Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątek Kasedo
Autor Wiadomość
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-04, 20:18   

Witajcie! Cztery miesiące temu mój mąż poprosił mnie o rozwiązanie blisko 10letniego małżeństwa.....zawalił mi sie cały swiat bo bylismy dobrym małżeństwem. Mielismy krysys...spowodowany finansami...jak sie pozniej okazało równiez tym ze kilka miesiecy pojawiła sie ona...młodasza cierpliwa, nie majaca obowiązków probleów, słuchająca chwaląca...a ja no cóż jak się okazało przez ostatnie dwa lata byłam złą zoną, dla której liczyła się kasa ( namieniam ze od 3 lat nie ogladałam swojej pensji zabieranej przez komorników itp) pracowałam po 12 godzin, mój mąż tez musiał zmienic prace z nauczyciela na fizyczną....zaczęły sie wyjazdy za granice....i tak ...samotnosc natłok problemów nastolatek teskniacy za tata ja za mezem tłumiacy te uczucia w sobie bo my mielisy siebie a on był sam...niestety rok temu na ognisku maż poznał ją a ona "zajęłą się nim z przyjemnością" jej słowa. Jutro mija 4 miesiace. Maz mieszka z nia..bo ona jest miloscia jego zycia....a ja jestem jego kochanką bo mnie nie moze sie oprzec a ja tak go potrzebuje i kocham ze nie potrafie zatrzasnąć tych drzwi....I tak teraz wyglada moje zycie placze cierpie ale juz nie walcze nie mam pomysłów....gdy on jest z nami jest taki jak dawniej...gdy jedzie do niej okrutny, zimny dran, który nie zna mnie is swojego syna..teraz czekam na pozew bo ona bardzo chce wyjsc za niego za maż....Dziesiaj maz napisał mi ze mysli o nas jesteśmy osobno ale na zawsze powiązani....Niestety moj syn wczoraj powiedział...ja nie mam juz ojca....a w piatek bierzmowanie....taty nie bedzie.....Złożyłam moj los w rece Boga dzisiaj poprosiłam ksiedza o msze w intencji bez intencji..od dwoch dni odmawiam Nowenne Pempejanska. Nie prosze o powrót męża tylko o wyzdrowienie i o walkę o syna...Przepraszam za chaos ale zmęczona jestem....bardzo zmęczona....Ja nie mam co odbudowywac bo mój mąż nie chce byc z nami...nie dociera do niego zaden głos ani mój ani dziecka...Teściowa stwierdzila ze o mnie nie warto walczyc a szswagierka ze one chca zeby był szczesliwy wiec bez oporów przyjeły ta kobietę, zapraszaja na spotksnia rodzinne pomijajac mnie i naszego syna....Czasami ogarnia mnie rezygnacja, apatia, rozpacz...bo moj maz był dobrym człoiwekiem, pełnym honoru, majacym wlasne zdanie stojacym zawsze w mojej obronbie, patrzacym z milościa prosto w moje oczy....jakim strasznym człowiekiem musze byc, że go zniszczyam, ze tego człowieka juz nie ma. Moze oni maja racje, że nie warto walczyc o mnie o nasza rodzine....nie warto...
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-04, 20:43   

Witaj Kasedo na naszym forum.

Czy ja miejscu Twojego męża wróciłbym do Ciebie w wyłączności?
Nie, bo teraz Twój mąż ma Ciebie i kochankę, więc nie ma żadnej motywacji do zmiany. Ty robisz wszystko, żeby nie stracić męża do końca. Kochanka nie robi żadnych gwałtownych ruchów, żeby nie spłoszyć Twojego męża. A jemu dobrze i tutaj i tam. Po ludzku żyć a nie umierać.

Warto abyś przeczytała książkę:
James C. Dobson, Miłość potrzebuje stanowczości, Vacatio, Warszawa 2015

Spojrzyj również do naszej broszury:
http://www.broszura.sychar.org/
szczególnie na strony 13-14.

