Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy kolejny krok to separacja?
Autor Wiadomość
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-14, 11:47   

MareS napisał/a:
Myślę, że błędne wnioski wyciągnęłaś.

Być może. Ale oparłam się na Twoich słowach, dość nieprecyzyjnych jak widać:
MareS napisał/a:
Ja byłem po tej drugiej stronie, dużo miałem "za uszami" i też słyszałem, że jestem uzależniony, jestem przemocowcem i potrzebna mi jest "fachowa" terapia,

Niby piszesz, że miałeś "za uszami", na dodatek dużo, ale....w dalszej części sugerujesz że to raczej opinia żony, nie Twoja, że tylko słyszałeś od niej ale niekoniecznie się z tym identyfikowałeś.
Rozumiem zatem, że nie byłeś uzależniony, nie byłeś przemocowcem i nie była potrzebna Ci fachowa pomoc? A wszystko co zarzucała Ci żona było tylko i wyłącznie przedmiotem jej fantazji. Czy teraz wszystko się zgadza?

MareS napisał/a:
Uważam, że kryzys w naszym małżeństwie był dla mnie błogosławieństwem, bo dzięki temu nastąpiło moje nawrócenie.

Jeśli nie było przemocy i uzależnienia, to faktycznie był to tylko kryzys.
Ale ten wątek jest właśnie o przemocy wplecionej w uzależnienia.
A to z całą pewnością nie jest zwykły kryzys, zatem działania są też inne.

Jaką jakość ma nawrócenie okazuje się dopiero wtedy kiedy zaczynamy żyć z drugim człowiekiem, tworzyć relację oraz co jest istotne, we wszystkich relacjach z innymi ludźmi, to jest prawdziwa weryfikacja owoców nawrócenia, nie ma lepszej.
Epatowanie religijnością, mocna manifestacja przekonań religijnych, bywa że niewiele ma wspólnego z prawdziwymi wewnętrznymi przemianami. Kilka już takich egzaltowanych manifestacji tutaj czytałam, choć widać było na pierwszy rzut oka, że żadne kluczowe przemiany we wnętrzu się nie dokonały.

Mam nadzieję, że u Ciebie jest inaczej. :-)
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-14, 16:10   

Wieczorem znów mąż przyszedł aby porozmawiać. Trwało to 3 godziny, z jego inicjatywy. Streszczę Wam to. Przeczytał materiały, które mu przesłałam o przemocy domowej. Powiedział -cytuję: czytając to powinienem dojść do wniosku,że całe małżeństwo stosowałem wobec Ciebie przemoc, 4 lata przed ślubem również, oraz że moi rodzice w moim domu również stosowali wobec mnie przemoc, ale absolutnie się z tym nie zgadzam. Nie będę nic czytał i z nikim gadał.

W trakcie dalszej rozmowy doszłam do wniosków: mąż nie uznaje swojej winy, nie uważa,że to co robił to przemoc, nawet jeśli podawałam mu przykłady opisane w prawie karnym, on na to : ale ja się z tym nie zgadzam, mam swoją wizję tego wszystkiego. Wiecie to wyglądało jak uruchamianie potężnych mechanizmów obronnych-racjonalizacja, wypieranie, porownywanie się do innych, aby nie zgniotło go poczucie winy.

Mąż uważa, że wystarczy ,że teraz będzie miły i pomocny a wszystko wróci do normy. Poznał czytając też fazy przemocy a min. fazę miodowego miesiąca - wyparł się,że taka faza u nas istniala bo on nie dawał mi prezantów ani kwiatów. Ja na to-Mężu ale to co teraz następuje to też forma miodowego miesiąca - starasz się - do momentu spięcia lub tego gdy coś nie pójdzie po Twojej myśli. Już to przerabialiśmy.

Moje stanowisko, które mu na koniec spokojnie wyłożyłam to:
Mężu uważam, że sam sobie nie poradzisz z tym problemem. Ja w tej bierności trwać nie mogę, rozumiem ,że jest to dla ciebie trudne i potrzebujesz czasu na przemyślenie, dlatego jestem skłonna odczytać jako dobrą wolę na razie to że zaczniesz czytać ze mną książki itd Bez jakiegokolwiek Twojego wysiłku włożonego w ratowanie relacji, nie uwierzę, że się zmienisz. Nie udało Ci się to do teraz, sytuacja się powtarza.

