Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
w wakacje ślub, kolejne kłamstwa, nie wiem co robić
Autor Wiadomość
awaria
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-23, 15:50   w wakacje ślub, kolejne kłamstwa, nie wiem co robić

Kochani,

od kilku dni przeczytałam wiele postów na Forum. Chcę napisać, bo nie wiem co robić. Potrzebuję się wygadać. Potrzebuję spojrzenia innych osób.

Moja sytuacja: 40 lat oboje , bliźniaki 10-cio letnie, związek niesakramentalny od 20 lat, od 3 lat małżeństwo cywilne, planowany termin ślubu kościelnego czerwiec (2016)

Przed związkiem z mężem prowadziłam raczej mocno "towarzyskie" życie, miałam wielu partnerów. Dla męża, wg jego słów, byłam pierwszą (i podobno jedyną) partnerką.

Krótko po tym jak poznaliśmy się, zaczęliśmy współżyć. Praktycznie od razu zaszłam w ciążę. Zabiłam dziecko, pieniądze dostałam od męża. Miało to skutki, których nie przewidziałam: syndrom poaborcyjny, leczona latami depresja itd. Na samym początku naszego związku, mieliśmy po 20 lat złapałam męża na korzystaniu z pornografii. Zarzekał się, że przestanie, że nie wiedział że mnie to rani itd. itp. Zaufałam, uwierzyłam. Mąż mówił, że jestem jedyna kobietą w jego życiu, komplementy, kwiatki od czasu do czasu, hojny. Generalnie prawie wszystko ok - prawie, bo współżycie nie układało się zbyt dobrze. Potrzeby męża to tak plus minus co drugi dzień, moje potrzeby przez wiele lat po aborcji to tak raz-dwa w miesiącu. Bałam się kolejnej ciąży, miałam ogromne wyrzuty sumienia, byłam leczona potężnymi dawkami prochów które m.in. wyciszały ochotę na współżycie.

Zdecydowaliśmy, że chcemy dziecko, zaszłam od razu w ciążę. Ciąża bliźniacza, bardzo ciężka, krawienia, leżenie. Ale donosiłam, urodziłam sn w 38 tygodniu. Połóg koszmarny, powikłany. Mniejszy synuś okazało się że ma duże problemy zdrowotne, w tym samym czasie mąż zmienił pracę i pracował około 100km od domu, codziennie dojeżdżał. Ja sama w domu z dziećmi, z tego jedno wymagające rehabilitacji, konsultacji lekarskich, leczenia, ja bez auta. Męża nie było po 10-12-14 godzin w domu. Wtedy seks praktycznie nie istniał. Mąż inicjował zbliżenia, ale rzadko, bo ja byłam niechętna, obolała i koszmarnie zmęczona, wręcz wycieńczona opieką nad dwójką maluchów. Kiedy mnie zachęcał do współżycia był nieraz namolny bardzo, nieraz w złości mu wykrzyknęłam, aby znalazł sobie kochankę i dał mi spokój, bo jestem zmęczona i mam dość. Tak, wiem, moja wina. Mąż wtedy zawsze mówił, że on pragnie mnie i tylko mnie i dla niego inne nie istnieją, że nigdy nie myślał o innej kobiecie oprócz mnie w kontekście seksualnym

Z biegiem lat moje zranienie poaborcyjne zmalało, byłam na terapiach, pracowałam nad sobą. nasze życie seksualne lekko się poprawiło (częściej miałam ochotę), ale męża sprawność zaczęła spadać. On zasłaniał się: zmęczeniem, przepracowaniem, nadwagą, niewyspaniem, wiekiem i stekiem innych bzdur (dopiero później odkryłam, że to były bzdury).

Około 3 lata temu połączyłam fakty, poczytałam o uzależnieniu od porno i masturbacji. Z zaskoczenia przyparłam celnymi pytaniami męża do muru i przyznał, że od czasów nastoletnich regularnie korzysta z pornografii. Nigdy nie przestał. Przyznał się, że oglądał w pracy (i kiedy tylko mu się udało w domu) porno-zdjęcia nieraz i godzinę i więcej dziennie. Mówił, że filmów nie ogląda, bo to byłaby zdrada, ale zdjęcia - to nie zdrada. I masturbacja, w zależności od tego, jakie miał "warunki", nawet do sześciu razy dziennie, często w pracy w toalecie. Czatów, sekskamerek, stosunków fizycznych z innymi kobietami się wyparł. Mówił, że oglądanie zdjęć to nie zdrada, że ja też mogę, jeśli chcę dać moje nagie zdjęcia do sieci i to nie będzie zdrada. I że sama mu powiedziałam, że ma coś robić z problemem, bo ja nie byłam chętna z nim współżyć. I że przecież to "tylko" zdjęcia, a nic więcej, nie żadne filmy, żadnych żywych kobiet, więc o zdradzie nie ma mowy. Ale oczywiście przysięgnął, że nie będzie więcej kłamał, masturbował się, korzystał z porno.