Na koniec chciałbym Ci przypomnieć,że internet nie jest anonimowy. Dlatego pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które pozwoliłyby zidentyfikować Ciebie.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-04, 21:12   

kasedo napisał/a:
Czasami ogarnia mnie rezygnacja, apatia, rozpacz...bo moj maz był dobrym człoiwekiem, pełnym honoru, majacym wlasne zdanie stojacym zawsze w mojej obronbie, patrzacym z milościa prosto w moje oczy....jakim strasznym człowiekiem musze byc, że go zniszczyam, ze tego człowieka juz nie ma.


Może nigdy "tego" człowieka nie było ?
( takiego jak ty go widzisz )
Co tu ma humor i patrzenie w oczy do rzeczy ?
Natomiast znamienne jest stanowisko , bądź co bądź
mamy twojego męża .
Może mąż ma podobne poglądy .


kasedo napisał/a:
Maz mieszka z nia..bo ona jest miloscia jego zycia....a ja jestem jego kochanką bo mnie nie moze sie oprzec a ja tak go potrzebuje i kocham ze nie potrafie zatrzasnąć tych drzwi....


To jego słowa , że "nie może się oprzeć" ?
A kochanka o tym wie ?

Fajnie się facet urządził .
No , ale skoro dają to bierze .
Czas zatrzasnąć , może nie koniecznie nawet drzwi .

Twój syn ma chyba bardziej trzeźwy stosunek do sprawy .
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-04, 21:35   

Witam! Dziękuję za tak szybką reakcję. Nawet nie potrafię sklecić mądrego zdania. :-? Idę odmówić Nowennę...a resztę zostawiam Panu Bogu. Chociaż nie zasługuję na jego łaskę. Dobrej nocy życzę.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-04, 22:00   

Witaj na forum kasedo,

Do tego co napisal Jacek chcialbym dodac kilka spraw.

kasedo napisał/a:
Teściowa stwierdzila ze o mnie nie warto walczyc a szswagierka ze one chca zeby był szczesliwy

Dobrze, gdy najblizsi stoja po wlasciwej stronie, najczesciej jednak tak sie nie dzieje. NIestety nie maja pojecia, czym jest szczescie. Takie prawdziwe bowiem, nie powstaje na krzywdzie innych. Takie podejscie wynika z ich zyciowego pogubienia oraz kompletnie zle pojmowanej lojalnosci.

kasedo napisał/a:
Maz mieszka z nia..bo ona jest miloscia jego zycia....


Twoj maz jest teraz w amoku, ale uwierz na slowo, wiecznie w nim nie bedzie. Tak jak Ty mialas wobec niego rozne oczekiwania, tak i ona po jakims czasie zacznie je miec.
Kowalska tez po jakims czasie zacznei byc dla Twego meza "ciezarem", zderza sie z zyciem. A te nie wyglada tak, jak to sobie teraz wmawiaja.

kasedo napisał/a:
jakim strasznym człowiekiem musze byc, że go zniszczyam, ze tego człowieka juz nie ma. Moze oni maja racje, że nie warto walczyc o mnie o nasza rodzine....nie warto...

Z pewnoscia popelnilas przerozne bledy. Postaramy Ci sie tutaj, o ile zechcesz, pomoc do nich dotrzec.
Nie obwiniaj siebie za to co zrobil Twoj maz. Ty jestes odpowiedzialna za swoja czesc, on za swoja.
Zdrada meza i jego aktualne zachowanie z pewnosci do twojej czesci nie naleza.

Z pewnoscia oni nie maja racji. O malzenstwo, rodzine z cala pewnoscia warto walczyc. Chocby po to, aby moc patrzac w lustro powiedziec, ze zrobilo sie doslownie wszystko, by je uratowac.

Rozumiem, ze aktualnie bardzo cierpisz. Doskonale wiem, jak to jest, gdy dotychczasowe zycie oraz wyobrazenie o wlasnym malzenstwie jednego dnia pryskaja jak mydlana banka.

