Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Tracę moją żonę. Oddalamy się - co robić
Autor Wiadomość
zmieszany
[Usunięty]

  Wysłany: 2016-09-18, 01:08   Tracę moją żonę. Oddalamy się - co robić

Witam,

jestem nowy na tym forum. Dużo czytałem postów innych użytkowników. Po dłuższym czasie zdecydowałem się napisać - podzielić się z Wami swoim problemem, który jest dla mnie tematem najważniejszym obecnie w życiu.

Ja i moja żona jesteśmy małżeństwem od 10 lat. Mamy dwójkę dzieci. Od kilku miesięcy bardzo źle się zaczęło u nas dziać. Od dwóch miesięcy jest prawdziwa gehenna. I nie wiem co mam robić.

Ale od początku... Od początku małżeństwa oboje pracowaliśmy. Moja żona, gdy zaszła w pierwszą ciążę, została zwolniona z pracy. Ja nadal pracowałe. Po czterech latach przyszło drugi dziecko. Gdy druga córka miała 2,5 roku i okazało się, że jest szansa na przedszkole, zdecydowaliśmy, że żona pójdzie do pracy. Pomogłem jej znaleźć pracę. Tzn. wypatrzyłem ofertę i pomogłem w rekrutacji. To praca w służbach miejskich - w jednostce, gdzie pracują sami mężczyźni. Wiedziałem o tym.

Szybko okazało się, że moja żona odbierała telefony i smsy od jakiejś osoby, ale udawała przede mną, że to nic ważnego. Wyszło, że to jej kolega z pracy. Gdy ją spytałem, dlaczego oszukiwała, mówiła, że bała się mojej reakcji, że będę zazdrosny. Przejąłem się tym, ale zrozumiałem i nic nie robiłem.

Jakieś dwa miesiące temu odkryłem (przyznam się, że grzebałem jej w telefonie), że ze swoim kolegom bardzo często wymienia się smsami - oczywiście po pracy, bo w robocie sa razem (pracują w parach). Wiadomości te zwaliły mnie z nóg. Pracowali wtedy od godz. 13 do 21. Rano on pisał jej, że się obudził, wyspał i że tęskni za nią. Ona mu odpisywała, że myślała o nim i że też teskni. Wpadłem w popłoch. Zacząłem ją śledzić, podejrzewać mocno, rozmawiać, ale nie przyznałem się, że widziałem jej smsy. Ona z uśmiechem na twarzy, mówiła, że nic się nie dzieje, że ma kolegę, który się nią opiekuje, uczy pracy etc. To człowiek, który jest żonaty i ma dwójkę dzieci. Na dodatek jego żona pomaga mi w działalnośc gospodarczej.

Czytałem jej facebooka (znałem hasło przez przypadek). Tak natrafiłem na profil, który moim zdaniem założył ów kompan z pracy. Dużo rozmawiali - tylko, gdy nie byli razem w pracy. Ona na tym profilu pisała mu, że podejrzewa mnie, że ją śledzę, że czytam jej telefon komórkowy. Ale gdy do mnie dzowniła, nie dawała nic po sobie poznać.

Pewnego dnia nie wytrzymałem i jej napisałem, że wiem, że zadłużyła się w swoim koledze, a on w niej, że tęskną za sobą, że on założył fałszywy profil na facebooku etc. Zrobiła się potężna awantura. Ona była zapłakana w pracy, ludzie nie wiedzieli, co się jej dzieje. Napisała mi tylko, że ją zniszczyłem, że przeze mnie płacze, że jest wrakiem człowieka. Gdy to odczytałem, zrozumiałem, że przegiąłem - niezależnie od wszystkiego, nie powinienem tak z nią rozmawiać. Do końca dnia nie rozmawiała ze mną. Wieczorem, gdy kończyła pracę, przyszła do mojej pracy. Ale nie sama, tylko tym kolegą. Twierdzi, że powiedziała mu wszystko - że ich podejrzewam o romans. Rozmawiałem z nim. On oczywiście wykpił mnie, mówił, że on ma żonę, dzieci, biznes. Że nie ma czasu ma romanse, bo ma kredyt. A te smsy to były tylko żarty. Powiedział mi, że nie wiedział, że takie kontakt z moją żoną spowoduje takie poderzenia z mojej strony. Powiedział, że nie chce być odpowiedzialny za rozpad naszego małżeństwa, że nie będzie tak już robił.

