Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zdradziłam. Jak namówić męża do powrotu i ratowania.
Autor Wiadomość
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-19, 14:55   

grzegorz_, tez uważam ze to ze mężczyzna nie potrafi się przekonać do żony po takim ciosie odrazu nie oznacza opętania i tutaj zgadzam się w 100%. Z psychologiem była próba, tylko trudno spodziewać się jakichkolwiek efektów, skoro kończy się na 1 wizycie, bo maz jak juz pisałam wcześniej, uważa że wie wszystko najlepiej i ze nie potrzebny mu żaden psycholog, bo nie jest mu w stanie pomoc. Dwa lata temu był w bardzo złym stanie psychicznym, wiec zorganizowałam wizytę u psychiatry. Wyszedł ze zdiagnozową depresją i lekami na 3 miesiące. Miał się pokazać po tym czasie u lekarza. Po tygodniu przestał brać leki ale znecac się psychicznie nade mną nie przestal. Modlilam sie wtedy tylko o cierpliwosc, bo to szok i minie. Na siłę nic nie zrobię. Maż twierdzi ze wybaczyl mi już dawno. Problem jest wydaje mi się z pojednaniem. Ale jak się pojednac skoro nie korzysta się z sakramentu pojednania i jednocześnie uważa się za człowieka bez skazy, bo to co teraz robi jest wynikiem tego ze to ja pierwsza zdradzilam i ze to ja jestem odpowiedzialna za jego teraz zachowanie. Że ja byłam kręgosłupem moralnym i ze teraz został przetracony. Czyli co? Jego grzechy to teraz moje grzechy? Czy to nie jest bzdura kompletna. Nie widzi swoich działań sprzed kryzysu. Swojego zaniedbania więzi z zona, swojego uciekania od odpowiedzialności. Braku dzielenia się swoimi problemami, braku zainteresowania moimi problemami. Imprezowania w czasie gdy zona w domu zawsze z dzieckiem. Pracował całymi dniami lacznie z niedxielami i swietami czego skutkiem było to ze położył firmę i ma długi do końca życia. Gdy ok 6 lat temu mówiłam mu ze jest źle i ze nie może tak żyć tylko praca, nie mając czasu na dom, dla mnie. Juz wtedy było poważnie, ale nie zrobił nic. Powiedział coś o tym ze się postara, że mnie prosi i błaga, że się zmieni i co? I nic! Było tylko gorzej. Ja byłam coraz bardziej samotna i wydawało mi się ze ma kłopoty w pracy i musze to przetrwać. Zajęłam się praca, domem i synem. Tylko co miałam przetrwać skoro on o niczym nie mówił. Na pytania z mojej strony czy mogę mu jakoś pomoc zawsze odpowiadał ze musi sam sobie poradzić. A gdy na coś zwracała mu uwagę to twierdził że się nie znam i ze ja mam problem i ze powinnam go zrozumieć. Tylko znowu co zrozumieć? Miało mi wystarczyć stwierdzenie że na kłopoty w pracy. Teraz twierdzi ze wszyscy za niego w życiu decydowali i teraz wreszcie on zadecyduje sam. O rozwodzie i o życiu wreszcie tak żeby był szczęśliwy. No kompletne bzdury! Czy ktoś mu pistolet do głowy przystawial, gdy on podejmował wszystkie swoje decyzje życiowe. Albo nie mijający szok, albo choroba, albo zniewolenia. I ja od jakiegoś czasu skłonna jestem ku ostatnimi. Ja dalam mu spokój. Tak jak pisałam wcześniej nie narzuca się i nie proszę o nic. Zostawiłam to Panu Bogu i Matce Najświetszej. Płacze wieczorami, ale już sama nie poradzę nic.
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-20, 17:09   

maria_magdalena napisał/a:
Jego grzechy to teraz moje grzechy? Czy to nie jest bzdura kompletna. Nie widzi swoich działań sprzed kryzysu.
maria_magdalena, są tutaj dwie rózne szkoły co do winy, współwiny za zdradę.
Ja uważam, ze za zdradę winny jest tylko ten który decyduje się na taki krok.
Wg mnie, decyzje które podejmuje mąż samodzielnie, są jego suwerennymi decyzjami i on za nie odpowieda.
Tak samo jak Ty za swoje.

Zachowanie Twojego męża przed Twoją zdradą, nie czyniły go współwinnym za nią, tak samo jak Twoja zdrada nie czyni Ciebie współwinną za zdradę męża.

Fakt, że to Twój kręgosłupem moralnym byl jego kręgosłupem, nie usprawiedliwa jego zachowania wtedy kiedy Twój się załamał.
Powinien mieć swój zamiast wspierać się swoim...

