Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
mąż pije, pali, ogląda filmy pornograficzne, okłamuje mnie
Autor Wiadomość
edytka880
[Usunięty]

  Wysłany: 2016-08-21, 13:57   mąż pije, pali, ogląda filmy pornograficzne, okłamuje mnie

Witam, nie mogę sobie już z tym wszystkim poradzić. Mam 28 lat, mamy 1,5 roczną córeczke i jestem w 7 miesiącu ciąży z drugim dzieckiem.
Mój mąż jak w temacie pije, pali, ogląda te świństwa, okłamuje mnie, trwoni pieniądze. Nie mogę już sobie w głowie z tym wszystkim poradzić. Szaleje i załamuję ręce najbardziej nad tymi filmami pornograficznymi bo czuje sie zdradzana, upokarzana. Do tego ten alkohol. Kazałam mu się wyprowadzić i nie mieszka z nami od 27 lipca, jest u swojej mamy, a ja próbuje jakoś żyć. Podałam mu namiary na poradnie leczenia uzależnień, nawet byłam z nim 8go sierpnia na pierwszym meetingu. Ponoć tydzień później był na drugim. Ale w piątek popłyną w rozmowie telefonicznej był kompletnie pijany. A dziś zobaczyłam że oglądał brutalne porno i mnie to tak strasznie boli. Jeszcze się wszystkiego wypiera, nawet przez telefon kłamał mi jak to on nie pije, jak odmawia, że nas kocha i chce do nas wrócić.
Po tych wszystkich przejściach i trzech pobytach w szpitalu z powodu zagrożenia utraty ciąży powiedziałam mu że póki nie poukłada sobie w głowie to nie ma co do nas wracać. Jak ja mam jeszcze do niego dotrzeć, jak mu pomóc. Dlaczego idzie w takim kierunku, dlaczego nie może zrezygnować z tych pornusów, z tego picia, o paleniu już nie wspomnę...
Nie wiem co mam jeszcze zrobić...
moje serce jest już tak poranione, nie wiem czy będę mogła mu zaufać.
Proszę o wsparcie i modlitwę
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-21, 15:31   

Witaj, Edytko u nas na forum,
Za chwilę sycharki na pewno sie odezwą i dadzą Ci wsparcie, ja tylko przypomnę Ci, że internet nie jest miejscem anonimowym, stąd warto zadbać o to, aby to co piszesz nie wskazywało wprost na Ciebie i Twoją rodzinę w realu, aby nie było łatwo Was rozpoznać.


Z tego co piszesz, udało Ci się postawić granice, i pokazać mężowi konsekwencje postępowania. Na ile mąż zechce skorzystać z tego, trudno powiedzieć. Na pewno do Ciebie należy utrzymanie tych granic i pokazywanie konsekwencji z miłością. Bardzo warto posłuchać rekolekcji dotyczących przysięgi małżeńskiej, są tu: www.sychar.org/przysiega ; zresztą na forum jest masa pomocnych materiałów, warto się przez nie przekopać.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-21, 18:23   

Witaj,

Cytat:
moje serce jest już tak poranione, nie wiem czy będę mogła mu zaufać.


Edytko, nie zaprzątaj sobie teraz tym głowy. Ja też za grosz nie ufam mężowi, ale w wyniku procesu nawrócenia, które wciąż trwa, zrozumiałam, że relacje można tworzyć, odbudowywać nawet wtedy, gdy tego zaufania się już nie ma, w oparciu o nie zaufanie, a nadzieję chrześcijańską. Nie wiem, czy mnie zrozumiesz. Ja mam tak ustawiony tor.
Teraz się jednak tym nie zajmuj.

Bardzo dobre jest to, że postawiłaś granice i jesteś bezpieczna z dziećmi. To na pewno może ułatwić mężowi refleksję ku zastanowieniu się nad sobą. Należy pozwolić mu na tę samorefleksję a może nawet na dno, z którego się wreszcie odbije by zwrócić się o pomoc. Żadne moralizatorstwo tu nic nie pomoże. Dialog z alkoholikiem, który ma pijane myślenie nic na razie nie da, więc moim zdaniem jeśli odpuścisz sobie własne oczekiwania wobec męża na razie, to będziesz szczęśliwsza i z serca zejdzie ciężar pewien. Pozdrawiam.
 
