Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Co dalej robić?
Autor Wiadomość
Stanek1976
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 20:58   Co dalej robić?

Witam jestem tu nowy. Z żoną w tym roku mamy mieć 15 lat po ślubie. Mamy syna 5 lat i córkę (chorą) 14 lat. Zawsze jakoś to było wiadomo raz lepiej raz gorzej. Żona dłuższy okres wszystkich razem ze mną okłamuje bardzo często i to jest sprawdzone. Narobiła sobie w bankach długu ale udało jej się poprzez sąd dostać upadłość konsumencką. Potem odnowiła się jej choroba toksoplazmoza i starciła większość wzro9ku na jedne oko. Przed świętami zaczęła się dziwnie zachowywać, miałem ją wcale nie dotykać nawet ręką w rękę, nie chciała rozmawiać, odpowiadać, Nigdy nie chciała wspólnie iść do psychologa czy poradni małżeńskiej. Od ponad roku wmawia mi że jestem alkoholikiem mimo że byłem już 2 razy na komisji. Po świętach oświadczyła że chce się rozwieźć, wiem że chodzi na terapię współuzależnionych, wiem że od pewnego czasu zbiera nba mnie ajkiekolwiek haki a sam rozwód che polubownie na co jua się nie zgodzę. SPecjalnie wychodzi dziennie popołudniam8i jak jestem w domu i wraca 20.00-22.00. Albo wychodzi do mojej kuzynki opodal wraz z córką albo bez lezc nikt nie wie gdzie. Ma tak zakodowanme z dnia nadzień rozstanie jak nigdy, naraz 10 lat było wszystko źle, jak powioedziała nawet na urliop jeździła pod przymusem. Co dalej począć? Czy tak czasem z tego nagłego zachowania nie wynika że się gdzieś zakochała? Synka czasami nie widzi cały dzień na własne życzenie. Co dalej poradzcie, oceńcie sytuację.Pozdrawiam
 
 
Bonaqua
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 03:51   

No więc co z tym piciem Twoim?

Piszesz, że żona wmawia Ci alkoholizm - ale byłeś na jakichś komisjach - jakich? Bo nie bardzo rozumiem.

Nie jesteś alkoholikiem, ale żona chodzi na terapię dla współuzależnionych. Dziwne. Terapeuci nie zauważyli, że nie ma powodu?

Nie bagatelizuj tego problemu, żoninych zarzutów itd. i postaraj się być szczery sam ze sobą. Skąd te zarzuty żony? To kluczowe dla Twojej sprawy - wbrew pozorom... Pozdrawiam.
 
 
Stanek1976
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 12:00   

Byłem 2 razy na komisji AA u trzech psychologów w zeszłym roku, zapisać to się każdy może wszędzie, takie terapie darmowę w połowie to ściema i można rzeczywistość ubrać w każdą opowiastkę, mówisz co chcesz powiedzieć i to co chcą usłyszeć dlatego też bardzo ostrożnie podchodzę do takich rzeczy. Kiedyś moje picie wygladało tak że w domu wypiłem sobie 2-3 drinki, nigdy z tego powodu nie było awantur itp. Koniec roku chciała żebym robił inaczej, z dnia na dzień kropli nie łyknę, przez 3 tyg. byłem raz 2 godz u kolegi i tyle. Trochę się znam na ludziach i wiek kiedy ktoś komuś usilnie wmawia. Mało tegto dobrowolnie idę znowyu tam chyba udowadniać że nie jestm wielbłądem.
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 13:51   

Stanek1976, co warta jest taka komisja? skoro wiesz
Stanek1976 napisał/a:
można rzeczywistość ubrać w każdą opowiastkę, mówisz co chcesz powiedzieć i to co chcą usłyszeć


jak naprawdę wygląda twoje picie?
 
 
Bonaqua
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-26, 00:30   

Stanek1976 napisał/a:
Kiedyś moje picie wygladało tak że w domu wypiłem sobie 2-3 drinki,


Jak często wypijałeś tak te 2-3 drinki?
Czy była jakaś okazja? (mecz, film, podwyżka - to nie są okazje, to są preteksty) Okazja to: urodziny (raz w roku, Sylwester raz w roku - okazja = coś, co jest niespotykane, rzadkie.

Z kim piłeś? W sensie - czy z towarzystwem? Sam?

Jak często kupowałeś alkohol?

