Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zdradziłam. Jak namówić męża do powrotu i ratowania.
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-03, 08:09   

ryan napisał/a:
Mam nadzieje ze ktoś napisze ze nie mam racji



Sprawa jest skomplikowana .
Ty napisałeś z punktu widzenia psychologii , Gosia z punktu widzenia wiary .

GosiaH napisał/a:
ryan, każdy pisze na podstawie swojego doswiadczenia.


Każdy pisze na podstawie własnej wiedzy , przemyśleń
w tym także nabytych poprzez osobiste doświadczenie .
Co nie znaczy np. . że ktoś kto nie ćpał nie może pisać ,
zajmować się narkomanią . itd.
Więc teza "każdy pisze na podstawie swojego doświadczenia" jest błędna .


Z punktu widzenia psychologii nasza niezgoda na rozwód
działa przeróżnie , wielowymiarowo i nie tylko na samego małzonka ,
ale też na nas samych , na otoczenie .
ODBIÓR nasze niezgody jest więc przeróżny .
Także sam małzonek może zareagować diametralnie odmiennie .

Rayan przedstawił sytuację dość konkretną .
W tejże sytuacji taka niezgoda , utwierdza małzonka o jego wyjątkowej wartości .
Tymczasem nasz ZGODA , byłaby dla niego komunikatem :
" Nie jesteś taki cenny "
........... skutek , zaczyna się jeszcze raz zastanawiać nad tym


I tu Rayan opisał tę sytuację .


Gosia znów ze strony wiary napisała .


Czy da się pogodzić jedno z drugim ?
Sprawa jeszcze bardzij skomplikowana . :mrgreen:
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-03, 08:59   

mare1966 napisał/a:
Sprawa jest skomplikowana .
Ty napisałeś z punktu widzenia psychologii , Gosia z punktu widzenia wiary .


mare1966 napisał/a:
Gosia znów ze strony wiary napisała .


Mare, gdzie Ty widzisz w poście GosiH coś na temat wiary? Przecież napisała:

GosiaH napisał/a:

każdy pisze na podstawie swojego doswiadczenia.
Moje jest takie, że swoją postawą, sprzeciwem na pozew, dałam mężowi w ogóle nadzieję, gdy chciał wracać (to on odszedł, był w drugim związku, na koniec złożył pozew).
Nam się udało.


mare1966 napisał/a:
Więc teza "każdy pisze na podstawie swojego doświadczenia" jest błędna .


A ja wolę jak ktoś pisze o faktach, o tym co sam przeżył, bo z faktami nie można dyskutować.
Chociaż jak widzę Mare, to można :-P
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-03, 21:33   

Zatem jeszcze ciekawsze pytanie. Co mój maż chciał osiągnąć prosząc mnie o powrót i o ratowanie małżeństwa? O to by odrzucić innego, dla wyższego celu jakim jest rodzina? Teraz gdy zyskał żonę taka jakiej oczekiwał to ja porzuca. Hmmm ?
 
 
ela610
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-03, 21:56   

Cytat:
Co mój maż chciał osiągnąć prosząc mnie o powrót i o ratowanie małżeństwa? O to by odrzucić innego, dla wyższego celu jakim jest rodzina? Teraz gdy zyskał żonę taka jakiej oczekiwał to ja porzuca. Hmmm ?


Maria_Magdalena,
Ja jestem po drugiej stronie ... zdradzona przez męża. Powiem Ci że czasem mam sprzeczne oczekiwania i prośby do mojego męża - czasem chcę z nim spędzać czas i daję mu pozytywne sygnały, po prostu chcę dać Nam szansę i spróbować. A czasem "rzucam żabami" w jego stronę, wypominam, wyzłośliwiam się. Mówię o definitywnym końcu.
To jest baaaaaardzo trudne dla zdradzonego aby wrócić do normalności.
Mnie wszyscy mówią że na to potrzeba czasu i wytrwałości. To jest ponoć jak 2 kroki do przodu a 1 do tyłu (w sensie odczucia i nastroje pozytywne poprzeplatane negatywnymi). I czasem trudno wytłumaczyć i kontrolować te negatywne ...
Mój mąż też deklaruje że chce wrócić i naprawiać. Wiesz jak trudno mi w to uwierzyć ? Po zdradzie ? Wiesz jak trudno mi być dla niego miłą ? Wiesz jak to boli ?
A piszę Ci to tylko po to by powiedzieć że spokój, cierpliwość i wytrwałość Ci pomoże (no oczywiście modlitwa na pierwszym miejscu). Mnie najbardziej wkurza właśnie to jak mój mąż zaczyna się na mnie wkurzać, za moje słowa, za moją krytykę. Myślę że zdradzonym potrzebna jest pokora zdradzającego, nie płaszczenie się, ale pokazywanie że się żałuje i zadośćuczyni
Bardzo ładnie "zadośćuczynienie" opisała Kenya w innym poście. Wyślę Ci link.

