Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy kolejny krok to separacja?
Autor Wiadomość
Pianka
[Usunięty]

  Wysłany: 2016-10-24, 15:50   Czy kolejny krok to separacja?

Witajcie kochani!
Piszę tak bo znam Was prawie od 3 lat choć zarejestrowałam się niedawno. Jesteśmy sakramentalnym małżeństwem od 18 lat, mamy 3 córki. Od około 8 lat kroczymy w kryzysie w dół. Były momenty lepsze i gorsze, ale ostatnio ja postanowiłam, że sięgam dna i już tak dalej nie mogę. Własnymi siłami już nie uratuję Nas, nie mam wpływu na męża, więc zabrałam się do pracy i oddałam ster Bogu. Dodam, że jestem wychowana w Oazie i zawsze byłam blisko Boga, choć nie ukrywam,że były lata chłodniejsze w mojej wierze. Mąż od 9 lat odszedł od Kościoła aż stał się jego wrogiem. Zawsze lubił gry komputerowe, planszowe, karciane ale od 3 lat wpadł w uzależnienie. Dodatkowo stosuje przemoc w różnej postaci (niewidocznej) głównie wobec mnie i od jakiegoś czasu wobec dzieci(krzyki, poniżanie). 8 lat temu sytuacja była podobna wtedy trafiłam na policję z chęcią założenia niebieskiej karty, dzielnicowy namówił mnie abym dała mu możliwość porozmawiania z mężem. Tak też się stało, mąż przeprosił,się starał i dalej kroczyliśmy razem. Teraz się syt powtarza. Założyłam niebieska kartę - policjantka która mnie przyjmowała dała mi do wyboru karta albo sprawa karna, bo jego czyny się do tego kwalifikują, wybrałam kartę, daję szansę. Jestem w Sychar, zaczęłam kroki, chodzę na gr wsparcia dla ofiar przemocy, dzieci również objęte są opieką psych. Wszędzie stałe pytanie dlaczego nie chcę rozwodu. Dodam, że mąż nie chce słyszeć o żadnej terapii bo on nie widzi problemu, ja jestem chora psychicznie i dlatego absolutnie się nie wyprowadzi nawet na jakiś czas, bo musi jak twierdzi przede mną bronić dzieci. Córki zaczęły mi otwarcie dawać sygnały, że najlepiej się czują gdy nie ma taty w domu, nie chcą aby uczestniczył w ważnych dla nich uroczystościach w ten sposób upadł mój sen że one nic nie widzą i że sama będę cierpieć ale utrzymam rodzinę. Zastanawiam się co dalej, co mi da separacja, jak on i tak się nie wyprowadzi, a przecież to trwa a my cierpimy. Tyle na początek.....
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-24, 16:24   

Pianka, witaj na forum, choć, jak przyznałaś, znasz nas już dość mocno.
Napisałaś, że jesteś chora psychicznie - czy to jest zdanie twojego męża, czy fakt?
Napisałaś o wyprowadzce, ale męża - czy rozważasz, dla ratowania siebie i dzieci wyprowadzkę nie męża, ale siebie z dziećmi?
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-24, 16:43   

Te diagnozę o chorobie psychicznej postawił mój mąż. Jeśli chodzi o tę wyprowadzkę to najpierw mąż chciał sam się wyprowadzić, ale teraz wiem że mówił to aby mnie przestraszyć, bo gdy dojrzałam do tej decyzji, że może potrzebujemy odpocząć od siebie, przemyśleć, psycholog też podejrzewa że jego obecne zachowanie niszczy osobowość dzieci, to się wycofał. Jakby chodziło mu tylko o zrobienie odwrotnie niż ja proponuję. takie jest życie z przemocowcem. Długo zastanawiałam się nad tą decyzją bo wiem że taka separacja może skończyć się źle, ale nic się nie zmienia, mąż musztruje córki jak w wojsku, bo czuje że traci kontrolę głównie nade mną. Nie wiem jak ogarnąć moją wyprowadzkę z córkami, nie wiem dokąd, nie mam wsparcia rodziny. Mąż może oporować, nie zgadzać się na wynajęcie, na zabranie dzieci, tyle mam pytań! Już nie pozwala na remont mieszkania, bo jak twierdzi wszystkich wyrzuci, wie też że mi na tym zależy. Jak to wygląda prawnie?
 
