Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zdradził, nie żałuje, nie odchodzi
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 14:29   

Hania-żona napisał/a:
To nie to samo, co warsztat, ale nie mam możliwości fizycznie uczestniczyć.


A u nas przez net ?
 
 
Hania-żona
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 14:33   

Kinga, mamy malutkie mieszkanko i raczej nie będę miała jak i gdzie na spokojnie zamknąć się, żeby pobyć przez Skype na spotkaniu z wszystkimi :-(
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 14:36   

12 krokow nie odbywa sie na skypie tylko piszesz . Na skypie spotkania sa , ale nie obowiazkowe. Ja tylko pisalam, nie mam skypa. :-D
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 14:57   

W sumie cała ta dyskusja ma jedna , ale zasadniczą wadę .
Najpierw trzeba ZNAĆ FAKTY .
A tych nie zna nawet sama autorka wątku .


Jaki naprawdę typ relacji łączył i czy łączy nadal tych dwoje .
Tylko FAKTY i KONKRETY .
Naprawdę tak trudno się dowiedzieć , wywnioskować po zachowaniu męża chociażby ?
Czy współżycie ustało jakoś tak dość nagle , szczególnie zaczął się pucować ,
uprawiać sport itp.
No rusz głową .

To , że gdzieś tam jeżdżą w ramach pracy o niczym nie stanowi .

I oddzielaj dwa problemy .
Bo jednym jest ta pani , ale drugim ty sama ( dla męża ) .
To , że z nią zerwał powiedzmy flircik ( powiedzmy że to obojgu wystarczyło )
nie oznacza że ciebie akceptuje .
Może traktuje zresztą jak zło konieczne .
Nie masz mu nic do zaoferowania , że tak powiem .

Tak więc tamta relacja to jeden problem
a wasza relacja to już drugi problem , niezależny od tamtej relacji .


-------------------------------
wybaczenie
Dlaczego za wcześnie ?
........... no przecież sama piszesz w temacie wątku :
"zdradził , nie żałuje , nie odchodzi"

No więc co mu niby wybaczasz jak wg. niego nie masz pewnie co wybaczać ?
( dlatego nie żałuje )
Przeciwnie wg. niego to on ma ci co wybaczać .


Tak więc ,
fakty , fakty , fakty .
Bez nich próżna gadka
. :!:
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 15:11   

Cytat:
Jeszcze we wrześniu Mąż czekał na mnie po powrocie z pracy z czekoladkami,
byliśmy szczęśliwi we Wspólnocie, do której należeliśmy, obydwoje byliśmy zadowoleni ze swojej pracy


vs

mare1966 napisał/a:
To , że z nią zerwał powiedzmy flircik ( powiedzmy że to obojgu wystarczyło )
nie oznacza że ciebie akceptuje .
Może traktuje zresztą jak zło konieczne .
Nie masz mu nic do zaoferowania , że tak powiem .


mare, zmiłuj się. Nie czujesz że przeginasz. To nie jest właściwy moment na takie dowalanie. :-? , zresztą żaden nie jest właściwy na taką formę.

Nie znasz tych osławionych przez Ciebie faktów, żeby wysuwać takie tezy. :mrgreen:
Ostatnio zmieniony przez 2016-09-15, 15:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 15:12   

Witaj Haniu

Tak od końca...
12 kroków przydało by się teraz, a nie za rok czy dwa...
a kiedy bedzie kolejna grupa? Ja czekam już blisko rok i nic
Wiec chyba trzeba poszukać innej formy pracy nad sobą.

I teraz do sedna
Męża nie zmienisz...dziś nie
Nie zmienisz go gadaniem. To już na 100% nie.
On teraz widzi świat inaczej.
A nawet jak naprawdę wróci wcale nie znaczy, że zobaczy świat tak jak Ty.
Albo, że uzna np. Twoja nielojalność przejawiająca się tym, że powiedziałaś o waszych problemach komuś trzeciemu, nie była niczym złym.
Jak sama mówisz, on nikomu nie mówił o waszych problemach. A pewnie też miałby co opowiadać.
Postawienie sprawy, że nie zrobiłaś nic złego, jest nie do końca dobre.
Ja bym powiedziała raczej, że nie chciałaś zrobić nic złego, nawet jak tak wyszło. Każdy ma prawo do błędów. Być może to był błąd, ale kto ich nie popełnia?