 
edytka880
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-21, 22:09   

Dziś napisał że chce się zmienić i się stara cały czas ale jakby był przy nas byłoby mu łatwiej. Za każdym razem jak było między nami dobrze to na drugi dzień musiał wszystko zniszczyć sięgając po alkohol. To że poszedł raz czy dwa na spotkania grupy nie sprawi cudu i się zmieni. Ja dużo czytałam o chorobie alkoholowej między innymi pomogło mi to forum w postawieniu granic i się ich trzymania, dlatego on wie że póki z tym wszystkim nie zerwie nie ma dla niego miejsca. Nawet teraz jakbym chciała go przygarnąć to co? znów bym się martwiła czy nie będzie pił czy nie będzie chodził wiecznie obrażony i naburmuszony na cały świat. Bo przecież wszyscy są jego wrogami. Z moim tatą już od maja nie rozmawia bo to niby jego wina że on pije, bo się ciągle teściu mieszał i krytykował. Niestety moi rodzice widząc co on wyprawiał i jak mnie traktował nie mogli przechodzić koło tego obojętnie. Co do jego starania się wiem że być może sam miting raz w tygodniu bez jego ciągłej pracy nad sobą nic nie da. Poradziłam żeby zaczął chodzić do poradni, przecież tam są psycholodzy czy terapeuci od uzależnień i mają większą wiedzę teoretyczną na ten temat. Spotkania AA to wiedza praktyczna, wsparcie a on jak widać nie chce iść do specjalisty. Przeczytałam ostatnio książkę "Uczcie się kochać" pani Wandy Półtawskiej - dałam mu ją. Z tego co wiem nie sięgnął do niej bo on niczego nie czyta.... Przypomniałam mu o niej dziś. Tak bardzo bym chciała żeby choć parę stron przeczytał. Dużo tam jest napisane o jego problemie, o tym jak dbać o miłość i codziennie ją umacniać, jak wychowywać dzieci. Nie mówię on nie jest złym człowiekiem, tylko jego czyny są złe. Potrafi zajmować się córeczką, która tak bardzo jest za nim. Jest chłopakiem bardzo pracowitym. Wykonywanie ciężkiej pracy nie jest dla niego problemem, no chyba że fizycznym, ale co trzeba było zrobić zrobił. Najgorzej jak wychodził z domu tylko po to żeby coś robić a tak naprawdę chodziło o to żeby mieć spokój, wypić swoje i tyle, przyjść wieczorem, umyć się, zjeść i położyć się spać. Myślę że od dłuższego czasu nasza więź się poważnie rozluźniła. Powtarzałam że mi go brakuje, że chcę żeby spędzał z nami czas. Bo straconego czasu nie odzyska. Ale i to nie pomagało. 3 lata okłamywał mnie co do palenia papierosów, teraz robi to z pozostałymi sprawami. Nie wiem co teraz, czy rzeczywiście przyjąć go do domu, czy zostawić samemu sobie żeby w końcu zaczął myśleć.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-21, 22:58   

Edytko, zajdź na miting Al-Anon, warto bardzo, ku własnego wzmocnieniu.
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-21, 22:59   

edytka880 napisał/a:
Nie wiem co teraz, czy rzeczywiście przyjąć go do domu, czy zostawić samemu sobie żeby w końcu zaczął myśleć.


Trudno odpowiedzieć na twoje pytanie mając tak małą wiedzę o was jak tylko z tych dwóch postów.
Poszukaj pomocy w Al-Anon.
Tutaj masz trochę na ten temat: http://www.al-anon.org.pl/
 
 
edytka880
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 05:56   

Postaram się iść na takie spotkanie w okolicy. Dziś już od 4 z kawałkiem nie śpię, bo myślę co jeszcze mogę zrobić. Skoro on chce być bliżej to może wynajął by pokój niedaleko. I zamiast kasę na dojazdy do pracy dawał by na mieszkanie. Miałby 10 razy bliżej do nas, ale bez komfortu w stylu: wyprane, ugotowane, żona na miejscu, dziecko kiedy chce. Musiałby wszystko sam robić i przede wszystkim myśleć o każdym dniu a nie że o większości spraw ja decydowałam.
 
 
edytka880
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 06:34   

twardy napisał/a:

Trudno odpowiedzieć na twoje pytanie mając tak małą wiedzę o was jak tylko z tych dwóch postów.


