Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Proszę o modlitwę za uratowanie mojego małżeństwa
Autor Wiadomość
joannapelagia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-25, 14:48   Proszę o modlitwę za uratowanie mojego małżeństwa

Jesteśmy razem 22 lata, od 17 jesteśmy małżeństwem. Mamy trójkę wspaniałych dzieci. Byliśmy i jesteśmy małżeństwem w kryzysie. Pierwszy raz było naprawdę źle 4 lata temu. Pojechaliśmy na rekolekcje małżeńskie, podnieśliśmy się. Dwa lata było dobrze. Potem znowu wszystko od początku. Mąż stawiał swoich kolegów ponad mnie i rodzinę, jego "ja" było na pierwszym miejscu. Wszyscy mi tłumaczyli jego zachowanie jako kryzys wieku średniego. A ja? Nie byłam aniołem...awanturowałam się o prawo do niego. Rok temu powiedział, że coś się wypala. Rozmawialiśmy o tym co się dzieje. Proponowałam terapię małżeńską - odmówił. Przez ten rok robiłam wszystko co mogłam, aby ratować nasz związek. Dziś mój mąż mówi, że to widział ale było już za późno... Ale mi się wydawało że jest lepiej, że wszystko idzie ku dobremu. Byliśmy razem, spędzaliśmy razem czas, rozwiązywaliśmy wspólnie problemy, byliśmy blisko fizycznie... Jednak dziś wiem, że to było tylko złudzenie. Mój mąż nawiązał kontakt ze swoja dziewczyną, z czasów gdy miał 17 lat. W minione wakacje ponownie nie miał czasu dla mnie i rodziny... Na początku września awantura....powiedział, że mnie nie kocha i dlatego nie chce spędzać już ze mną czasu. O pytania o inną kobietę zaprzeczył. I tak zaprzeczał 3 tygodnie....sama doszłam prawdy, a on to potwierdził. Zdradzał i okłamywał od początku wakacji. Mówi, że ją kocha. Prosiłam aby to skończył w imię 22 lat, w imię sakramentu, dla dobra naszych dzieci... Mówi, że nie był szczęśliwy, teraz jest i chce być....że to nie wina tej kobiety, bo i tak by odszedł....obwinia mnie i moje awantury... Wyprowadził się tydzień temu.
A mój świat runął. Kocham mojego męża nad życie. Każdy nasz upadek, kryzys a potem podniesienie się wzmacniało moją miłość do niego. Jesteśmy jednym ciałem i jak bez tej części nie potrafię żyć.

Dziś już nie potrafię nic zrobić. Próbuję zawierzyć Bogu i powtarzać sobie " Jezu ufam Tobie. Jezu Ty się tym zajmij"

Dlatego zwracam się z ogromna prośbą o modlitwę za nawrócenie mojego męża i uzdrowienie mojego małżeństwa
 
 
joannapelagia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-26, 19:49   

Z początku walczyłam, pisałam do niego, do niej, do jego rodziny....
Od tygodnia, gdy się wyprowadził milczę. On też się nie odzywa.
Modlę się i staram się nic nie robić powtarzając "Jezu Ty się tym zajmij". Ale czuję się jak obłąkana ciągle myśląc co robi, tęskniąc, wspominając każdą chwilę.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-26, 20:00   

Joannopelagio

Początek kryzysu jest zawsze najgorszy. Przeżywa i rozpamiętuje się swoją sytuację. Człowiek myśli, co źle zrobił a co mógł zrobić lepiej.
Daj czasowi czas. Później będzie łatwiej.
 
 
joannapelagia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-26, 20:05   

Nie wiem tylko czy to, że nie piszę do męża, nie zapewniam o swojej miłości, otwartości na jego powrót nie zostanie przez niego odebrane jako moje poddanie, jako akceptacja sytuacji.... Czy bierność to nie akceptacja?
 
 
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-26, 20:10   

joannapelagia,
wiem, co czujesz, to samo czułam jeszcze kilka miesięcy temu. Tak jak Jacek napisał, daj czasowi czas.
W tej chwili to żadne pocieszenie dla Ciebie. Będzie Ci bardzo ciężko. Może warto byłoby poszukać pomocy w najbliższym ognisku Sychar? Pisz tutaj na forum, aby sobie ulżyć. Dla mnie dużym wsparciem były Sycharki z tego forum. Przytulam Cię mocno.
 
 
joannapelagia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-27, 10:11   

Czy lepiej milczeć? Czy zapewniać o uczuciu? Piszę, kasuję, piszę, kasuję...
Czy zawierzyć Bogu oznacza bierność?
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-27, 10:22   

joannapelagia napisał/a:
Czy zawierzyć Bogu oznacza bierność?


Św. Ignacy Loyola powiedział:
Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie.

I to jest chyba rozwiązanie Twoich wątpliwości.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-27, 10:23   

I może jeszcze nasza modlitwa:

Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
 
 
joannapelagia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-27, 19:39   

Kolejny wieczór. Samotny. Trudny. Z mnóstwem wspomnień.
Co robić? Jak postępować? Jak odzyskać?
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-27, 20:03   

Jak nie będzie chciał....to nic nie dasz rady zrobić....przeszłam wszystko...uwierz...nic....bezsilność poraża...tylko wiara jest w stanie utrzymać Cię przy życiu i miłość. Milosc do Boga, siebie, dzieci i tak...do męża. Mimo to wszystko...wiesz...te nasze historie są takie podobne......to jst straszne
 
 
joannapelagia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-28, 09:17   

Ja wiem, że mój mąż mnie kocha....mimo że mówi inaczej. To jest miłość prawdziwa, nie motyle w brzuchu. Myślę, że gdyby kowalska usunęła się z jego życia, przestała na niego wpływać zrozumiałby to. Ale to jest zdesperowana kobieta, ktorej małżeństwo się rozpadło i tak łatwo nie ustąpi.
Nie wiem co robić. Nie chcę być złym człowiekiem. A jednocześnie nie potrafię być bierna....
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-28, 09:24   

joannapelagia, zanim zaczniesz "nie być bierna" przemyśl (staraj się uspokoić emocje) co chcesz zrobić.
Często w takich chwilach, powodowani emocjami, bez chłodnego spojrzenia na sytuację, popełniamy wiele błędów ... delikatnie mówiąc ... wpychających małżonków w ręce kowalskich.
To jest doświadczenie forumowiczów, ale i moje osobiste.
Czasami nic nierobienie jest lepsze.
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-28, 09:31   

joannapelagia napisał/a:
Ja wiem, że mój mąż mnie kocha....mimo że mówi inaczej. To jest miłość prawdziwa, nie motyle w brzuchu. Myślę, że gdyby kowalska usunęła się z jego życia, przestała na niego wpływać zrozumiałby to. Ale to jest zdesperowana kobieta, ktorej małżeństwo się rozpadło i tak łatwo nie ustąpi.
Nie wiem co robić. Nie chcę być złym człowiekiem. A jednocześnie nie potrafię być bierna....
....mam tak samo....
 
 
joannapelagia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-28, 09:42   

Od ponad tygodnia milczę.... Nie "zatruwam" życia mężowi, kowalskiej...
Dużo się modlę. Ale czuję jak "zły" próbuje mną kierować. To jest przerażające uczucie: w głowie pojawiają się straszne myśli o tej kobiecie, o tym zeby ją skrzywdzić tak jak ona skrzywdziła mnie....wtedy sie modlę. Proszę módlcie się też za mnie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9