Stawianie granic też zostawiła bym na czas, kiedy będziesz umiała te granice wyegzekwować.
Inaczej staniesz się śmieszna i żałosna. Cos tam sobie chce, coś sobie mówi, popłacze, pokrzyczy...ale kto sie tym przejmuje?

Na teraz zrób sobie rachunek sumienia, co należało by w Tobie zmienić, żebyś stała się silniejsza, bardziej wartościowa, lepsza.
Nawet ludzie w dobrych związkach mają nad czym pracować. Każdy ma.
A taka praca podniesie twoją wartość we własnych oczach. A zaraz potem w oczach otoczenia. I na razie tylko tak możesz wpłynąć na ludzi wokół. W tym i męża.

A co do pakowania męża i za drzwi...nie polecam.
To niestety działanie, które jest katalizatorem rozpadu. Niestety w większości.
I małżeństwo, które wcale nie musiała by się rozpaść definitywnie, rozpada się. Bo przyparty do muru mąż odkrywa, że doskonale poradzi sobie sam. Jeszcze weźmie pod skrzydła kochankę.
A poza tym...mąż pewnie ma prawa do mieszkania. Co będzie, jak Ci powie - sama sie wyprowadź, jak Ci nie pasuje. To mój dom i ja się nie ruszam. ( ja tak zrobiłam...i uśmiałam się w duchu, jak mojego męża zatkało)

Skup się teraz na sobie.
Na sobie w kontekście waszego małżeństwa, waszych relacji, ciebie jako osoby w tej relacji. Zawsze można się zmieniać na lepsze i to najbardziej zadziwia i wzbudza szacunek.

Trzymaj sie Haniu
 
 
Hania-żona
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 16:52   

Kochani,

dziękuję za każde słowa, i te ciepłe, i te Markowe ;-)

Wszystkie wiem, że pisane są z intencją pomocy, a nie dowalenia mi.

Macie rację - zająć się sobą to teraz priorytet. Muszę tylko nauczyć się funkcjonować w domu z moim Mężem. To trudne. Nie wiem, jak. Ale ufam, że Pan mnie poprowadzi...

W tym wszystkim bardzo też cierpią Dzieci i moi Rodzice (zmienili się z pełnych życia i radości ludzi we wraki emocjonalne... ich poczucie bezsilności boli mnie samą). Rodzina Męża na początku oburzyła się, że śmiałam wynieść domowe sprawy na "zewnątrz" i że nie poprosiłam ich o pomoc, ale teraz nabrali wody w usta i milczą. Albo też stoją po stronie Męża, co by mnie wcale nie zdziwiło po tym, jak usłyszałam od Teściowej: "Ty się Dziewczyno nie użalaj, bo święta nie jestes, wina jest zawsze 50:50. Poza tym, nie jesteś jego materacem, nie widziałaś".

Proszę Was o modlitwę. Zbliża się moment powrotu Męża z pracy, a mi już się całe ręce trzęsą.
 
 
Hania-żona
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-15, 21:52   

lustro napisał/a:

Na teraz zrób sobie rachunek sumienia, co należało by w Tobie zmienić, żebyś stała się silniejsza, bardziej wartościowa, lepsza.
Nawet ludzie w dobrych związkach mają nad czym pracować. Każdy ma.
A taka praca podniesie twoją wartość we własnych oczach. A zaraz potem w oczach otoczenia. I na razie tylko tak możesz wpłynąć na ludzi wokół. W tym i męża.


Lustro, dziękuję za Twoją wiadomość. Twoja, i inne, dużo pomagają mi uporządkować.

Pewnie, że mam nad czym pracować i wcale nie uważam, że jestem bez winy, oj nie. Widzę swoje.
Chwilami czuję się bezsilna, jak np. wtedy, kiedy Maż mówi, że tylko cud może zmienić jego nastawienie do mnie...
Boję się tego, że po kilku dniach/tygodniach tego jego czekania na cud przy jednoczesnym deptaniu mnie, ten cud nie nadejdzie, ja pęknę i będzie to koniec naszej rodziny.