Zadbaj teraz o siebie, nadrob braki w wiedzy (zaczynajac od poleconej przez Jacka ksiazki).
Aby moc ratowac malzenstwo, musisz najpierw uratowac siebie - nabrac sily, spokoju, dystansu oraz wiedzy.
Zdecydowanie warto przyjrzec sie rowniez swojej relacji z Bogiem. Bo samemu, tak po ludzku, mozna nie wytrzymac tego trudnego okresu. Bog zas, o ile tylko zechcesz, z radoscia doda Ci sily.

Pozdrawiam
 
 
ela610
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-04, 22:56   

Kasedo,
współczuję, znam ten ból ...
znam ten szok ...
i powiem Ci że powoli, bardzo bardzo powoli Bóg i czas leczą rany. Pewnie trudno Ci w to dzisiaj uwierzyć ale tak jest. Trafiłam na forum rok temu w podobnym stanie jak Ty ...

Wszyscy będziemy CI powtarzać że Ty nie zmienisz męża, ale możesz zmieniać siebie.
Nie zmienisz już tego że zdradzał, nie zmienisz przeszłości, ale możesz zacząć żyć na nowo.
Trudno w to uwierzyć, ja sama do końca jeszcze nie wierzę ;-) ale próbuję żyć na nowo.

Pomyśl nad tym co już chyba ze dwie osoby CI powiedziały - teraz mąż jest w super układzie, ma Was dwie bez wysiłku i na swoje zawołanie. Czy tego chcesz ? Zastanów się poważnie nad granicami dla męża.

Mnie bardzo pomogła modlitwa, czasem nawet taka z pozoru bez sensu, klepanie pacierzy lub po prostu patrzenie na krzyż i płakanie.
No i pomogli mi powstać ludzie z Sycharu - to forum i spotkania w ognisku. Bez tego .... sama nie wiem co by dziś było. Naprawdę polecam CI spotkanie w ognisku Sychar. Ja tam znalazłam wsparcie wspaniałych osób i duuuużo mądrości na takie dramatyczne pierwsze chwile.

Trzymaj się z Bogiem
Pomodlę się za Ciebie i męża
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 08:34   

kasedo, witaj na forum.

Wywołałaś mnie swoim wpisem do zalogowania się.

To co Ci napisze na pewno nie bedzie miłe, ale chyba nie pojmujesz podstawowej sprawy.
Jakim cudem chcesz odbudowac swój zawalony świat, skoro grzebiesz się w nim za życia?????

Czy naprawde aż tak malo masz szacunku do siebie, ze pozwalasz wpadac mężowi na numerek z Toba a potem wracac do kochanki?
Otrząśnij się wreszcie, bo jestes aktualnie sprowadzona do najniższej roli jaką możesz pełnić w tym chorym układzie.

Wiedz, ze taka Twoja postawa niczego nie zmieni. On nie doceni tego co robisz, ba! utwoerdzi się tylko w przekonaniu że robi dobrze. Bo skoro ma i tu i tam ... to po co to zmieniać.

Postaw granice jemu i sobie. Jemu w odpowiednim traktowaniu Ciebie i syna, a sobie w szanowaniu Siebie. Bo nikt ni bedzie Cię szanował, skoro Ty sama tego nie robisz. Jaki wzór kobiety dajesz synowi? Uległej i pozwalającej soba pomiatać?

Będzie bolało, wiem. Natury nie da się oszukać, jestes kobietą, która ma swoje potrzeby. Ale czy poczucie moralnego zdeptania jakie pojawia się po akcie jest odpowiednią ceną za kilka chwil przyjemności? I czy naprawde jest tak przyjemnie "w trakcje" mając świadomość co bedzie później?
Obie wiemy, ze nie jest.


Oddajesz Bogu - i super! To najlepsze co mozesz zrobić. Będziesz się tego uczyć pewnie jeszcze jakiś czas, ale w pewnym momencie poczujesz że umiesz już oddać każdą trudną sytuację.

