Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kryzys po 8 latach
Autor Wiadomość
ppd
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 14:29   

Sinner napisał/a:
masz możliwość wyprowadzki od rodziców?

Mam ale chyba nie chodzi o ucieczkę od problemów? Muszę z nimi porozmawiać, że chcę żeby mnie wspierali, żeby odłożyli na bok żale i rozgoryczenie, że moja Żona jest dla mnie najważniejsza i chcę żeby uszanowali tą decyzję, nie muszą jej wcale lubić lecz poproszę ich tylko aby uszanowali tą sytuację.

Po za tym, nie chcę psuć relacji z rodzicami i do końca życia być obrażonym :( nie o to w tym chodzi...
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 15:33   

PPD,
Twoje małżeństwo, to Twoja sprawa, nie ma ty miejsca na pepowine z rodzicami, uwzględnienie ich decyzji, opinii na to czy Wy z żoną będziecie razem, będziecie planowali swoją przyszłość.

Nie czekaj na rodziców aż się przekonają, bo wtedy może już być za późno.

Żona nie miała Ci już przedtem za złe, że rodzice wracali się do małżeństwa?
Chyba woli Ciebie widzieć jako swojego męża, a nie syna Państwa X.

Tworzysz "jedno ciało " z żoną, od rodziców już odeszles.
 
 
ppd
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 16:11   

GregAN napisał/a:
PPD,
Twoje małżeństwo, to Twoja sprawa, nie ma ty miejsca na pepowine z rodzicami, uwzględnienie ich decyzji, opinii na to czy Wy z żoną będziecie razem, będziecie planowali swoją przyszłość.

Nie czekaj na rodziców aż się przekonają, bo wtedy może już być za późno.

Żona nie miała Ci już przedtem za złe, że rodzice wracali się do małżeństwa?
Chyba woli Ciebie widzieć jako swojego męża, a nie syna Państwa X.

Tworzysz "jedno ciało " z żoną, od rodziców już odeszles.

GregAN ja to wiem. Nie czekam aż się przekonają, na razie czekam aż się przekona moja żona do mnie i pozwoli mi wrócić. Reszta przyjdzie z czasem. Ale sytuacja mnie zmusza zareagować, bo teraz jeździmy razem autem do pracy i moim rodzicom przeszkadza że ona przyjeżdża po mnie pod ICH dom, bo przecież w sierpniu ta moja niedobra i zła Żona powiedziała że życzy sobie żeby moi rodzice nie przyjeżdżali do niej... stąd jest teraz prośba rodziców - życzą sobie żeby ona się nie pojawiała pod ich domem. Rozumiesz? I co mam zrobić? Powiem to Żonie - to odpuści bo stwierdzi że to nie ma sensu, że to w przyszłości (to = relacje) są nie do odbudowania nawet na najniższym poziomie, a rodzicom mogę się sprzeciwić tylko na razie mieszkam u nich i nie bardzo miałbym gdzie pójść.

Jednocześnie mają pretensję, że moja Żona mija w drodze mojego brata i udaje że go nie widzi, więc wg nich ona wcale nie chce dobrze, ani żadnej poprawy.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 18:04   

Z obu stron kwestia ego moze powodować napięcia i problemy.
O ile to zdecydowanie jest problem nad którym sie należy pochylić, o tyle wydaje mi sie, ze warto jasno określić granice.
To Twoja zona.

Przychylam sie do powyższych wpisów.
I rowniez wydaje mi sie, ze w zależności od uwarunkowań w których funkcjonujesz, moze byc warto rozważyć wyprowadzkę od rodziców.
 
 
Sinner
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 18:14   

ppd napisał/a:

i moim rodzicom przeszkadza że ona przyjeżdża po mnie pod ICH dom, bo przecież w sierpniu ta moja niedobra i zła Żona powiedziała że życzy sobie żeby moi rodzice nie przyjeżdżali do niej... stąd jest teraz prośba rodziców - życzą sobie żeby ona się nie pojawiała pod ich domem. Rozumiesz? I co mam zrobić?