Po tym praktycznie odeszłam od zmysłów, płakałam, wyłam, rozpaczałam. Mąż wykazał skruchę, zaczął się starać, mamy zahasłowane komputery (on nie zna haseł), wyłączyłam mu net w telefonie na jego prośbę (on nie zna hasła), przez około rok chodził na spotkania SLAA. Mąz zapisał sobie listę ograniczeń (granic w terminologii SLAA) i (wg jego słów) przestrzega jej. Nadal łapałam męża na (chyba niedużych) kłamstwach, ale niestety ciągle się to zdarzało. Znów, z czasem, zaufanie się odbudowywało.

Około 2 lata później na skutek pewnych wydarzeń trafiliśmy na rekolekcje (nie chcę podać szczegółów, bo nasza historia jest mocno nietypowa i nie chciałabym, aby ktoś mnie zidentyfikował). Oboje nawróciliśmy się, zdecydowaliśmy, że chcemy ochrzcić nasze bliźniaki, posłać do I-szej komunii i wziąć ślub kościelny. Po rozmowach z zaufanym księdzem zdecydowaliśmy o połączeniu ślubu i I-szej komunii dzieci.

W zeszłym tygodniu wyszło na jaw, że mąż okłamał mnie. Że oprócz zdjęć oglądał także filmy porno. I że oceniał atrakcyjność innych kobiet, zastanawiał się, jakie maja biusty itd. Od lat. Marzył o seksie z innymi (wymienił konkretne kobiety).

Moja pierwsza myśl, aby odwołać ślub. Że ja już mu nie umiem zaufać. Wypierał się kiedyś, że oglądał filmy. Teraz wyszło, że filmy oglądał "od zawsze". Boję się, że za jakiś czas wyjdzie, że korzystał też z prostytutek czy współżył z koleżanką z pracy itp., oglądał prostytutki na sekskamerkach itd. Powiedział mi, że jak odkryłam (te 3 lata temu) jego sekretne życie seksualne, to był tak przerażony, że go zostawię, że kłamał jak z nut, że powiedział wtedy każde możliwe kłamstwo, abym go nie zostawiła.
Mówił, że takie ocenianie pod kątem seksualnym kobiet to nic takiego, że to "pozostałości" po wieloletnim korzystaniu z porno. Ja już mu nie wierzę.

Goście zaproszeni, rodzina zawiadomiona, wszystko przygotowane, sukienka i garnitur w szafie. Tak bardzo cieszyłam się na ten ślub. Tak bardzo chcę przystąpić do komunii po tych wszystkich latach. Kocham męża. Ale mu nie ufam. Nie wiem co robić. Wpadam w rozpacz.

Dziękuję, ze mogłam to napisać. Proszę o łagodność, proszę aby nie być złośliwym. Wiem, że sama napytałam sobie biedy.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-23, 17:03   

Witaj Awaria na naszym forum.

Zalegalizowanie związku w Kościele nie jest chyba błędem. Ja bym Wam w tym tylko przyklasnął.
Wieloletnie nieprawidłowości trudno się usuwa. Może jednak warto spróbować?
Wielu z nas ma doświadczenia prawdziwej zdrady i jakoś potrafi ponownie zaufać.
Więcej nie będę się wymądrzał, tylko zostawię pole osobom bardziej w temacie obeznanym.

Na koniec przypomnę tylko, że internet nie jest anonimowy i pisząc staraj się, tak jak w pierwszym poście, unikać podawania danych, które pozwoliłyby Ciebie zidentyfikować.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-23, 18:54   

Witaj, awario na forum,
Twoja historia jest faktycznie zagmatwana i trudna. Za chwilę zapewne odezwą się sycharki, aby dać Ci wsparcie.

Ja tylko zwrocę Ci uwagę na jeden szczegół - może warto porozmawiać z proboszczem z Waszej parafii lub innym księdzem do którego masz zaufanie, opowiedzieć o nałogu Twojego cywilnego męża, poprosić o radę.... bo widzisz, warto zawczasu się zorientować, czy Wasz sakrament będzie w takiej sytuacji ważny.
Może się okazać, że tak, że Twój mąż będzie w stanie świadomie przysiąc Ci wierność i będzie zdolny do tego faktycznie. Ale może być też inaczej.
Masz akurat teraz czas na poważne rozeznanie Waszej sytuacji.
Przytulam Cię mocno!
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-23, 20:00   

awaria,
w świetle katolickiego podejścia do małżeństwa, jesteście teraz narzeczonymi. :->
Pomimo wielotetniego stazu małżenstwa cywilnego, dzieci.

