Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
rekolekcje vs rozwód ...
Autor Wiadomość
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 14:59   

A co mówi do Ciebie w tym temacie Twoja najgłębsza, najprawdziwsza część - Dusza? Czego chcesz tak naprawdę? Ale tak naprawdę?
Bez schematów, słów innych ludzi, rad, Twoich chwilowych emocji, chęci odegrania i tym podobne?
Czego chcesz Ty? Jak chcesz by wyglądało Twoje życie od teraz? Od tej właśnie chwili?
Odpowiedz sobie najuczciwiej jak potrafisz. Po prostu bądź ze sobą szczera. Kiedy będziesz wiedziała, że jesteś szczera? Kiedy cała Twoja istota zgodzi się unisono - poczujesz to. Będziesz wiedziała.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 15:00   

Miodziak, Obrączka

Moim zdaniem przeżywacie teraz swoją żałobę po swoich małżeństwach. Tylko że zatrzymałyście się gdzieś na etapach użalania się nad sobą i oburzenie.
Przeczytajcie więcej tutaj:
http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html
A Wy macie dojść do etapu przebaczanie, czyli jeszcze trochę pracy przed Wami. :-P
 
 
Obrączka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 15:28   

Jacek-sychar napisał/a:
Miodziak, Obrączka

Moim zdaniem przeżywacie teraz swoją żałobę po swoich małżeństwach. Tylko że zatrzymałyście się gdzieś na etapach użalania się nad sobą i oburzenie.
Przeczytajcie więcej tutaj:
http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html
A Wy macie dojść do etapu przebaczanie, czyli jeszcze trochę pracy przed Wami. :-P

Jacku ja te wszystkie fazy przeszłam i wybaczyłam ale nie zapomniałam , tylko że nie zapomniałam tych dobrych rzeczy bo o złych to nie chcę pamiętać i to mnie chyba dobija bo wraca regularnie jak bumerang , a że go jeszcze kocham to mi jest trudno no i tęsknię Czasami się spotykamy od przypadku do przypadku i to mi też nie pomaga bo wszystko wraca . Ja nie jestem osobą co się mszczą na małżonku , zależało mi raczej na w miarę dobrych relacjach .Może to właśnie jest dla mnie destrukcyjne ? sama nie wiem .
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 15:43   

Obrączka napisał/a:
ja te wszystkie fazy przeszłam i wybaczyłam ale nie zapomniałam


A ja widzę (może mylnie :-P ), że ani nie zapomniałaś, ani nie wybaczyłaś.
Może warto temu się przyjrzeć jeszcze raz? ;-)
 
 
miodziak
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 15:46   

Tak naprawdę naprawdę chciałabym potrafić się zdecydować albo na świadomą drogę do zbawienia czyli trwaniu w założeniach przysięgi mimo postawy Rafała albo na złapanie chwil szczęścia doczesności i oddaniu się pełnym w ramiona tego drugiego - tak wiem co napisałam i jak zostanie to odebrane, ale niepewność mnie zabija.

trudno jest chcieć kochać mając pewność, że jest się nie kochanym, to uwłacza - może nawet bardziej kobiecie, bo moje poglądy są trochę staroświęckie i nie buntuje się z reguły przed tradycyjnym podziałem ról w związku i poglądem, że kobieta lubi być zdobywana co za tym idzie także.

tak wiem Panowie - też nie jesteście ze stali i lubicie sygnały, że macie zielone światło w tunelu - takowego nie daję, boję się, że w odpowiedzi zostanie mi zapalone czerwone i będę potem lizać rany po samowolnym wystawieniu się do strzału.
 
 
miodziak
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 15:49   

Jacku gdybym sama miała siebie ocenić w kontekście tego artykułu to umiejscowiłabym się w miejscu akceptacja siebie - z tym, że trudno mi zaakceptować siebie niekompletną a taką się czuję gdy nie mam się do kogo wieczorem przytulić i zgubić napięcie całego dnia, bo jeden mnie nie chce, a przed drugim się bronię.

dusza duszą, sakrament sakramentem, ale tak zwyczajnie docześnie i po ludzku to samotność ciężko znieść.
 
 
miodziak
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 15:50   

Aecjusz bardzo chciałabym poczuć to o czym piszesz.
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 17:03   

Nie chciej, poczuj. Każdy może to poczuć. Absolutnie każdy.
Ty też.
Zwłaszcza Ty.
 
 
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 17:32   

Miodziak,
można zrozumieć, że z mężem teraz nie da się żyć i nawet tego nie chcesz, że ciężko go chociaż lubić, a co dopiero kochać. To co o nim napisałaś wystarczająco wyjaśnia.