Jednocześnie mają pretensję, że moja Żona mija w drodze mojego brata i udaje że go nie widzi, więc wg nich ona wcale nie chce dobrze, ani żadnej poprawy.


To jest Twoje życie a nie życie Twoich rodziców. To co oni by zrobili niekoniecznie musi byc dobre dla Ciebie. Nie możesz być od nich zależny a jak widać pojawia się tu układ niezdrowych zależności. Często gdy się mieszka z rodzicami tak właśnie jest. Uwierz, wiem coś o tym osobiście :(. Dlatego zasugerowałem wyprowadzke od nich. Ja tak zrobiłem. Wtedy łatwiej podejmować niezależne decyzje, żyć niezależnie. Możesz z nimi porozmawiać tAK jAK pisales wczesniej. Jak to nie pomoże to zostaje odseparowanie się od nich, najlepiej fizycznie bo samo mentalne odseparowanie będzie cięższe, nie twierdzę że niemożliwe. Trzeba wyznaczyć granice. Jesli ja kochasz to miej gdzieś to co sądzą rodzice.


Żona mogłaby brata inaczej traktować ale jak widać sama nabroiła i może nie potrafi się przed kimś przyznać ze potrafiła tak postąpić? Nie świadczy to o jej dojrzałości ale nic na niej nie wymusisz. Jedynym wyjściem aby ich pogodzić jest przebaczenie z czym jak widać Twoi rodzice mają problem.

Chciałbym aby moja zona stanęła na takim zakręcie jak Twoja i bardzo się o to modlę. Aby pojawiło się w niej więcej wątpliwości co do swojego zachowania.
 
 
Simon
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 19:05   

ppd bardzo dobrze Cię rozumiem. Moi nadgorliwie wierzący rodzice zrównują systematycznie moją żonę z ziemią, odkąd się wyprowadziła. Ciężko mi jest tego słuchać... I zastanawiam się, czy jedyną szansą na uratowanie małżeństwa nie jest odcięcie się od rodziców kompletnie. Ale ciężko popełnić tak radykalny krok, gdy rodzice wspierają, a żona się nie odzywa...
 
 
ppd
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 19:14   

Pavel napisał/a:
warto rozważyć wyprowadzkę od rodziców.

Wyprowadzka - ok. I co dalej? Co powiem Żonie? Prawdę? Prawda może zaboleć do tego stopnia, że się ode mnie oddali ponownie.

Sinner napisał/a:
Możesz z nimi porozmawiać tAK jAK pisales wczesniej.

Na razie rozmawiałem z mamą. Ma trudny charakter (podobny do Żony) i tutaj bym to określił "trafiła kosa na kamień", ani jedno, ani drugie nie popuści (bynajmniej teraz). W skrócie, powiedziała, że dobrze niech przyjeżdża pod dom choć tego nie chce, że jej nic nie powie jak spotka ją wyprowadzając psy, ale nie ręczy za ojca. Z ojcem chcę porozmawiać jutro, to będzie dużo cięższy kaliber, tym bardziej że zapowiedział mi że jak ją spotka to nie wytrzyma i co jej powie.....

Chcę utrzymać na razie tak jak jest. Przyszły tydzień ja ją będę zabierać z pod jej domu. Może trochę przemyślą i ochłoną. Zobaczę jak się potoczy jutrzejsza rozmowa. Wiem, że chcą dla mnie dobrze ale takim podejściem robią mi krzywdę, nie pomagają mi w ten sposób. Nie chcą, niech jej nie lubią, ale szacunek muszą mieć bo to jest właśnie MOJA ŻONA.

Swoją drogą zastanawiam się czy delikatnie nie porozmawiać z Żoną nt. tego, że jeżeli odbudowujemy siebie RAZEM, to ja staram się naprawić relacje u jej rodziny, a ona u mojej, np. właśnie poprzez takie pozdrowienie (kiwnięcie głową) czy innym podobnym gestem jak się gdziekolwiek miną, żeby też wyciągnęła rękę jako pierwsza, a nie na zasadzie "udaję że nie widzę". Co myślicie?
I druga sprawa - zastanawiam się czy nie poruszyć kwestii powrotu do mojej Żony. Wszak rozmawialiśmy nt. wspólnych wakacji z jej inicjatywy (czyli myśli w perspektywie dalszych planów), wyjazdu na weekend po nowym roku, a nawet wprowadzenia się (to było kilka tyg. temu) ale usłyszałem, "a jak sobie to wyobrażasz?" oraz że "jeszcze nie czas".