Żona byłą w rozsypce. Była bardzo mocno zdenerwowana, płakała. Z nerwach powiedziała mi, że żałuje całych 10 lat małżeństwa, że nie przez ostatnie lata byłem dla niej nieczuły, że zajmowałem się tylko pracą, że odsuwałem ją ode mnie, że ona próbowała, ale to nic nie dawała i dlatego zrezygnowała z dalszych zabiegów. Mówiła przy tym, że nigdy mnie nie zdradziła. Wielokrotnie to powtarzała.

Zrozumiałem, że przegiąłem. Przypomniałem sobie, że ostatnie lata, to jak się zachowywałem, to był dramat. Niemal ignorowałem ją, traktowałem, jako coś oczywistego, osobę która jest gdy przychodzę do domu. Nie mówiłem jej, że ją kocham. A jak mówiłem, że byle jak. Nie pokazywałem jaka jest dla mnie ważna. Dopiero, gdy poczułem, że ktoś inny może mi ją odebrać, obudziłem się.

Od tej pory staram się zmienić. Na początku robiłem to nachalnie, wręcz śmiesznie. Prezenty, kwiaty, sms i telefony, że kocham. To nic nie dawało. Moja żona zamknęła się dla mnie (zrobiła to dużo wcześniej, tylko że ja tego nie zauważałem). Nie mówi mi nic co czuje, nie ma ochoty zbliżyć się do mnie nocą. Co prawda pisze mi smsy, że wciąż mnie kocha, ale tej miłości nie czuć. Jest ogromny dystans między nami.

Ostatnio wyjechała na szkolenie na kilka tygodni. Zostałem sam z dziećmi. Po tym, gdy się ocknąłem z 10-letniego snu, z dziećmi lepiej się dogadują. Dużo wymaga to pracy, ale satysfaksjonującej pracy. Dzieci są małe. Początkowo pytały tylko o mamę. Po trzech tygodnia już tak nie tęsknią. Ja jednak im mówię, że mamy ich kocha, dzownimi do niej rano i wieczorem, rozmawiają przez telefon. Żona mi nawet napisała, że dobrze radzę sobie z dziećmi.

Jednak nic się nie zmiania między nami. Ja mam cały dom na głowie - rachunki, jedzenie, utrzymanie domu i dzieci i ich szkołę. Ona - się interesuje, ale jakoś nie próbuje mnie odciążyć z tego wszystkiego.

Powiedziała mi wprost, że kocha mnie jako ojca swoich dzieci. I to wszystko. Mówi co prawda, że nie chce rozwodu, żebym się przed nią otworzył, powiedział, co mi w głowie siedzi. Zrobiłem to. Zacząłem analizowac swoje zachowanie, poprawiać je, dbać o najbliższych. Zaczęliśmy rozmawiać. Szybko jednak się okazało, że ja mówię o sobie wszysto, a ona nic. Po naciskach przyznała, że nie potrafi się przede mną otworzyć, że jest zamknięta. Że ją skrzywdziłem i ona nie potrafi inaczej. O seksie nie mówię nic. Bo tego w naszym małżeństwie nie ma. Ona mówi, że nie ma na to teraz w ogóle ochoty, nie myśli o tym bo ją skrzywdziłem.

Nie przeglądam jej telefonu już ani facebooka. Pilnuję się bardzi mocno. Jednak płacę jej telefon komórowy i wpadł mi w ręce jej billing. W czasie wyjazdu ona więcej rozmawiała ze swoim kolegom niż ze mną i dziećmi. Dziennie wysyłają sobie po 20-30 smsów - od godz. 5-6 rano do godz. 23-24.