 
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-24, 18:17   

Pianka

mój tel na pw

zadzwoń
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-24, 21:27   

Pianka
oczywiście nie znam sytuacji , faktów itd.
( zresztą jak każdy po tak pobieżnym opisie )
tym niemniej
z doświadczenia
zalecam ostrożność .

Przemoc stała się w ostatnich latach bardzo "modna" .
Dlaczego ?
Bo to taki niesamowicie wygodny element ideologicznej
walki z rodziną (pojmowaną jako K+M ) , walki z Bogiem ( niby z Kościołem ) ,
walki z mężczyznami ( "klechami pedofilami" i "przemocowcami"
- z podtekstem każdy facet bije żonę ) .
To spuścizna PO POPRZEDNIKACH ,
którzy teraz walczą o demokrację :mrgreen:
obolając demokratycznie wybrany i popieramy przez znaczną większość rząd .
( stare łubeki bojąc się odebrania 5-7 tyś "zasłużonych" emerytur
posyłają na front czarne kobiety ) :mrgreen:


Tyle tematem wstępu .
Przemocą nie jest SUBIEKTYWNE przekonanie kogoś , że przemocy poglega .
To taka najogólniejsza uwaga .
Przemoc musi spełniać JEDNOCZEŚNIE kilka warunków .
Między innymi to musi być świadome działanie .
Osoba potencjalnie podejrzana o przemoc musi być świadoma , że czyni źle wbrew prawu robi komuś krzywdę itd.
Co więcej - MUSI to robić i świadomie i CELOWO .
Musi mieć także tzw. bezwzględną przewagę czy to w formie fizycznej
( przy przemocy fizycznej ) czy innej ( brak środków do życia itp. ) .

Policjant zachował więcej rozwagi niż ta pani policjantka .
Małżeństwo 18 lat , kłopoty od 8 .
Czy przez te 10 lat poprzednich były jakieś problemy u was z przemocą ?
Nikt raczej nie odkrywa takich zachowań u siebie ot tak nagle .

Dziewczynki mogą solidaryzować się z tobą ( w sensie jako przecież młode kobiety ) .
Oglądają tv , itp.
Dzieci łatwo zmanipulować .
A facet ( także ojciec ) widzi że traci wpływ także i na dzieci .
Nie widzie mnie , że chce jakoś przeciwdziałać ( pewnie nieudolnie zresztą ) .

Są podobne organizacje "dbające" o dobro dzieci w krajach
takich jak Niemcy czy Szwecja , Norwegia .
To stamtąd , z UE , lewackiej UE przeszły
na szczęście bardzo okrojone nowoczesne pomysły .

Nie wiem , ale mam nadzieję , że podchodzisz Pianko
miękko i ostrożnie do takiej pomocy ,
która czasem JEST owszem
ale często niestety nie jest prawdziwą pomocą .

Jeszcze raz .
Nie znam WASZEJ sytuacji , ale wiem z praktyki jak to wygląda .
;-)
Nie za dobrze .
Zresztą sama już wiesz !
Doradzają proste rozwiązanie - ROZWÓD .
Tylko dla kogo to niby "dobre" ? :roll:
.........i w jakim sensie ? :roll:
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-24, 22:42   

Mare 1966 dzięki za odp, kierując się do tych instytucji wiedziałam ,że będzie nacisk na rozwód, choć miło się zdziwiłam gdy mówiąc dlaczego nie chcę rozwodu nagle odnalazło się tam kilka osób które popierają moje podejście. To własnie ten policjant od razu zaproponował mi rozwód a nie kartę, bo tyle papierów ma do wypisania. Zwróciłam się tam, bo potrzebuję poczucia bezpieczeństwa dla mnie i dzieci, a jednocześnie nie udało mi się przekonać sama męża że to co robił było przestępstwem. Twierdził że w rodzinie i tym bardziej małżeństwie może wiele, jako mąż i ojciec, więcej nie mogę opisać. Zaczątki przemocy były już wcześniej ale jakoś sobie z nimi radziłam, tłumaczyłam, on się starał, na niektóre przejawy nie byłam wyczulona bo przyjęłam jego tłumaczenie że jako mąż dużo mu się należy. Teraz wiem że dużo mojej winy że na to pozwoliłam, już przeżyłam etap złości na siebie jako ofiary. Przede wszystkim muszę wiedzieć że ktoś stanie w mojej obronie gdy nadarzy sie syt krytyczna. Długo zakazywałam dzieciom mówić źle o tacie, nakłaniałam do kontaktu z nim, pokazywałam jego zalety, zaczęły przestawać mi mówić o swoim strachu i narastającej złości. Zaczęli zwracać mi uwagę na ich niepokojące zachowania wychowawcy. Pytam o separację gdyż mam wrażenie że karta nic nie zmieni, ale pokładam ufność w Bogu, pracuję nad sobą, aby nie być więcej ofiarą, co uważam jest szansą dla ratowania małżeństwa. A swoją drogą lubię Twoje posty :-D
 