Życzę CI szczerze wszystkiego dobrego. Z Bogiem
 
 
ela610
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-03, 22:02   

Cytat o zadośćuczynieniu przez zdradzonego:

Nigdy nie zastanawiałam się nad formą zadośćuczynienia z jego strony. Nawet nie wiem jak mógłby to zrobić ?

Mam na myśli współczucie wyrażające się jasno wyrażoną myślą np. "wiem jak bardzo Cię skrzywdziłem i pragnę to naprawić".
To szereg zachowań, słów składających się ogólnie na prezentowaną postawę z której jasno wynika, że mąż ma stosowne refleksje oraz przejawia szereg empatycznych gestów.
Na dodatek wyraża wolę opieki, chęci niesienia pomocy kiedy tylko jej potrzebujesz.
Zwykle się wie, kiedy ktoś chce nam coś zadośćuczynić. :-)
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-03, 22:15   

ela610 napisał/a:
A czasem "rzucam żabami" w jego stronę, wypominam, wyzłośliwiam się. Mówię o definitywnym końcu.
To jest baaaaaardzo trudne dla zdradzonego aby wrócić do normalności.


Na pewno jest to bardzo trudne, ale czy Ty zdajesz sobie sprawę, że "rzucając żabami", wyżywając się na nim i mówiąc o definitywnym końcu, zamykasz Wam drogę do prawdziwego pojednania?
Powinniście sobie wyjaśnić stare sprawy i nie wracać więcej do tego.
Twoje wyrzuty do męża mogą spowodować, że on zrezygnuje z pojednania się z Tobą, bo uzna, że z Tobą jest to niemożliwe.
I co najgorsze w tym to to, że będzie sporo w tym racji.
Zastanów się nad tym i zanim wyskoczysz do męża z wyrzutami to policz do dziesięciu. ;-)
 
 
ela610
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-03, 22:23   

twardy napisał/a:
Na pewno jest to bardzo trudne, ale czy Ty zdajesz sobie sprawę, że "rzucając żabami", wyżywając się na nim i mówiąc o definitywnym końcu, zamykasz Wam drogę do prawdziwego pojednania?

Powinniście sobie wyjaśnić stare sprawy i nie wracać więcej do tego.

Twoje wyrzuty do męża mogą spowodować, że on zrezygnuje z pojednania się z Tobą, bo uzna, że z Tobą jest to niemożliwe.

I co najgorsze w tym to to, że będzie sporo w tym racji.

Zastanów się nad tym i zanim wyskoczysz do męża z wyrzutami to policz do dziesięciu.


Wiem, liczę czasem do 20 :-P Intencją mojego wpisu było pokazanie Marii Magdalenie że to nie jest takie proste odnaleźć się w "nowej rzeczywistości" po zdradzie. I że nawet jeśli zdradzony walczy ze sobą bo chce się pojednać i naprawiać to nie zawsze jest to takie łatwe i czasem jego zachowanie jest sprzeczne.
Twoje słowa Twardy są logiczne, bardzo logiczne. Ale rzeczywistość i relacje nie zawsze takie są. Ale próbuję :-)
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-03, 22:26   

ela610 napisał/a:
Ale rzeczywistość i relacje nie zawsze takie są. Ale próbuję :-)


Próbuj więc dalej :-D
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-04, 06:32   

Niestety jednak nie otrzymałam od was odpowiedzi na moje dwa ostatnie pytania, ale napisze jak ja uważam. Co do pierwszego to odpowiedź jest prosta. Co chce osiągnąć brakiem zgody na rozwód? Chce pokazać czym jest prawdziwa miłość. Jest byciem z drugim człowiekiem niezależnie od jego bagażu który dźwiga. Mój mąż też ma spory tobołek. Nie sztuka jest kochać anioła. Sztuka jest otworzyć się na miłość do drugiego człowieka nawet gdy widać w nim te zle czyny i emocje. A co do drugiego pytania, to tutaj wychodzi prawdziwa natura mężczyzn czyli są jak małe dzieci lub szczeniaczki. Zabawka jest fajna dopóki można się z kimś o nia szarpać. A jak się wyszarpie, to już nie hest to samo. Smutne, ale tak uważam.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-04, 07:32   

maria_magdalena napisał/a:
to tutaj wychodzi prawdziwa natura mężczyzn czyli są jak małe dzieci lub szczeniaczki. Zabawka jest fajna dopóki można się z kimś o nią szarpać. A jak się wyszarpie, to już nie jest to samo. Smutne, ale tak uważam.