Gdy jest w domu, rozmawiamy głównie o jej pracy i kolegach (innych niż ten omawiany wyżej), o szefie, szkoleniu, o wszystim innym, tylko nie o nas. Ostatnio kilka razy próbowałem zmienić temat na nas. Gdy w końcu mi się udało, znów dowiedziałem się, że 10 lat byłem nieczuły i żebym nie wymagał nic od niej.

Dzisiaj już nie wytrzymałem. Powiedziałem jej, że jest jest mi przykro, że ją skrzywdziałem, chcę to naprawić, że pracują nad sobą, ale też mam uczucia i cierpię, czego ona zdaje się nie zauważać. Ona poszła spać, a ja piszę tego posta.

Nie wiem czego oczekują od czytelnikó tego forum. Może jakieś podpowiedzi. Na pewno chciałem się po prostu wygadać (wypisać). Bo mam wrażenie, że zostałem sam. Ja nie mam żadnego przyaciele, czy innej bliskiej osoby, z którą mógłbym o takich sprawach porozmawiać. Zawsze wszystko trzymałem w sobie.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-18, 11:08   

Witaj Zmieszany na naszym forum.

Powtórzyłeś schemat niszczenia małżeństwa wielu mężczyzn z naszego forum.
Uważałeś, że troska o rodzinę to głównie troska o zapewnienie jej stabilności finansowej. A żona jest nam dana na zawsze. Niestety obecnie kobiety coraz częściej mówią "teraz JA". I zaczynają szukać pocieszyciela poza rodziną. Mało mamy różnych seriali, w których pokazują taka "jedyną, prawdziwą MIŁOŚĆ". Po drugie brak obecnie ostracyzmu w społeczeństwie dla ludzi rozbijających swoje rodziny, czyli jest przyzwolenie na "wolność po regeneracji".

Co teraz robić?
Zacznij czytać literaturę o funkcjonowaniu mężczyzn i kobiet, np:

Gary Chapman, 5 języków miłości
James C. Dobson, Miłość potrzebuje stanowczości, Vacatio, Warszawa 2015

Jacek Pulikowski, Gdzie ci mężczyźni? O męskości dla kobiet i mężczyzn, Wydawnictwo Fides, Kraków 2012
Jacek Pulikowski, Warto naprawić małżeństwo, Inicjatywa Wydawnicza „Jerozolima”, Poznań 2008
Jacek Pulikowski, Kobieta od A do Z, Wydawnictwo Fides, Kraków 2014
Jacek Pulikowski, Mężczyzna od A do Z, Wydawnictwo Fides, Kraków 2014

Gary Chapman, Jak ocalić małżeństwo. Rozwiązania, które przynosi miłość, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006
Gary Chapman, Małżeństwo w separacji. Jeszcze jest nadzieja na uzdrowienie związku, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006

Jerzy Grzybowski, Małżeńskie temperamenty, Wydawnictwo M, Kraków 2007
Jerzy Grzybowski, Romans, zdrada i co dalej, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2009

Mieczysław Guzewicz, Małżeństwo na krawędzi. Jak ustrzec się zdrady i rozwodu, Wydawnictwo POMOC, Częstochowa 2014

o. Leon Knabit, Kogo kochają kobiety
o. Leon Knabit, Instrukcja obsługi mężczyzny

John Eldredge, „Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy”, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2012.

Oczywiście wybierz sobie na początek coś i czytaj.

Teraz nie narzucaj się swojej żonie. Ona teraz potrzebuje dostrzec w Tobie nowego męża. Ale lepiej, żeby zrobiła to sama. Narzucanie się odczuje trochę jak gwałt emocjonalny.

Jeżeli kontakt Twojej żony z innym mężczyzną dalej będzie trwał, to należy rozważyć, czy nie byłoby warto zastanowić się nad ponownym porozmawianiem z nim (lub z jego żoną). Co prawda może to gwałtownie przerwać ten kontakt ale równie dobrze, może spowodować całkowite odejście Twojej żony. Ryzyko więc jest.

