Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zdradziłam. Jak namówić męża do powrotu i ratowania.
Autor Wiadomość
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 12:09   

Kinia, ja też długo chodziłam dumnie z aureolą świętości- to on winny, ja święta.
Podczas pracy na 12 krokach zobaczyłam ze zdziwieniem, że trzeba aureolkę zdjąć- zobaczyłam, że nie jestem bez winy.
Płakałam cały tydzień!
:-)
Zrobiło mi się łatwiej, jak zobaczyłam, że inni też zdejmują :-) . Dzięki Hubcia, dzięki Katalotka:-)

Teraz jestem wolna:-) Wszyscy potrzebujemy Bożego Miłosierdzia.
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 12:11   

Ból zdradzacza, wynika w głównej mierze z poczucia krzywdy jaką wyrządził drugiemu człowiekowi. Patrzenie na przeżywanie tej krzywdy u drugiej osoby jest drogą przez mękę. Bardzo ciężko jest wybaczyć samemu sobie jednocześnie nie doświadczając przebaczenia ze strony skrzywdzonego. Masakra. Kto nie doświadczył to potrafi bardzo łatwo osądzać. I jedna i druga strona doświadcza wtedy takich przeżyć, takiego targania wewnętrznego, że żadne słowa nie opiszą tego co się w środku odbywa. Wydaje się, że nie ma wyjścia z sytuacji. A wyjścia są zazwyczaj minimum dwa. I wtedy człowiek mając wolną wolę dokonuje wyboru.
Zobaczcie jak człowiek potrafi sam na siebie ściągnąć cierpienie i pokomplikować sobie życie. Nie należy oceniać, generalizować, bo ile ludzi tyle historii. Każdy popełnia mniejsze lub większe błędy. Istota jest jaką drogę obierzemy by znów na prawidłowe tory w życiu trafić. Mi w sytuacjach trudnych zawsze pomaga rozmowa z moją teściową, która powtarza, że z tak dużych krzywd zazwyczaj wynika coś niebywale pięknego pod warunkiem, że zaufamy prawdziwie Panu Bogu. I tego się trzymajmy. To jest ta droga. To jest ten tor. Nie szeroki a wąski pozarastany mnóstwem cierni przez które trzeba się przedrzeć i które ranią i ranić będą. Po prostu życie. :->
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 12:26   

kinia napisał/a:
twardy o czym Ty mówisz?

I daruj sobie teksty w stylu , że wiesz co ja czuję.
To takie niepodobne do Ciebie , więc nie wchodź w tą standardową konwencję na forum.
Proszę Cię człowieku bądź sobą !
pozdrawiam


Kinia, a skąd u Ciebie taka agresja?
Czyżbym dotknął Twojego czułego punktu?

Piszą Ci tu różne osoby, że osoba zdradzająca wbrew pozorom też nie ma łatwo po tym co zrobiła, a Ty prezentujesz postawę "Nie bo to ja zostałam zdradzona i to ja jestem ta biedna, pokrzywdzona i tylko ja mam prawo do zrozumienia, a zdradzacz niech ma za swoje".
To nie jest miłość bliźniego.
Zawsze uważałem i uważam, że za zdradę odpowiada osoba, która dokonała tej zdrady, ale to nie znaczy, że należy jej się za to kara śmierci.
Spróbuj jednak wybaczyć (nie zapomnieć). Będzie Ci łatwiej żyć.
A może to jeszcze nie Twój czas na to. Wybaczenie nie przychodzi na zawołanie. Pewnie potrzebujesz na to więcej czasu.
I nie kop ludzi wokół za to, że mają inne poglądy niż Ty.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 12:30   

kinia napisał/a:
I daruj sobie teksty w stylu , że wiesz co ja czuję.


Kinia
Pisałaś do Twardego, ale ja mogę się również podpisać pod tym, co on napisał.
Zarówno Twardy jak i ja zostaliśmy zdradzeni. Czy uważasz, że nasz ból był gorszy od Twojego? Dlatego często tutaj piszemy, że rozumiemy drugiego człowieka w Sucharze, bo najczęściej sami to już przeszliśmy. Byłaś Kinia na jakimś spotkaniu w ognisku, byłaś na rekolekcjach, byłaś na wakacjach z Sycharem? Jeżeli nie, to nie rozumiesz jeszcze tego. Mnie też to na początku dziwiło i denerwowało, ale okazało się, że my często rozumiemy się w pół słowa. Dla mnie było to początkowo niepojęte, ale po pewnym czasie dało mi olbrzymie poczucie wspólnoty, niestety wspólnoty w cierpieniu.