 
Samoa
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-24, 23:35   

Pianka mam nieco podobną sytuację
Z tym ze ju dostałam pozew
Sąd wyznaczył termin
Wszystkie moje działania doprowadziły do tego ze on sobie nie poradził z ta sytuacja i myśli że rozwód jest jakimś rozwiązaniem. Wg mnie nie zmieni nic na lepsze.
Mnie też na policji pytali cz mam zamiar sid rozwieść nawet sugerowali ze tsk będzie lepiej dla mnie dla dzieci
Skąd mogą to wiedzieć
Mam jednak nadzieje ze Bóg ma swój plan na moje małżeństwo i ze wszystkich nas zaskoczy
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-25, 08:36   

Pianko, są jeszcze kursy reedukacyjne dla sprawców przemocy. Zdaje się, że sąd może na taki kurs skierować przymusowo, ale nie znam szczegółów tego, jak się o cos takiego ubiegać...

Za to możesz się zwrócić do ośrodka interwencji kryzysowej. Tam znajdziesz fachową pomoc- nie tylko psychologiczną, ale jeżeli trzeba - często też bardziej namacalną, ale i prawną.

Możesz też zadzwonić na Niebieską Linię i tam zapytać, jakie masz jeszcze opcje.

Separacja to dobry pomysł, jeżeli będziesz się nadal czuła zagrożona - ty, lub dzieci. Ale myślę, że jeszcze trochę można zrobić bez tego - chociaż juz zrobiłaś BARDZO dużo :)

Trzymaj się, wiem w jakiej jesteś sytuacji, rozumiem. Jak będziesz miała ochotę pogadać, to możesz pisać do mnie na PW - pomogę, jak tylko mogę, a na pewno wysłucham ;)
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-25, 09:21   

Miło mi , że lubisz . ;-)

Wiele zależy od środowiska w którym żyjecie ,
środowiska w którym wychowywaliście się oboje ,
wykształcenia męża , charakteru męża .

W sumie są dwie metody :
1. REPRESYJNA , bo za taką można uznać tę prawno urzędniczą
machinę z niebieską kartą , policją , urzędnikami , sądami , prokuratorami itd.
Dobra po części dla PRZESTĘPCÓW , ale tu w sumie
rozwód jest oczywistością ( + zakaz zbliżania się najlepiej :mrgreen: )
W tej metodzie raczej nie idzie o "reedukację" .
2.Metoda pomocy rzeczywistej polegająca na uzdrowieniu sytuacji ,
relacji pomiędzy małżonkami .
Ta metoda jest dużo trudniejsza , bo wymaga dotarcia do człowieka ,
z poszanowaniem jego godności , jego widzenia spraw itd.
Ale tylko ta metoda uzdrawia sytuację .
Metoda nr. to amputacja , nie leczenie .


Uważam , że w każdej takiej konfliktowej sytuacji podstawą jest
pogłębne rozeznanie sytuacji ,
z czym mamy do czynienia .
Dopiero potem odpowiednie działanie .

To tak jak z leczeniem .
Boli cię , weź tabletkę .
Nikogo nie interesuje DLACZEGO .
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-25, 09:58   

Jeszcze kilka słów .


Ta pierwsza metoda na prawdziwego przemocowca ,
taki co to leję babę jak mu się zechce
i tak nie zadziała .
Tu jedynie dożywotnie osadzenie bez przepustek byłoby skuteczne .

Wydaje mi się jednak , że dość nieczęsto mamy do czynienia
z takimi przypadkami w Polsce
( pomimo dramatycznych apeli o terrorze wobec kobiet
tych kilku tysięcy pań określonej orientacji
i "masowego" solidaryzmu "kobiet na całym świecie" ). :mrgreen:

W Polsce , co by nie powiedzieć sytuacja kobiet zawsze była dość dobra ,
a palenie czarownic
to na zachodzie , tam gdzie protestantyzm dominował .
( choć skala tego palenia jest MOCNO przesadzona )


