Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zdradziłam. Jak namówić męża do powrotu i ratowania.
Autor Wiadomość
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-16, 15:48   Zdradziłam. Jak namówić męża do powrotu i ratowania.

Witajcie. Już od dłuższego czasu odwiedzam forum, jednak nigdy nie zdecydowałam się na samodzielne założenie wątku, czy też zbytnie uaktywnienie się w innych. Jestem osobą skrytą (chociaż osoby które mnie blisko znają jednoznacznie stwierdzają, że zamknięta to ja na pewno nie jestem) i dopiero teraz odważyłam się zasięgnąć porady forumowiczów co do mojej aktualnej sytuacji, bo sama już nie daje rady. Od prawie dwóch lat jestem z mężem w bardzo głębokim kryzysie, który rozwija się w niebezpiecznym kierunku czyli kategorycznego rozstania. Kryzys zaczął się oczywiście wcześniej (jak to bywa u wszystkich takich małżeństw) ale fazę krytyczną przyjął właśnie wtedy gdy ja wdałam się w poważny romans, a mąż się dowiedział i ja się przyznałam, czyli prawie 2 lata temu. Pierwszą męża reakcją było odzyskać żonę i pozbyć się tego drugiego. Udało mu się to natychmiast, bo ja od razu zrozumiałam błąd, bo mąż zapewniał że mnie kocha bardzo i że razem przez to przejdziemy, a ja widząc prawdę gdy to mówił z dnia na dzień urwałam wszelakie relacje z tym panem. Mąż zrobił listę wymogów, które miałam spełniać, aby coś z tego było. Byłam tą idealną żoną, jednak on sam w sobie niczego nie zmieniał, nie rozumiał gdy ja mu tłumaczyłam, że ja jestem winna ale powody, które do tego doprowadziły są po obu stronach. Mówi że widzi moją zmianę, ale że nie potrafi zapomnieć takiej krzywdy. Twierdził też, że on się nie poczuwa w żaden sposób i nie widzi w sobie żadnych przesłanek, które mogły mnie pchnąć w ramiona innego. Dodatkowym elementem były dramatyczne problemy finansowe męża, z którymi sobie przestał kompletnie radzić, a sytuacja w domu wcale mu nie pomagała. Wpadł w depresję, która przebieg miała dramatyczny. Alkohol, awantury, poniżenia, straszenie samobójstwem, bo on tego nie może wytrzymać, że się JA tego strasznego czynu dopuściłam. Ja, ta niby idealna. Byłam w kompletnym dołku choć starałam się tego po sobie nie pokazywać, bo mamy małego syna, który wymaga opieki. W wyniku zachwiania emocjonalnego męża i jego kolejnych planów na życie, które realizował tylko do etapu 1 kroku, wzięłam stery w swoje ręce i się całkowicie od niego uniezależniłam. Zrobiłam prawo jazdy, z pomocą mamy kupiłam auto (choć mamy już jedno) żeby móc odciążyć męża skoro jest w takim stanie i nie może normalnie funkcjonować. Podejmowałam kroki by skłonić go do terapii osobistej lub dla par, jednak po jednorazowych próbach mąż rezygnował (na jednej z nich dowiedziałam się, że dopuścił się rewanżu, czego bardzo żałuje). Żadnej nie skończył. Mąż odchodził i wracał, ale nadal nie podejmował kroków by coś zmienić. Non stop uciekał. (Jak patrze z perspektywy wspólnych lat, to zawsze uciekał). W końcu znalazł ludzi, którzy zapalili mu w sercu iskierkę na zmianę aktualnego stanu rzeczy. Zapragnął żyć! Wyjazdy, imprezy, plany biznesowe. Jednak wszystko już beze mnie i bez rodziny. Przestał ze mną rozmawiać o swoim życiu i planach, chyba że wymagało to decyzji w sprawie dziecka. Miał coraz to więcej przyjaciół, z którymi pogłębiał więzi, natomiast dla mnie starał się być obcym człowiekiem. Napiętnował mnie w tamtym nowym środowisku i kategorycznie zabronił mi próbować nawet do tegoż środowiska się zbliżyć. Zauważałam coraz to nowe przyjaciółki od serca. Jakiś horror. Przestał się interesować domem. W niczym co wspólne nie chciał uczestniczyć i w niczym pomagać, nawet finansowo, a sam miał na wyjazdy i imprezy. Wiele razy podejmowałam próby rozmów o sytuacji, które zawsze kończyły się tylko na moich spokojnych lub płaczliwych wywodach (w zależności od nastroju), gdzie męża konkluzja była taka, że trzeba to zakończyć. I tak też się finalnie stało, czyli 1,5 miesiąca temu wyprowadził się do rodziców. Przez cały ten czas ja niesamowicie zbliżyłam się do PANA BOGA. Zrobiłam ogrom pracy nad sobą. Można chyba stwierdzić że się nawróciłam. Wiem jaka jestem teraz mała i bezradna. Ja wiele ode mnie nie zależy. Poznałam konsekwencje grzechu i odrzucenie przez człowieka. Modlę się codziennie za uzdrowienie małżeństwa, choć diabeł próbuje mi wmówić, że to nie ma sensu, bo już jesteśmy tak oddaleni, że bliskich więzi nie da się odbudować. Rodzina też jest coraz bardziej sceptyczna, chyba prócz teściowej narazie. Jednak ja się nie poddaję. Mąż zapewnia, że w najbliższym czasie chce złożyć papiery rozwodowe, bo ze mną nie może dalej funkcjonować i że chce ułożyć sobie życie już z kimś innym, bo nie chce cały czas żyć przeszłością. Co robić?
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-16, 16:08   