Co może sprawić, że ten amok, w którym on się znajduje, w jakiś sposób "pęknął"?
Mąz jest tak strasznie zamknięty... :cry:
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-16, 10:29   

Hania-żona napisał/a:

Boję się tego, że po kilku dniach/tygodniach tego jego czekania na cud przy jednoczesnym deptaniu mnie, ten cud nie nadejdzie, ja pęknę i będzie to koniec naszej rodziny.

Co może sprawić, że ten amok, w którym on się znajduje, w jakiś sposób "pęknął"?
Mąz jest tak strasznie zamknięty... :cry:


I tu bym się zgodziła - to czekanie na cud.
Ale cuda się zdarzają. Moje małżeństwo jest tego najlepszym przykładem.
Po 4 latach zdarzył się cud.
Ale jak myślisz, że to był piekny, spektakularny cud, to jesteś w błedzie.

Tym niemniej był i jest to cud.
A do kogo zwracamy się o cuda?
Od kogo one zależa?
;-)
 
 
Hania-żona
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-16, 22:08   

lustro napisał/a:

Ale cuda się zdarzają. Moje małżeństwo jest tego najlepszym przykładem.
Po 4 latach zdarzył się cud.
Ale jak myślisz, że to był piekny, spektakularny cud, to jesteś w błedzie.


A jak ten cud u Was wyglądał?
 
 
Hania-żona
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 00:15   

Dwa tygodnie nie pisałam. Malutko.

Mąż zachowuje się coraz trudniej. Traktuje mnie jak zło konieczne, okłamuje. Mam tego naprawdę dość. Boję się tylko, że jestem jeszcze zbyt słaba, aby kazać mu się wyprowadzić (bo pewnie będzie mu to na rękę i poleci do kochanki) i poradzić sobie z mieszkaniem bez niego.

Modlę się cały czas.

Pomóżcie... co robić?
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 09:47   

Hania-żona napisał/a:
Mąż zachowuje się coraz trudniej. Traktuje mnie jak zło konieczne, okłamuje.
Mam tego naprawdę dość.

W takiej sytuacji dobrze jest zrobić rachunek Twoich zysków i Twoich strat.
Co daje Ci trwanie w tej sytuacji a jakie są dla Ciebie koszty tej emocjonalnej huśtawki - to są pytania na które powinnaś sobie szczerze odpowiedzieć.
Hania-żona napisał/a:
Boję się tylko, że jestem jeszcze zbyt słaba, aby kazać mu się wyprowadzić
(bo pewnie będzie mu to na rękę i poleci do kochanki) i poradzić sobie z mieszkaniem bez niego.

Więc co dokładnie Tobą kieruje? Zazdrość o kochankę czy też sprawy "prozaiczne", choć nie mniej ważne, jak życie pokazuje?
Bo jeśli to, że chcesz go zatrzymać w domu by do kochanki nie poleciał, to cóż, wydaje mi się że i obecnie mąż nie ma specjalnych przeszkód by z nią obcować. Niekoniecznie ona by chciała/mogła wskoczyć w jego ramiona na stałe a przy tym pozostawić swoją rodzinę. Niekoniecznie też Twój mąż jest na to gotów.
Co innego ukradkowe spotkania bez zobowiązań, gdy zaplecze w postaci rodzin pierwotnych stwarza dla otoczenia iluzję że nic złego nie robią a co innego decyzja o radykalnej zmianie i jej konsekwencje.
Niektórych bardzo podnieca i stwarza komfort niezdefiniowany ostatecznie i jednoznacznie układ. Kiedy wszystko staje się jasne, czar czasem pryska. Było fajnie gdy było tajnie. ;-)
Nie musisz mężowi kazać się z domu wyprowadzać, wszak to jest także jego dom i na taką Twoją sugestię, mając na uwadze jego obecny stan w którym jest absolutnie pozbawiony empatii, może Cię po prostu zignorować lub nawet wyśmiać itd.itp.
Wystarczy,że powiesz ,koniecznie spokojnie, bez wdawania się w szczegóły i rozwijania argumentów, bez zbędnej egzaltacji, z pewnością w głosie...:
Mężu, skoro nie potrafisz być wobec mnie uczciwy może lepiej będzie gdy na czas twoich sercowych rozterek zamieszkasz osobno. W ten sposób będziesz miał okazję zdecydować co tak naprawdę jest dla Ciebie ważne.
W tym zdaniu powyżej przekazujesz mu istotną informację:
-że puszczasz go wolno - i to jego decyzja co z tą wolnością zrobi.
-że nie jesteś do niego przyspawana,
-że możesz bez niego funkcjonować
-że taki stan rzeczy jaki on Tobie funduje NIE JEST akceptowalny przez Ciebie.
-że odcinasz się od jego gierek i zachowań które Cię ranią.

