Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie wiem co mam robić
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-01, 12:33   

rut_m napisał/a:
proszę nie oceniajcie mnie po wcześniejszych wypowiedziach :-)


Witaj, tu nikt nie będzie oceniał Ciebie tylko sytuacje, przynajmniej tego się tu uczymy, żeby potem procentowała, nam ta umiejętność w relacjach z ludźmi w realu :-D
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-01, 13:14   

Hm.

Przychodzi mi do głowy to, że twój maż najpewniej kompensuje sobie coś tymi grami. Jakieś braki emocjonalne najpewniej.
Lekarstwem na to może być odrobina (albo nawet duża dawka) szaleństwa, ruchu, przygody w waszym życiu. Dziecku na pewno też to nie zaszkodzi. Pasjonujące życie "realne" pozwala oderwać się zupełnie od komputera.

Druga sprawa, ze nie możesz być aż tak bardzo jego coachem. Nie odpowiadasz za jego rozwój bardziej, niż za cokolwiek innego. A już na pewno NIE WOLNO CI traktować go tak jak swojego synka, jak to zasugerował Jacek! Jesteś jego ŻONĄ, a nie mamusią. I wypadałoby traktować go jak dorosłego człowieka i jak partnera w relacji. Wiem, ze to czasami trudne, ale właśnie tu jest praca, którą ty musisz wykonać nad sobą - tak ułożyć siebie, żeby utrzymywanie waszej relacji na stopie partnerskiej było łatwe i naturalne.

Jak będziecie rozmawiać... Proponuję takie małe ćwiczenie. Weźcie kartki, każdy swoją. Napiszcie, jak według was, patrząc na to, co jest obecnie, bez wprowadzenia większych zmian, będzie wyglądało wasze życie za pięć lat - zaczynając od "stanu faktycznego" własnej osoby (ty swojej, mąż swojej), w tym rozwoju zawodowego, ale nie tylko, przez relację między wami po sytuację rodzinną. Zróbcie wspólny wariant pesymistyczny i optymistyczny. Przyjrzyjcie się temu. Co z tego chcecie, a czego nie chcecie w waszym życiu? Jak można próbować zmienić to, czego nie chcecie? Jakie zmiany możecie wprowadzić, żeby było jeszcze lepiej. Możecie to zrobić zupełnie niezależnie od siebie najpierw... A potem podobną projekcję wspólnie, dla małżeństwa i rodziny. To pozwoli wam też określić wzajemne oczekiwania.

Dla kogoś, kto jest w nieciekawym punkcie życia, mało rozwojowym, to może być bardzo trudne emocjonalnie ćwiczenie. Ale faktycznie pomaga spojrzeć realnie na sytuację obecną, przez wyobrażenie sobie, jakie sytuacja obecna może przynieść konsekwencje.

Heh, muszę coś takiego zrobić z moim mężem :)
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-01, 13:32   

tiliana napisał/a:
A już na pewno NIE WOLNO CI traktować go tak jak swojego synka, jak to zasugerował Jacek! Jesteś jego ŻONĄ, a nie mamusią. I wypadałoby traktować go jak dorosłego człowieka i jak partnera w relacji. Wiem, ze to czasami trudne, ale właśnie tu jest praca, którą ty musisz wykonać nad sobą - tak ułożyć siebie, żeby utrzymywanie waszej relacji na stopie partnerskiej było łatwe i naturalne.


No, widzę że zostałem źle zrozumiany. :-(

Zgadzam się z Tilianą, że nie możesz być dla swojego męża trenerem (polskie słowa też są ładne).
Należy męża zmobilizować do wzięcia odpowiedzialności za rodzinę.
Pisząc o dziecku miałem na myśli to, że on obecnie zachowuje się jak dziecko (zabawa grami). Czy dziecku wybaczamy pewne błędy? Zwykle tak. I tylko to miałem na myśli pisząc o traktowaniu męża jak dorosłe dziecko. On zresztą jest dorosłym dzieckiem, ale tego Rut_m dowiesz się dopiero po przeczytaniu książek ks. Poloka (Rozwinąć skrzydła i W drodze do siebie).
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-01, 13:33   

Miałam nadzieję, Jacku, że o coś takiego ci chodziło i miałam nadzieję, że doprecyzujesz. Bo fakt faktem, napisałeś to bardzo ogólnikowo i mogłeś zostać źle zrozumiany ;)
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-01, 13:51   

rut_m napisał/a:
Przepraszam nie chcę tak spamować ciągle nowymi postami, ale nie wiem jak się zachować. On do mnie pisze teraz jak gdyby nigdy nic (na temat pracy), czy ja mam normalnie sie odzywać jak gdyby nigdy nic?


