Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
zdradzona ... jak zyć ?
Autor Wiadomość
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-15, 00:17   

lustro napisał/a:
taka postawa nieustającej pretensji, domagania się skruchy, kajania, autoanalizy...obarczanie winą wyłacznie jedna stronę kryzysu, samooczyszczanie się kosztem drugiej strony...prowadzi do?
ja Ci powiem dokąd - do spędzenia reszty zycia w samotności.
Do tego ta kpina na końcu - dawał sygnały, świetlne, dymne, migowe?
ślepemu i głuchemu zadne sygnały nic nie dadzą GregAn. Ale to powinienes po tak długim pobycie na tym forum juz dawno wiedzieć.

Nie widzisz własnego wkładu, ale domagasz się takiego widzenia od drugiej strony.
Powodzenia.

Lustro, dlaczego oskarżasz mnie, że tylko jedną stronę oskarżam za kryzys ??
Napisałem to wyraźnie (a przynajmniej najwyraźniej jak potrafię ):
Cytat:
dlatego dobrze, żeby zdradzający potrafił określić, dlaczego tylko jedna z osób winnych kryzysu w małżeństwie zdradziła a druga pozostała wierna ?

Obie są winne (czyli ja też), ale tylko jedna zdradziła.

Staram się dostrzec mój wkład w kryzys,
jednak oczekuję ze druga strona również to zrobi,
Niezależnie od zdrady.
Lustro,
Nie tylko zdradzony musi popracować nad sobą, żeby uniknąć kryzysu...

lustro napisał/a:
i że ta zła strona, która zdradziła, moze takze nie miec wiary w teo, że cos moze sie na prawde pozytywnie zmienic we współmałzonku?

OK. Nie neguję.
lustro napisał/a:
Chciało by sie zawołać - ocknij sie GregAn
tyle czasu Cie czytam i krecisz sie stale w miejscu
i sugerujesz takie krecenie się innym

lustro,
różni nas podstawowe niezrozumienia :
- dla mnie nie ma pojęcia : "powrót za wszelką cenę, byle jak, byleby było" - moje błędy przyjmuję na klatę. Ale tylko moje, i oczekuję ze druga strona zrobi to samo. Nie ma sensu powrót również wtedy, gdy w głowie ciągle są jeszcze bezkrytyczne wspomnienia błękitnego nieba nad łączką...
- rozgraniczam kryzys od zdrady.

Z prostej przyczyny.
Jeżeli zdrada miałaby być reakcją na kryzys, a tym samym miałbym być współwinny za zdradę, to dlaczego akurat ja nie zdradziłem ??

Obie strony są winne za kryzys, a tylko jedna zdradziła.
Widać, można na ten sam kryzys zareagować inaczej niż zdrada....
Dlaczego jedna strona zdradza, a druga jest wierna ?

Pewnie znowu mnie zaatakujesz i powiesz, ze przemawia przez mnie pycha, przedkładam sprawiedliwość, karę itp.

Popatrz, na to z innej strony.
Żeby ustrzec się przed powtórką, potrzebna jest analiza, tego co spowodowało taką a nie inną reakcje.
W odróżnieniu od zdradzonego,
zdradzający oprócz pracy nad sobą w celu uniknięcia kryzysu,
musi jeszcze wykonać pracę nad sobą dotyczącą zdrady.
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-15, 07:27   

Stokrotka10101 napisał/a:

Powiedział coś co mnie bardzo zaciekawiło. Tylko wtedy możemy okazać skruchę gdy wiemy ze druga osoba nas nie odrzuci
Gdy ktoś wie ze nie zostanie przyjęty to nawet tam nie idzie. I nie pokazuje skruchy bo wtedy wie ze i tak to nie ma sensu. Ze juz żadne staranie nie ma sensu. Nic nie ma sensu. Juz nagrabiliśmy tak ze na nic liczyć nie można. Trzeba zabrać manatki i iść w sina dal .
Tak to widzi mój przyjaciel. I ja też.


Nie zgadzam sie z tym, ale ponieważ jest to temat Eli, nie zamierzam rozpisywać sie w nim nie na temat.

Stokrotka10101 napisał/a:


Ten kto zrobił źle boi się Boga i ludzi Wie ze teraz może liczyć tylko na skopanie .Najczęściej czuje się źle sam z sobą i często nie ma siły ani błagać o lirosc ani prosić o pomoc. Zresztą wie ze I tak tego nie dostanie


Więc lepiej uciec od odpowiedzialności? :shock:
Bo sie boję, ze źle przyjety/a zostane?
Iscie dojrzła postawa


Stokrotka10101 napisał/a:


Czy Ty kiedyś zrobiłaś coś go miało źle następstwa ?