Chyba warto byłoby potraktować wydarzenie jakim jest ślub cywilny nie na zasadzie imprezy dla gości,
ale ogrmnego wydarzenia w Waszym wspólnym zyciu.

Do takiego wydarzenia trzeba by się przygotować....
Może warto byłoby skorzystac z okazji i nie odfajkowac kursów małżenskich,
ale wybrac sie gdzieś gdzie tą naukę bedziecie mogli w spokoju i odpowiedniej atmosferze zrozumieć , przemysleć.

Jedno ostrzeżenie, takie prawdziwe kursy dla narzeczonych, dla wielu stanowią uświadomienie sobie, ze to jeszcze nie ten czas.... :-/
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-23, 20:23   

GregAN napisał/a:
Chyba warto byłoby potraktować wydarzenie jakim jest ślub cywilny nie na zasadzie imprezy dla gości,
ale ogrmnego wydarzenia w Waszym wspólnym zyciu.

A nie miało być ślub kościelny?
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-23, 21:45   

Jacek-sychar napisał/a:
GregAN napisał/a:
Chyba warto byłoby potraktować wydarzenie jakim jest ślub cywilny nie na zasadzie imprezy dla gości,
ale ogrmnego wydarzenia w Waszym wspólnym zyciu.

A nie miało być ślub kościelny?

Jacek-sychar,
Miało.
Oj miało być... :oops:

Korekta :
Chyba warto byłoby potraktować wydarzenie jakim jest ślub cywilny nie na zasadzie imprezy dla gości,
ale ogrmnego wydarzenia w Waszym wspólnym zyciu.


że też taki wywrotowy wpis przeszedł przez cenzurę...
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-23, 22:02   

Chyba warto byłoby potraktować wydarzenie jakim jest ślub KOŚĆIELNY (!!!) nie na zasadzie imprezy dla gości,
ale ogrmnego wydarzenia w Waszym wspólnym zyciu.
:oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-23, 22:25   

awaria napisał/a:
Około 2 lata później na skutek pewnych wydarzeń trafiliśmy na rekolekcje (nie chcę podać szczegółów, bo nasza historia jest mocno nietypowa i nie chciałabym, aby ktoś mnie zidentyfikował). Oboje nawróciliśmy się, zdecydowaliśmy, że chcemy ochrzcić nasze bliźniaki, posłać do I-szej komunii i wziąć ślub kościelny. Po rozmowach z zaufanym księdzem zdecydowaliśmy o połączeniu ślubu i I-szej komunii dzieci.



Ja myślę , że komuś :evil:
bardzo się to nawrócenie nie podoba .
Nie podoba się także ani ślub ani te chrzciny .
.......... zatem należało sie spodziewać " utrudniania" z jego strony


---------------------------------------------------------
Z innej beczki :

awaria napisał/a:
Przed związkiem z mężem prowadziłam raczej mocno "towarzyskie" życie, miałam wielu partnerów. Dla męża, wg jego słów, byłam pierwszą (i podobno jedyną) partnerką.


W takim kontekście dziwi mnie , że tak bardzo jesteś wyczulona na "zdradę" pornograficzną męża
i dziwi to , że mąż tak gładko zaakceptował twoją "towarzyską" przeszłość .

Myślę , że podstawą w relacji powinnna być szczerość i prawda .
Wtedy łatwiej poradzicie sobie z problemem .
Lepiej ten problen rozwiązać przed ślubem , niż po .
Ostatecznie dzieci można ochrzcić w terminie , a ślub nawet i przełożyć .
Goście nie są tu bardzo ważni ,
a już sukienka najmniej .
 
 
awaria
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-24, 15:37   

GregAN napisał/a:
Chyba warto byłoby potraktować wydarzenie jakim jest ślub KOŚĆIELNY (!!!) nie na zasadzie imprezy dla gości,
ale ogrmnego wydarzenia w Waszym wspólnym zyciu.
:oops: :oops: :oops: :oops: :oops:


I tak też traktujemy ten ślub, ja się bardzo cieszyłam, wręcz nie umiałam się doczekać. :cry:

Chrzest już za nami, chcieliśmy ochrzcić od razu po nawróceniu, ale przeciągnęło się z powodu konieczności uzyskania zgody od Biskupa (wiek dzieci).

"Wesela" w sensie hucznej i tłumnej imprezy nie robimy, najbliższych z rodziny i przyjaciół zapraszamy na obiad i kawę z ciastem, ze względu na to, że będzie to też I Komunia, to impreza będzie bezalkoholowa.
 
 
awaria
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-24, 15:54   

mare1966 napisał/a:


W takim kontekście dziwi mnie , że tak bardzo jesteś wyczulona na "zdradę" pornograficzną męża
i dziwi to , że mąż tak gładko zaakceptował twoją "towarzyską" przeszłość .