I jeszcze dwa słowa o przebaczeniu i zdradzie.

Zdrada oczywiście jest wyłączną decyzją zdradzacza. Co jednak nie znaczy, że my, zdradzeni, czasami w jakiś sposób nie pomogliśmy temu. Jakoś tak postępowaliśmy, że zdradzacze czuli jakiś niedosyt w życiu małżeńskim, czegoś im brakowało. Ponieważ my im tego nie dawaliśmy, to oni poszukali sobie tego gdzie indziej. Tak, oni przysięgali, ale niestety są ludźmi i ulegli swojej niedoskonałości. Oczywiście mogli ratować małżeństwo, ale może nie widzieli szans na to? Moja żona powiedział mi np. że ona czuła (na 200% :shock: ), że ja ją nie kocham. No i poszła szukać miłości gdzie indziej. Miała ten niedosyt miłości z dzieciństwa i ciągle go szukała. Żebym tyle wiedział o funkcjonowaniu ludzi, co wiem teraz, to bym do tego nie dopuścił. Ale ja po prostu mówiłem innym językiem miłości, którego ona wcale nie rozumiała. To było to zrozumienie mojej winy.

O. Augustyn Pelanowski w swojej książce "Życie udane, czy udawane", pisze, że grzech ma trzy źródła. Pierwszym jest ciało człowieka. Drugim jest świat zewnętrzny. No i trzecim jest szatan, który nam podpowiada "lepszą drogę". Gdzieś tam idziemy na skróty i konsekwencje tego teraz ponosimy.

I jeszcze o przebaczeniu. Przebaczenie jest bardzo ważne. I co śmieszne, ono nie jest potrzebne osobie, której przebaczamy, tylko nam. Przebaczenie pozwala nam zrzucić cały balas naszego bólu.
Przebaczenie jest jak żałoba. Ma różne etapy. Przeczytaj to:
http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html
Może jesteś na początku swojej drogi i dlatego nie jesteś jeszcze gotowa na przyjęcie takiej postawy. To nic. Daj czasowi czas.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 12:32   

Widzisz Kinia dwa poprzednie posty?

Pisałem ja i Twardy w tym samym czasie. A wyszły bardzo podobne. To jest ta nasza wspólnota uczuć i myśli. Gdy się już pogodzisz ze swoją sytuacją.
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 13:15   

Jacek-sychar napisał/a:
Co jednak nie znaczy, że my, zdradzeni, czasami w jakiś sposób nie pomogliśmy temu.

O!!!!! i tu podpisuję się wszystkimi kończynami!!
do końca życia będę w sercu przepraszać męża i siebie za krzywdy o których wiem, a jeszcze bardzie za te o których nie mam pojęcia
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 13:47   

Kinia, jeśli nie słyszałaś tego, to uważam że warto, bo jest właśnie w temacie który poruszamy:
https://youtu.be/JSvc-fD9e54
.
 
 
kinia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 14:19   

Bardzo doceniam co piszecie panowie i jak dbacie o mnie.
Piszecie szczerze i to Was uwiarygadnia.
Jednak twardy nadal wmawia mi coś czego nie ma , a tym razem agresję i jakiś czuły punkt.
I tu bym prosiła , abyś swoją agresję powstrzymał , bo poczułam się nieswojo.
A myślę , że na tym forum chodzi o wymianę myśli , szczerych myśli ,czasami być może obcych dla innych, ale bez oceniania i obrażania innych.
Podoba mi się też , ze poruszane są tu b.odważnie tematy na które być może nikt z nas nie miał możliwości rozmowy.
 
 
kinia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 14:23   

I cieszę się , że to forum jest takie żywe i skłania do przemyśleń i poprawy swojego życia!!!
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 14:28   

Kinia

Taki post jaki napisałaś przed chwilą nazywamy właśnie "wierzganiem". :mrgreen:

Twardy Ci nic nie wmawia. On tylko pokazuje, jak Ciebie odbiera. Od Ciebie zależy, czy strzelisz focha, czy się nad tym zastanowisz.
Jak tyle osób mówi coś podobnego, to ja bym się jednak zastanowił.
Nie przejmuj się tym jednak. Wszystko wskazuje, że jesteś na etapie wypierania pewnych prawd ze swojej świadomości. Możliwe, że tak jeszcze jesteś poraniona, że zamykasz się w swojej skorupie bólu. A jak ktoś jest zamknięty, to nie patrzy, co jest na zewnątrz, tylko ciągle wpatrzony jest w siebie (w swój ból). Poczekaj trochę, a za jakiś czas przyznasz nam rację. Jeżeli tego nie zrobisz w którymś momencie, to nie dasz rady pójść dalej w rozwoju swojej osoby. To jest mój ogląd Ciebie (na dzisiaj).
 
