Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy kolejny krok to separacja?
Autor Wiadomość
MareS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 22:31   

tiliana napisał/a:
Z mojej storny jeszcze, to jeszcze zanim usłyszałam ten artykuł, zaczęłam stosowaqć kontrolowana agresję jako narzedzia komunikacyjnego - często z całkiem dobrym skutkiem. Ale trzeba tu trochę mieć wyczucie, dużo kontroli.... Teraz nie mam na to siły, ale warto wiedzieć, że to nie tylko w teorii się sprawdza ;)

Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie (Mt 26,52)
Szczerze powiem, że nie słuchałem audycji, więc mogę się mylić. Moim zdaniem agresja wywołuje agresję, czyli następuje eskalacja. A może lepszym rozwiązaniem jest zastosowanie języka niezaspokojonych potrzeb, czyli NVC. Przez 2 lata brałem udział w warsztatach empatii opartych na tej metodzie. Schemat działania jest następujący:
1. działanie drugiej osoby wywołuje u nas jakieś emocje (najlepiej je nazwać, ja jako facet na początku miałem z tym kłopot z czym nie mają kłopotu kobiety);
2. trzeba zastanowić się jakie moje potrzeby nie zostały zaspokojone w związku z zaistniałą sytuacją (w sieci można znaleźć taką listę http://www.dominikajasinska.pl/downloads );
3. danie sobie (lub drugiej osobie - trudniejsze) empatii, czyli wyrażenie uczuć gdybym miał zaspokojoną potrzebę;
4. empatyczne wyrażenie prośby, np. proszę nie krzyczysz do mnie bo wtedy czuję strach i przerażenie a tak bardzo potrzebuję zrozumienia i wysłuchania;

Co mi to dało? Przede wszystkim bardziej "rozumiałem" siebie i mechanizmy mną kierujące a tym samym większe zrozumienie dla drugiej osoby.
Ostatnio zmieniony przez 2016-11-16, 06:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 22:33   

Może i wykorzysta, ale tak z ręka na sercu: nie stosowałaś do tej pory przemocy w obronie siebie? Mi sie to zdarzało.

No i jest jednak różnica miedzy atakiem i obroną, bo w momencie, kiedy ja się tak broniłam, krzyk i emocje, które to wkładałam, nadawały moim słowom mocy, ale uważałam bardzo, żeby nie zranić męża słowami, żeby nie odpłacać pięknym za nadobne, a TYLKO się bronić.

Może ci się to kiedys przyda :) Ale nie musisz stosować na siłę ;)
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 22:39   

MareS, posłuchaj audycji :) Jest naprawdę bardzo interesująca.

I o ile generalnie się bardzo zgadzam z tym, co napisałeś, ale są przypadki osób, albo sytuacji, w których druga osoba KOMPLETNIE ignoruje potrzeby drugiej osoby, nawet wyrażone delikatnie, z szacunkiem dla jej potrzeb, w duchu empatii. I w takich sytuacjach czasami agresywny komunikat na tkaiej zasadzie, jak napisałam wyżej, działa. A czasami nie działa nic.
 
 
MareS
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 22:55   

kenya napisał/a:
MareS napisał/a:
Myślę, że błędne wnioski wyciągnęłaś.

Być może. Ale oparłam się na Twoich słowach, dość nieprecyzyjnych jak widać:
MareS napisał/a:
Ja byłem po tej drugiej stronie, dużo miałem "za uszami" i też słyszałem, że jestem uzależniony, jestem przemocowcem i potrzebna mi jest "fachowa" terapia,

Niby piszesz, że miałeś "za uszami", na dodatek dużo, ale....w dalszej części sugerujesz że to raczej opinia żony, nie Twoja, że tylko słyszałeś od niej ale niekoniecznie się z tym identyfikowałeś.
Rozumiem zatem, że nie byłeś uzależniony, nie byłeś przemocowcem i nie była potrzebna Ci fachowa pomoc? A wszystko co zarzucała Ci żona było tylko i wyłącznie przedmiotem jej fantazji. Czy teraz wszystko się zgadza?

MareS napisał/a:
Uważam, że kryzys w naszym małżeństwie był dla mnie błogosławieństwem, bo dzięki temu nastąpiło moje nawrócenie.

