Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Spowiedź po rozwodzie |
Autor |
Wiadomość |
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-11-28, 12:47
|
|
|
monis napisał/a: | mare1966, a ja zrozumialam istnienie ważnych powodów np dzieci....iz dzieci są jednym, ale nie jedynym ważnym powodem.... |
Dobrze zrozumiałaś , nie jedynym .
Najczęściej jednak tym ważnym powodem jest właśnie wychowanie dzieci .
Innym , może np, ciężkie kalectwo ( wymagana opieka ) .
"Ważnym powodem" nie bedzie jednak przywiązanie czy miłość tych ludzi .
monis napisał/a: | oj mare....znowu się spotykamy:)) |
Co ma znaczyć niby to "oj mare" ?
Nie podoba mi się twoja postawa monis
takiej NIEUZASADNIONEJ NICZYM wyższości wobec mnie .
Bądź więc łaskawa trzymać dystans do mojej osoby ,
a krytykuj ile ci argumentów staje poglądy , o ile masz jakieś argumenty .
Chętnie bym napisał więcej , ale zmilczę .
I proponuję nie wchodzić sobie prywatnie w paradę ,
bo ani ja nie jestem typem faceta pod ciebie ,
ani ty mnie specjalnie nie zachwycasz pisaniem .
===================================================
hiacynta napisał/a: | Jeśli ktoś trwa uparcie w grzechu, nie żałuje za niego i nie zamierza się z niego poprawić, to spowiednik będzie wiedział, co z tym zrobić. Ale to już sprawa do konfesjonału, nie na forum. |
Tak , tylko Kasia zapytała ludzi na forum , najpierw .
Spowiednik bedzie wiedział , albo i nie
a każdy może mieć własne widzenie na sprawę także .
hiacynta napisał/a: | Czy mam rozumieć, że Twoim zdaniem osoby rozwiedzione, żyjące samotnie (czyli dochowujące jednak wierności przymierzu małżeńskiemu), które wniosły o rozwód i trwają w tej decyzji, nie powinny uzyskiwać rozgrzeszenia, dopóki nie powrócą do sakramentalnego małżonka, gdyż ten tego oczekuje? |
Dochowanie wierności nie polega tylko i wyłącznie
na tym , że nie żyje się z inną osobą .
( tu można stopniować , bo :
- można nie mieszkać razem , ale się spotykać z kimś ,
być w różnym stopniu związanym , emocjonalnie czy seksualnie )
Ktoś kto wnosi o rozwód , już nie dochowuje wierności .
A jak trwa w tym tym bardziej .
( dla przypadków szczególnych jest przecież separacja )
Zatem nic nie usprawiedliwia wnoszącego o rozwód .
A jak jeszcze trwa w tym i to pomimo że druga strona
dąży do połacznie to tym gorzej .
hiacynta napisał/a: | A jeśli współmałżonek przestanie powrotu oczekiwać, to już będą mogli do sakramentów przystępować czy nadal nie? |
Wierność zakłada GOTOWOŚĆ do przyjęcia .
Jeśli nie to i ten drugi staje się obciązowy niewiernością w jakimś sensie
( i to zakładam że pierwszy nadal nie chce zgody )
hiacynta napisał/a: | A co jeśli się rozwiedli ze "wspólnej woli", to oboje nie powinni otrzymywać rozgrzeszenia, dopóki swojej decyzji nie odwołają? |
To oboje są w CIĄGŁYM stanie grzechu , bo nie dochowali wierności przysięgi .
Zatem , jak dać rozgrzeszenie , jak nie zamierzają z grzechu wyjść ? |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-11-28, 12:57
|
|
|
mare1966 napisał/a: | Co ma znaczyć niby to "oj mare" ?
Nie podoba mi się twoja postawa monis
takiej NIEUZASADNIONEJ NICZYM wyższości wobec mnie .
Bądź więc łaskawa trzymać dystans do mojej osoby ,
a krytykuj ile ci argumentów staje poglądy , o ile masz jakieś argumenty .
Chętnie bym napisał więcej , ale zmilczę .
I proponuję nie wchodzić sobie prywatnie w paradę ,
bo ani ja nie jestem typem faceta pod ciebie ,
ani ty mnie specjalnie nie zachwycasz pisaniem . |
Mare, tam monis użyła czego takiego: :)) Co dla mnie oznacza sympatyczny uśmiech w kierunku interlokutora, mimo braku konsensusu w meritum wypowiedzi.