Jeszcze nie określiłam czasu jaki mu daję, bo chcę zobaczyć jak zareaguje na moją propozycję.
Jednocześnie postanowiłam nie bać się informować go o moich zamierzeniach. Sam zapytał o święta. Odpowiedziałam - wigilię robię w domu. W tym momencie jego twarz się zmieniła, usta zwężyły i jak zawsze po tych symptomach nastąpil atak powiedzial: To ja biorę dzieci i ide do moich rodziców. Spokojnie powiedzialam -jeśli tak postanowisz, to ja zrobię wigilię godzinę przed waszym wyjściem. Zdębiał. Odczekalam i pytam - Czy uważasz,że nie mam prawa do zrobienia Wigilii we własnym domu, bo odczułam tutaj Twój atak na mój wybór. zamyślił się i rzekł - masz rację włączył się we mnie jakiś odruch.

Rozmowę zakończył _ nie poznaję Cię, zmieniłaś się, nie jesteś dziewczyną z która się ożeniłem, nie ogarniam Twojego umysłu, pewnie gdybym Cie teraz poznał nawet 5 min bym z Toba nie wytrzymał. Ja na to- to zastanów się dlaczego chcesz z tą dziewczyną nadal trwać, bo sie miotasz. Resztę opiszę póżniej.
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-14, 19:53   

Mąż nadal twardo nie chce rozmawiać o przemocy, wybiela się. Co chwilę sam sobie zaprzecza. Postanowiłam, daję mu trochę czasu, podejmę jeszcze raz temat, jeśli nie wykaże chęci pracy nad związkiem i otwarcie na zmiany, włączam temat odejścia. Na razie zachowuje się jak mały chłopiec, który bawi się wciąż w piaskownicy, gdy wokoło grzmi i nadchodzi burza.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-14, 20:01   

Pianko, nie mam teraz czasu przeczytać wszystkiego, co przez ostatnie dni było tu napisane, dokładnie, ale prosiłaś, o jakieś niechrześcijańskie materiały o przemocy.

Myślę, że zarówno dla twojego męża, jak i dla ciebie, może być interesująca ta audycja (ale tez i książka, na której ona się opiera, wszystko w linku): http://www.polskieradio.p...bol-i-ponizenie

Audycja jest o tyle fajna do słuchania nawet dla sprawcy przemocy, że nie oskarża, ale tłumaczy pochodzenie przemocy. Myślę, że to może być dla was obojga cenne. A dla mnie ważne, że jest oparta na naukowych podstawach :) i to nie na badaniach statystycznych, tylko na badaniach mózgu.
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-14, 20:08   

Super Tiliana,że coś dla mnie znalazłaś. Dzięki ;-)
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-14, 22:20   

Pianko,

czytam twój wątek tak jakbym czytała o swoim małżeństwie. Jego początki były identyczne. Podziwiałam mojego męża, pociągał mnie swoimi deklarowanymi wówczas poglądami, razem chodziliśmy do kościoła. Potem stopniowo się od wiary oddalał i porzucał swoje ideały. I następowało jakieś rozjechanie między nami. I jego nałogi.
Jestem w podobnej sytuacji, tylko już w separacji (nieformalnej). Wczoraj mąż powiedział, że chciałby porozmawiać. Przez ostatnie dwa tygodnie nie dążyłam do jakiegokolwiek kontaktu. Po prostu uznałam jakiś czas temu, ze naprawdę już dosyć. Dosyć tego ciągłego brania odpowiedzialności, propozycji, podsuwania książek, filmów, wykładów. Ciągle to było z mojej strony. Mój mąż, jak twój, wypiera swoje problemy.

Pytałaś czy Pulikowski będzie dobry dla męża. Myślę, że nie będzie. Bo twój mąż, podobnie jak mój, neguje teraz wszystko co mu podsuwasz. Tym bardziej coś co ma jakieś ślady chrześcijańskie. Myślę też, że trzeba przestać w pewnym momencie. Dać szansę drugiej stronie. Ja spytałam mojego męża: Ok, mężu, w takim razie kto jest Ci pomocny, gdzie szukasz rozwiązania naszych problemów? - A to spotkało się z odpowiedzią, że nie musi nigdzie szukać, a na pewno nie w kościelnych ośrodkach. Słowem: nie szuka pomocy. Pomóc można komuś kto pomocy szuka, kto pyta. Jak ktoś nie chce - nie pomożesz, choćbyś wykupiła księgarnię.