Pytanie wprawdzie nie do mnie, ale odpowiem,
Tak zrobiłam.
Przeprzszam i starm sie zadosćuczyniać mimo braku reakcji i odzewu z drugiej strony.
Ostatnio zmieniony przez zenia1780 2015-10-15, 08:10, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-15, 07:47   

grzegorz_ napisał/a:


To idealistyczne podejście.
Ile jest takich przypadków?


Czyli, jak Cię rozumiem, skoro tych przypadkow jest niwiele, lepiej nie robić nic, bo inni tez nie robią, wiec jestem usprawiedliwony/a.



27 Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe».
(Mk10, 27)


2 Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe.
(Rz12, 2)


grzegorz_u, ja jestem chcrześcijanką i stram sie życ zgodnie ze Słowem Bożym, ono jest dla mnie drogowskazem i wykladnią tego jak mam postepować, a nie otaczajacy mnie świat.
A dla Ciebie?
Ostatnio zmieniony przez zenia1780 2015-10-15, 08:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-15, 08:08   

GregAN napisał/a:

zenia1780,
święte słowa, dlatego dobrze, żeby zdradzający potrafił określić, dlaczego tylko jedna z osób winnych kryzysu w małżeństwie zdradziła a druga pozostała wierna ?
Dlaczego, pomimo swojej winy w kryzysie, nie skupił się na naprawianiu tego co zawinił, ale uciekł w zdradę.


Masz rację GregAN, zdradzajacy (w tym przypadku maz Eli) ma wiele do przemyślenia, jednak jego tutaj nie ma, nie ma wiec sensu piasć o tym co jest z jego strony do przepracowania. Jest Ela. I dobrze by było aby po czasie leczenia zranien ( a jesli jest to możliw, nawet równocześnie z nim) przyjrzała sie swojemu małżenstwu sprzed zdrady i swojemu ewentualnemu udziałowi w kryzysie.
GregAN napisał/a:

dlaczego tylko jedna z osób winnych kryzysu w małżeństwie zdradziła a druga pozostała wierna


Może ta jedna ze stron (tu Ela) nie dostrzegła kryzysu wczesniej, zauwazając dopiero zmiany jakie nstąpily w trakcie trwania zdrady? Moze. jak w wielu związkach, zawodła komunkacja, a znki dymne w niznanym języku były?
 
 
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-15, 09:01   

Zenia , Jacku Sychar, Kenya, Odnowa, GregAN i inni może warto na ten temat porozmawiac. Uważam że Wasze stanowisko jest związane z brakiem doświadczenia tej drugiej strony. Są tylko Wasze wyobrażenia. Ma się to tak do siebie jak obejrzenie filmu o romantycznej miłości a bycie w małżeństwie. Jak wyobrażenie o tym jak wygląda zdrada z pozycji szczęśliwego małżeństwa a przeżycie tej zdrady.
Ja bardzo dobrze rozumiem GregAN a . Byłam tak samo sprawiedliwa jak on. A teraz uważam ze to jest ślepy zaułek.
Nie mniej to jest wątek Eli i nie chciałabym rozpisywać się na jej wątku . Czy jak się przeniesiemy na wątek kuturach to będzie ok dla Was ?
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-15, 09:08   

Stokrotka10101 napisał/a:
Zenia , Jacku Sychar, Kenya, Odnowa, GregAN i inni może warto na ten temat porozmawiac. [...]
Nie mniej to jest wątek Eli i nie chciałabym rozpisywać się na jej wątku . Czy jak się przeniesiemy na wątek kuturach to będzie ok dla Was ?
Stokrotka, dobra myśl!

Zostawmy wątek autorce, a z dyskusjami, przenieśmy się w inne miejsce.

Elu, gdzie jesteś?
Jak się czujesz?
Czy coś, jaką decyzję, już podjęłaś?
 
 
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-15, 09:12   

Zapraszam do dalszej dyskusji w moim wątku o kulturach. Zeniu tu będziesz się mogła rozpisać nawet na 10 stron
 
 
ela610
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-15, 22:31   

Dobry Wieczór wszystkim :oops:
Jestem, żyję, to że nie piszę nie znaczy że Was nie czytam. Dziękuję Wam za dyskusję, rady, Wasze doświadczenia. Czytam je na bieżąco na komórce w pracy, potem popołudnie z dziećmi, organizacja domu wieczorem i tak uciekły mi ostatnie 2 dni. Wczoraj wieczorem słuchałam konferencji o. Adama Szustaka. Dzięki za wysłanie linka, trochę mi poukładał w głowie. Niesamowity człowiek.