Witaj Mario_Magdaleno na naszym forum.

Zdrada jednej strony i potem rewanż drugiej. Czyli kolejny standard. Niestety zdradzony został mężczyzna i teraz jego duma nie pozwala mu się z tym pogodzić.
Pisałaś, ze próbowałaś jakoś ratować małżeństwo.
A próbowałaś spotkań małżeńskich?
http://www.spotkaniamalzenskie.pl/
To są z reguły spotkania weekendowe. Na niektórych działają rewelacyjnie.

Polecę Ci może jeszcze parę książek:
Jacek Pulikowski, Warto naprawić małżeństwo, Inicjatywa Wydawnicza „Jerozolima”, Poznań 2008
Gary Chapman, Jak ocalić małżeństwo. Rozwiązania, które przynosi miłość, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006
Gary Chapman, Małżeństwo w separacji. Jeszcze jest nadzieja na uzdrowienie związku, Wydawnictwo Vacatio, Warszawa 2006
Jerzy Grzybowski, Romans, zdrada i co dalej, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2009
Mieczysław Guzewicz, Małżeństwo na krawędzi. Jak ustrzec się zdrady i rozwodu, Wydawnictwo POMOC, Częstochowa 2014

Na początek powinno wystarczyć.
Oczywiście nie ma gwarancji, że uda się ratowanie Twojego małżeństwa, ale spróbować warto!

Na koniec pamiętaj, że internet nie jest anonimowy. Pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które umożliwiłyby identyfikację Ciebie.
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-16, 17:04   