Pisz ile potrzebujesz. Jeśli widzisz, ze ktos odpisuje, z pewnością nie ma z tym problemu. Miedzy innymi po to tu jesteśmy.
Zachowuj sie normalnie, tak jak pisałem, najpierw musisz pewne sprawy zgłębić, aby bez emocji i we właściwy sposób podejść do kryzysu.
Nie matkuj mu, on jest Twoim mężem, nie synem. Ja akurat słowa Jacka odebrałem jako żart (przynajmniej taka miałem nadzieje ;) )
Te książki które polecił Jacek rowniez sa bardzo istotne - opowiadają o tym w jaki sposób różnimy sie od siebie - mężczyźni i kobiety.
Niby każdy wie, ze sie różnimy, mało kto natomiast wie na czym dokładnie te różnice polegają.
Mi książki o tej tematyce ukazały zonę i samego siebie w zupełnie innym świetle.
Szkoda, ze nie uczą tego ani w domu ani szkole. Nigdy nie jest jednak za pozno, aby takowa, niezbędna do właściwego zycia wiedzę posiąść.
 
 
anuszka2011
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-01, 13:56   

Witaj rut_m,

Jak piszesz, Twojemu mężowi zależy i chce walczyć o małżeństwo a to ogromny plus. Ze swojej strony polecam Ci spotkania małżeńskie - trzydniowe rekolekcje pogłębiające dla małżeństw. Teraz we wrześniu i październiku w wielu miastach na terenie całej Polski się odbywają. Jak wejdziesz na stronę www.spotkaniamalzenskie.pl to masz tam terminy tych rekolekcji i formularz zgłoszeniowy. Nie byłam osobiście ale czytałam i słyszałam świadectwa osób, ktore w nich uczestniczyły. Podobno bardzo warto.
 
 
rut_m
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-01, 23:24   

Jestem po rozmowie. Mąż powiedział że mu na mnie zależy ale nie wie czy to jest miłość i czy umie kochać. Czasami czuje ze jest ze mną tylko dla dziecka, a czasami te myśli odchodzą. Powiedział ze chciałby mieć normalne szczęśliwe małżeństwo i chciałby to zmienić. Strasznie się miotał, jakby sam nie wiedział czego chce.

Mój mąż czuje się niedojrzały emocjonalnie do wzięcia odpowiedzialności za rodzinę. Najbardziej podobało mu sie gdy miał 20 kilka lat i zero obowiązków bo nie miał żadnych stresów. Teraz stresuje go wszystko. Mówi ze czuje się jakby na tych latach się zatrzymał.zapytany czy chciałby to zmienić mówi ze tak ale nie ufa psychologom, wszystkiemu co związane z kościołem tez nie, w książki nie wierzy. W Boga wierzy, w Eucharystię nie. Nie wie co dalej. Ma rownież do mnie pretensje ze sie zmieniłam w ciagu ostatnich lat ( chodzi o nawrócenie i radykalną zmianę poglądów i to ze po ciąży złagodniałam). Ma pretensje że nie chcę takiego seksu ktory mnie upadla a na ktory kiedyś zezwalałam (tu akurat trochę pojechał bo sypiamy ze sobą bardzo rzadko i bynajmniej nie jest to z mojej winy)

Także proszę Państwa, wyszłam chyba za wiecznego chłopca. Nie wiem co teraz.
Kurtyna.
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-02, 07:36   

rut_m, kurtyna opada na ten rozdział twojego życia. Teraz, to trzeba się zabrać do pracy nad sobą zaczynając zupełnie nowy rozdział.
Nie będzie łatwo, zapewne.
Ale moze byc pięknie.