Natomiast nie mogę zrozumieć po co Ci kowalski.
Piszesz o biciu serca, przytulaniu itd a to brzmi jak nastolatka niestety. Czy Twój mąż przed ślubem , jak go dopiero co poznałaś był od razu taki okropny, jak go teraz opisujesz? Sądzę, że też Ci biło serce na jego widok, i na pewno było wystarczająco miło, żeby pójść do ołtarza.
Skąd czerpiesz pewność, że kowalski będzie wspaniałym partnerem i da Ci poczucie szczęścia?
To bzdura i mrzonki. Po co ryzykować i pakować się w kolejną sytuację, której potem nie będzie dało się łatwo rozwiązać.
I dlaczego kowalski ma być środkiem do zaspokojenia Twoich zachcianek i potrzeb? Dlaczego jest tylko przedmiotem w Twojej grze? Gdybyś go traktowała uczciwie to odsunęłabyś się po prostu, a nie podsuwała mu cudzą żonę czyli siebie. Niech on też ma możliwość życia po Bożemu z własną żoną ( może ją już ma, albo niech znajdzie wolną dziewczynę i się ożeni).

Aecjusz, a co potem z tym poczuciem zrobić? Ty już rozumiem poczułeś i działasz? Ja proponuję, żeby to co się poczuje skonfrontować z Bożymi propozycjami.
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 19:07   

Kari napisał/a:
Miodziak,
można zrozumieć, że z mężem teraz nie da się żyć i nawet tego nie chcesz, że ciężko go chociaż lubić, a co dopiero kochać. To co o nim napisałaś wystarczająco wyjaśnia.

Natomiast nie mogę zrozumieć po co Ci kowalski.
Piszesz o biciu serca, przytulaniu itd a to brzmi jak nastolatka niestety. Czy Twój mąż przed ślubem , jak go dopiero co poznałaś był od razu taki okropny, jak go teraz opisujesz? Sądzę, że też Ci biło serce na jego widok, i na pewno było wystarczająco miło, żeby pójść do ołtarza.
Skąd czerpiesz pewność, że kowalski będzie wspaniałym partnerem i da Ci poczucie szczęścia?
To bzdura i mrzonki. Po co ryzykować i pakować się w kolejną sytuację, której potem nie będzie dało się łatwo rozwiązać.
I dlaczego kowalski ma być środkiem do zaspokojenia Twoich zachcianek i potrzeb? Dlaczego jest tylko przedmiotem w Twojej grze? Gdybyś go traktowała uczciwie to odsunęłabyś się po prostu, a nie podsuwała mu cudzą żonę czyli siebie. Niech on też ma możliwość życia po Bożemu z własną żoną ( może ją już ma, albo niech znajdzie wolną dziewczynę i się ożeni).


Piszesz co nie, co nie wypada, czego nie robić. To niewiele daje. Pozostawia Miodziak w pustce, w zawieszeniu. Tam w przód nie wolno, bo nie, bo tak mówią lepiej wiedzący, do przeszłości wrócić nijak się nie da, bo trudno nie zauważać spraw oczywistych. Ma się oszukiwać?
Co jej proponujesz zatem? Pójście do zakonu? W sumie to też jakieś wyjście. Piszę poważnie. Ale nie wiemy, czy akurat tego chce.
Więc?


Kari napisał/a:
Aecjusz, a co potem z tym poczuciem zrobić? Ty już rozumiem poczułeś i działasz? Ja proponuję, żeby to co się poczuje skonfrontować z Bożymi propozycjami.


Dlaczego od razu konfrontować? Dlaczego wyciągasz konfrontację, czyli łagodniejsze określenie walki? Z kim ma walczyć? Z Bogiem?
Poza tym skąd weźmie Boże propozycje? Kto ma jej je podać w sposób wiarygodny i niezanieczyszczony swoją świadomością? Skąd ma wiedzieć?
Dusza pochodzi od Boga przecież - jest Jego częścią.
Czy ja poczułem i działam? Jestem w dialogu. Możemy użyć słów - w modlitwie. Czyż prawdziwa modlitwa nie jest dialogiem z Najwyższym? Widzę efekty. Wymierne. I wiem, że wiele jeszcze przede mną. Ale czy to ma znaczenie w przypadku tego wątku? Rozliczasz mnie? Po co? Co chcesz przez to osiągnąć? Jak ma to pomóc Miodziak?
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 20:14   

miodziak napisał/a:
tak wiem Panowie - też nie jesteście ze stali i lubicie sygnały, że macie zielone światło w tunelu - takowego nie daję, boję się, że w odpowiedzi zostanie mi zapalone czerwone i będę potem lizać rany po samowolnym wystawieniu się do strzału.


oj miodziak, miodziak.... dzieciaku ty kochany :)

A nie powinnaś przede wszystkim obawiać sie, ze dajac zielone swiatło popełniasz cieżki grzech? To nie to powinno glównie zajmować Twoje myśli? Przecież doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Masz wiedzę, przemyślenia, piękną przemianę siebie.

