałam. Nie myślałam kiedy on dawał szansę więc teraz nie mam czego szukać.
moi też tak mówili o moim mężu....teraz widząc moją postawę zmieniają zdanie....chociaż cały czas zdarzają się koleżanki, które na moim miejscu....nikt z nich nie jest na naszym miejscu i jeżeli mąż cię kocha naprawdę, to ci wybaczy...tylko daj mu czas...Bo rany są głębokie, często posypywane solą, nieprawdaż.....popatrz ile czasu ty potrzebowałaś aby zrozumieć prawdę....on potrzebuje trochę więcej.....jedno co wiem...NEVER LET GO czyli nigdy nie odpuszczaj...życzę ci powodzenia kochana...i dużo cierpliwości...
 
 
zawiodłam2205
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-25, 10:16   

jak mam nie odpuszczać.... skoro ja proszę błagam o kolejną szanse.... proponuje terapie... a tymczasem dowiaduje się, że mój mąż znalazł sobie inna kobietę.
 
 
zawiodłam2205
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-25, 10:19   

ja żyłam tyle czasu nadzieją, że jednak da mi jeszcze szansę, że mnie nie przekreśli zobaczy, że zmieniłam całe swoje życie, że zabiegam o małżeństwo... zaczełam chodzić do psychologa... codziennie mówiłam mu odbudujmy... namawiałam na terapie... a on nic tylko kiwał głową.... a dziś spadło na mnie, że w moim domu i w moim łóżku on sypia z inną.
 
 
zawiodłam2205
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-25, 10:26   

wiem, że tyle czasu zajęło mi zrozumienie swoich błędów.... za długo. I już teraz czuje niemoc.... bo po co mam się upierać przy małżeństwie skoro on mnie autentycznie nie chce i zamiast wyciągnąć jeszcze do mnie dłoń nawet od niechcenia ... to on buduje nowy związek. BOLI. BARDZO BOLI. Nie wiem co mam zrobić... dać mu żyć po swojemu... ? myślałam, że ma wielki uraz do mnie, że potrzebuje czasu, żeby wybaczyć, że mnie jeszcze kocha... a teraz to już nie wiem co mam myśleć.
 
 
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-25, 10:43   

Daj mu żyć po swojemu. Z mojego doświadczenia powiem Ci, że takie wiszenie na mężu, proszenie go, tłumaczenie, namawianie NIC NIE DAJE. To Twój mąż sam musi chcieć. Odsuń się od niego, daj mu odetchnąć, może wtedy Twój mąż sam zacznie się do Ciebie zbliżać. Jeśli nie, to będziesz miała odpowiedź, że na ten moment nie chce, a co będzie dalej, to tylko Bóg wie. :-D
 
 
IlonaM
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-25, 10:50   

Zawiodłam2205 ... odpuść, nie upieraj się - tym jeszcze bardziej jak mi się wydaje odpychasz męża od siebie - tą nachalnością, tym naciskaniem ... sama widzisz efekty - kowalskiej ... :-(
Wiem że to trudne, że tak bardzo boli - ale zajmij się sobą, kontynuuj terapię - zmień siebie - swoje zachowanie - swoje postępowanie... nic na razie więcej zrobić jak Widzisz nie możesz - na nim nie wymusisz zmiany jego uczuć i postępowania wobec Ciebie ... pokaż mu zmianę Swojego postępowania - a on albo to przyjmie i przebaczy albo ...zobaczysz co będzie ...
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-25, 10:58   

zawiodłam2205 napisał/a:
jak mam nie odpuszczać.... skoro ja proszę błagam o kolejną szanse.... proponuje terapie... a tymczasem dowiaduje się, że mój mąż znalazł sobie inna kobietę.


Zmieniłaś kierunek i oczekujesz że mąż natychmiast zareaguje wg Twoich oczekiwań...tak zwykle się nie dzieje. Myślę, że mąż jest na etapie odreagowywania traumy którą mu zapodałaś. Kiedy ją odreaguje, możliwe że wszystko się nagle zmieni.