Pijak nie musi spać po melinach. Współcześni alkoholicy piją drogie alkohole, w zaciszu domowym.
Alkohol jest trucizną - na pewno to wiesz, musi być uzasadnienie, dlaczego dobrowolnie wtłaczałeś w organizm truciznę.

Oceniając siebie - nie porównuj się do pijaków zataczających się po klatkach czy awanturujących się.
Porównuj się do ludzi, którzy raz w roku piją szampana. Ja np. mam 40 lat i nigdy jeszcze nie wypiłam drinka. Można żyć bez tego, natomiast alkohol w 99% zawsze doprowadzi do kryzysu.

Nawet jeśli piłeś okazjonalnie, naprawdę okazjonalnie (raz na 3-4 miesiące, symboliczne ilości) to i tak musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: po co? co Ci to dało?

Kiedy ostatnio piłeś drinka?

Możesz po prostu przestać pić i nie pić rok, bez tęsknoty i złości przed "ograniczeniem"?

Nie musisz tu odpowiadać na pytania - odpowiedz sam sobie, bo to Twoje życie, Twoje małżeństwo.

Pozdrawiam,

Karolina, żona niepijącego alkoholika
 
 
Stanek1976
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-26, 23:07   

Bonaqua napisał/a:
Stanek1976 napisał/a:
Kiedyś moje picie wygladało tak że w domu wypiłem sobie 2-3 drinki,


Jak często wypijałeś tak te 2-3 drinki?
Czy była jakaś okazja? (mecz, film, podwyżka - to nie są okazje, to są preteksty) Okazja to: urodziny (raz w roku, Sylwester raz w roku - okazja = coś, co jest niespotykane, rzadkie.

Z kim piłeś? W sensie - czy z towarzystwem? Sam?

Jak często kupowałeś alkohol?

Pijak nie musi spać po melinach. Współcześni alkoholicy piją drogie alkohole, w zaciszu domowym.
Alkohol jest trucizną - na pewno to wiesz, musi być uzasadnienie, dlaczego dobrowolnie wtłaczałeś w organizm truciznę.

Oceniając siebie - nie porównuj się do pijaków zataczających się po klatkach czy awanturujących się.
Porównuj się do ludzi, którzy raz w roku piją szampana. Ja np. mam 40 lat i nigdy jeszcze nie wypiłam drinka. Można żyć bez tego, natomiast alkohol w 99% zawsze doprowadzi do kryzysu.

Nawet jeśli piłeś okazjonalnie, naprawdę okazjonalnie (raz na 3-4 miesiące, symboliczne ilości) to i tak musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: po co? co Ci to dało?

Kiedy ostatnio piłeś drinka?

Możesz po prostu przestać pić i nie pić rok, bez tęsknoty i złości przed "ograniczeniem"?

Nie musisz tu odpowiadać na pytania - odpowiedz sam sobie, bo to Twoje życie, Twoje małżeństwo.

Pozdrawiam,

Karolina, żona niepijącego alkoholika

Drinknąłem se kiedy chciałem i zawsze z umiarem, są tacy co nie piją wcale, są tacy co piją bo muszą, a niech ktoś zdefiniuje ludzi co normalnie parcują i napiją się np co drugą sobotę? Alkoholicy? Alkohoilik musi się napić a ja nie, potrafię w domu nie wypić drnka prze 2-3 tyg. Pisanie nie pij przez rok a po co jak można nie pić 10 lat a po co? Można nie pić 30 lat. Wszystko jest dla ludsi tylko z umiarem a tu widzę z problemu małżeńskiego tak jak w OIK robi się z człowieka albo abstynenta albo alkoholika.
 
 
Bonaqua
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-27, 00:17   

Stanek1976 napisał/a:
a tu widzę z problemu małżeńskiego tak jak w OIK robi się z człowieka albo abstynenta albo alkoholika.


Bo nie ma nic pośrodku.

Alkoholik zawsze kiedyś zaczyna. Od piwa raz w tygodniu, od dwóch piw w tygodniu. I tak dalej.

W momencie, kiedy MUSISZ już pić, jest już za późno - naprawdę tego nie rozumiesz?

Nikt nie staje się alkoholikiem z dnia na dzień. To są właśnie te drinkowania co jakiś czas i przyzwyczajanie organizmu do substancji uzależniających. Wypierasz to, ale Twoja żona ma całkowitą rację, że ma o to pretensje.

Nikt alkoholikiem nie zostaje, bo ktoś mu przez lejek wlewa alkohol do ust. Podejmuje decyzje sam. I ponosi odpowiedzialność.