Sinner napisał/a:
Żona mogłaby brata inaczej traktować ale jak widać sama nabroiła i może nie potrafi się przed kimś przyznać ze potrafiła tak postąpić? Nie świadczy to o jej dojrzałości ale nic na niej nie wymusisz.

Sinner, dobrze to opisałeś. Nabroiła i mimo, że teraz chce spróbować i "naprawić" NAS, to w jej głowie zachodzi myśl JAK. Do tego dochodzi duma i brak odwagi przyznania się do błędu, nie wykazała ani razu skruchy, może raz czy dwa przeprosiła ale to było b.dawno temu. Ciężki charakter, narobił się bałagan a teraz nie wie jak to udźwignąć, z której strony zacząć, w jaki sposób podejść, brak nawet pozdrowienia światłami mijając się autami bo właśnie nie potrafi się przyznać do błędu że to wszystko było zbędne, że jest jej wstyd samej za siebie, że nie potrafi wyciągnąć ręki i najgorsze - sama nie umie wytłumaczyć swojego zachowania.
 
 
ppd
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 19:17   

Simon napisał/a:
I zastanawiam się, czy jedyną szansą na uratowanie małżeństwa nie jest odcięcie się od rodziców kompletnie.

To prawda. Mimo, że mieszkam z nimi i mi długo "truli" do mojej głowy, to w pewnym momencie ja wybuchłem i im powiedziałem żeby przestali. Poskutkowało, nawet na długo, aż do przedwczoraj...
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-16, 20:10   

PPD, moja rada - nie rozwiązuj za,wiele problemów na raz, a szczególnie tak drazliwego i wybuchowe go tematu jak relacje z treściami, rodzinami.
To temat który potrafi poroznic stabilne małżeństwa.

Zajmijcie się sobą i tylko sobą.

A Twoja wyprowadzka mozesz argumentowac inna "tyż prawdą",
Że mieszkasz sam, bo gdyby kiedyś żona chciała być Tobą, to bylibyście "na swoim".
 
 
ppd
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-17, 00:42   

GregAN napisał/a:
A Twoja wyprowadzka mozesz argumentowac inna "tyż prawdą",
Że mieszkasz sam, bo gdyby kiedyś żona chciała być Tobą, to bylibyście "na swoim".

No nie wiem. Nie jestem przekonany do wyprowadzki :( z Żoną mimo że mieszkaliśmy u teściów, to po pierwsze - oni nam nie przeszkadzali, był czasem okres że nie widywaliśmy się po parę dni, po drugie - mieliśmy tam tak jakby drugie mieszkanie tylko dla nas (cała góra była nasza, kuchnia, salon, sypialnia, łazienka), stąd też nie wchodziliśmy sobie w drogę.

Na wyprowadzkę nie mam funduszy, a nawet jeśli w przyszłości wrócimy do siebie, to Żona nie wyprowadzi się z domu, bo tam jest wszystko to co powinno być w mieszkaniu (prócz sypialni, którą mi oddała i paru mebli).

Muszę to wszystko przemyśleć, ale wydaje mnie się, że nie może udawać że ich nie zna. Spotyka się ze mną, musi też szanować ich. Ja za szwagrem nie przepadam, a jakoś nie udaję że go nie widzę - tutaj oczekiwałbym tego samego. Bez tego, to będzie się tylko pogłębiać...
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-17, 08:36   

ppd napisał/a:
Muszę to wszystko przemyśleć, ale wydaje mnie się, że nie może udawać że ich nie zna. Spotyka się ze mną, musi też szanować ich. Ja za szwagrem nie przepadam, a jakoś nie udaję że go nie widzę - tutaj oczekiwałbym tego samego. Bez tego, to będzie się tylko pogłębiać...