Tak jak wcześniej radzili Ci inni - módl się, nawet nic nie mówiąc. To też jest piekna modlitwa, bo z serca.

Polecam Ci Adorację Najświętszego Sakramentu - dla mnie to momenty, kiedy we mnie dzieją się największe przemiany.


Bo modlitwa jest ważna. Ale Twoje działanie jest tez bardzo istotne.
Gdzies tu było przywołane piekne stwierdzenie "Módl sie tak, jakby wszysko zależało od Boga, a działaj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie".


Przed Tobą długa droga do uzdrowienia. Ale jak tylko będziesz chciała nią iść, to zwyciężysz.



Ja tez polecam Ci spotkania w realu z Sycharkami - to cudowni ludzie z ogromną mocą. Tam żobaczysz, ze mozna normalnie zyc, pomimo rozgrywajacych się dramatów.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 08:37   

ela610 napisał/a:
Pomyśl nad tym co już chyba ze dwie osoby CI powiedziały - teraz mąż jest w super układzie, ma Was dwie bez wysiłku i na swoje zawołanie. Czy tego chcesz ? Zastanów się poważnie nad granicami dla męża.


Nie na zawołanie , tylko nawet rywalizujące ze sobą ,
choć po mojemu , "zdradzana" kochanka nic o tym nie wie .
A te granice to są tu akurat dla siebie , wynikające z poczucia własnej godności ,
wartości i tego czym powinno być współżycie .
Dla własnego dobra psychicznego także .
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 11:50   

mare1966....uoisałam sie upisałam i zjadło...zaczynam jeszce raz....odnosnie kochanki...powiedziałam jej, dałam dowody, zdjęcia smsy, bilingi....nie uwierzyła...a teraz nie wie on zaprzecza w żywe oczy jej. Nie ważne co co ja nie zrobię i nie powiem...ona nie chce wierzyć. Jej problem.
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 11:55   

Napiszę wiecej wieczorem, bo teraz nie moge zebrać myśli. Dziękuję wszystkim za wszystkie słowa. Dzisiaj mi ciężko bo właśnie 4 miesiące temu mąż odszedł, nie wspiera mnie ani syna finansowo. Jest bardzo cięzko. Ale wiem że dam radę z pomocą rodziny, syna, was i przede wszystkim Pana Boga. DAM
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 12:08   

kasedo napisał/a:
nie wspiera mnie ani syna finansowo


Twarda miłość wymaga, aby ponosić konsekwencje swoich czynów.
Nie myślałaś,aby płacił alimenty? Jak sobie policzy, ile kosztuje go kochanka i dziecko, to może zmądrzeje. :-P
Nie unoś się honorem. Ty masz zapewnić dom swojemu dziecku. Ale to kosztuje. Niech i on się do tego dokłada.
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 13:31   

Odnośnie wkładu finansowego powiem tak. Zobowiązań finansowych wspołnych mamy na około 5 tysięcy miesięcznie....mąż zgodził sie płacić dwie raty kredytów na 1300 złotych, cała reszta jest moja..to są opłaty za mieszkanie, media itp ipozostałe wspołne raty razem to 3200, ja zarabiam około 4100. Niewiele zostaje na życie, ale prosiłam niestety usłyszałam, ze wiecej nie moze mi dawać. On zarabia około 4000/5000,00 ale wiecznie mu brakuje. O alimenty nie wiem czy mogę, bo syn nie jest biologicznym dzieckiem mojego mężą chociaż mąż jest jedynym ojcem jakiego mój syn zna, kochał i szanował. Już niestety nie...boli mnie to. Staram się tłumaczyć synowi, że to ode mnie on odszedł ale to duży chłopak. Ma 15 lat. Poprosił tatę raz, nie dostał zadnej odpowiedzi. Żadnego wytłumaczenia. Jak gdyby nic się poważnego nie stało.
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 13:46   

mare1966 napisał/a:
kasedo napisał/a:
Czasami ogarnia mnie rezygnacja, apatia, rozpacz...bo moj maz był dobrym człoiwekiem, pełnym honoru, majacym wlasne zdanie stojacym zawsze w mojej obronbie, patrzacym z milościa prosto w moje oczy....jakim strasznym człowiekiem musze byc, że go zniszczyam, ze tego człowieka juz nie ma.