Jacku, bardzo dziękuję że tak szybko odpowiedziałeś. Urażona duma u męża to niebywale trudny temat. Mój ma przerosniete ego i dodatkowo jest strasznie niedowartosciowany. Ciągle potrzebuje uznania w oczach innych i pragnie coś udowadniać. Dodatkowo introwertyk i egoista (choć on z pewnością by zaprzeczyl :) Wiem, że mierze sie z zadaniem karkołomnym. Na spotkaniach małżeńskich byliśmy w zeszłym roku, z mojej inicjatywy, 500 km od miejsca zamieszkania. Oboje przeszliśmy tam wewnętrzne piekło. Gdzie chcial po pierwszym dniu dać noge i caly czas dawal jasno do zrozumienia ze ten weekend niczego nie zmieni. Modliłam się wtedy nowenną pompejańską i po powrocie kolejna wspólna decyzja, że jesteśmy razem. Ale cóż to było za życie. Brak konsekwencji przy wprowadzaniu w życie rad które tam usłyszeliśmy. Kolejne wypominania, brak rozmów i tylko koledzy. Tłumaczyłam, że koledzy jeszcze nikogo do niczego nie doprowadzili, a jeżeli dają ci rady to ty potem może je w życie wprowadzasz i ty ponosisz konsekwencje. Co do książek, to przeczytałam sporo i chyba tylko dzięki temu tyle czasu udało mi się to ciągnąć. Dziękuję za kolejne tytuły. Postaram się je zdobyć.
 
 
marzenie
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-17, 20:33   

maria_magdalena napisał/a:
Jacku, bardzo dziękuję że tak szybko odpowiedziałeś. Urażona duma u męża to niebywale trudny temat. Mój ma przerosniete ego i dodatkowo jest strasznie niedowartosciowany. Ciągle potrzebuje uznania w oczach innych i pragnie coś udowadniać. Dodatkowo introwertyk i egoista (choć on z pewnością by zaprzeczyl :) Wiem, że mierze sie z zadaniem karkołomnym. Na spotkaniach małżeńskich byliśmy w zeszłym roku, z mojej inicjatywy, 500 km od miejsca zamieszkania. Oboje przeszliśmy tam wewnętrzne piekło. Gdzie chcial po pierwszym dniu dać noge i caly czas dawal jasno do zrozumienia ze ten weekend niczego nie zmieni. Modliłam się wtedy nowenną pompejańską i po powrocie kolejna wspólna decyzja, że jesteśmy razem. Ale cóż to było za życie. Brak konsekwencji przy wprowadzaniu w życie rad które tam usłyszeliśmy. Kolejne wypominania, brak rozmów i tylko koledzy. Tłumaczyłam, że koledzy jeszcze nikogo do niczego nie doprowadzili, a jeżeli dają ci rady to ty potem może je w życie wprowadzasz i ty ponosisz konsekwencje. Co do książek, to przeczytałam sporo i chyba tylko dzięki temu tyle czasu udało mi się to ciągnąć. Dziękuję za kolejne tytuły. Postaram się je zdobyć.
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-18, 08:49   

marzenie, czy przypadkiem chciałaś może coś napisać? Bo nic nie ma prócz mojego powtorzonego postu. I jeszcze pytanko, czy ma może ktoś z forumowiczów książki które podał Jacek? Wybieram się do Porszewic i chętnie bym zapożyczyła.
 
 
marzenie
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-18, 13:25   

maria_magdalena napisał/a:
marzenie, czy przypadkiem chciałaś może coś napisać? Bo nic nie ma prócz mojego powtorzonego postu. I jeszcze pytanko, czy ma może ktoś z forumowiczów książki które podał Jacek? Wybieram się do Porszewic i chętnie bym zapożyczyła.


Tak odpisałam na posta
Ja mam jedną książkę "Warto naprawić małżeństwo " kosztuje ok 20-25 zł mnie jednak mnie nie pomogła bo do tego trzeba dwojga.