I to nie jest ważne?, najważniejsze ze kowalski może się okazać nic nie wart? że ..... sie z nim (nie napisze co ;-) ) i czar pryśnie?

Po ludzku większości tu jest cieżko, a ile jeszcze poza forum takich borykajacych się z ciężarem samotności: emocjonalnej, finansowej i tej czysto płciowej.

I da się? Da się.

Tylko musisz wybrać komu chcesz służyć.

Polecam: https://www.youtube.com/watch?v=ho9bnhSeJJU
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 20:29   

Nie bede bawil sie w adwokata kari, jesli zechce sama odpisze.
Zupelnie inaczej chyba odebralem jej slowa, bo nie dopatrzylem sie w nich ani oceny ani zllosliwosci ani prowokacji.
Bardzo mocno zgadzam sie z tym co napisala do Miodziaka.
 
 
miodziak
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 21:17   

utka2 tekst o zielonym świetle dotyczył męża. Cieszę się, że jesteś, zmartwiło mnie to co ostatnio przeczytałam tutaj o Twojej sytuacji.

co do dania go kowalskiemu tak wiem, że to grzech cieżki

Kari masz rację
Aecjusz - Ty też

i właśnie tutaj ciężko mi wypośrodkować, bo pozostając w tym w czym powinnam muszę odciąć to czego moje poczucie pustki by chciało i faktycznie czuję się zawieszona.

żony kowalski nie ma, a ja mu jasno określiłam, ze nie przekroczę granic, pewnie nie przyjął do wiadomości i to go pięknie odróżnia od mojego męża, walczy, a ja czuję się piękna,

nie prowokuje spotkań, wiadomości, etc. wręcz odwrotnie - unikam ich. jest mi po prostu ciężko, moja niecierpliwa natura chciała by cudu...
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-11, 21:25   

Chodzi o to, by Miodziak nie stała w miejscu, bo takie zawieszenie nic nikomu nie daje, tylko ją spala. By podjęła na nowo życie. Jakie ono ma być? Nie wiem, nie czuję się uprawniony do kierowania.
Kto ma dać jej odpowiedź? Sami piszecie o modlitwie. Jakkolwiek nazwiemy ten proces - rozmową, modlitwą, medytacją, chodzi o dialog z Bogiem. Czasem może przyjść przez człowieka, ale z mojego doświadczenia nigdy nie jest to człowiek, który coś nakazuje.
Wielu z Was subtelnie doradza, czasem ochrzani by potrząsnąć i obudzić. I dobrze. Tak trzeba.
Miodziak znajduje się w trudnym momencie swojego życia. Uważa się (nieprawdziwie, ale tak mocno w to wierzy, ze aż staje się to prawdą) za słabą. To nie o to chodzi, by ją"przejąć", nawrzucać własne przekonania, ale pozwolić jej znaleźć jej własną, wewnętrzną siłę, która tam jest cały czas, ale Miodziak nie wierzy w nią.
Co do Kowalskiego - to Miodziak musi podjąć decyzję co dla niej znaczy ta relacja. Nie wiemy, bo i skąd. Oczywiście dobrze byłoby ją ostrzec (i wielu to robi, co jest dobre), że może to być po prostu zauroczenie spowodowane głodem akceptacji, gra hormonów odczuwana jako uczucie. Może to być gra Kowalskiego, który wykorzystuje chwilową słabość by po prostu zdobyć i sobie poużywać. A może to inny, zraniony i poszukujący uczucia człowiek, który spotkał inną Duszę w smutku i powodują nim podobne emocje? Skąd mamy to wiedzieć? Kto nas uprawnia do ferowania jednoznacznych wyroków? Tak naprawdę jedynie się domyślamy bazując na naszych własnych doświadczeniach, które akurat w tym wypadku mogą być zwodnicze. Z drugiej strony warto, by Miodziak jej rozważyła. Nie mogą jednak zastąpić jej własnej prawdy.
To dlatego poprosiłem Miodziak, by zapytała swoją Duszę, najwyższy przejaw Człowieka. Nie ciało, nie umysł. Duszę.

Miodziaku - dasz radę. Masz w sobie mądrość i siłę. Masz i tak naprawdę to wiesz, tylko w przeszłosci wmówiono Ci co innego, a i w jakiś sposób było to dla Ciebie wygodne. Teraz czas wyjść z błędnych przekonań o sobie. To, co Ci się wydarzyło to szansa. Szansa na wybudzenie, na stworzenie życia na nowo tak, jak Ty byś chciała, by wyglądało. Szansa na podjęcie autentycznego, nieprzerwanego dialogu z Bogiem.
Zawierz Bogu i Go słuchaj. On na pewno pokaże Ci prawdę.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9