 
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 15:42   

Jest taka prawidłowość: jak ci jedna osoba mówi żeś świnia to możesz to zlekceważyć ...jak druga to zacznij się zastanawiać.....ale jak już 3 mówią żeś świnia to uciekaj z chlewika.
PD
 
 
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 16:09   

kinia napisał/a:
Co to znaczy "zaślepienie"? Dla mnie to żałosne tłumaczenie.
A przecież przysięgałaś dobrowolnie przed Bogiem i to chyba do czegoś zobowiązuje!
Po co jest przysięga małżeńska i małżeństwo sakramentalne ?
A cierpienie zdradzacza jakoś wcale mnie nie wzrusza , bo znowu myśli o sobie a nie o tej drugiej którą skrzywdził.
Jestem zdania , że trzeba odpowiadać za swoje czyny. Powtarzam CZYNY i żadne słowa mnie nie przekonują.
To tylko słowa, a mówić można wszystko ... bez konsekwencji.


Kinia - mogę wypowiadać się za siebie i tak się postaram.

Pisząc o "zaślepieniu", któremu ulega zdradzający mam na myśli, fakt, że właśnie temu ulega, nie tłumaczę.

Mam jednak do Ciebie pytanie. Jak rozumiesz, że trzeba odpowiadać za swoje czyny i żadne słowa Cie nie przekonają?

Czy znasz całą historię każdego życia? Czy znasz historię mojego życia i życia mojego męża?

Chcesz kary? Zemsty? Kto ma ją wymierzać?

Nasze małżeństwo się rozpadło i udział mamy w tym oboje, ja i mój mąż, z wkładem jaki w rozpad wnieśliśmy.

Co dziś przeżywam, naprawdę wiem ja i Pan Bóg i wcale nie mam zamiaru Cię przekonywać do mojej prawdy, mimo tego dobrowolnie zdecydowałam się ją Ci ukazać, tym co napisałam o sobie: zdradziłam emocjonalnie i cierpiałam wiele, wiele lat, aż zdecydowałam się przyjąć Boże Miłosierdzie i Jego Miłość, która nie pamięta złego.
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 17:46   

maria_magdalena napisał/a:
Ból zdradzacza, wynika w głównej mierze z poczucia krzywdy jaką wyrządził drugiemu człowiekowi. Patrzenie na przeżywanie tej krzywdy u drugiej osoby jest drogą przez mękę. Bardzo ciężko jest wybaczyć samemu sobie jednocześnie nie doświadczając przebaczenia ze strony skrzywdzonego.
maria_magdalena tak mi trochę twoje słowa pomogły. Niby to wiedziałam, ale jakoś z boku docierają lepiej ?

Ja jestem tą zdradzoną.
Ja żyłam w poczuciu krzywdy (podobnie jak opisali to tutaj i Kasia i Robert i Jacek i nawet Kinia) do czasu przemycia oczu warsztatem 12K. Wtedy odkryłam (podobnie jak przedmówcy) mój wkład w kryzys - uwaga nie w zdradę! w kryzys! (mnie przygniotło!).

Myśmy wrócili do siebie, nasze małżeństwo budujemy od nowa, na innych zasadach.
Jak czasem patrzę na tę naszą historię z perspektwy czasu to myślę, że mi jest łatwiej - mi, tej zdradzonej stronie, mimo wszystko jest łatwiej.
Stąd słowa (pogrubione powyżej), że przebaczenie ze strony skrzywdzonego pomaga jakoś mi dają ulgę. Ja bardzo bym chciała pomóc mężowi przejść przez to wszystko i zaleczyć i jego rany. Ufam, że dzięki mojemu przebaczeniu i obecnej postawie to się udaje.

Dziękuję maria_magdalena za te słowa
 
 
kinia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 23:07   

nałóg tak się zastanawiam po co Ty piszesz ?
To co napisałeś b.mnie obraziło.Było nie tylko głupie ale również b.prymitywne.
Inni również się ze mną nie zgadzają , ale to już inny poziom wymiany myśli.

pozdrawiam i życzę dobrej nocy
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8