Pewnie, że obraz żony która stała się upadłym aniołem może zniechęcać do ideałów które ten anioł głosił przed upadkiem, jednak w chwilą kiedy zaczyna się podnosić, rozwijać z powrotem swoje skrzydła powinien znów stawać się godnym naśladowania.

Możemy zmieniać tylko siebie, dawać przykład innym.
To czy z niego skorzystają, to kwestia ich wolnej woli.

Myślę, że jedyną drogą jest pokazywanie mężowi, że nawet z najgorszych upadków mozna się podnieść.
Że istnienie miłosierdzia, spowiedzi nie daje katolikowi przyzwolenia na ciągłe grzeszenie.
Że istnieją pop to, by móc się wyzwolić z grzechu nie na pokaz, na chwilę ale skutecznie na zawsze.
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-28, 22:59   

Nawet w święta nie dał mi małżonek wytchnienia. Kategorycznie informuje mnie, ze do dwóch tygodni planuje złożyć pozew. Żadna argumentacja do niego nie przemawia. :(
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-29, 10:39   

maria_magdalena napisał/a:
Nawet w święta nie dał mi małżonek wytchnienia. Kategorycznie informuje mnie, ze do dwóch tygodni planuje złożyć pozew. Żadna argumentacja do niego nie przemawia. :(


I nie przemówi. Twój mąż zrobi, co zechce i nie masz na to wpływu. Ty możesz przygotować tylko siebie na dalsze życie w takich okolicznościach :-/ Tylko tyle, albo aż tyle, bo to jest bardzo trudne, ale wykonalne z pomocą Pana Boga. Czego Ci życzę z całego serca :-)
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-29, 12:02   

Mąż wydaje mi się że jest pod wpływem jakiegoś "coatcha" z filozofią new age. W swoim środowisku ma ostatnio właśnie takiego motywatora, który jasno określił mu, że pewne sprawy w życiu trzeba zamknąć raz na zawsze, aby złapać oddech. Że w życiu nie chodzi o to by się z drugim człowiekiem męczyć, tym bardziej że nie widzi się już z tą osobą wspólnego celu.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-29, 13:32   

maria_magdalena napisał/a:
Mąż wydaje mi się że jest pod wpływem jakiegoś "coatcha" z filozofią new age. W swoim środowisku ma ostatnio właśnie takiego motywatora, który jasno określił mu, że pewne sprawy w życiu trzeba zamknąć raz na zawsze, aby złapać oddech. Że w życiu nie chodzi o to by się z drugim człowiekiem męczyć, tym bardziej że nie widzi się już z tą osobą wspólnego celu.


Taka filozofia jest powszechna. Mój mąż też ma takie podejście. Zamknął przeszłość - były piękne chwile, ale się skończyły. Rozpoczął nowy etap życia, jest mu teraz dobrze, nie ma sensu niczego naprawiać - jak się coś zepsuje, to się to wyrzuca i bierze nowe - takie przyjął myślenie, choć w małżeństwie nie wyrzucił nawet zardzewiałej śrubki, wszystko gromadził, ale jest teraz nowym człowiekiem, bez obciążeń, z nową osobowością, nową partnerką, nowym stylem ubierania się i spędzania wolnego czasu. A nam pozostaje przyjąć do wiadomości, że oni chcą odejść od nas i nie powinniśmy kopać się z koniem, bo nie mamy kopyt, żeby oddać:mrgreen:
I co ważniejsze: tamten koń ma klapki na oczach, nie patrzy na boki, idzie do przodu :-/

Nie martw się mario magdaleno, każdy ból w końcu minie, żyj swoim życiem zgodnym ze swoimi poglądami. Odnajdź siebie, kochaj siebie, bądź dla siebie dobra. I zdrowiej z Panem Bogiem :-)
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-29, 16:05   

Strasznie ciężko jest mi pogodzić się z rzeczywistością. Ciągle mam nadzieje i modle się Nowenną Pompejańską. Najtrudniej jednak w życiu przekonać kogoś do tego by chciał tak samo bardzo jak samemu się chce, nie robić wrażenia przymuszania.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-29, 16:39   

maria_magdalena napisał/a:
Strasznie ciężko jest mi pogodzić się z rzeczywistością. Ciągle mam nadzieje i modle się Nowenną Pompejańską. Najtrudniej jednak w życiu przekonać kogoś do tego by chciał tak samo bardzo jak samemu się chce, nie robić wrażenia przymuszania.