Wczoraj Pisałam ze miałam podobna sytuację zdrada najpierw ja zdradzilam długo i chciałam odejść od męża, ale chyba ktoś się za mnie modlił i do tego nie doszło, później mąż tyle ze z efektem takim ze może być z tego dziecko jeszcze czekam aż się urodzi wtedy DNA chociaż mąż się wypiera ze to jego i mówi że to wszystko nie prawda. Do mnie napisała ta kobieta że jest w ciąży z moim mężem itd, ale mąż mówi ze to nie prawda. Mamy kryzys juz od 3 - 4 lat w ciagu tych lat mąż żle mnie traktował obrażał znęcal sie psychicznie kurcze tego jest mnóstwo co sie u mnie działo terror psychiczny porostu wtedy odnalazłam Boga najukochanszego to on mi pomaga się z tym wszystkim zmagać modlilam się Nowenne Pompejanska kilka razy dzięki niej zmieniłam się nawróciłam się żałuję tego co zrobiłam widzę moje błędy zaczęłam pracować nad sobą i naszym małżeństwem przystąpiła do spowiedzi generalnej wyczyscilam swoją duszę i zaczęłam pracować nad nawrócenie męża narazie z marnym efektem. Zły atakuje mnie z każdej strony myślę że NP pomogła mi trzymać i nie doprowadzić do rozpadu naszego małżeństwa i jesteśmy cały czas razem, mój mąż do dobry kąsek dla szatana i miesza strasznie w naszym życiu myślę że zły teraz wziął się na sposób taki ze mąż stał się cholerkiem krzyczy obraża poniźa tracę nadzieje powoli na spokojnie życie tez mamy syna i na to patrzy mąż nie ma za grosz szacunku jestem załamana, kiedyś byłam wesołą towarzyską osobą teraz jestem zamknięta cichą małomówną osobą często złe sie czuję z sobą w swoim ciele nie wiem może to depresja. Nie pisze tutaj żeby tobie radzić bo sama sobie nie radzę pisze dlatego ze nie jesteś sama z takim problemem. Sama nie wiem czy mam dalej się modlić o moje małżeństwo czy juz dać sobie spokój odejść i żyć swoim życiem bez nerwów upokorzeń wiem ze tobie jest ciężko i trzymam kciuki może twój mąż się zmieni módl się NP za niego ja mam zamiar rozpocząć następnąale nie wiem jaką intencje juz sama wybrać czy o jego nawrócenie czy o uwolnienie od nerwicy czy o nasze małżeństwo nie wiem.

Szatan uwielbia rozbijać rodziny ja cały czas walczę czasem mam wrażenie ze walczę nie z mężem ale z szatanem. Każdy mówi żeby się modlić za nas, ale kurcze ile to jeszcze potrwa wszystko ile można prosić o szacunek wiem nie byłam święta to może wszystko moja wina ale zmieniłam się Bóg kazał wybaczać i żałować za żałuję zmieniłam się myślałam że jak zostawię grzech i pójdę za Jezusem to będzie wszystko dobrzexwszystko sie pouklada a tutaj jest coraz gorzej jestem zmęczona tym wszystkim i myślę o rozwodzie ale boję się sama nie wiem czego

Przepraszam za tak chaotycznge posta pisze z telefonu i nie sprawdzam poprawnosci w tym co napisalam
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-18, 16:15   