Wszystko co napisałem , jest nieco natury ogólnej , ale też tyczy się każdego przypadku .
Szkoda , że trudno dotrzeć do męża , ale wydaje mi się , że to JEDYNA DROGA .
Zabieranie butelki alkoholikowi niewiele da .
Natomiast separacja , owszem
może być W PEWNYCH PRZYPADKACH
takim otrzeźwiaczem , ale DOPIERO jak inne formy dialogu zawiodą .
No i tu nieoceniona pomoc kogoś i profesjonalnego i mądrego
i odpowiednio zorientowanego światopoglądowo jednocześnie .
Trudna sprawa , ale jak piszesz
znależli się i tacy ludzie .
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-25, 10:45   

Witaj,
niedobrze się dzieje u Ciebie.
Jeśli i Ty i córki czujecie się niedobrze w obecności męża, a ten nie widzi problemu, porzucił swoje wcześniejsze wartości, popadł w nałogi to separacja jest dobrą drogą. Moim zdaniem oczywiście. Nie musisz formalnie tego robić, ale po prostu się rozłączyć. Jeśli to tylko możliwe. Zamieszkać osobno.
Jeśli gra w karty, być może gra na pieniądze. Więc warto zabezpieczyć finanse, może trzeba będzie zrobić rozdzielność majątkową.
Z mojego doświadczenia wiem jak dobrze separacja robi. Bałam się tego kroku bardzo. A teraz wiem, że było to najlepsze co mogłam zrobić sobie i dziecku. Agresja(u nas nie było cielesnej przemocy, ale ogólne napięcie i przepychanki słowne wobec mnie i dziecka) w domu spadła do poziomu zero. Jest spokój. To, czego najbardziej potrzebowałam. Więc nie obawiaj się tego.
Ja powierzyłam sprawy Bogu, oddałam mu wszystko. Powiedziałam mu, by mnie prowadził.
Mąż dotąd symulował działania naprawcze. Ale od pewnego czasu zaczyna coś mówić o terapii, spotkaniach przykościelnych AA... Nie liczę na nic. Ale gdyby nie ten ruch z separacją, pewnie dalej pogrążałby się w swoich nałogach, a ja w stresie.

Nie bój się oddalić męża. Miłość to też stawianie granic.
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-25, 13:16   

Kochani dziękuję za odzew!
Jestem teraz na etapie pierwszym pokazania mu że to co robi jest złe nie tylko wg mojego widzimisię ale również prawnie. Mam nadzieję że to wystarczy aby nie szedł w przemocy dalej. Może się przebudzi. Na razie wygląda na to że jest bardzo obrażony, czuje się niewinny itd Nie mam na to wpływu co pojawia się w jego głowie może również pójść sam w kierunku rozwodu, nie chcę gdybać. Zostawiam wszystkie furtki otwarte ale jednocześnie zdobyć wiedzę co robić gdy syt się pogorszy. Jeśli nawet zamknie się w sobie(co jest jego cechą) to dam mu czas, nie będę naciskać na spektakularne zmiany. Zaznaczam że ta agrasja pogłębiła się kiedy zaczęłam stawiać granice.Niestety nie chce ze mną rozmawiać, w ogóle się nie odzywa, wciąż gra lub wychodzi na cale noce, dnie z kartonami gier. Nie widzę zmian na koncie, obecności Kowalskiej również.Nie wiem co robić z tym dalej oddaję to Bogu, staram się nie przewidywać. Choć takie zawieszenie jest ciężkie dla mnie i córek także, mam wrażenie że wolałybyśmy aby w końcu nastąpił wybuch. Jeśli chodzi o terapię to niestety mąż uważa że sam panuje nad swoim życiem bardzo dobrze i nie potrzebuje niczyjej pomocy, terapia przymusowa to daję sobie czas, daleka droga ale również pod przymusem może nie przynieść efektów. Właśnie korzystam z pomocy ośrodka interwencji kryzysowej. Chodzę też na grupę wsparcia przy Sychar którą prowadzi wierząca pani psychoterapeutka. Jeśli chodzi o te dwa sposoby dotarcia do człowieka o czym pisał mare1966 to wg tej pani psycholog zbyt długo korzystałam z metody łagodnej, szanującej zdanie męża jego, godność, teraz musiałam potwierdzić swoje słowa czynami, bo już za daleko mąż się posuwał. Oboje jesteśmy wykształconymi ludźmi.Jeśli chodzi o środowisko w którym się wychowywał to dziś już wiem,że nie miał łatwego życia, rygor, łamanie charakteru, ojciec tyran, wyśmiewanie nawet do teraz - taki styl przy wspólnie spędzanych chwilach np na święta lub imieniny. Teściowa wszystko bagatelizuje nawet krzyk teścia przy gościach, wyśmiewa się. Pewnego dnia nie wytrzymałam i powiedziałam jej bardzo spokojnie na moich imieninach że nie życzę sobie wyśmiewania się z mojego męża w mojej obecności to zdziwiona odpowiedziała, że to jej syn i ona może. Mój mąż idealizuje swoich rodziców.Biorąc to wszytko pod uwagę podchodziłam do niego bardzo wyrozumiale, ale jak się okazało za długo.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-25, 13:41   

