Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zdradziłam. Jak namówić męża do powrotu i ratowania.
Autor Wiadomość
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-05, 23:37   

maria_magdalena napisał/a:
Niestety jednak nie otrzymałam od was odpowiedzi na moje dwa ostatnie pytania, ale napisze jak ja uważam. Co do pierwszego to odpowiedź jest prosta. Co chce osiągnąć brakiem zgody na rozwód? Chce pokazać czym jest prawdziwa miłość. Jest byciem z drugim człowiekiem niezależnie od jego bagażu który dźwiga. Mój mąż też ma spory tobołek. Nie sztuka jest kochać anioła. Sztuka jest otworzyć się na miłość do drugiego człowieka nawet gdy widać w nim te zle czyny i emocje. A co do drugiego pytania, to tutaj wychodzi prawdziwa natura mężczyzn czyli są jak małe dzieci lub szczeniaczki. Zabawka jest fajna dopóki można się z kimś o nia szarpać. A jak się wyszarpie, to już nie hest to samo. Smutne, ale tak uważam.

Jakoś mi te dwie odpowiedzi są sprzeczne ze sobą.

Pierwsza odpowiedź to deklaracja bezwarunkowej miłości, z drugiej przebija złośliwość wobec tej osoby.
co do 2 pytania :
- myślę, że Twoja odpowiedź bardziej wynika z rozpaczy aniżeli z obiektywnej oceny.
Myślę nawet, ze taka odpowiedź, w pewien sposób zamyka Wam drogę do pojednania.

Myślę, że na początku naprawdę chciał zacząć wszystko od nowa. Powodem jego nie decyzji nie koniecznie było zachowanie "psa ogrodnika", czy zaspokojenie ambicji urażonej dumy męskiej.

Może przerosło go to co chciał osiągnąć na początku, dodatkowo został podburzony przez swoich kolegów.

Nie oceniaj go.
W ten sposób kontynuujesz ciąg wzajemnego oskarżania się, pretensji a to nie daje szansy na pojednanie.

Wiesz, pewnie popadł w stereotyp powtarzany przez kolegów - jak zdradzi raz, to i drugi.
Potrzebujecie dużo wzajemnego zrozumienia.

Dobrze, żeby posłuchał małżeństw które uporały się ze zdradą, zaryzykowały pojednanie i wygrały na tym.
Masz szansę zaproponować mu jakąś terapię, warsztaty małżeńskie ?
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-06, 10:29   

Proponowałam mężowi różne możliwości terapii. odrzuca wszystkie.
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-19, 13:45   

Witajcie,

Pomyślałam, że się odezwę co u mnie. Zatem pozew małżonek złożył bez orzekania o winie. Ja odpisałam epopeja na 8 stron, w której na rozwód się nie zgadzam. Tak wiem, czytałam, że pismo w odpowiedzi powinno być krótkie i zwięzłe, ale jednak nie potrafiłam tego do mniejszych rozmiarów okroić. Czy ktoś to czytał w sądzie czy nie? Nie pomyślałam już o tym i właściwie chyba chciałam napisać tylko mężowi jak ja widziałam nasze małżeństwo i rodzinę. Jak można było się spodziewać, mąż zmienił pozew na rozwód z orzeczeniem o mojej winie. Straszy mnie też tym, że jak się nie zgodzę to będzie cyrk i że wszystkich możliwych świadków powoła. Ale wiecie co? Kompletnie się nie boję. Mam taką siłę duchową, że się kompletnie i nigdy bym o to nie posądzała. Co będzie to tylko Pan Bóg wie. A ja cierpliwa jestem, konsekwentna i nie zachwiana. Wiem jaka drogą podążam.
 
 
kinia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-19, 18:14   

To ,że mąż zmienił na rozwód z orzekaniem o winie wydaje mi się normalne skoro Ty go zdradziłaś.
I to nie jest jakaś zemsta , on chce przedstawić w sądzie prawdę opartą zresztą na faktach jak rozumiem.
Może Ci się to nie podoba co napisałam , ale ja lubię jasne sytuacje , bo tylko takie pozwalają wyjść na" dobrą drogę".
A ten Twój nick też wiele mówi..
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-19, 20:05   

nick niewiele mówi
a zmiana na orzekanie o winie to jedyna reakcja na niezgodę na rozwód
mój mąż zdadzacz przy braku mojej zgody zmienił pozew na orzeczenie o mojej winie, bo tylko wtedy jest szansa na uzyskanie rozwodu
nie ma strony bez win, nie ma małżeństwa bez katów z obu stron, nic nie jest czarno-białe i proste
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-19, 21:49   

katalotka72 napisał/a:
nie ma strony bez win, nie ma małżeństwa bez katów z obu stron, nic nie jest czarno-białe i proste


Niestety to prawda i to niezależnie od tego jaką świetną opinię mamy na swój temat.
 