Piszę w zasadzie po to by napisać Ci, że dobrze rozumiem twoją sytuację i, że chciałabym Cię wesprzeć. I czytam co piszesz z ciekawością, próbując też czerpać dla siebie.
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 12:57   

Wafelko dziękuję za reakcję i wsparcie :lol:
Co teraz postanowiłam? Czekam do końca tygodnia na odpowiedź męża. W tym czasie mam spotkanie grupy wsparcia z psychologiem, rozmowę z kierownikiem duchowym i spowiedź oraz spotkanie z niebieskiej karty. Zobaczę co one wniosą. Na razie planuję,że w week ostatni raz wrócę do granicy którą postawiłam. Jesli mąż odpowie,że nie interesuje go wiedza, pomoc itd i nic nie będzie w tym względzie robił to informuję go o odejściu. Mąż wciąż mówi, że jeśli rozstanie to chce to zrobić w cywilizowany sposób - ciekawe jak wyjdzie naprawdę?
Moja intuicja i doświadczenia lat poprzednich podpowiada mi że to co teraz się dzieje to faza miodowego miesiąca, mąż boi się nie do końca tego że odejdę ale niedogodności z tym związanych, zmian w codziennym życiu. A może też tego,że oto ofiara mu umyka. Czyżby grał na zwłokę??
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 13:25   

Pianko, zgadzam się w dużym stopniu z Wafelką, i fajnie, że SOBIE postawiłaś granicę tego podsyłania materiałów mężowi, bo na dłuższą metę to też nie jest zdrowe. Ale trochę można popróbować ;)

Ciekawa też jestem twoich przemyśleń po przesłuchaniu audycji, do której linka wczoraj ci podrzuciłam. Jak napiszesz swoje spostrzeżenia, to podpowiem ci jeszcze parę rzeczy, które wprost nie wynikają z niej, ale które warto wiedzieć - a ja wiem z racji moich zainteresowań i wykształcenia.

I jeszcze jedno... Trochę mnie zakłuło w oczy w pewnym momencie to, że piszesz o mężu teraz TYLKO I WYŁĄCZNIE jak o sprawcy przemocy. Wiem, ze w momencie, iedy podejmuje się kroki, mające na celu obronę siebie, łątwiej jest to zrobić jeśli się przyjmie taki model myślenia, ale ostrzegam, żebyś nie wpadła w pułapkę takiego myślenia na stałe. Bo oprócz tego, ze mąż działa w granicach jakichś schematów, to dalej jest też indywidualnością i człowiekiem z własna osobowością, i niekoniecznie musi podpadać pod każdy z tych schematów. Możesz się czasami bardzo pozytywnie zaskoczyć - ja tak mam z moim dość często :)
Dlatego myślę, ze nie warto za duzo uwagi poświęcać na rozmyślanie "co mąż miał na myśli", jakie sa jego intencje, plany, co w nim siedzi - bo to bezproduktywne zupełnie. Warto, żebyś zajmowała się SWOJĄ częścią, była przygotowana na rózne możliwości rozwoju sytuacji, ale poza myśleniem :Co powinnam zrobić, jezeli mąż postanowi/zrobi to, a co, jak tamto", to nie skupiaj sie na tym, co sie dzieje w jego głowie. Nie jesteś w stanie tego odgadnąć.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 15:50   

tiliana napisał/a:
I jeszcze jedno... Trochę mnie zakłuło w oczy w pewnym momencie to, że piszesz o mężu teraz TYLKO I WYŁĄCZNIE jak o sprawcy przemocy. Wiem, ze w momencie, iedy podejmuje się kroki, mające na celu obronę siebie, łątwiej jest to zrobić jeśli się przyjmie taki model myślenia, ale ostrzegam, żebyś nie wpadła w pułapkę takiego myślenia na stałe. Bo oprócz tego, ze mąż działa w granicach jakichś schematów, to dalej jest też indywidualnością i człowiekiem z własna osobowością, i niekoniecznie musi podpadać pod każdy z tych schematów.


Zgadzam się .
Nie powinno być tak , że jego imię to "przemocowiec" .
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 21:12   

tiliana napisał/a:
Bo oprócz tego, ze mąż działa w granicach jakichś schematów, to dalej jest też indywidualnością i człowiekiem z własna osobowością, i niekoniecznie musi podpadać pod każdy z tych schematów.

Szczerze, muszę się nad tym zastanowić, przemyśleć.
tiliana napisał/a:
nie warto za duzo uwagi poświęcać na rozmyślanie "co mąż miał na myśli", jakie sa jego intencje, plany, co w nim siedzi - bo to bezproduktywne zupełnie. Warto, żebyś zajmowała się SWOJĄ częścią, była przygotowana na rózne możliwości rozwoju sytuacji, ale poza myśleniem :Co powinnam zrobić, jezeli mąż postanowi/zrobi to, a co, jak tamto", to nie skupiaj sie na tym, co sie dzieje w jego głowie. Nie jesteś w stanie tego odgadnąć.