Myślę , że podstawą w relacji powinnna być szczerość i prawda .
Wtedy łatwiej poradzicie sobie z problemem .
Lepiej ten problen rozwiązać przed ślubem , niż po .
Ostatecznie dzieci można ochrzcić w terminie , a ślub nawet i przełożyć .
Goście nie są tu bardzo ważni ,
a już sukienka najmniej .


Mąż wiedział od początku o mojej przeszłości, nigdy nie sugerował, że stanowiło to jakikolwiek problem. Ja czasu nie cofnę, błędów nie cofnę. Kiedy poznałam męża zakochałam się i skończyłam z imprezowaniem.

Oglądanie porno, zdjęcia, filmy, marzenie o seksie z inną kobietą, masturbacja dla mnie jest zdradą. Mąż o tym wie i wiedział.

Najgorsze jest dla mnie to, że on kłamie. Straciłam zaufanie. Piszesz o szczerości i prawdzie. A tego ze strony męża nie ma :cry:
 
 
awaria
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-24, 16:00   

GregAN napisał/a:
awaria,
w świetle katolickiego podejścia do małżeństwa, jesteście teraz narzeczonymi. :->
Pomimo wielotetniego stazu małżenstwa cywilnego, dzieci.



Od czasu ślubu cywilnego mówię o mężu "mąż", wiem, że jest tak, jak piszesz. No nie mniej "narzeczony" przechodzi mi przez usta z trudem ;-)
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-24, 20:01   

awaria napisał/a:
Mąż wiedział od początku o mojej przeszłości, nigdy nie sugerował, że stanowiło to jakikolwiek problem.



Jak widać ludzie różnie reagują .
Dla wielu byłby to jednak problem .
Mniejszy , wiekszy a dla niektórych może nawet za duży .

Tym niemniej można wnioskować ( domniemywać bardziej )
że mąż nie ma bardzo jasno wytyczonych granic co można a co nie w tych sprawach .
Powiedzmy , że ma "słaby węch".

Mnie wydało się bardzo dziwne , że facet ogląda tylko zdjęcia .

Skoro mąż zaczął tak dawno , to ewidentnie jest uzależniony .
I nawet jeżeli jak piszesz CHCE z tym zerwać , to mu łatwo nie będzie .
Nie każda też kobieta nazwie ogladanie pornografii zdradą .
Oczywiście nie pochwalam , zwłaszcza jak żywa kobieta "pod ręką" .
Natomiast te opowiastki o marzeniach ,
to nazbyt szczera głupota z jego strony .
Nie czuje , że te wynużenia nie spodobają się żonie ?

Klamie , bo to mniejsze zło w jego oczach .
Jak ci powie prawdę , będzie chyba gorzej , nie ?
Znaczy np. odejdziesz .


Po części też trochę dołożyłaś się do problemu .
Raz w miesiącu ?
( zamiast 2-3 razy w tygodniu przynajmniej )
W zyciu robimy wiele rzeczy na które nie bardzo mamy zawsze ochotę .
np. gotowanie , albo mycie garów , albo chodzenie do pracy itd.
Nie , bo JA NIE MAM OCHOTY to dość egoistyczne podejście .
Biologicznie dla faceta bardzo trudne , bo rodzi frustracje , napięcia , nerwy itd.
To wszedł w pornografię , a mogło być jeszcze gorzej .
 
 
awaria
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-24, 20:40   

Nie uchylam się od tego, że seksu było za mało. Oczywiście, było za mało (dla niego). Teraz jesteśmy po spowiedzi oboje; mąż twierdzi, że wytrzyma bez współżycia do ślubu. Mnie się to wydaje niemożliwe. Do spowiedzi generalnej przygotowywałam się od jesieni (byłam gotowa już w styczniu, no ale nie szłam, bo wiedziałam, że będziemy współżyć, a mąż wiedział, że mi zależy bardzo na przystępowaniu do Komunii). Przed chrztem mąż powiedział, że dojrzał do próby wstrzemięźliwości do ślubu i poszedł do spowiedzi, ja oczywiście od razu też :-D Dostaliśmy rozgrzeszenie, oczywiście pod standardowym w sytuacjach podobnych do naszej, warunkiem, że będziemy żyć jak brat z siostrą i nie przyjmować Komunii Świętej w naszej parafii (aby unikać grzechu zgorszenia).
 
 
awaria
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-24, 20:50   

mare1966 napisał/a:

Nie , bo JA NIE MAM OCHOTY to dość egoistyczne podejście .


Równie egoistyczne co: "Chodź tu, bo JA mam ochotę". :roll:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5