Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
zniszczyłam chce odbudować
Autor Wiadomość
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-19, 18:04   

Unicorn napisał/a:
Dla mezczyzny nie jest to powod do dumy ze kobieta poszła w sina dal


Całkiem podobnie jest z kobietami. Dla nich też nie jest to powodem do dumy gdy mężczyzna sobie idzie w siną dal.

Tak czy owak, czyjeś odejście nie jest wykładnikiem wartości osoby porzuconej, ani jej nie określa ani nic jej nie odejmuje. I o tym był mój post.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-19, 19:56   

kenya napisał/a:
Całkiem podobnie jest z kobietami. Dla nich też nie jest to powodem do dumy gdy mężczyzna sobie idzie w siną dal.



......... łajdak :evil:



Szkoda kobity . :-|













---------------------------------
Moim zdaniem jednak
stereotyp jest taki ,
że zawsze
albo facet jest pijus , babiarz albo "pierdoła" .
 
 
sheenaz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-19, 22:15   

Like :mrgreen:
znaczy się - lubię to! Zgodnie z Regulaminem tłumaczymy ;-)
Ostatnio zmieniony przez 2016-11-20, 07:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Unicorn
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-19, 22:16   

Kenya masz racje ale to nie zmienia faktu co wiekszosc ludzi o mnie mysli.Ja nie twierdze ze maja racje ale tak mysla .Zona odeszła to facet do niczego.
 
 
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-20, 13:12   

Unicorn napisał/a:
to nie zmienia faktu co wiekszosc ludzi o mnie mysli


i co z tego co inni myślą ???

to coś zmienia ???

Wiesz jak cudnie być wolnym od oceny innych

:mrgreen:

https://www.youtube.com/watch?v=b_5A5nqtg54


Pogody Ducha
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-20, 15:17   

Mirakulum napisał/a:
i co z tego co inni myślą ???

to coś zmienia ???

Wiesz jak cudnie być wolnym od oceny innych



Z tymi innymi masz jakieś relacje chcesz czy nie .
I nawet jak to będzie tylko urzędniczka w urzędzie
( i nawet nie rozwódka )
to sympatii etykietka rozwodnika
nie przysparza .
Tak samo w pracy , na kolędzie , weselu czy ........ gdziekolwiek .
Jesteś trochę jak "trędowaty"
i nie ważne co ty sam o tym myślisz ,
bo to jak cię ludzie traktują
zależy od tych ludzi wyłącznie, a nie
twojego "dobrego samopoczucia" .
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-20, 22:25   

Mylisz się, mare. To, jak o sobie myślę, oraz co wiem, że o mnie myśli Bóg - jest kluczowe, bo dzięki temu wiem, że "mam prawo być tytaj" ("Desiderata" ;-) ). I wtedy ludzie dokładnie tak mnie traktują - że mam prawo być tutaj. :mrgreen:

Wniosek - myślenia innych nie zmienę. Zmieniłam swoje myślenie, i okazuje się że świat się zmienił :-)

P.S.
Żeby nie było - byłam już na weselu jako samotna rozwódka i wcale nie czułam się trędowata, wręcz przeciwnie - dobrze się bawiłam :-)
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-20, 22:47   

Nirwanna napisał/a:
Mylisz się, mare. To, jak o sobie myślę, oraz co wiem, że o mnie myśli Bóg - jest kluczowe, bo dzięki temu wiem, że "mam prawo być tytaj" ("Desiderata" ). I wtedy ludzie dokładnie tak mnie traktują - że mam prawo być tutaj.

Wniosek - myślenia innych nie zmienę.



Ludzie najpierw myślą , potem traktują .
A więc najpierw napisałaś , że twoje własne myślenie zmieni traktowanie ( czyli myślenie )
innych o tobie .
............ a w ostatnim zdaniu piszesz , że myślenia innych jednak nie zmienisz :->



A tak serio .
Piszemy Nirwanno o dwóch różnych sprawach .
Ja np. nie mam kłopotów z myśleniem o sobie w sensie "nieudacznik" ( np. )
co nie zmienia faktu , że tak mogę być postrzegany .
Można mieć świadomość jednego i drugiego .


Nirwanna napisał/a:
Żeby nie było - byłam już na weselu jako samotna rozwódka i wcale nie czułam się trędowata, wręcz przeciwnie - dobrze się bawiłam


Zakładam , że nie solo .
A nie sądzisz , że przynajmniej część adoratorów
chciało cię powyzwalać z tej samotnej wieży ?
A nie sądzisz , że być może część zamężnych pań
nie bardzo przychylnym okiem patrzyło
na to jak dobrze bawią się z tobą ich mężowie ?

Nie wydaje ci się , że dość trudno ustalić granice
takiej zabawy , bo ani panna ani wdowa .
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-20, 22:56   

mare1966 napisał/a:
Zakładam , że nie solo .