Może nigdy "tego" człowieka nie było ?
( takiego jak ty go widzisz )
Co tu ma humor i patrzenie w oczy do rzeczy ?
Natomiast znamienne jest stanowisko , bądź co bądź
mamy twojego męża .
Może mąż ma podobne poglądy .
kasedo napisał/a:
Maz mieszka z nia..bo ona jest miloscia jego zycia....a ja jestem jego kochanką bo mnie nie moze sie oprzec a ja tak go potrzebuje i kocham ze nie potrafie zatrzasnąć tych drzwi....


To jego słowa , że "nie może się oprzeć" ?
A kochanka o tym wie ?

Fajnie się facet urządził .
No , ale skoro dają to bierze .
Czas zatrzasnąć , może nie koniecznie nawet drzwi .

Twój syn ma chyba bardziej trzeźwy stosunek do sprawy .


To nie tak, że go nie było. Był...to nie tylko moje wyobrażenie. Jetseśmy obydwoje nauczycielami i mąż zawsze miał bardzo dobrą opinię człowieka honorowego. Zawsze dbał o nas, robił wiele rzeczy dla mnie i dla syna, o których nie musiałam nawet mówić. Wszystko zmieniło się 4 lata temu, gdy ze względu na sytuację finansową i cięcia godzin w szkole mąż musiał zmienić pracę. Musiał zrezygnować z pracy która kochał, na rzecz pracy fizycznej w delegacjach.
Co do zdania teściowej...byłam dobrą synową dopoki bez sprzeciwu płaciłam jej kredyty..gdy powiedziałam dość...było to 3 lata temu i od wtedy zaczął się nasz krysys...nie wiem czy ona go nasrawiała przeciwko mnie, mówi że nigdy, ale jakoś jej nie wierzę....
co do tej kobiety...powinna wiedziec bo przedstawiłam jej dowody: smsmy, zdjęcia, bilingi...ale on zaprzeczył..uwierzyła jemu...teraz nie wie, chociaz bardzo kontroluje każdy jego krok, telefon, sms. Zabrania przyjeżdżać do syna, bo jestem tu ja. Ja znowu nie godzę się aby mój syn ją poznał...koło zamknięte
 
 
kasedo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-10-05, 14:10   

utka2 napisał/a:
To co Ci napisze na pewno nie bedzie miłe, ale chyba nie pojmujesz podstawowej sprawy.
Jakim cudem chcesz odbudowac swój zawalony świat, skoro grzebiesz się w nim za życia?????

To nie tak. Ja nie grzebę się jeszcze...Pracuję...zapisałam się na aquaaerobik, bede uczyć się hiszpańskiego...ze stresu schudłam 20 kg ( jedyny pozytyw ;) ). Zaczęłam inwestować w ciuchy dla siebi ( do tej pory na pierwszym miejscu był mąż i syn), wyglądam co raz lepiej...dlatego mąż nie może się oprzeć....to jego słowa, nie moje. Jestem już spokojniejsza, dwa pierwsze miesiące....zero snu, jedzenia, picia...tylko rozpacz.....dzięki pomocy przyjaciół i syna powoli staję na nogi. Wiem, że to chora sytuacja, że pozwalam mu na przyjazdy...ale cały czas łudziłam się nadzieją, że jak mu udowodnię , że wiele rzeczy we mnie uległo poprawie, to zechce zawalczyć o nas. On sam nie wie czego che, tzn chciałby nas obydwie. Ale ja nie daję rady...To ponad moje siły. Co do stawiania granic...gdy je stawiam, on wybiera ją.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 9