A Twoja żona? Nikt dla pucu nie chodzi na terapię dla współuzależnionych. Po co, jaki sens? Skoro omawiane są tam problemy, których niby nie doświadcza? Komu by się chciało PO NIC poświęcać swój czas na coś, co jest niepotrzebne. Gra? Choroba psychiczna?

Żona poszła po pomoc dla siebie, jest mądra.


I zawsze jest bagatelizowanie i odnoszenie się do ludzi, którzy piją więcej.

Potrafisz nie pić 2-3 tygodnie. Łał.

Mój mąż nie pije ani kropli od pięciu lat, ale do końca życia jest alkoholikiem.

Dla mnie wszystko jest jasne. Mówisz i tłumaczysz się IDENTYCZNIE, jak mój mąż wiele lat temu. Zaczęło się od drinkowania, bo "wszystko jest dla ludzi". Dla ludzi jest też rozwód, zdrada itd. Każde zło jest dla ludzi. I co z tego?

Życzę powodzenia. Z taką postawą - o ile nic się nie zmieni - nie rokuje to dobrze, z przykrością to piszę.


Gdybyś nie miał problemu z alkoholem - w ogóle by Cię moje słowa nie oburzyły. Napisałbyś coś w tylu: w sumie to racja - po co w ogóle pić. Tylko strata kasy, na drugi dzień kac, a i wątrobie to szkodzi. No i w końcu może uzależnić. Poza tym mam dzieci - po co mają widzieć pijącego ojca. Mam chorą córkę - potrzebuje mnie i będzie mnie potrzebować. A co - jeśli w nocy coś się stanie, a ja będę podpity i nie będę mógł wynieść własnego dziecka z palącego się mieszkania? A co, jeśli trzeba będzie zawieźć ją do szpitala? Podpity nie wsiądę do auta. Jestem mężem, ojcem - odpowiadam za dom, rodzinę, dzieci. Czemu nie wpadłem na to, by zamiast wódki, piwa - nie kupić żonie kwiatów, dzieciom owoców?

Taka byłaby odpowiedź mądrego, dojrzałego, niemającego problemu z alkoholem faceta.

Przeczytaj swoją. I resztę dopowiedz sobie sam.

Trzymaj się.

K.
 
 
Bonaqua
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-27, 00:33   

Dziwne, nie można edytować niezatwierdzonych postów?! Trochę bez sensu.

Jako żona pijącego niegdyś męża, odpowiadam Ci, co może czuć Twoja żona:

1. Brak poczucia bezpieczeństwa - podpity facet nie zapewni bezpieczeństwa rodzinie w nagłym przypadku. Nie można na niego liczyć, nie można na nim polegać.

2. Z podpitym mężem nie pogadasz, nie zwierzysz mu się, w podpitym, pijanym mężu nie ma oparcia.

3. Można czuć żal za wydaną bez sensu kasą, totalnie bez sensu zakup, który nie tylko marnuje pieniądze, jakie można przeznaczyć na wakacje, ulepszenia w domu, przyszłość dzieci - to jeszcze rujnuje zdrowie żywiciela rodziny.

4. Jaki przykład mają dzieci z pijanego ojca? Zapach alkoholu w oddechu ojcowskim powoduje, że przyzwyczają się one do niego i połączywszy to z miłością do ojca - podświadomie potem otaczają się ludźmi pijącymi. I tak - córki alkoholików w 90% przypadków mają mężów alkoholików, a synowie pijących ojców - sami piją, zaczynają wcześnie, upadając, nie kończąc szkół, zawalając pracę, związki, swoje rodziny.

5. Mówię mężowi, że nie podoba mi się to - ale on to olewa, lekceważy moje uczucia, krytykuje moją terapię.

6. Nie można szanować takiego męża. Jak można szanować i podziwiać kogoś, kto sam za własne (rodziny) pieniądze niszczy swoje zdrowie? No mądre to to nie jest.

7. Wolę być sama, niż mieć takiego męża.

Takie ja miałam myśli, takie myśli ma Twoja żona.