Owszem, głównie solo. Lub w grupie przyjaciół. Z obrączką na palcu. To wciąż dla większości czytelny symbol jest.
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-20, 23:08   

mare1966 napisał/a:

...
bo to jak cię ludzie traktują
zależy od tych ludzi wyłącznie, a nie
twojego "dobrego samopoczucia" .


Oczywiście. Wiesz, od kiedy to zrozumiałam to żyje mi się lżej. Otóż kwintesencją tego co napisałeś jest, że to jest sprawa tych ludzi, nie moja. Kiedyś bardzo przejmowałam się tym co kto sobie tam o mnie pomyśli. Chciałam być lubiana i generalnie nie miałam nigdy wrogów, z ludźmi mam dobre relacje. Ale czasami trafi się ktoś, kto zaczyna psuć sobie krew. Sobie. Snuje różne wizje, gada, obgaduje, wyciąga dziwne wnioski.
Od kiedy zrozumiałam, że on psuje swoją krew, że ten jad rodzi się w jego głowie i nie mogę pozwolić by wszedł do mojej, jest o niebo lepiej mi w takich trudnych relacjach. Po prostu ich nie drążę, nie zabiegam, nie wyjaśniam. Jak mają być dobre, to będą. Jak ktoś nie chce, to nic na siłę.

Moje samopoczucie nie może zależeć od negatywnych emocji innych. Nie robię nic złego, po prostu ktoś ma inną wizję, inny pogląd, w który moja postawa się nie mieści. Trudno.

Uwalniająca jest myśl, że nie jestem odpowiedzialna za czyjeś poglądy czy uprzedzenia...
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-21, 09:40   

:mrgreen:
Co prawda to co napisałem było zupełnie w innym kontekście i sensie ,
ale pod tym tak jak ty to zrozumiałaś Wafelko
też się mogę podpisać .

Tym niemniej potrzeba "podobania się" ( akceptacji )
innym ludziom
jest potrzebą co najmniej ważną , o ile nie elementarną .
Tak więc , chciał nie chciał
stosunek innych do nas , nigdy nie będzie nam obojętny , cokolwiek byśmy deklarowali .
Chodzi tylko o zrozumienie tego i zdrowy stosunek , tak do siebie jak i innych .


-------------------------------------------------------------------------------



Nirwanna napisał/a:
Owszem, głównie solo. Lub w grupie przyjaciół. Z obrączką na palcu. To wciąż dla większości czytelny symbol jest.



Cóż , jak się nie ma co się lubi ,
to się lubi co się ma .
Zasadniczo jednak większość woli duet .
 
 
zawiodłam2205
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-21, 11:13   

macie racje ... praca nad sobą przede wszystkim to ja doprowadziłam swoją zdradą i odejściem do rozkłądu małżeństwa. Wiem, że porządek zacząć trzeba od siebie. Dlatego też to robię. Zrozumiałam przede wszystkim, że małżeństwo jest jak piec trzeba ciąglę do niego dokładać z siebie, żeby nie zgasło. Wiem, że za mało czasu poświęciliśmy sobie po ślubie.... osłabiliśmy nasze relacje... a później potoczyło się lawinowo... i to z mojej już bo to ja nie wytrwałam w wierności . Zamiast pracować nad związkiem wybrałam drogę na skróty. Teraz widzę, wszystkie błędy. Mam ocenę na chłodno i został żal, że potrafiłam zaprzepaścić tak wiele. Zmieniam siebie. Codziennie mam jeden piękny sen, że mąż mi wybacza i pozwala wrócić po czym się budzę i wracam do rzeczywistości, w której już nic nie jest tak proste i piękne.
 
 
zawiodłam2205
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-21, 12:49   

gadania i oceny ludzkiej nigdy się nie uniknie. Dziś jadąc do pracy spotkałam przyjaciela mojego męża... odwrócił się na mój widok. zabolało bardzo.

Szkoda, że taki stereotyp pokutuje, że jak żona odchodzi, to mąż jest do niczego... cierpię bo wiem, że zarówno rodzice jak i znajomi mojego męża doradzają mu, żeby skończył ze mną to małżeństwo. Boli mnie też, że jego rodzice są mocno religijni a jednak skreślają mnie. Na razie daje mi do zrozumienia, że swoją szansę miałam. Nie myślałam kiedy on dawał szansę więc teraz nie mam czego szukać.
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-21, 14:24   

zawiodłam2205 napisał/a:
Dziś jadąc do pracy spotkałam przyjaciela mojego męża... odwrócił się na mój widok. zabolało bardzo.
...ja zostałam zablokowana na fb przez znajomych mojego męża, z którymi się często spotykaliśmy u nas w domu....też zabolalo... :cry:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10