Postaram się trochę opowiedzieć o nas w każdych kolejnych postach. Po pierwsze wiem że mężowi jest bardzo ciężko bez nas. Ja mu już wcześniej kazałam się wyprowadzić, nie mieszkał z nami tydzień. Pracował u moich znajomych którzy dawali mi informacje że jest jakiś smutny, nic się nie odzywa, patrzy się w podłogę, robi co ma zrobić i jedzie. Także wiem że to przeżywa, i miałam nadzieję że to będzie taki kopniak do działania. Sam się wychowywał bez ojca, więc wie jak to jest i zapewne nie chce tego dla swoich dzieci.
On był bardzo za mną, gdy się spotykaliśmy przed ślubem, jedno moje słowo żeby przyjechał to robił wszystko żeby się zjawić. Gorzej zaczęło się dziać po ślubie, jak zmienił pracę i trafił w takie towarzystwo z którym mógł sobie pić do woli. Wtedy przestał interesować się mną, pomimo iż byłam z córeczką w ciąży, wolał przesiadywać w samochodzie i pić piwo - na rozluźnienie po ciężkiej pracy. Myślę że to właśnie wtedy zaczęliśmy się od siebie oddalać. Jak się urodziła mała to akurat mieli zastój w pracy, był w domu przy mnie, pomagał, zajmował się i mną i córcią. Teraz też podczas tych ciężkich dni w szpitalu które przeżywałam, z powodu krwawienia i ryzyka utraty ciąży był przy mnie, odwiedzał, dzwonił przywoził córeczkę. Dlatego wiem że mnie kocha, ale chyba to że miał za dobrze z nami sprawiło że robił co chciał. Zaczął się obrażać o błachostki, mówił że to ciągle ja się czepiam i mu dziamie. A ja na prawdę reagowałam tak tylko wtedy gdy był podpity. Ponoć nie doceniałam tego co robi na budowie, a ja mu ciągle powtarzałam: cieszyłabym się z tego co zrobiłeś tysiąc razy więcej gdybyś nie miał takiej końcówki w postaci wiechy za wymurowanie ściany. I tak uciekał sobie na budowę żeby mieć święty spokój. Aż pewnego razu tuż przed kazaniem mu się wyprowadzić, poszedł tam i nie wracał. Ja w ciąży, z małą w domu, strasznie się denerwowałam i koło 22giej poszłam zobaczyć w końcu co się dzieje. Był pozamykany, radio głośno grało, byłam przerażona, dobijałam się, bo drugi klucz był w drzwiach i nie mogłam wejść. W końcu otworzył, powiedział że tam będzie spał bo tam jest zameldowany i to jego dom i tak mu się podoba. Oczywiście widziałam butelkę po piwie, ile wypił nie wiem, nie byłam w stanie ocenić, napewno nie jedno. Wtedy postanowiłam skończyć z tymi huśtawkami emocjonalnymi które mi funduje> nie po to tyle tygodni leżałam plackiem żeby utrzymać tą ciąże żeby teraz przez niego dużo wcześniej urodzić.
Nie wiem czy po tych wczorajszych słowach które mu napisałam coś do niego dotrze, dobitnie mu napisałam że dopóki nie skończy z tym wszystkim nie ma miejsca dla niego w moim sercu. Nie poprawi się człowiek, który wymyśla coraz nowe kłamstwa i myśli że mu się uda mnie oszukać. Nie tak się z nim umawiałam, gdy zadawałam mu pytanie czy zrobi wszystko żeby do nas wrócić, odpowiedział że się zmieni, że chce wrócić, i przede wszystkim miała być szczerość. A tu tego póki co brakuje i to bardzo...
 
 
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 08:04   

edytka880 napisał/a:
Postaram się iść na takie spotkanie w okolicy. Dziś już od 4 z kawałkiem nie śpię, bo myślę co jeszcze mogę zrobić. Skoro on chce być bliżej to może wynajął by pokój niedaleko. I zamiast kasę na dojazdy do pracy dawał by na mieszkanie. Miałby 10 razy bliżej do nas, ale bez komfortu w stylu: wyprane, ugotowane, żona na miejscu, dziecko kiedy chce. Musiałby wszystko sam robić i przede wszystkim myśleć o każdym dniu a nie że o większości spraw ja decydowałam.


Edytko, z Twoich postów przebija rozsądek, wiesz już że trzeba postawić granice, ale trzeba się ich konsekwentnie trzymać. Ale z drugiej strony ,zobacz zdania ,które są pogrubione...Cały czas myślisz za niego, co by tu zrobić żeby on....a on jest dorosły ,nie musisz mu matkować. Nie żyj jego życiem tylko swoim. Jeśli masz czas i możliwość posłuchaj konferencji ks Dziewieckiego ,o uzależnieniach http://www.koszecin-nspj..../rekolekcje-aa/
 
 
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 09:36   

edytka880 napisał/a:
Po tych wszystkich przejściach i trzech pobytach w szpitalu z powodu zagrożenia utraty ciąży powiedziałam mu że póki nie poukłada sobie w głowie to nie ma co do nas wracać. Jak ja mam jeszcze do niego dotrzeć, jak mu pomóc.