Pewnikiem jest że obie walczymy z szatanem. Nasi mężowie w obliczu kryzysu i naszego grzechu poddali się działaniu jego demonów kompletnie. Maż, jak zdecydował się wyprowadzić, bo tak jak już wcześniej napisałam nie mógł już znieść tego toksycznego zwiazku, stwierdził że mi wybacza ale to nie znaczy ze się wróci i żebym nawet o tym nie myślała i dała mu spokój(zaznaczam że nie jestem z tych osób które się narzucaja, wręcz przeciwnie wręczyłam mu wtedy desiderate i powiedziałam ze będę się za niego modlic). Powiedział mi też, że powinnam była znieść wszystko, wszystkie nasze problemy, a nie odrazu lecieć do kogoś innego, bo maz stwierdził że wiele znosił bo też nie jestem idealna. Jak go zapytałam to dlaczego ty nie jesteś w takim razie w stanie znieść teraz wszystkiego, choć ode mnie tego wymagasz a milość do mnie określałeś jako bezgraniczną? To odpowiedział ze w tej sytuacji to już nie ma znaczenia. Gdy mezczyzna wpadnie w powazny grzech, to kobieta ma mu z marszu wszystko wybaczyc i jeszcze pomagac, tak zeby wtedy mogl ja doceniac, nie zaleznie od tego czym ona to przyplaci, natomiast gdy zona zgrzeszy yo mezczyzna z zalozenia traci do niej szacunek, nie potrafi znieść, wybaczyc, pomóc i skazuje na najgorsze emocje. Nie chce podawać zbyt wielu szczegółów, bo są zbyt dla mojego przypadku charakterystyczne i mogłyby złamać anonimowość. Podejrzewam tez męża ze ma kogoś, choć miesiąc temu jeszcze stwierdził że nie, ale ja mu nie wierzę. Zbyt często stwierdza ze chce ułożyć sobie życie z kimś innym. Nie jestem w stanie tego sprawdzić, i w sumie nie robie tego dla swojego komfortu psychicznego. Bo co bym wtedy niby zrobiła? Poszła do niej? Wytargała za włosy? Zrobiła awanturę? Głupie by to było! Mąż i tak twierdzi ze się nie wróci i dla niego już nie ma naszego małżeństwa. Modlę się codziennie o uzdrowienie malżenstwa. Z targajacego je nowotworu stworzonego zamiast z komorek to z calej listy grzechow. W sumie nie tylko ja, ale mama i teściowa tez. Maż przestał chodzić do kościoła. Nie przystępuje do sakramentu pojednania. Twierdzi, że wystarcza mu modlitwa w domu. W sumie to zawsze ja byłam ta osoba która dbała w naszym domu o więzi z Bogiem i gdy to mnie szatan zaatakował, to zawaliło się wszystko. Ja się otrzasnelam dość szybko, ale mąż jest kompletnie pogubiony. Tez pisze z telefonu, wiec pewnie też jest maaaase błędów.
 
 
marzenie
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-18, 19:23   

maria_magdalena napisał/a:
Pewnikiem jest że obie walczymy z szatanem. Nasi mężowie w obliczu kryzysu i naszego grzechu poddali się działaniu jego demonów kompletnie. Maż, jak zdecydował się wyprowadzić, bo tak jak już wcześniej napisałam nie mógł już znieść tego toksycznego zwiazku, stwierdził że mi wybacza ale to nie znaczy ze się wróci i żebym nawet o tym nie myślała i dała mu spokój(zaznaczam że nie jestem z tych osób które się narzucaja, wręcz przeciwnie wręczyłam mu wtedy desiderate i powiedziałam ze będę się za niego modlic). Powiedział mi też, że powinnam była znieść wszystko, wszystkie nasze problemy, a nie odrazu lecieć do kogoś innego, bo maz stwierdził że wiele znosił bo też nie jestem idealna. Jak go zapytałam to dlaczego ty nie jesteś w takim razie w stanie znieść teraz wszystkiego, choć ode mnie tego wymagasz a milość do mnie określałeś jako bezgraniczną? To odpowiedział ze w tej sytuacji to już nie ma znaczenia. Gdy mezczyzna wpadnie w powazny grzech, to kobieta ma mu z marszu wszystko wybaczyc i jeszcze pomagac, tak zeby wtedy mogl ja doceniac, nie zaleznie od tego czym ona to przyplaci, natomiast gdy zona zgrzeszy yo mezczyzna z zalozenia traci do niej szacunek, nie potrafi znieść, wybaczyc, pomóc i skazuje na najgorsze emocje. Nie chce podawać zbyt wielu szczegółów, bo są zbyt dla mojego przypadku charakterystyczne i mogłyby złamać anonimowość. Podejrzewam tez męża ze ma kogoś, choć miesiąc temu jeszcze stwierdził że nie, ale ja mu nie wierzę. Zbyt często stwierdza ze chce ułożyć sobie życie z kimś innym. Nie jestem w stanie tego sprawdzić, i w sumie nie robie tego dla swojego komfortu psychicznego. Bo co bym wtedy niby zrobiła? Poszła do niej? Wytargała za włosy? Zrobiła awanturę? Głupie by to było! Mąż i tak twierdzi ze się nie wróci i dla niego już nie ma naszego małżeństwa. Modlę się codziennie o uzdrowienie malżenstwa. Z targajacego je nowotworu stworzonego zamiast z komorek to z calej listy grzechow. W sumie nie tylko ja, ale mama i teściowa tez. Maż przestał chodzić do kościoła. Nie przystępuje do sakramentu pojednania. Twierdzi, że wystarcza mu modlitwa w domu. W sumie to zawsze ja byłam ta osoba która dbała w naszym domu o więzi z Bogiem i gdy to mnie szatan zaatakował, to zawaliło się wszystko. Ja się otrzasnelam dość szybko, ale mąż jest kompletnie pogubiony. Tez pisze z telefonu, wiec pewnie też jest maaaase błędów.