Co on z tym zrobi to jego sprawa. Ważne by ta treść w nim zapracowała.

Taka deklaracja nie ma racji bytu jeśli nie pójdzie za tym ewidentna zmiana Twojej postawy, inaczej będą to nieprzekonywujące słowa, niespójne z resztą Twoich zachowań.
Haneczko, tak czy owak nie da się jakiekolwiek kryzysu rozwiązać bez pracy nad sobą.
Sama powinnaś zdecydować jakim poziomem mocy dysponujesz. Twój mąż stoi w rozkroku ....ale Ty też. :-)
 
 
Kolin_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 10:03   

Haniu,

Nie opisałam tu jeszcze swojej historii i nie mam swojego wątku..Jestem natomiast stałym "podglądaczem" tego forum, który garściami czerpie z doświadczeń innych osób:) Moja sytuacja jest bardzo podobna do tej w której jesteś Ty i może trochę Margaritum. O zdradzie męża wiem od 1,5 roku a cała przygoda zaczęła się 2,5 roku temu... O ogromie bólu nie ma co pisać, bo to wiadomo i niemierzalne.. Powiem Ci tylko, że inaczej patrzę na upływający czas, o ile jeszcze rok temu nie byłam w stanie normalnie funkcjonować a życie wyglądało jak batalia o każdy oddech, wydawało mi się, że nie wytrzymam ani chwili tak dziś jest już zupełnie inaczej - żyję - pomimo że mój mąż również - zdradził, nie żałuje i ... nie odchodzi. Jest ciężko ale uwierz w to o czym piszą Ci wszyscy cudowni ludzie - na początku wydaje się ekstremalnie trudne - trzeba zająć się SOBĄ, poznać siebie, być przy sobie, nie bać się tego trudu... A mąż.. cóż, boli ta obojętna obecność, raniące gesty albo ich brak... Nie mam na to wpływu. Zaczęłam od tego, żeby skupiać uwagę na tym co wychodzi z mego wnętrza a nie na to co do niego przychodzi z zewnątrz. To mi dało większy luz w tej trudnej relacji z mężem. Jest między nami mniejsze ciśnienie.. myślę też, że to pozwala mu w "nie odejściu". Haniu, wiem, może to brzmi jak abstrakcja ale daj sobie czas i na początku z wielkim trudem a potem z coraz większą wprawą zajmij się sobą. To teraz najlepsze co możesz zrobić dla waszego małżeństwa.

Z Bogiem!
Kolin
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-30, 12:17   

Hania-żona napisał/a:
Pomóżcie... co robić?


Czytałaś Dobsona "Miłość potrzebuje stanowczości"?

Tam znajdziesz odpowiedź. Twój mąż jest "zafiksowany funkcjonalnie" (a to z innej mądrej książki :-P ). Jeżeli nie ma konieczności zmiany swojego zachowania, to nie zmieni się. Jemu jest teraz dobrze.
Często partner zdradzany, w obawie o zostanie samotnym, nie podejmuje żadnych działań przeciwko zdradzającemu. No i ten zdradzający żyje sobie w błogim stanie "dwubiegunowości". Jeżeli nie che być z nami na 100%, lepiej żeby odszedł wcześniej, niż ma nas dręczyć (jak pisze Kolin_) przez dłuższy okres.

Ja też próbowałem trwać przy żonie zakochanej w kowalskim. Kosztowało mnie to bardzo wiele. Dopiero przerwanie tej relacji zaczęło poprawiać mój stan psychiczny. Dzisiaj uważam, że zrobiłem to i tak za późno.

Kolin_
Ta lektura dotyczy również Ciebie!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9