Proponuję w dyskusji mniej doszukiwać się ukrytych a złych intencji przedmówcy, a bardziej zwracać uwagę na jakość swojej wypowiedzi. M.in. - oceniam zachowanie, a nie osobę.
OK? |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-11-28, 15:39
|
|
|
Pozwól Nirwanno , że pozostanę przy swoim odbiorze
i nie na podstawie jednego posta bynajmniej .
Nirwanna napisał/a: | a bardziej zwracać uwagę na jakość swojej wypowiedzi. M.in. - oceniam zachowanie, a nie osobę. |
A tego to nie bardzo rozumiem .
Może wyjaśnisz ? |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-11-28, 16:11
|
|
|
mare1966 napisał/a: | A tego to nie bardzo rozumiem .
Może wyjaśnisz ? |
Na przykład różnica między zdaniem:
ani ty mnie specjalnie nie zachwycasz pisaniem .
a zdaniem:
Twoje pisanie mnie nie zachwyca.
Różnica między "ty nie zachwycasz" a "twoje pisanie nie zachwyca" jest właśnie różnicą między oceną osoby a oceną zachowania. I niesie za sobą inny odbiór.
Cytat: | Pozwól Nirwanno , że pozostanę przy swoim odbiorze |
Pewnie, że pozwolę, nie w mojej gestii jest odbieranie Ci go Ja się podzieliłam swoim odbiorem, z sugestią, że może z punktu widzenia dalszej dyskusji jest lepszy? Przecież nie musisz kupować mojej sugestii. |
|
|
|
|
hiacynta [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-11-30, 12:32
|
|
|
mare1966 napisał/a: |
Dochowanie wierności nie polega tylko i wyłącznie
na tym , że nie żyje się z inną osobą .
( tu można stopniować , bo :
- można nie mieszkać razem , ale się spotykać z kimś ,
być w różnym stopniu związanym , emocjonalnie czy seksualnie )
Ktoś kto wnosi o rozwód , już nie dochowuje wierności .
A jak trwa w tym tym bardziej .
( dla przypadków szczególnych jest przecież separacja )
Zatem nic nie usprawiedliwia wnoszącego o rozwód .
A jak jeszcze trwa w tym i to pomimo że druga strona
dąży do połacznie to tym gorzej .
(...)
Wierność zakłada GOTOWOŚĆ do przyjęcia .
Jeśli nie to i ten drugi staje się obciązowy niewiernością w jakimś sensie
( i to zakładam że pierwszy nadal nie chce zgody ) |
Bardzo przepraszam, ale tego wywodu zupełnie nie rozumiem.
Wg mnie jest różnica między: "i ślubuję ci wierność małżeńską" a "nie opuszczę cię aż do śmierci".
Złamanie wierności małżeńskiej rozumiem jako np. zaangażowanie emocjonalne poza małżeństwem, ale do tego nie potrzeba małżonka opuszczać.
Opuszczenie - to prawa jasna.
Z tym, że nie znam nikogo, kto rozwiódłby się z mało ważnych powodów. Zwykle jest to decyzja okupiona ogromnym cierpieniem i poprzedzona próbami ratowania związku i to nie tylko wśród katolików. Ateiści cierpią tak samo i tak samo próbują rozwodowi zapobiec.
Pomijam tutaj kwestie rozwodu z powodu romansu, bo to dla mnie inna kategoria. Mam na myśli takich, co to po rozwodzie żyją samotnie.
hiacynta napisał/a: | A co jeśli się rozwiedli ze "wspólnej woli", to oboje nie powinni otrzymywać rozgrzeszenia, dopóki swojej decyzji nie odwołają?
To oboje są w CIĄGŁYM stanie grzechu , bo nie dochowali wierności przysięgi .
Zatem , jak dać rozgrzeszenie , jak nie zamierzają z grzechu wyjść ? |
Mare, powiedz, komu by to służyło, gdyby księża odganiali od konfesjonałów wszystkich rozwodników jak leci, tylko dlatego, że decyzję o rozwodzie podjęli? Czy gdyby porzucony małżonek, usłyszał od tego drugiego: "wiesz, nie kocham cię, lepiej mi się żyje bez ciebie niż było z tobą, ale muszę do ciebie wrócić, bo jeśli nie wrócę, to ksiądz mi nie da rozgrzeszenia" - myślisz, że to by to małżeństwo umocniło? Rozwiązało cokolwiek? |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|