JAK NAJSZYBCIEJ IŚĆ NA TERAPIĘ DLA ŻON ALKOHOLIKÓW

dostaniesz tam wiedze i konkretne narzędzie by pomóc sobie i mężowi

Alkoholizm to choroba i potrzeba wiedzieć jak z nią postępować.

Sama jestem żona obecnie trzeźwego alkoholika, i wiem że twoja postawa może pomóc mu trzeźwieć

Twarda miłość

Jak chcesz pogadać przez telefon to napisz podam Ci mój nr na priwa

Z Bogiem
 
 
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 09:38   

Już postawiłaś dobre granice,

nie ustępuj ,

trzymaj się tych warunków które ustaliłaś

najpierw terapia męża i twoja potem dopiero można odbudowywać zaufanie
 
 
edytka880
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 13:48   

Mirakulum napisał/a:
JAK NAJSZYBCIEJ IŚĆ NA TERAPIĘ DLA ŻON ALKOHOLIKÓW


W czwartki są spotkania Al- Anon, mam nadzieję że mój tato zostanie z małą i będę mogła iść tam. Kiedyś rozmawiałam z panią psycholog do której mąż poszedł z przymusu bo kazałam mu spać w drugim pokoju. Oczywiście po paru razach zrezygnował bo przecież jemu to niepotrzebne. No ale wrócę do tej pani: poradziła mi składanie wniosku do sądu o przymusowe leczenie męża, jak mu o tym powiedziałam to się śmiał i powiedział że jak będzie musiał to pójdzie ale co mi to da. Wiem że póki on sam nie zechce to nie pójdzie. I wtedy pojawił się pomysł z mitingiem, poprosił mnie więc tam z nim poszłam. Co do tej pani to było widać że raczej nie była zainteresowana moją głową i tym co ja przeżywam, tylko przymus na terapie i wniosek o alimenty skoro z nami nie mieszka. Tego wniosku też nie składałam bo wiedziałam że mąż pieniądze da. I się nie pomyliłam, aż taki to on nie jest. Dlatego zastanawiam się czy kierować się do tej pani psycholog czy może iść do instruktora terapii uzależnień, a może póki co próbować w Al-Anon. W czwartek się tam wybieram, mam nadzieję że się uda.
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 14:55   

Dobrze ci tu wszyscy piszą. Ale nie tylko mąż ma problemy - ty też.

Jak ktoś "siedzi w temacie", to od razu widać u ciebie zachowania typowe dla współuzależnienia...
Widać, że próbujesz wpłynąć na męża w każdy możliwy sposób. Ale prawda, to już zauważyłaś - jeśli on sam nie będzie chciał, nic to nie da.
Widać, że mu matkujesz, że myślisz za niego, jak to pisała bosa.
Ale ja widzę jeszcze jedno - chorą kontrolę. Sprawdzasz, jak on się czuje, czy pije, ile pije, itp. A ta kontrola niszczy ciebie.
Myślę, że mogłaby ci pomóc książka "Koniec współuzależnienia" Melody Beattie.

Inne, drobniejsze problemy, też widać, ale nie wszystko na raz. Na razie trzeba ci trochę czasu, dbania o siebie, skupienia na sobie i wszystkim, poza mężem, wiedzy fachowej.
Al-Anon to powinno być dobre miejsce dla ciebie. Trzymam kciuki za mityng.
 
 
sakramentalna zona
[Usunięty]

Wysłany: 2016-08-22, 17:43   

edytka880 napisał/a:
Postaram się iść na takie spotkanie w okolicy. Dziś już od 4 z kawałkiem nie śpię, bo myślę co jeszcze mogę zrobić.


Witaj Edytko,
z bolem serca czytalam po poludniu Twoj post,poszlam sie pomodlic za Ciebie o Swialo Ducha Sw..

Jakies sensowne rady udziela Ci na pewno ludzie ,ktorzy przeszli terapie lub 12 krokow,
ja jestem " zielona"- tez dopiero czekam w kolejce...

Chcialam Cie tylko uczulic ,zebys pomysla o sobie z empatia i o tym dzieciatku ,ktore nosisz pod sercem;ono tez przezywa Twoj niepokoJ.
Wyspij sie porzadnie,to najlepsze co mozesz dla niego zrobic,
zmien hierarhie wartosci- maz przezyje,jest dorosly !

Pisze to z autopsji- postawilam meza na piedestale,balam sie o niego i jego potrzeby,a upadek z tego piedestalu bolesnie mnie zranil...

Zaufaj Bogu,pomodle sie o potrzebne sily dla CIebie.

moderacja: poprawiono cytowanie
Ostatnio zmieniony przez 2016-08-22, 18:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 6