On też proponował wiele podczas gdy Ty zupełnie się tym nie przejmowałaś. Powinno być to dla Ciebie zrozumiałe, zwłaszcza że sama byłaś w tych klimatach, obojętna na jego prośby.

Wszystko ma swój czas. Twoja zmiana nadeszła .....jego też ma szansę nadejść.
Ważne byś Ty była wciąż w pionie, nieugięta i z jasną motywacją. To będzie dla męża sygnał, który zapracuje w nim, być może z opóźnieniem. Jeśli to przyjmiesz i uznasz za proces który może doprowadzić Was do celu, będzie łatwiej, znośniej. Cierpliwości i dużo pokory życzę. :-)
 
 
zawiodłam2205
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-25, 11:41   

teraz już wiem do czego sprowadziłam swoje małżeństwo swoim zachowaniem nieodpowiedzialnym . zupełnie straciłam głowę do tego. tylko, że wszyscy mu w około kibicują pewnie, żeby ułożył sobie z kimś innym życie i boję się, że to się właśnie dzieje. Ja jestem na czarnej liście u wielu osób, które mi nie życzą dobrze tym bardziej wiem jaki kierunek to wszystko przyjęło .
 
 
zawiodłam2205
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-25, 12:37   

mogę odpuścić ale wtedy on stwierdzi, że dałam spokój i tym bardziej będzie brnął w przeciwną stronę. Ale chyba nic więcej mi nie zostało... jak czekać i pracować nad sobą.... dziękuję za rady, że jesteście jakoś łatwiej mi to wszystko przyjmować, gdy wiem, że mogę porozmawiać z tak wieloma doświadczonymi osobami.
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-25, 17:33   

pozwól mu się sparzyć osobiście, spróbować "miodu", życie z kimś innym nie będzie ani bardziej bajkowe ani pełniejsze emocji niż z Tobą, wszystko spowszednieje za jakiś czas, stanie się nie do wytrzymania, a sumienie prędzej czy później odezwie się, fakt, że rany zadane przez Ciebie mogą jeszcze długo krwawić, ale to tym bardziej nie ułatwi życia z inną
szkoda, że musimy poranić siebie i innych żeby dojść do sensownych wniosków...........
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 12:40   

zawiodłam2205 napisał/a:
mogę odpuścić ale wtedy on stwierdzi, że dałam spokój i tym bardziej będzie brnął w przeciwną stronę. Ale chyba nic więcej mi nie zostało... jak czekać i pracować nad sobą.... dziękuję za rady, że jesteście jakoś łatwiej mi to wszystko przyjmować, gdy wiem, że mogę porozmawiać z tak wieloma doświadczonymi osobami.


Możliwe, że im bardziej będziesz się starała, tym większą on będzie miał satysfakcję z Twojego cierpienia. Może mieć w sobie uświadomione czy nie pragnienie odwetu. Mocnym zaangażowaniem tylko będziesz karmiła to pragnienie.
Możliwe, że jedynym wyjściem dla Ciebie jest pogodzenie się z tym, że możesz go stracić. Potraktuj to jako rodzaj katharsis. Na obecną chwilę dążysz za wszelką cenę do uniknięcia skutków swoich błędów, a może, dla Twojego dobra, powinnaś tą lekcję przyjąć? Amoże, gdy już ją odrobisz, stanie się coś, czego się nie spodziewasz? Nie wiem co i nie wiem czy związane z Twoim mężem.
Widzisz, i ja przechodze swoją lekcję. Spoglądam wstecz by wyciągnąć lekcje. Dochodzę do wniosku, że szkołę, którą przynosi życie należy przejść, nie przed nią uciekać, bo nic wtedy się nie nauczymy i będziemy popełniać te same błędy licząc, że "nam się jakośupiecze, jak już wcześniej się udawało".
Takie pogodzenie jest jak zrzucenie ciężaru z zserca i głowy. Myśli stają się jaśniejsze. Emocje i ból dalej będą, ale to część, bardzo ważna, lekcji. Takie utrwalacze. Niestety człowiek uczy się praktycznie tylko w ten sposób...
 