Zapraszam również do naszego ogniska. Najczęściej kontakt z osobami, które przeszły coś podobnego, pomaga inaczej spojrzeć na siebie. Zobaczysz, że nie tylko Ty tak masz. To pozwala podbudować swoje wyobrażenie siebie.

Pamiętaj też, że internet nie jest anonimowy. Dlatego pisząc staraj się nie podawać danych, które umożliwiłyby identyfikację Ciebie w realu.
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-19, 22:16   

zmieszany napisał/a:
Dziennie wysyłają sobie po 20-30 smsów - od godz. 5-6 rano do godz. 23-24.

Tak na chłopski rozum biorąc - Twoja żona ma romans, a jej reakcja na jego odkrycie była czysto teatralna. Och, tak przez Ciebie płacze, jest wrakiem człowieka, tak ją zniszczyłeś - tym że odkryłeś jej romans? A sam romans to niby nic? Brzydko mówiąc, sytuacja przypomina trochę złodzieja który żałuje nie tego że kradł, ale tego że został złapany.

OK, w Waszym związku nie działo się najlepiej. Ale też jest tak że osoba oddalająca się od małżonka będzie malować swoje małżeństwo w jak najczarniejszych barwach ("od samego początku nie było dobrze / nigdy Cię nie kochałam"), żeby się przed sobą usprawiedliwiać. Pozbyć poczucia winy. A tę za kryzys ponoszą zawsze obie strony. W jaki konkretnie sposób próbowała, ale to nic nie dawało i dlatego zrezygnowała z dalszych zabiegów ?

Nie piszę tego bynajmniej żeby nastawić Ciebie wrogo do Twojej żony. Ale miej się na baczności, bo "słaba płeć" może tak samo manipulować i obarczać poczuciem winy jak mężczyźni. Tym bardziej że, z tego co piszesz, nie wykazuje jakiejkolwiek skruchy, idzie w zaparte i niezbyt ją obchodzi naprawa małżeństwa.
 
 
zmieszany
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 06:15   

Witam,

od kilku dni staram się żyć normalnie. Tzn. mieszkany i żyjemy, opiekujemy się dziećmi. Jak gdyby nighty nic. Ja staram się być odbrym ojcem i mężem. Opiekuję się dziećmi, staram się pomagać w obowiązkach domowych jak mogę. Gdy przychodzę z pracy, staram się rozmawiać z żoną - o takich zwykłych codziennych sprawach - jak dzieci w szkole, jak jej minął dzień, co w ogóle słychać, co robiła, co ją ucieszyło.

Ale odczuwam, że jeśli chodzi o sprawy domowej (np. zakupy, jakieś remonty, naprawy - proza życia), czy dzieci i szkołę, to rozmawiamy jakoś. Ale inne sprawy - co cię dzisiaj ucieszyło, co zmartwiło - z tym jest kłopot. Ona ewidentnie jest zamknięta w sobie. Od dwóch dni chodzi jakbym zamyślona - coś jej chodzi po głowie. Powiedziałem jej dwa razy delikatnie, że jak ma jakieś zmartwienie, może się nim ze mną podzielić, może będą mógł jej pomoć. Usłyszałem, że nie ma problemu. Nie bardzo w to wierzę. Bo jest oschła, zamyślona, zdystansowana.

W ogóle nie rozmawiamy o tym co się między nami stało, co nas poróżniło, co nas łączy. Nie ma takiej rozmowy. Kilka dni temu pytałem ją czy mnie jeszcze kocha i czy chce dalej ze mną żyć. Usłyszałem, że kocha mnie jak ojca swoich dzieci, ale nie jako mężczyznę swojego życia - za to co jej zrobiłem. I że nie jest w stanie nagle na pstryknięcie palcem - tak to określiła - być czuła i wylewna w stosunku do mnie. Czasami mnie pogłaska, rzadziej przytuli.