Mój mąż też jest pogubiony i chyba zniewolenia, odwrócił się od Boga totalnie do kościoła nie do spowiedzi nie, twierdzi ze to moja wina, a kiedy widzi mnie modlącą się to mówi mi że myślę sobie ze się pomodle, pójdę do kościoła to jestem czysta jak łza ajjjj dużo tego jest naprawdę różne sytuacje się zdarzały najgorsze jest to ze juz nie wiem co robić. Martwię się tym dzieckiem czy to aby nie było prawdą ta kobieta puki co się nie odzywa mój mąż znajomość z nią skończył tego jestem pewna bo się mocno zdenerwował jak się dowiedział ze do mnie pisze sam później pisał do niej przy mnie ze jest nienormalna nie wiem co o tym myśleć - boję się.

Teraz mam miesiąc przerwy od nowenny wcześniej miałam max tydzień wolnego i modliła się następną co piątek jeździłam na mszę uzdrawiające modliła się do św Rity i wiele innych modlitw jednak teraz kiedy znowu w niego coś weszło to już nie mam siły.

U nas plusem jest to ze mąż nie chce się rozejsc minusem jest to że pracuje za granicą i tak to się wszystko toczy walka ciągła walka.

Ogladalas może świadectwo Małgorzaty?
Ja ci życzę wytrwałości w modlitwie mam nadzieje ze nasz Pan nas wysłucha i da nam jeszcze spokój i zgodę

moderacja: poprawiono cytowanie
Ostatnio zmieniony przez 2016-03-18, 19:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
marzenie
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-18, 19:29   

Obejrzyj film „Ks. dr Marek Dziewiecki - sytuacje najtrudniejsze” w YouTube
https://youtu.be/M6FaotoITQs
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-18, 19:43   

maria_magdalena napisał/a:
Maż przestał chodzić do kościoła. Nie przystępuje do sakramentu pojednania. Twierdzi, że wystarcza mu modlitwa w domu.

Takie życie. Nie dziw się, sama mu skutecznie obrzydziłaś Boga i wiarę przez słowo/uczynki.

maria_magdalena napisał/a:
W sumie to zawsze ja byłam ta osoba która dbała w naszym domu o więzi z Bogiem i gdy to mnie szatan zaatakował, to zawaliło się wszystko. Ja się otrzasnelam dość szybko, ale mąż jest kompletnie pogubiony.