Wiesz, to, że jesteście na takim etapie wiele ułatwia.
Wydaje się, że mąż, mimo wszystko, jakos dostrzegając w sobie problem MOŻE go ogarnąć.
Ty nie masz na to wpływu.
Mozesz zająć się sobą.
Mozesz zmienić siebie

Spróbuj.
Mozesz po czasie zadziwić się jak zupełnie obok ciebie zmienia sie swiat (w tym i mąż).

Nie wiem jak postrzegał siebie moj maz jeszcze 10 lat temu
Wiem, że ja widziałam w nim niedojrzałego do malzenstwa i rodziny chłopaka.
Przeszliśmy kryzys
Ja się zmieniłam (sporo zainwestowałam w siebie - była i terapia i warsztaty rozwojowe, lektury).
Jakos, nie wiem kiedy, okazało się, że mój mąż daje radę być super mężem, że dba o dom, nas, rodzinę.
Moze ja to po prostu musiałam odkryć, a moze pozwolić mu na to ?

Ufam, że i przed wami jest taka droga.
 
 
rut_m
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-02, 08:19   

Dziękuję za te słowa GosiaH <3

Taki mam plan dokładnie, skusić sie na swoim rozwoju ( mam sporo niedokończonych rzeczy z tym związanych).
Myślicie że mąż sam w sobie wypracuje zmianę czy powinnam nalegać na terapię lub jakieś rekolekcje?
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-02, 09:23   

myślę, rut_m, żebyś w ogóle zajęła się sobą.
Mąż, jeśli będzie chciał iść na terapię (by była skuteczna) musi podjąć taką decyzję sam. Naciskanie nic nie da.
To jest twój czas, na inwestycje w siebie, zajęcie się sobą.
Wykorzystaj jak umiesz

PS do naszego ogniska nie podeszłabyś?
Spotkanie z ludźmi, którzy są w podobnej sytuacji, rozmowy z nimi, bardzo pomagają
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-02, 09:30   

Popieram GosięH

Skup się Rut_m na sobie. Zacznij od polecanych lektur. Myślę, że one Ci dużo wyjaśnią. Ja po tych lekturach zrozumiałem swoją żonę, jej postępowanie. Wcześniej uważałem, że jest ono nielogiczne, ale jak zrozumiałem przyczyny, to i resztę mogłem zaakceptować i lepiej zrozumieć (dalej było to nieracjonalne postępowanie, ale już wytłumaczalne).
 
 
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-02, 22:32   

Witaj :)
Temat grania jest mi dobrze znany - opowiedz parę słów o tym od jak dawna mąż gra i ile gra - z Twoich wpisów rozumiem, że Ciebie zupełnie zaniedbuje.

Ja poszukałabym terapii dla małżeństw (czy też rekolekcji) i przedstawiła taką propozycję mężowi - konkret - zobacz tutaj o tej godzinie można się umówić. Absolutnie nie namawiać - poszukać, pokazać, powiedzieć że jeśli uważa, że to dobry pomysł to niech da znać. tyle. I zając się sobą :)
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-03, 23:48   

rut_m napisał/a:
Myślicie że mąż sam w sobie wypracuje zmianę czy powinnam nalegać na terapię lub jakieś rekolekcje?

Ja nalegalem. Skutek byl/jest odwortny do zamierzonego. Warto wspomniec o takiej mozliwosci, ale trzeba wyczuc moment to raz, a dwa - zrobic to bardzo nienachalnie. W przypadku odmowy przynajmniej na bardzo dlugi czas nawet o tym nie wspominac. To samo jesli chodzi o jego terapie czy rekolekcje.
Mozna od czasu do czasu rzucic jakas ciekawostka ktora odkryjesz podczas pracy nad sama soba, ksiazki ktore czytasz trzymac na wierzchu. Jesli bedzie chcial, sam sie zainteresuje.
Teraz jest czas na to, abys przepracowala porzadnie sama siebie.
 
 
marcinekstar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-09-05, 09:46   

Witajcie , dokladnie te same schematy , ja również nalegalem .
To nic nie pomoze , tak jak pisze Pavel skutek był i jest odwrotny.
Praca nad samym sobą ,to jedyny skuteczny sposob aby uleczyc siebie ze zranien,
ktore otrzymalismy od współmałrzonka :-)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5