Wmawiam sobie, że to dobry znak. Że ona coś jednak do mnie czuje, że nie jest to mydlenie oczu. Teraz ona na wolne. Nie widzi więc swojego kolegi. Czy do siebie piszą i dzownią - na pewno tak. Raz mi powiedziała o tym, że on dzownił i miał jakieś prozaiczne pytanie. Już nawet nie pamiętam. Ale dla mnie to jest sygnał, że oni są w stałym kontakcie.


Czeka nas w domu niebawem remont. Czasami mam wrażenie, że chce bym to tylko dokończył, a potem powie mi jaka jest prawda, pożegna się ze mną.
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 09:15   

zmieszany napisał/a:
Czasami mam wrażenie, że chce bym to tylko dokończył, a potem powie mi jaka jest prawda, pożegna się ze mną.

Niestety, musisz brać pod uwagę i taką sytuację. Przygotuj się: na kogo są wzięte kredyty, kto jest prawnym właścicielem nieruchomości, samochodu itp.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 12:05   

Mam dla ciebie coś, co może cię pocieszyć - wiedz, że przyjaźnie damsko-męskie się zdarzają. Z doświadczenia ci to mówię. Twoja żona może posiłkować się taką przyjaźnią czekając na to, aż się u was w małżeństwie poprawi. Głęboka przyjaźń, szczególnie kobietom, może pomóc uniknąć depresji - taka informację znalazłam w książce akademickiej o psychologii. Więc ciesz się, ze być może twoja żona uniknie tej naprawdę nieprzyjemnej i wyniszczającej choroby.

Sam już zdałeś sobie sprawę, jak było źle w waszym małżeństwie ostatnio - to już krok do przodu...

To teraz drugi krok. Poczytaj "Pięć języków miłości" polecone przez Jacka. Ostatnio wpadła mi ta książka w ręce i naprawdę otwiera oczy... DUŻO ci wyjaśni i bardzo podpowie, jak zapewnić żonie to poczucie, ze ją kochasz. Ale tez jak odczytywać jej gesty w stosunku do ciebie.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 18:04   

zmieszany napisał/a:
Dziennie wysyłają sobie po 20-30 smsów - od godz. 5-6 rano do godz. 23-24.

&
zmieszany napisał/a:
O seksie nie mówię nic. Bo tego w naszym małżeństwie nie ma.
Ona mówi, że nie ma na to teraz w ogóle ochoty, nie myśli o tym bo ją skrzywdziłem.

20-30 smsów dziennie nie wskazuje na zwykłą przyjaźn lecz na głęboką zażyłość, wykraczającą poza normy.
Jeśli do tego dodać brak pożycia seksualnego oraz oddalenie emocjonalne plus inne symptomy wskazujące na to że żona mentalnie jest w "innym wymiarze" to wszystko układa się w całość.

Może kwestia konsumpcji owej nadmiernej zażyłości Twojej żony i owego "kolegi"jest jeszcze pod znakiem zapytania, choć nie jest to wykluczone. Jedno jest pewne - nie jest to przyjaźń jak oboje próbują nazwać ten niefortunny układ.
Ciekawa jestem czy żona tego kolegi uznałaby za naturalne że jej mąż prowadzi aż tak bogatą korespondencję smsową z inną kobietą, na dodatek taką z którą spędza także czas w pracy. Śmiem mieć pewność że nie. :-)
Powstaje pytanie: kto pocieszy żonę owego "kolegi" na wypadek gdyby jej groziła depresja wskutek zaniedbania jej przez męża który dość intensywnie zajmuje się inną kobietą, czyjąś żoną? :mrgreen:
 
 
marcinekstar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 19:17   

Tiliana moze i sie zdarzają przyjaznie damsko-męskie,ale w jakim kontekscie i w jakim celu one mają służyć?
Szczeze nieznam ani ja, ani moi znajomi ze wspólnot i nie tylko nie znamy nawet jednej takiej pary ktora tak zazyle sie przyjazni.
Dla mnie osobiscie to jest romans i cudzolostwo,sory bardzo ale jesli kobieta i mezczyzna spotykają sie
razem to raczej koronki do milosierdzia lub modlitwy rozancowej nie odmawiają.
I mam prosbe wczytaj sie w post pachury tak dziala kobieta ktora odchodzi od męża
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 20:51   

kenya, przyjaźń to JEST zażyłość wykraczająca poza normy.

