Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zdradziłam. Jak namówić męża do powrotu i ratowania.
Autor Wiadomość
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 15:55   

Rozumiem doskonale Twoje powody, bo miałam takie same :)

Ale wiedz, że rekolekcje to tylko weekend, z czego ogromna ilość czasu zajmują wykłady/konferencje. A czas na osobisty kontakt z innymi uczestnikami jest mocno ograniczony.

Nie chce absolutnie Cie odwodzić od decyzji o udziale w rekolekcjach, ale spróbuj jeszcze porzed rekolekcjami kontaktu na grupie skypowej - gdyby sie udało pojechać na rekolekcje to bedziesz miała przynajmniej już "znajomych".
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 17:20   

maria_magdalena napisał/a:

Zawsze ceniłam sobie bliskie relacje z ludźmi, a sposób kontaktu przez internet to jest jakby życie wirtualne.

Jest pełno ludzi wkoło. Niesycharki też mogą się okazać ciekawymi, pomocnymi ludźmi.


Oczywiście męża na siłę ze sobą taszczyć nie zamierzam, bo na siłę nic nie zrobię.

Dokładnie. Nie rozumiem tego naciskania kobiet na mężów w temacie rekolekcji.
To trochę takie nawracanie na siłę. Modlitwa, rekolekcje powinny wynikać z potrzeby, a nie
"bo żona naciska".


 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 18:45   

maria_magdalena napisał/a:
Nie chce mieć sobie nigdy do zarzucenia, że nie zrobiłam wszystkiego by ratować małżeństwo.


Podświadomie zawsze się będziesz pytała - a może trzeba było jeszcze coś zrobić innego, spróbować inaczej.
Oznajmienie, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy to taka próba oszukania wewnętrznego ja.
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 19:24   

ryan, na te chwilę jestem jeszcze na etapie, że nie potrafię zrezygnować z walki. Mam nadzieje, że to nie tylko ślepy upór, że Bóg właśnie tego odemnie oczekuje. Nie przymuszm męża do niczego. Nie mieszka z nami, a ja się nie narzucam. Nie dzwonie bez powodu, nie rozpisuję się smsami, o nic nie proszę. Dzięki pomocy dobrych ludzi i finansowo i poprostu z codziennymi sprawami radzimy sobie z synem. Cały czas sobie tłumacze, że będzie tak jak chce Pan Bóg. Jeżeli zabiera mi męża to proszę tylko by dał mi siłę z tym żyć.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 21:08   

To nie Pan Bóg zabiera Ci męża... ;-)
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 21:34   

W sumie fakt. Ale chyba to próba szukania wewnętrznej otuchy, żeby jakoś sobie ulżyć.
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-04, 15:17   

Stało się. Mąż złożył w sądzie pozew. Co robić?
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-04, 15:30   

Czekać i nie wpadać w panikę.
Jak dostaniesz pozew, to nie niego odpowiesz.
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-04, 15:52   

Jednak obawiam się, że po prawie dwóch latach huśtawki emocjonalnej nie będę w stanie stawić czoła procesowi, gdy nie będę chciała zgodzić się na rozwód. Już w weekend, byłam w strasznym stanie a to przecież nie koniec. Przecież będzie gorzej.
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-04, 23:24   

maria_magdalena napisał/a:
Przecież będzie gorzej.


A jak nie stawisz czoła procesowi i sąd orzeknie rozwód za Twoim przyzwoleniem, to będzie Ci lepiej?
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-05, 11:21   