Wiem mario magdaleno, ja sama mam z tym problemy, ale da się w końcu przywyknąć, choć są momenty, że bardzo boli. Trudno jest też przebaczyć samemu sobie, ale trzeba to zrobić, bo nie możemy stawiać się ponad Pana Boga. Skoro On nam przebacza wyznane i żałowane grzechy, to my nie mamy wyjścia jak zrobić to samo, prawda? Ale niestety skutki pozostają i z nimi trzeba się pogodzić. A druga osoba ma wolną wolą, którą szanuje nawet Pan Bóg. My też musimy, chociaż jako ludzie mamy z tym straszliwe problemy. Dzisiaj wydaje Ci się to niemożliwe, ale zapewniam Cię, że w końcu uporasz się z tym i odnajdziesz spokój i radość. Ja przez całe moje małżeństwo przeszłam drogę przez mękę, od razu po rozwodzie było jeszcze gorzej. Dzisiaj żyję i czasami zapominam o tym co mnie spotkało. No cóż, nie zawsze się udaje to co sobie zaplanowaliśmy. Jeden błąd może stanowić o całym życiu, ale jak wierzysz Panu Bogu, to powierz mu swoje życie i ufaj, że się o Ciebie zatroszczy i będzie dobrze. Nawet jak teraz tego nie widzisz, to za jakiś czas zobaczysz to co się stało w innym świetle :-)

Z Panem Bogiem :-)
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-29, 17:10   

Mario_magdaleno, znajdź grupę modlitewną na skajpie - codzienne spotkania z Panem Bogiem i ludźmi pomogą Ci trochę przejść przez ten trudny początek. Może zapisz się na mityng skajpowy.
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 06:32   

Zapisałam nas całą rodziną na rekolekcje do Porszewic. Teraz nie wiem jak będzie bo mąż prawdopodobnie odmówi wyjazdu i nie mam pojęcia jak się tam z dzieckiem dostane. Dzieli mnie odległość 400 km i słabe połączenie komunikacyjne :-/
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 13:09   

maria_magdalena napisał/a:
Żadna argumentacja do niego nie przemawia. :(
wiec tym bardziej nie przemówią z góry ustalone przez Ciebie rekolekcje.

Zapytałaś go czy pojedzie? Czy z marszu ustaliłaś że pojedziecie wszyscy?
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 13:41   

Gdy nas zapisywałam to zapytałam. Wtedy się zgodził od niechcenia. Gdy wpłacałam zaliczkę już się wycofywał. Nie przypominałam się o tym teraz za bardzo. Po prostu obawiam się zapytać bo myślę że odmówi. Ma teraz też bardzo gorący okres w pracy ( w sumie całe nasze małżeństwo miał gorący czas w pracy) i to da mu kolejny argument by odmówić :(
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 14:23   

maria_magdalena napisał/a:
Po prostu obawiam się zapytać bo myślę że odmówi
no to odmówi.
Nie możesz się obawiać ze wyrazi swoje zdanie. Ma do tego prawo, a to że się boisz to niestety, ale sama dajesz sobie na to przyzwolenie.
Ja od jakiegoś czasu (a zapewniam cię, ze znam taki strach, jaki ty przeżywasz) wyobrażam sobie zawsze dwie opcje - zgoda i odmowa (w każdej sytuacji). Nie zakładam sobie z góry jak bedzie, tylko robie "plany awaryjne" do każdej sytuacji i tej na tak i tej na nie.
I przynajmniej po jego odmowie nie pozostaje z przysłowiową ręką w nocniku.

a w takiej sytuacji jak jesteś może faktycznie, zamiast od razu planować rekolekcje lepiej dołaczyć sie do tej grupy jaką proponowała Ci JolantaElżbieta.

Bo pamiętaj o jednej podstawowej sprawie - masz tylko na siebie wpływ. Na nikogo innego. Więc moze myśl bardziej o tym co Tobie jest potrzebne, a nie całej rodzinie?
 
 
maria_magdalena
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-30, 15:34   

Bardzo chciałabym pojechać na te rekolekcje, chociażby po to by nawiązać bliższy kontakt ze środowiskiem sycharowskim. Zawsze ceniłam sobie bliskie relacje z ludźmi, a sposób kontaktu przez internet to jest jakby życie wirtualne. Takie nierzeczywiste. W moim mieście, ani w bliskiej okolicy nie ma ogniska, więc ten kontakt jest utrudniony. Oczywiście męża na siłę ze sobą taszczyć nie zamierzam, bo na siłę nic nie zrobię. Po prostu boję się jego odmowy z racji mojej potrzeby ratowania i upatrywania w rekolekcjach perspektyw naprawczych. Nie chce mieć sobie nigdy do zarzucenia, że nie zrobiłam wszystkiego by ratować małżeństwo.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5