Ja mam taką przyjaźń "na koncie".
Owszem, nie jest to częste. Owszem, dużo bardziej prawdopodobne jest to, że to romans. Ale nie wykluczałabym i tego, że to tylko (i aż) przyjaźń. Tak, głęboka, zażyła, intensywna. Ale tylko przyjaźń.

Nie będę się zwierzać ze szczegółów swojej. Mówię tylko, że można.
marcinekstar napisał/a:
Tiliana moze i sie zdarzają przyjaznie damsko-męskie,ale w jakim kontekscie i w jakim celu one mają służyć?
Szczeze nieznam ani ja, ani moi znajomi ze wspólnot i nie tylko nie znamy nawet jednej takiej pary ktora tak zazyle sie przyjazni.

Ty nie znasz, żadne z twoich znajomych nie zna... no i co? To od razu dowód, ze to coś, co nie ma racji bytu?

Katechizm KK ZALECA takie przyjaźnie. Zerknij sam i zobacz w Katechizmie, czemu miałoby to służyć. (KKK 2347)
Tu na forum "ostrożnościowo" się ich odradza. Moim zdaniem - nie do końca słusznie.

Cytat:

Dla mnie osobiscie to jest romans i cudzolostwo,sory bardzo ale jesli kobieta i mezczyzna spotykają sie
razem to raczej koronki do milosierdzia lub modlitwy rozancowej nie odmawiają.

Zdziwiłbyś się, bo i to można robić. Ale najpewniej po prostu rozmawiają. A to, co ty osobiście o tym myślisz nie ma wpływu na rzeczywistość.
Cytat:

I mam prosbe wczytaj sie w post pachury tak dziala kobieta ktora odchodzi od męża

Tak samo pachura, jak i ty, piszecie na podstawie własnych doświadczeń. Własne doświadczenia są dla nas zawsze najbliższe, najbardziej prawdopodobne. Ale nie zawsze da sie je przenieść na innych ludzi. A moje doświadczenia są inne - według moich doświadczeń, można się zdrowo przyjaźnić z mężczyzną tak, żeby byc przy tym wierną mężowi.
 
 
marcinekstar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 21:42   

Dobrze stwierdzilas w ostatnim zdaniu ""zeby być przy tym wierną mężowi ".
Przepraszam ale czy takie praktyki stosujemy min.we wspolnnocie Sychar?
Tak jak wspomnialem to sa nie tylko wlasne doswiadczenia,jak i kilkudziesieciu innych osob...
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 22:21   

marcinekstar napisał/a:
Przepraszam ale czy takie praktyki stosujemy min.we wspolnnocie Sychar?

JAKIE praktyki?
Co widzisz złego w przyjaźni?
Uzasadnij, dlaczego jest to złe?

Zajrzałeś chociaż do Katechizmu, do artykułu, do którego się odniosłam?
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 22:36   

tiliana napisał/a:
można się zdrowo przyjaźnić z mężczyzną tak, żeby byc przy tym wierną mężowi.

SMS-y od rana, wyznania "tęsknię do Ciebie", ukrywanie się na fejsie pod pseudonimem, obawy o bycie wysledzoną przez męża - bynajmniej na zdrowy charakter tej relacji nie wskazują.
 
 
marcinekstar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 22:51   

Praktyki przyjazni damsko-meskiej
 
 
marcinekstar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-20, 22:52   

Czy ja wspomnialem ,ze tu jest cos zlego,
moze raczej NIEBEZPIECZNEGO dla komunikacji miedzyludzkiej
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8