Ale jestem, powoli układa mi się jakiś obraz w sercu. Powoli dochodzę chyba do siebie, na pewno już mniej płaczę.
Zdałam sobie sprawę że nie nienawidzę mojego męża - to raczej uczucie głębokiego bólu i rozczarowania jakie mi sprawił. Rozczarowania nim, tym że faktycznie może w sytuacji kryzysu nie potrafił przyjść i powiedzieć "Elka, nie pasuje mi to i to, albo to naprawimy albo ja nie wytrzymam". Tym jestem zawiedziona, tym że nie był prawdziwym mężczyzną a uciekł w najprostsze rozwiązanie - zdradę. I potem tak długo mnie kłamał.
Co do kryzysu, czy raczej nazwałabym moją sytuację "wygaśnięciem emocji w małżeństwie" - jasne, macie rację, wina zawsze leży po dwóch stronach. Dwie strony za mało się starały, widzę też ogromne błędy u siebie. Ale ja nie zdradziłam chociaż nie zawsze było mi dobrze w tej sytuacji. Wierzyłam że da się to naprawić w bardziej ludzki sposób.
Co dalej - postanowiłam poczekać na inicjatywę męża. Mogę z nim rozmawiać, przegadać temat, zastanowić się co dalej ale to on musi się teraz postarać bardziej niż przez ostatnie 2 lata. Powiem mu o tym. Mąż obawia się że rozwiodę się z nim. Sama jestem zdziwiona że w ogóle o tym nie myślę, ale to zapewne wpływ niebios i Was. Teraz on musi mnie przekonać że warto mu zaufać, pokazać tą troskę o NAS. Jeśli mu naprawdę zależy to wytrwa i będzie cierpliwy. Jeśli się podda - to może tak miało być i moja samotność "którą mi ludzie zrobili wg. o. Szustaka" jest czymś w czym mam znaleźć szczęśliwość.
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-16, 06:47   

Elu, widze, ze zaczynasz powoli ogarniać sytuację. Ciesze sie, ze o. Szustak poukładał Ci troszkę pewne sprawy. Chcialabym Ci polecić jescze jedną jego konferencję.
Jest ona wprawdzie dla osób przed ślubem jeszcze, ale myslę ze osobom po zdradzie tez może pokazać pewien kierunek.

https://www.youtube.com/watch?v=f9-l8XM1Yms

oraz ( :roll: ) konferencje o tym na czym polega miłość

https://www.youtube.com/watch?v=jiUopGFEQAY

http://188.165.20.162/lan...i.Dzien5.02.mp3

Pozdrawiam i otaczam modlitwą
 
 
ela610
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-16, 08:49   

Zeniu,
dziękuję Ci za rady, dziękuję że jesteś, że śledzisz mój wątek i że zależy Ci na mnie.

"Czystość z odzysku" - słuchałam wczoraj w nocy :-) byłam zaskoczona podejściem i wytłumaczeniem jak potraktować nieczystość drugiej osoby, ale jest to piękne podejście. Takie prawdziwe oddanie się drugiej osobie i wybaczenie wszystkiego.
Ja do tej pory żyłam w takim prawie idealnym świecie, właściwie jak teraz myślę o moim życiu to nic dramatycznego się w nim wcześniej nie wydarzyło. Wiem, byłam szczęściarą, ale dziękowałam za to Bogu. I teraz taki szok. Może to jest dla mnie próba i szansa na prawdziwe danie siebie, poświęcenie siebie i pomoc komuś drugiemu.
Z drugiej strony mam straszny żal do męża za zdradę i kłamstwa. Nie wiem czy czekanie na jego inicjatywę to dobry pomysł, no bo skoro nie miał jej wcześniej to może nie mieć i dzisiaj. Ale ja nie mam siły, potrzebuje żeby to ktoś mną się zaopiekował, powalczył o nas, zaproponował coś. I to nie jest z mojej strony głupie upieranie się: to twoja wina, naprawiaj; ja po prostu nie mam siły.

Znalazłam też niedaleko ośrodek Sychar. Pójdę n najbliższą Mszę Św. Na razie sama ...
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-16, 11:03   

ela610 napisał/a:

Z drugiej strony mam straszny żal do męża za zdradę i kłamstwa. Nie wiem czy czekanie na jego inicjatywę to dobry pomysł, no bo skoro nie miał jej wcześniej to może nie mieć i dzisiaj. Ale ja nie mam siły, potrzebuje żeby to ktoś mną się zaopiekował, powalczył o nas, zaproponował coś. I to nie jest z mojej strony głupie upieranie się: to twoja wina, naprawiaj; ja po prostu nie mam siły.
...