 
Unicorn
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 13:37   

Nie moze go stracic bo on zawsze bedzie jej mezem.Aecjusz jest jakas siła sakramentu ,moim zdaniem nie powinna dziewczyna odpuszczac tym bardziej ze jest to wszystko na jej zyczenie.
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 13:58   

A co może zrobić? Widziałem i sam doznałem okrucieństwa ludzi. Sam siebie obserwuję i takie złe emocje i u mnie się pojawiają w różnych sytuacjach. Jeżeli będzie na siłę próbowała skłonić go do powrotu to tylko to jego, zapewne mimowolne, okrucieństwo, chęć zemsty, będzie dokarmiała.
Wielu z Was radzi, z czym się z całego serca zgadzam, by oddać sprawę Bogu. By bezgranicznie Mu zaufać. Ale ja to widzę tak, że bezgraniczne Jemu zaufanie oznacza, że godzimy sie na KAŻDĄ ewentualność, którą On wyznaczy. Każdą. A niestety często chcemy Mu narzucać co, jak i kiedy ma być. Owszem "Proście, a będzie wam dane" i tak jest w rzeczywistości, lecz problemem jest to, ze czasami prosimy nie o to co istotnie jest dla nas najlepsze. Często to czego chcemy powoduje, że ciągle stoimy w miejscu, bo ludzie nie lubią tak naprawde zmian, nauki. I często, kiedy wyproszony dar przychodzi okazuje się, że przynosi również aspekty, których nie przewidzieliśmy, a które nie są już takie różowe. W przypadku Zawiodłam2205 dochodzi jeszcze sprawa wolnej woli jej męża. Czy Bóg nagina wolę człowieka? Wątpię. Czy gdyby nawet doszło do powrotu dalszy związek byłby tak różami usłąny, czy też może raczej większymi czy mniejszymi przykrościami autorstwa męża w kierunku Zawiodłam, wypominaniem, brakiem zaufania, wieczną kontrolą, odrzuceniem przez rodzinę? Może tu trzeba czasu i... cudu? A może nie ma ratunku? Może Wola Boga ma inne rozwiązania?
Zaufajmy Bogu, bo jest nieskończenie od nas mądrzejszy, zna poczatek i koniec bo od Niego pochodzą.
Zaufaj Bogu Zawiodłam2205. Powierz mu swą sprawę z wiarą, że Cię wysłucha. Bo wysłucha. Każdego z nas. Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić jak nas kocha. Zawierz.
Zawiodłaś, wyciągnij lekcje, trwałe lekcje. Ale nie tkwij w tym. Nie zawodź więcej. Nie pogrążaj się w rozpaczy bo rozpacz wyniszcza i spala. Nie o to chodzi. Daj ludziom od siebie dobro, wspomóż, podaj rękę. Żyj. Doznasz w swoim życiu działania Boga, Jego wyciągniętej do Ciebiez pomocą Dłoni. Tylko chciej ją zauważyć, a nie dasz rady zamykając swoje oczy twardą skorupą żalu.
 
 
Unicorn
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-27, 16:14   

Aecjusz masz racje człowiek ma wolna wole lecz Bog czasem pomaga troche nim pokierowac , po to jest miedzy innymi modlitwa.Mysle ze Zawiodłam ma moralny obowiazek starac sie naprawic to małzenstwo,zrobi oczywiscie co chce i nie powinna sie obawiac jak to jej moze byc zle gdy maz wroci.
Nikt nie powiedział ze bedzie łatwo.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8