Z tym się zgodzę. :->

Tiliana odsłuchałam to co mi podesłałaś. Czekam też na Twoje podpowiedzi.
Wg autorów agresja powstaje nie tylko od bólu, też marginalizowania, poniżania.ma zaraźliwy charakter, nie jest wrodzona, pojawia się np.gdy dzieci są pozbawione miłości, empatii, ciepła, opieki, nie sa traktowane poważnie jako ludzie. Ich struktura mózgu tak się zmienia,że nie potrafią być empatyczne- to duuuuży skrót.
To wszystko należałoby odnieśc i przemyśleć do mojego małżeństwa. :-|
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 21:23   

Pianka napisał/a:
Wg autorów agresja powstaje nie tylko od bólu, też marginalizowania, poniżania.

Tu są zawarte właściwie dwie główne myśli: agresja bierze sie z bólu, jest reakcją na ból, to prawda. Ale druga, bardzo ważna rzecz, to że Poniżenie, marginalizowanie, niesprawiedliwość, to JEST ból - nasz mózg jest tak skonstruowany, że odbiera to identycznie jak ból fizyczny!
Jeżeli w odpowiedzi na ból nie pojawia się agresja, prawie na pewno pojawi się DEPRESJA.

Cytat:
ma zaraźliwy charakter, nie jest wrodzona,

A zauważyłaś ten fragment o tym, że może być użytecznym narzędziem do komunikacji?

Cytat:

pojawia się np.gdy dzieci są pozbawione miłości, empatii, ciepła, opieki, nie sa traktowane poważnie jako ludzie. Ich struktura mózgu tak się zmienia,że nie potrafią być empatyczne
Tu jest ten kawałek, gdzie muszę dodać coś od siebie. Tu była mowa głównie o psychopatii. Psychopatia bierze sie zwykle, albo i zawsze, z zaniedbania, braku miłości, bólu w dzieciństwie, szczególnie wczesnym. To było powiedziane w artykule. Ale nie było powiedziane, że, niestety, mózgu psychopatycznego nie da się już zamienić na zwykły, empatyczny. Jeżeli wiec usłyszysz z całą pewnością od kilku specjalistów, że twój mąż jest psychopatą - nie możesz NIC zrobić, TYLKO bronić siebie.
Ale myślę, że tego nie jesteś w stanie stwierdzić na tym etapie.
Cytat:

- to duuuuży skrót.
To wszystko należałoby odnieśc i przemyśleć do mojego małżeństwa.
Tak, przemysleć, odnieść, ale nie tylko do małżeństwa, ale też do siebie.

Z mojej storny jeszcze, to jeszcze zanim usłyszałam ten artykuł, zaczęłam stosowaqć kontrolowana agresję jako narzedzia komunikacyjnego - często z całkiem dobrym skutkiem. Ale trzeba tu trochę mieć wyczucie, dużo kontroli.... Teraz nie mam na to siły, ale warto wiedzieć, że to nie tylko w teorii się sprawdza ;)
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 21:44   

tiliana napisał/a:
zaczęłam stosowaqć kontrolowana agresję jako narzedzia komunikacyjnego

Czy możesz mi to wytłumaczyć, bo nie rozumiem co to jest kontrolowana agresja jako narzędzie komunikacyjne. :-/


Tak . Powinno tez sie to odnieść do mnie, ale to tez przerabiam na terapii.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 22:07   

Jak reaguje pies, jak nadepniesz mu na łapę? GRYZIE. Krótko, nie za mocno, złapie zębami i puści. To ma znaczyć: UWAŻAJ! ROBISZ MI KRZYWDĘ! NATYCHMIAST PRZESTAŃ!

No więc ja momentami, kiedy mąż zaczynał swoje "jazdy" po mnie, na przykład stosowałam złość i krzyk (kontrolowany, w momencie, kiedy zwracał mi uwagę, żebym przestała, w pół sekundy potrafiłam przestać, jeżeli widziałam że to uzasadnione) jako sygnał, ze przesadził i wchodzi w sferę, w której sprawia mi już ból.
 
 
Pianka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-15, 22:17   

To ciekawe co napisałaś, musiałabym nad tym się zastanowić. Czy mąż nie wykorzysta tego do określenia,że ja w ten sposób też stosuję przemoc?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8