Ciekawe jaki ma być jak popożny i praktykujący współmałżonek cyrki odstawia. Najpierw niewierności, a potem super nawróconego.
Wcale nie kpię, ino wspominam swoją analoiczną sytuację. Widząc jak żałosny musiałem być w oczach dobrych ludzi i zony.
Czytając Ciebie dziś wiem , dlaczego żona kiedyś , w tamtych dniach nie mogła pogodzić Boga, wiary, sakramentu, i mnie osobiście.
Jednak powiem nie przestawaj w tej żenadzie, bo to ma sens :lol:
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-18, 22:08   

Dabo, zdaje sobie sprawę doskonale z tego jak mój mąż patrzy teraz na mnie i na przynależność do kościoła. Nie obawiam się być uważana za żenującą skoro mogę dzięki temu uratować męża przed popelnieniem bledow z ktorych bedzie sie jeszcze trudniej wyplatac. Dobrze jest byc uwazanym za zenujacym z powodu pragnienia bliskosci z Panem Bogiem :) Ale napewno nie staram się wzbudzać w meżu litości. O nic nie błagam i nie proszę. Jednak dość stanowczo wyrażam swoje zdanie co do jego postępowania starając się mu jasno określić konsekwencje. Mi nikt w moim amoku o konsekwencjach nie mówił, a sama choć były przebłyski sumienia to skutecznie umiałam je zagłuszyć. Teraz wszystko w rękach Boga. Jedyne co to pozostaje Mu w pełni zaufać, choć ja kompletnie nie rozumiem tej drogi. Ale tu chyba nie do końca chodzi o to zeby rozumieć, tylko tak od serca zaufac.
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-18, 23:33   

maria_magdalena napisał/a:
Mi nikt w moim amoku o konsekwencjach nie mówił, a sama choć były przebłyski sumienia to skutecznie umiałam je zagłuszyć

Wiec teraz jest czas żeby działał Tąbą umysł a nie emocje.
Domyślam się że oboje szwankuje, wiec zostaje Ci swera paranormalna.
Pierwsza w katalogu jest chrześcijaska. Ja Ci proponuje Jezusa.
On jest dobry na wszystko. Ewentualnie odezwij się do Marii, jego matki.
Ci Powiem że dają rady
No i głowa do góry , a będzie pani zadowolona
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-19, 09:03   

Dabo, dziękuję za słowa otuchy.

marzenie, tylko modlitwa nam pomoże. Ja nie widzę już w sobie umiejętności mediacyjnych. Dialog z moim mężem leży i kwiczy. Nic do niego nie dociera. Powtarza cały czas tylko, że on się tylko meczy, że nie ma ochoty dręczyć siebie i mnie całe życie. Gdy mówię że rozbija rodzinę, to on tego tak nie widzi, bo chce poprostu żyć! Mąż mieszka na te chwile z teściami, chociaz pobyt tam traktuje jak wygodny pobyt w hotelu i sytuacje przejsciową. Duża nadzieje pokładam w tesciowej, ponieważ nie znam osoby bardziej świadomie będącej przy Panu Bogu. Osoby doskonale orientujacej się w możliwościach działania złych duchów. Od lat zaglebiajacej wiedzę dot. egzorcyzmów. Mysle ze sama miała by wiele do poświadczenia w sprawie swojego małżeństwa.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-19, 12:06   

maria_magdalena napisał/a:
Od lat zaglebiajacej wiedzę dot. egzorcyzmów.


A może lepiej porozmawiać z psychologiem?
To, że niektórzy faceci nie potrafią wybaczyć kobiecie zdrady
nie oznacza przecież opętania :shock: .
Nie jest to także jakiś mega wyjątkowy przypadek, można nawet powiedzieć,
że jest to typowe.

marzenie napisał/a:
Szatan uwielbia rozbijać rodziny ja cały czas walczę czasem mam wrażenie ze walczę nie z mężem ale z szatanem.


Powiedziałbym raczej, że ponosisz konsekwencje wcześniejszych czynów.
Wybaczenie zdrady to czyjś duży wysiłek i dobra wola, a nie obowiązek.
Nawet kościół w przypadku zdrady zupełnie legalnie dopuszcza separacje.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9