Ja nie byłam taka stanowcza już tak szybko, a na terapii dowiedziałam się, że trzeba jak najszybciej reagować, bo TO JEST WŁAŚNIE TEN CZAS NA REAKCJĘ, jeszcze teraz możesz się wycofać całkowicie i odstawić alkohol definitywnie i dożywotnio. Alkohol odbiera facetowi męskość, siłę, robi z niego pajaca. To przykry widok dla żony, uwierz mi.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-27, 07:00   

Bonaqua, swój post możesz wyedytować tylko do trzech minut po wysłaniu go, dlatego dobrze jest korzystać z funkcji Podgląd przed wysłaniem :-)

Stanek1976, Bonaqua dobrze pisze, część z moich doświadczeń jest zbieżna. Dla mnie sygnałem alarmowym powinna być (a nie była, ubolewam) nieodpowiedzialność męża związana z piciem alkoholu. Choć samo picie było okazjonalne, i często wcale nie na umór, to okoliczności które temu towarzyszyły, powodowały, że totalnie traciłam poczucie bezpieczeństwa. I tak - to był wtedy czas na reakcję. Masz mądrą żonę.
Dla Ciebie do poczytania książki o tym, jak czuje kobieta, i jak ważne jest dla niej poczucie bezpieczeństwa, np. "Ewa czuje inaczej" J. Pulikowskiego, czy "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" J. Greya.
Oraz zadaj sobie pytanie - czy ważniejszy jest dla Ciebie alkohol, czy rodzina. Bo właśnie przed takim pytaniem teraz właśnie stanąłeś.
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-27, 10:03   

Bonaqua napisał/a:
Stanek1976 napisał/a:
a tu widzę z problemu małżeńskiego tak jak w OIK robi się z człowieka albo abstynenta albo alkoholika.


Bo nie ma nic pośrodku.

Bzdura. Alkohol JEST dla ludzi. Gdyby tak nie było, spożywanie alkoholu byłoby grzechem, odprawiający mszę nie spożywałby wina mszalnego a Jezus nie zmieniłby wody w wino podczas wesela w Kanie Galilejskiej.
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-27, 10:19   

Alkohol jest dla ludzi.

tylko pytanie kluczowe: dlaczego go pijesz Stanek?

Oraz drugie pytanie: dlaczego w żonie aż tak odbija się twoje picie iż musiała pójśc na terapie? Z jakiego domu ona pochodzi? A z jakiego ty?
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-27, 10:43   

Bonaqua napisał/a:
Stanek1976 napisał/a:
a tu widzę z problemu małżeńskiego tak jak w OIK robi się z człowieka albo abstynenta albo alkoholika.


Bo nie ma nic pośrodku.



Ja jestem po środku :mrgreen:
i głowe daję, że zdecydowana większośc populacji - też.

Jak to umiar jest wskazany...nawet w opiniach ;-)
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-27, 12:20   

Bonaqua napisał/a:
Gdybyś nie miał problemu z alkoholem - w ogóle by Cię moje słowa nie oburzyły. Napisałbyś coś w tylu: w sumie to racja - po co w ogóle pić. Tylko strata kasy, na drugi dzień kac, a i wątrobie to szkodzi.


Nie mam problemu z alkoholem i tak bym na pewno nie powiedział.
Po co pić? Dla przyjemności. A po jeść ciastka? niezdrowo, strata kasy.
Kaca nie mam, bo nie pijam na umór, wątroba też zdrowa.

Stanek1976 napisał/a:
Kiedyś moje picie wygladało tak że w domu wypiłem sobie 2-3 drinki


Stanek
Można wypić 2 drinki, nawet codziennie, 20mln wódki+ sok i nic się nie dzieje, ale
można też 2-3 drinki po 100mln wódki każdy i wtedy już jesteś na prostej drodze do alkoholizmu.
Można wypić codziennie małe piwo (Czesi, Słowacy, Ślązacy tak piją) i nikt nie powie, że to alkoholicy, ale można też "kilka" piwek.
Niby niewielka róznica, a jednak....
Jak z Tobą jest to wiesz twoja żona i ewentualnie Ty (o ile jesteś samokrytyczny).
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-27, 12:34   

grzegorz_, tu nie chodzi ile się pije, ale dlaczego sie pije.

alkoholik pije bo musi----nie musi to być 10 piw, na omór czy pięć drinków po 100ml...ale mogą to być codziennie dwa drinki 20 ml whisky z colą.

Ważne jest to, że wypity alkohol daje to czego brak na trzeźwo. I tu powinna się zapalić lampka ostrzegawcza.

Ja lubię, ot tak dla przyjemności wypić nie jeden drink :mrgreen: oraz zjeść ciastko niejedno :mrgreen: choć to niezdrowe i wpływa źle na figurę :mrgreen:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8