Ona nic nie musi, wiele może, a warto aby chciała. Warto abyś Ty sobie uświadomił, że nie masz wpływu na żonę, nie możesz jej nakazać, że coś "musi". Ona prawdopodobnie na ten moment inaczej nie umie. Jak sprawić by umiała i chciała? To właśnie Twoja praca, aby lepiej poznać żonę, aby stworzyć jej takie warunki, żeby sama chciała - wyciągnąć rękę i nawiązać choć podstawowy kontakt z Twoją rodziną. Ale wszystko zaczyna się od Waszej relacji małżeńskiej, ona jest tu kluczowa. I poczucie bezpieczeństwa Twojej żony w tej relacji.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-17, 11:08   

Radziłabym raczej stać po stronie żony w tej sytuacji. Oczywiście, nie chodzi o to, żeby zaogniać konflikt, ale żeby żona czuła się przy tobie bezpiecznie, musi wiedzieć, że staniesz za nią murem, nawet wobec rodziców. Co innego, co jej powiesz potem na osobności, ale przy rodzicach - bądź po jej stronie, wyraźnie zaznaczając granice i okazując jej szacunek i tego samego nawet żądając od rodziców.
 
 
ppd
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 14:22   

Rozmawiałem z ojcem. Powiedziałem wyraźnie, że nie życzę sobie żeby się wtrącali w nasze sprawy, a on że oni się nie wytrącają ale nie życzą sobie żeby ona podjeżdżała pod ich dom. Oczywiście zaczął się unosić i mówić że ciągle jestem przeciwko nim (rodzicom)...

Finał jest taki, że przyjęli do wiadomości moją wypowiedź wyznaczającą granicę pomiędzy nimi a moją Żoną, czyli pogodzili się z tym, że ona będzie podjeżdżać czasem pod dom po mnie i zagryzą zęby (nie wtrącą się) z zastrzeżeniem braku wstępu do domu. Dom jest ich, taka ich wola - proszę bardzo. Powiedziałem, że dla mnie Żona jest na pierwszym miejscu przed rodzicami, czy im się to podoba czy nie i muszą się z tym pogodzić, że muszą uszanować moją decyzję dotyczącą tego, że jeździmy razem do pracy (tutaj oczywiście, że oni szanują i nie mają nic do tego, a jedynie do bliskiego spotkania pod domem) i tak to będzie wyglądać że czasem pojedziemy moim a czasem jej autem i żeby nie stawiali mnie przed dokonaniem wyboru pomiędzy nimi a Żoną i nie zmuszali do wyprowadzki. Przyczyną wyprowadzki tutaj byłaby oczywiście sytuacja, w której rodzice uparli by się, żeby nie przyjeżdżała po mnie a ja jednak bym sobie tego życzył. Tak czy siak z czasem muszę się od nich wyprowadzić.

Chciałbym poruszyć kwestię zamieszkania razem z Żoną. Co myślicie? Jeżeli już to na pewno nie wcześniej niż po świętach.
 
 
Wafelka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-18, 22:06   

Ppd, jak to czytam to cieszę się, że moi rodzice są tacy neutralni. Tzn. wspierają mnie, ale wszelkie decyzje pozostawiają mi, nie są radykalni, nie skreślają męża, choć czują się również skrzywdzeni i oszukani.
Ja bym zapytała twoich rodziców dlaczego właściwie nie życzą sobie by twoja żona korzystała z kawałka publicznej drogi przed ich domem ;) ? No bo trochę absurdalne są te ich wypowiedzi. A jeśli są wierzący, jak piszesz, to zadałabym im pytanie o to czy taka postawa niepodawania ręki jest na pewno tym, co wyznają co niedziela w kościele ;)...
Ale może lepiej nie zaogniać.. ;)
Dobrze, że masz swoje zdanie. Spojrzenie innych jest ważne i zawsze warto brać je pod uwagę, ale decyzje trzeba podejmować samemu i z przekonaniem.

Co do zamieszkania z żoną - nie wiem.. sam musisz ocenić czy to dobry czas już.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8