 
kinia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-19, 22:49   

W Twoim przypadku katalotka to jest zemsta, skoro ten, który zdradził chce przerzucić swoją winę na Ciebie.
A z tym stwierdzeniem o katach i ofiarach to nie przesadzajmy.
W małżeństwie są różne ciężkie chwile ale to nikogo nie upoważnia do zdrady.
Można przecież sobie powiedzieć , że lepiej się rozstać i dopiero wtedy szukać kogoś bliskiego.
A dzieje się tak , że zdradzacz działa dla swojej wygody na dwa fronty . Tu korzysta i okłamuje a tam już sobie szykuje miękkie lądowanie,bo a gdyby jednak się rozmyślił lub coś nie wyszło to nic nie traci .
Okropność .
Nie mam litości dla zdradzaczy (płeć obojętna), bo to tchórze żyjący kosztem drugiego człowieka bez najmniejszych skrupułów. Myślę ,że jest im b.fajnie dopóki zdrada się nie wyda.
Ale się rozpisałam ,ale już kończę.
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-19, 23:31   

kinia, widzę że mocno generalizujesz. Wrzucasz wszystkich do jednego worka. Tak, zdrada jest czymś okropnym, ale uwierz że gdy zdradzajacy ma sumienie i gdy opada zasłona zaslepienia to cierpi równie potwornie jak zdradzony. Potrzeba ogromu pracy z obu stron żeby się po tm podnieść.

Poniżej link do kazania ks. Pawlukiewicza.

https://m.youtube.com/watch?v=S-q72Qu2U74
 
 
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 07:35   

maria_magdalena napisał/a:
Tak, zdrada jest czymś okropnym, ale uwierz że gdy zdradzajacy ma sumienie i gdy opada zasłona zaslepienia to cierpi równie potwornie jak zdradzony.


Ja jestem zdradzaczem emocjonalnym, u mnie cierpienie było od początku i "zasłona zaślepienia" tego nie przykrywała; sumienie nie dawało spokoju.

Prawdą jest, że to okropne!
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 10:49   

kinia dopóki nie przerobiłam swojego wkładu w kryzys i odejście męża to wykrzykiwałam jak TY
że bagno moralne, że jak można, precz ze zdradzaczami
po paru latach pracy nad sobą - indywidualnej terapii, 12 krokach wiem, że to nie tak prosto i nie mam prawa oceniać, krytykować, pluć, odsądzać od czci i wiary
a poza tym: Uważaj, żebyś nie upadł (1Kor 10, 12)
!!!!!
 
 
kinia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 11:12   

Co to znaczy "zaślepienie"? Dla mnie to żałosne tłumaczenie.
A przecież przysięgałaś dobrowolnie przed Bogiem i to chyba do czegoś zobowiązuje!
Po co jest przysięga małżeńska i małżeństwo sakramentalne ?
A cierpienie zdradzacza jakoś wcale mnie nie wzrusza , bo znowu myśli o sobie a nie o tej drugiej którą skrzywdził.
Jestem zdania , że trzeba odpowiadać za swoje czyny. Powtarzam CZYNY i żadne słowa mnie nie przekonują.
To tylko słowa, a mówić można wszystko ... bez konsekwencji.
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 11:16   

hubcia576 napisał/a:
jestem zdradzaczem emocjonalnym

hubcia576 dziękuję, muszę nad tym głęboko się zastanowić.................
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 11:30   

kinia napisał/a:
Co to znaczy "zaślepienie"? Dla mnie to żałosne tłumaczenie.


Kinia, owszem to żałosne tłumaczenie, ale to jednak fakt, a z faktami nie podyskutujemy.

kinia napisał/a:
A przecież przysięgałaś dobrowolnie przed Bogiem i to chyba do czegoś zobowiązuje!
Po co jest przysięga małżeńska i małżeństwo sakramentalne ?


I na tym właśnie polega to zaślepienie.
Osoba zaślepiona nie zauważa tego wszystkiego i znajdzie 1000 wyjaśnień, usprawiedliwień dla swojej zdrady. A najgorsze, że w nie wierzy.

Widzę, że przemawia przez Ciebie ból i poczucie krzywdy. I masz do nich prawo.
Ja jako osoba zdradzona, dopiero gdy odnalazłem również w sobie błędy i to (jak to napisała katalotka) kata w sobie, mogłem zacząć żyć pełnią życia.
Dopiero zauważenie swojej winy pozwoliło mi nie cierpieć.
Życzę Ci abyś i Ty odnalazła radość życia, pomimo.
Nie uzyskasz jej jednak bez całkowitego wybaczenia mężowi tego co uczynił.
Jeśli nie potrafisz tego, to módl się o tą łaskę do Boga.
 
 
kinia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-07-20, 12:07   

twardy o czym Ty mówisz?

I daruj sobie teksty w stylu , że wiesz co ja czuję.
To takie niepodobne do Ciebie , więc nie wchodź w tą standardową konwencję na forum.
Proszę Cię człowieku bądź sobą !
pozdrawiam
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5