Pianka napisał/a:
, terapia przymusowa to daję sobie czas, daleka droga ale również pod przymusem może nie przynieść efektów.

Fakt, może nie p[rzynieść efektów. Ale może też przynieść całkiem fajne - w końcu, jakby w ogóle nie działała, to by nie było takiej instytucji. A terapeuci maja sposoby i na "przymusowe" dotarcie do człowieka...

Pianko, a jak ci idzie to stawianie granic? W jakich sytuacjach je stawiasz? Czy tylko w takich większych, ważniejszych sprawach, czy też w momencie, jak mąż zaczyna się zachowywać w sposób, który ciebie krzywdzi, też potrafisz zareagować i przerwać to zachowanie?
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-25, 14:27   

W stawianiu granic dopiero raczkuję.Jakby ktoś wrzucił mnie do świata którego nie rozumiem. Po przeczytaniu mądrych sycharowskich książek, po rozpoczęciu 12 kroków i po ostatnich wybrykach mojego męża powiedzialam dosyć. Pewnie dlatego maż nie traktuje poważnie tego co mówię, bo wiele lat mu na wiele pozwalałam. Zaczął posuwać się coraz dalej może chcąc sprawdzić ile może albo czując że traci nade mną kontrolę. Tak naprawdę potrzebowałabym kogoś kto na co dzień wskaże mi kiedy mogę walczyć o swoje, jak małe dziecko które uczy się chodzić. Sprawa jest bardzo trudna gdyż po odkryciu swojej prawdziwej tożsamości - moja mama jest DDA a ja wychowałam się w domu jako DDD - klocki zaczęły mi się układać. Może krótki rys historyczny.Moja mama jest osobą bardzo toksyczną, tata całkowicie się jej podporządkował. Jako starsza "mądrzejsza"córka zostałam wychowana aby sprawiać radość mamie, moje uczucia nie liczyły się, nie miałam prawa do własnego zdania, wciąż słyszałam dzieci i ryby głosu nie mają, nawet gdy płakałam na wzruszającym filmie byłam wyśmiewana przez mamę i siostrę, chodzenie na oazę, rekolekcje, czytanie miłujcie się również. Wciąż słyszę słowa mamy ustąp bo jesteś starsza. kiedy postąpiłam wbrew mamie byłam karana brakiem miłości, udawaniem że mnie nie widzi, wtedy jako przerażone dziecko przepraszałam za co tylko chciała i pozwalałam się nade mną pastwić godzinami byle tylko mama znów mnie kochała. Ominę wiele bolesnych wydarzeń bo starczyłoby na książkę. Rosłam co mamie dawało poczucie że traci kontrolę nad ofiarą. kiedy zaczęła mnie szantażować jako studentkę, że nie będzie mnie utrzymywać i wyrzuciła mnie z domu doznałam szoku. Trafiłam na pomoc mądrych ludzi którzy powoli dawali do zrozumienia jakie mam prawa i że to nie ze mną jest coś nie tak. Mijały lata wyszłam za mąż, mąż wiedział jaka jest moja mama. A ja postanowiłam że nigdy nie doprowadzę do syt kiedy mąż nie ma prawa się odezwać w swoim domu- tak jak było u mnie. Mama nadal nie odpuszczała, kiedy stawiałam granice nawet wkroczyła na drogę sądową aby mieć swój wpływ na wych moich dzieci omijając mnie i męża. Bóg był ze mną gdyż w końcu wycofała gdy przedstawiłam sądowi dowody. Mąż był ze mną i dlatego wiele mu później wybaczałam, bo byłam mu wdzięczna. Teraz historia się powtarza z ta różnicą że chcę walczyć o człowieka którego wybrałam. Ta walka rozpoczyna się o walkę o własną godność, naukę stawiania granic, mam tylko nadzieję, że mąż zaakceptuje te moją zmianę.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9