Jeśli nie było przemocy i uzależnienia, to faktycznie był to tylko kryzys.
Ale ten wątek jest właśnie o przemocy wplecionej w uzależnienia.
A to z całą pewnością nie jest zwykły kryzys, zatem działania są też inne.

Jaką jakość ma nawrócenie okazuje się dopiero wtedy kiedy zaczynamy żyć z drugim człowiekiem, tworzyć relację oraz co jest istotne, we wszystkich relacjach z innymi ludźmi, to jest prawdziwa weryfikacja owoców nawrócenia, nie ma lepszej.
Epatowanie religijnością, mocna manifestacja przekonań religijnych, bywa że niewiele ma wspólnego z prawdziwymi wewnętrznymi przemianami. Kilka już takich egzaltowanych manifestacji tutaj czytałam, choć widać było na pierwszy rzut oka, że żadne kluczowe przemiany we wnętrzu się nie dokonały.

Mam nadzieję, że u Ciebie jest inaczej. :-)

Kenya szczerze mówiąc nie uważam się za "przemocowca" chociaż zdarzało mi się krzyczeć na żonę i dzieci, karałem żonę cichymi dniami, "naśmiewałem" się z nich i żartowałem, awanturowałem się z żoną i nie raz spuściłem lanie chłopcom. Nie było to notoryczne ale zdarzało się. Po prostu uczyłem się i "dojrzewałem". Dzisiaj wiem, że źle robiłem i staram się nie popełniać już tych samych błędów.
Tak uważam, że jest to tylko opinia żony, która poszła na terapię DDA (grupową i indywidualną). Oczywiście, że można powiedzieć, że wzrosła jej świadomość ale z mojego punktu widzenia, to oboje "odpłacaliśmy" sobie pięknym za nadobne. Ponadto zauważyłem u żony bardzo negatywne skutki, chociażby takie, że przed terapią była osobą wesoła, towarzyską i otwartą na innych ludzi. Ja byłem jej przeciwieństwem. A teraz stała się zamknięta, skryta i bardzo nerwowa (wybuchy agresji łącznie z fizyczną). Dlatego jestem dość sceptyczny co do terapii, zresztą opisałem moje spotkanie z "psychologiem".

A co do wiary to zacytuję Ci Edytę Stein - "Nasza miłość do ludzi jest miarą naszej miłości do Boga".
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-16, 09:03   

MareS napisał/a:
Dlatego jestem dość sceptyczny co do terapii, zresztą opisałem moje spotkanie z "psychologiem"

mareS, z psychologami jest tak samo jak z lekarzami innych dyscyplin. Niemiłe doświadczenie z lekarzem pierwszego kontaktu nie sprawi przecież, że już NIGDY nie zechcesz skorzystać z pomocy innego lekarza, czyż nie?

Jedno Twoje doświadczenie nie jest ani miarodajne ani też nie określa przydatności oraz skuteczności terapii psychologicznej jako takiej. Jeśli dokonujesz takiej dewaluacji na podstawie jednego doświadczenie to wiedz, że jest to ze wszech miar błędna postawa.

Oczywiście, jest wskazane by czerpać z różnych źródeł, tak jak piszesz wcześniej. Wsparcie duchowe jest jak najbardziej pomocne a w wielu przypadkach stanowi fundament wznoszenia się. Ale terapie pomagają też ateistom lub ludziom różnych wyznań i nie służą tylko naprawie małżeństw.
Dodam jeszcze że umiejętność tworzenia zdrowych relacji i szczęśliwych małżeństw nie jest tylko domeną katolików, ta umiejętność wykracza poza wyznanie.

Dlatego jeśli ktoś mówi: nawróciłem się i oto już jestem taki fajny i wszystko wiem, mam wtedy bardzo mieszane uczucia.

MareS napisał/a:
Oczywiście, że można powiedzieć, że wzrosła jej świadomość ale z mojego punktu widzenia, to oboje "odpłacaliśmy" sobie pięknym za nadobne.

Wystarczy że jedno wyjdzie ze schematu odpłacania sobie "pięknym za nadobne" a już wiele się zmienia. ;-)
 
 
Samoa
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-12, 18:19   

Pianka co u Ciebie?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10