Generalizujesz. Ja mógłbym to samo napisać o kobietach. :-(
Dlatego piszę: Niektórzy ludzie są jak szczeniaki ...
Czy szczeniaki są tylko płci męskiej? Nie! Są to tylko niedojrzałe osobniki.
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-05, 08:19   

maria_magdalena napisał/a:
Zabawka jest fajna dopóki można się z kimś o nia szarpać. A jak się wyszarpie, to już nie hest to samo. Smutne, ale tak uważam.


ja uważam podobnie, bo zauważyłam to w swoim małżeństwie. Właściwie mam kopię Twojej historii, tylko u mnie bez pozwu rozwodowego.
Ale ...

maria_magdalena, masz wiedzę, ze mąż wyszarpał co chciał i teraz stracił zainteresowanie.

Masz dwa wyjścia, co mozesz zrobić z Tą wiedzą:

- albo postarać się, żeby znów zaczął się szarpać - tylko teraz niech to będzie wyimaginowany "przeciwnik", a nie ten z kwi i kości. Czy zadbaj o siebie, o swoje zainteresowania, czy wręcz hobby, o spędzanie wolnego czasu jaki masz, tak jak Ty lubisz i tak dalej ..

- albo zadbać i zrobić to wszystko co napisałam tylko dla siebie.

Każde z nch moze sprawić ze staniesz sie na nowo interesująca dla męża i moze stwierdzi, ze nie warto było odpuszczać. Z tym gonieniem króliczka jest niestety sporo prawdy ...

Przestać zadręczać sie swoją zdradą, wybacz w koncu sobie, pogódź sie ze soba, przepracuj w głowie powody dla których to zrobiłaś.

I zastanów sie czy naprawde nie chcesz sie zgodzić na rozwód. I dlaczego. Znajdź te powody w swoim sercu. Bo najwyraźniej masz wątpliwości. A wiedz, ze nikt nie może Ci doradzić co masz zrobić. Bo jeśli nie zgodzi/bądź zgodzisz sie na rozwód, tylko dlatego ze ktoś Ci doradził, to będziesz miała pretensje do siebie i niejako też do doradzajacego.

A jeśli postąpisz zgodnie ze swoim srecem, to będziesz pewna swoich przekonań na rozprawie. To da Ci siłę - jakiej byś decyzji nie podjęła.

Jacek-sychar napisał/a:
Generalizujesz. Ja mógłbym to samo napisać o kobietach.
Dlatego piszę: Niektórzy ludzie są jak szczeniaki ...
Czy szczeniaki są tylko płci męskiej? Nie! Są to tylko niedojrzałe osobniki.


niestety, znów okazuje sie ze muszę zgodzić się z męskim punktem widzenia ... :-D :-D
 
 
kinia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-05, 16:52   

Ach ten męski punkt widzenia!
Muszę jednak przyznać, że u mężczyzn często wypowiedzi są b.logiczne i bliższe rzeczywistości jakkolwiek to brzmi.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-06-05, 17:04   

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Faceci muszą sobie zracjonalizować rzeczywistość. Wtedy mogą funkcjonować w każdej sytuacji. I jako dyrektor przedsiębiorstwa i jako menel. ;-)
Wiedzą wtedy po co żyją.
 
 
utka2
[Usunięty]

  Wysłany: 2016-06-05, 23:14   

Jacek-sychar napisał/a:
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Faceci muszą sobie zracjonalizować rzeczywistość. Wtedy mogą funkcjonować w każdej sytuacji. I jako dyrektor przedsiębiorstwa i jako menel. ;-)
Wiedzą wtedy po co żyją.


no i odkryłam to co zawsze podejrzewałam ... jestem facetem ... :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:


PS Jacek- "off top" też nie jest zrozumiały dla wszystkich
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4