Elu

jeżeli mogę się wtrącić...powiedz to swojemu mężowi
to co napisałaś tutaj
nic wiecej, tylko tyle...niech on wie, wskaż mu kierunek
nie ma nic gorszego niz czekanie, aż ktoś się domyśli

a potem to już naprawdę on musi się wykazać

trzymam kciuki - dasz radę
jesteś mądra i silną dziewczynką :-)
 
 
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-16, 13:11   

ela610 napisał/a:
Próbowałam zrozumieć dlaczego, nie potrafił odpowiedzieć - chwila zapomnienia a potem jakoś tak poszło.


I to może być właśnie szczera odpowiedź.
Ludzka ułomna natura.
Nie wszystko ma lepsze wytłumaczenia.
Rozważyłbym czy warto problem analizować do nudności przez następne miesiące czy lata.
Rany szybciej się zabliźniają jak się im da spokój.
 
 
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-16, 17:20   wątek stokrotki 10101

Lustro
Ja nie pisze o tym, co sobie wyobrażam na Twój temat. Lecz jedynie to, co sama piszesz. Znalazłam jeden tekst, lecz było ich dużo więcej.

lustro napisał/a:


To nie jest takie proste, jak Ci się wydaje.
Wróciłam, bo uznałam, że tak powinno być.
To był akt wolnej woli, ale wynikający z poczucia powinności. A nie z własnego chcenia w ramach "tak będzie mi dobrze".
Mam męża i moje miejsce jest przy nim, cokolwiek mi się na dany moment podoba, wydaje, chce czy nie chce...

Mój wybór był wtedy taki - tak, chce wrócić do męża, bo tak być powinno.

Motylki w brzuchu ? :mrgreen: po 12 latach małżeństwa to one już dawno poleciały w siną dal...
o jakich motylkach mówimy?
pozostaje trudna i żmudna postawa miłości, która bardzo często na dany moment nie ma nic wspólnego z uczuciem miłości.
Budowanie od początku bez tego "łał", bez pozytywnych emocji...dobrze jak się choć lubimy a nie wkurzamy nawzajem z założenia.

Mój mąż chciał żebym wróciła, ale też był już daleko w krokach na zewnątrz.
To było mozolne, niejedno krotnie mało przyjemne, trudne budowanie. Z obu stron.


A co tego, że męża nazywam mężem. Nazywam, bo tak decyduję. Wyjaśniałam Ci to już ze dwa razy, więc powtarzać się nie będę. Ty chcesz, a ja przyjmuję do wiadomości, że Ty tak chcesz. I tyle. :-D
 
 
ela610
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-17, 07:30   

[quote="GosiaH"]
Stokrotka10101 napisał/a:
Zenia , Jacku Sychar, Kenya, Odnowa, GregAN i inni może warto na ten temat porozmawiac. [...]


Elu, gdzie jesteś?
Jak się czujesz?
Czy coś, jaką decyzję, już podjęłaś?


Gosia H - dziękuje CI za troskę, za to że się o mnie martwisz. Chociaż się wcale nie znamy Ty mi pomagasz. Jesteś pięknym człowiekiem.

Co do moich decyzji i jak się mam to już trochę pisałam wczoraj.

Spotkałam się z mężem na jego prośbę ..... Była to bardzo trudna ale chyba dobra rozmowa. Przede wszystkim rozmowa z jego strony a nie bagatelizowanie tak jak to było do tej pory w naszym życiu. Powiem Wam że mam jakąś taką wewnętrzną nadzieję w sercu po tym spotkaniu. Ale i ciągle dużą niepewność. Znam mojego męża i wiem że zapał mu się kończy dość szybki, a teraz zadanie nie jest łatwe i wymaga sporo cierpliwości i pracy nad sobą. Mąż mówi że pracuje nad sobą i już jest innym człowiekiem. I chyba pojednał się z Bogiem, ale mam wrażenie że tak naprawdę. A może to tylko gra ? Wybaczcie mi czasem sarkazm i niedowierzanie, ale to efekt ostatnich dwóch naszych lat. Każde wspomnienie nas z tego czasu teraz widzę i rozumiem podwójnie.
A więc teraz modlę się i czekam. Ale też pozwalam na te drobne kroki z jego strony, nie blokuję się. Powiedziałam mężowi że to on teraz musi pokazać i działać, cała inicjatywa w jego rękach.
A siły dodaje mi Pan, tak naprawdę. Naprawdę zaczęłam inaczej wierzyć w Boga i inaczej się modlić. Odkryłam o. Adama Szustak. I będę polecać jego wykłady wszystkim. Są niezwykłe :-)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4