twardy, Rak zdrad i zranień tak bardzo rozprzestrzenił się w naszym małżeństwie, że nie wiem, czy jest sens o cokolwiek walczyć. W przypadku takich poranień i braku refleksji ze strony małżonka dot. swojej postawy jako męża i ojca przez lata małżeństwa, to ja jako człowiek i patrząc po ludzku tez nie widzę żadnej ewentualności. Mąż mi powtarza, że mnie nie kocha i że już nie ma takiej możliwości żeby mnie pokochał. Nie zaprzecza, że widzi jak bardzo się zmieniłam na plus, ale że on teraz chce pracować na nową rodzinę. Potrzebuje poczuć lojalność i zaufać komuś innemu, że dla nas nie ma nadziei. Że, żałuje że wcześniej nie załatwił tej sprawy, że tyle czekał. Chce zacząć od nowa z kimś innym. W tej sytuacji moja chyba już komediowa determinacja niczego nie naprawi. Mam wsparcie ze strony rodziny, ale cóż oni mogą poradzić. Wszyscy się modlą, ja, moja mama, teściowie, szwagier. Jednak wciąż brak jakiejkolwiek przemiany w mężu. Jest jedynie dążenie do kompletnej destrukcji. Mąż żyje już swoim życiem. Wiem też, że prawdopodobnie w próżnie nie odchodzi. Powiedział, że będzie walczył też o dziecko. Liczy na to, że sąd przyzna mu opiekę połowiczną nad dzieckiem i że będzie chciał żeby mógł brać go do siebie na weekendy i w tygodniu na noce tez. Najlepiej 3 dni z nim i trzy dni ze mną. Jakaś paranoja. Gdzie dziecko ma w tedy miejsce na ziemi, do którego bezpiecznie wraca. Gdzie? W ciągłym rozdarciu ma żyć? Gdy będzie zakładał nową rodzinę to nie wiem kim dla dziecka miałaby się stać nowa ciocia wtedy? Może zastąpić ma mu w tym czasie mamę i tworzyć z tatą przykładną rodzinę? Smutek ogarnia mnie niebywały. Ja choć upadłam pierwsza to od męża nie odeszłam, bo wolałam być cały czas z Panem Bogiem i nie widziałam też rozłąki dziecka z ojcem i matką. Mój mąż z czasem stwierdził, że on widzi taką rozłąkę. I że nie opuszcza rodziny, bo on już nie ma rodziny. Opuszcza mnie, ale syna nie:(
 
 
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-05, 15:21   

maria_magdalena,

coś jednak w stereotypach jest...jednym z nich jest że jak facet zdradza to mu "można". Jak kobieta no to już jest....i takie tam epitety.

Pewnie nie dla wszystkich facetów ale chyba dla większości żona to nie tylko żona - to kumpela, to przyjaciółka, to ktoś komu się ufa...... Gdy taka osoba oszukuje? Świat się wali.
Ale gdy człowiek poznaje prawdę /kłamstwa, osoba trzecia/ facet się usztywnia. Tak jak pisał Jacek - męska duma. I reakcja obronna - że to wtedy on odchodzi. Nawet jak wewnętrznie chciałby aby było jak kiedyś to już nie chce, woli pokazać że jest ponad to.

Zbliżenie do Boga pomoże Tobie to przetrwać, ale Wam już niekoniecznie.
Każde działanie ma konsekwencje w przyszłości.....powrót męża możliwy ale to lata a nie miesiące
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-05, 15:33   

ryan, myślisz ryan, że kobieta tak nie ma? Że świat jej się nie zawalił, gdy odkrywa zdradę męża? Że nie ma tzw urażonej dumy?? Kobiecości??

Czy uważasz, ze dla kobiet mąż to tylko mąż? Nie jest kumplem, przyjacielem, najważniejszą osobą komu sie ufa i bezgranicznie wierzy??

Ehhh te stereotypy....
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-05, 15:51   

Monis
Ryan (a wcześniej ja), podkreślaliśmy te stereotypy. Sprawdź proszę, co oznacza to słowo:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stereotyp
Nie znaczy to jednak, że zawsze tak jest.
Po prostu statystycznie częściej faceci mają problem z przebaczeniem zdrady. Gdyby tak było zawsze, to chyba nie byłoby mężczyzn na tym forum. A jednak jacyś są. :-P

Te stereotypy miały tylko za zadanie pokazania możliwych sposobów rozumowania męża marii_magdaleny. I nic więcej
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4