Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ja chcę ratować.....
Autor Wiadomość
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-20, 19:38   

a skąd wiesz JAK mu to wszystko przychodzi?? siedzisz w jego głowie??
przyjmij, że jest jak widzisz bez analizowania jego emocji
nic dobrego Ci to nie przyniesie, ulgi nie sprawi, problemów nie rozwiąże
tak teraz ma i tyle, a JAK?? to tylko Pan Bóg wie......
 
 
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-20, 19:46   

Bo to jest trudne do przyjęcia.

Przed prawie 25 laty opuściłam męża. Dzisiaj myślę o tym, że byłam bardzo zaburzonym i niedojrzałym człowiekiem. Z wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy. Nie było takiego dostępu do wiedzy. Ale też ja byłam zakręcona na tylko moją rację. Generalnie głupia byłam. I w swojej głupocie czyniłam zło. Ale nie postrzegałam wtedy tego, jako zła. Po latach dopiero to do mnie dotarło. Wielkość tego zła.

Ale nie mogę tak usprawiedliwiać męża. Bo ma 51 lat. Jako dziecko przeżył traumę rozwalenia rodziny i porzucenia matki przez ojca dla kilkanaście lat młodszej kobiety.Miał więc świadomość tego bólu i krzywdy, bo sam to przeżył. A teraz zrobił to samo mnie i najgorsze, bo swojej ukochanej córce. I ja nie rozumiem również, jak on mógł. I to bezwzględne zwalanie winy na mnie, perfidne i kłamliwe działania. I to relatywizowanie i twierdzenie, że dzieci sobie poradzą. Trudno mi inaczej to postrzegać, niż po prostu jako samolubność w dążeniu do szczęścia za każdą cenę.

Ale może wypowiedzą się zdradzający. Jak oni mogli, co myśleli?
 
 
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-20, 19:56   

Też bardzo bym chciała żeby zdradzający coś powiedzieli na ten temat. Moze coś, ktoś...
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-21, 08:28   

Renta, przed 25 laty opuściłąś męża----------> czy tego który zmarł?

Ale nie mogę tak usprawiedliwiać męża. Bo ma 51 lat.
Czy piszesz teraz o swoim aktualnym niesakrasmentalnym mężu( nawet nie wiem czy macie cywilny ślub)

Pytam bo już się pogubiłam....
 
 
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-21, 10:32   

Monis
Tak.
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-21, 11:17   

Dziekuję renta11.
Proszę zebyś na przyszłośc wyrażała się precyzyjniej.
Wiesz, ktoś kto jest nowy na forum przeczyta Twoją wypowiedź jak o jednym człowieku.
Ja jestem zakręcona, a co dopiero nowy :mrgreen:

I nie będzie niedomówień żadnych
 
 
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 09:31   

Witajcie
Wczoraj rozmawiałam chwilę z mężem...............choć rozmawiałam to za dużo powiedziane mąż prowadził bardziej monolog podniesionym głosem w moją stronę.....że to moja wina, że byłam niedobrą żoną, że zwracałam mu uwagę itd. .....a teraz to on musi wysłuchiwać od innych ludzi jaki on jest zły.......przecież to że porzucił żonę, córkę i ma kochankę, wyprowadził się do kochanki, potem od kochanki do swojego ojca, ale romans trwa to NIC .......ja jestem ta zła a o nim złego słowa powiedzieć nie wolno ....... :cry: ...........
Stwierdził, że teraz ma kogoś (czytaj kochankę) kto go rozumie, nie wymaga od niego, nie zwraca mu uwagi itd. itd. (mieszkali razem tylko 5 miesięcy, od czerwca mieszkają osobno) ......ale ogólnie to mąż stwierdził że nie jest szczęśliwy, nie takiego modelu rodziny chciał dla naszej córki.....ale jak stwierdził "on nie jest głupi i nie będzie tu wracał w podskokach, żeby mu potem ludzie wytykali że zmądrzał, zrozumiał itp. ......."
A i stwierdził jeszcze, że zazdrości mi wiary w Boga................
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć................ja chciałam porozmawiać o nas, o tym co dalej ..................a wyszło jak zawsze on wylał wszystkie swoje żale i pojechał :cry:
.........pewnie prosto do kochanki poskarżyć się że żona ośmieliła się zawracać mu głowę..................................
Przykre to wszystko.................jakoś łudziłam się że możemy normalnie porozmawiać........ale to chyba nadal za wcześnie..............
Przecież wiem że nic na siłę........ale jakoś wydawało mi się że może ................
Mam nauczkę............trzeba czekać i siedzieć cicho................bo tak to tylko pół nocy nie przespałam i tyle mi z tej rozmowy przyszło
Pomódlcie się za mnie......modlitwa to jest siła....Boże jak dobrze że JESTEŚ !!!!!!!
 
 
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 10:18   

Nadzieja81 napisał/a:
Pomódlcie się za mnie......modlitwa to jest siła....Boże jak dobrze że JESTEŚ !!!!!!!


Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu....
 
 
Magda1911
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 12:22   

...jak była na początku teraz
i zawsze i nawieki wieków. Amen.

Nadziejo tak doskonale Cię rozumiem. Ja tez miałam wczoraj z mężem krótkie spięcie, ale o wiele bardziej agresywne. Nawyzywał mnie i całą moją rodzinę, dziecku powiedział że nie może zostać i się z nim pobawić bo zaraz się ze mną pokłóci. Szkoda gadać. Widzę, że Ty już jesteś na takim etapie, że potrafisz przemilczeć wiele słów męża, ja bardzo się staram ale kiepsko mi to wychodzi i emocje biorą górę. Też nie potrafię zrozumieć co się z nim stało. U mnie sytuacja jes o wiele trudniejsza i myślę że już nieodwracalna.

Pozdrawiam, bądź nadal taka dzielna :->
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-06, 14:33   

Nadziejo

Zachowaj spokój i pogodę ducha. Bądź pogodna, a on za każdym razem będzie coraz bardziej chciał wrócić do tej Twojej radości wewnętrznej. Jednocześnie coraz bardziej będzie mu doskwierała "wolność z kochanką".
Czas robi swoje.

Będę pamiętał o Tobie w modlitwie.

Ps. A na naszym spotkaniu w ognisku znowu Ciebie nie było. :cry: :cry: :cry:
A już myślałem, że na rekolekcjach Cię na te spotkania "nawróciłem". :mrgreen:
 
 
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-07, 17:50   

Jacek-sychar napisał/a:
Zachowaj spokój i pogodę ducha. Bądź pogodna, a on za każdym razem będzie coraz bardziej chciał wrócić do tej Twojej radości wewnętrznej. Jednocześnie coraz bardziej będzie mu doskwierała "wolność z kochanką".
Czas robi swoje.

pozwól Jacku że wezmę tę radę również dla siebie.....
mój ma być w przyszłym tygodniu....
 
 
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-20, 14:15   

Witajcie
18 listopada zakończyłam moja pierwszą w życiu Nowennę Pompejańską.......jestem zadowolona, że dałam radę bo miałam obawy że nie uda mi się wytrwać.....szczególnie ostatnie 2 tygodnie nie były łatwe....ale udało się i wiecie co ......już myślę o rozpoczęciu drugiej .....bo wyliczyłam że jak rozpocznę jutro to ostatni dzień Nowenny wypadnie dokładnie 13 stycznia 2016 i będzie to równy ROK od wyprowadzenia się mojego męża.....może to jakiś znak ?????????? Nie wiem...ale dzisiaj drugi dzień bez Nowenny a mi już jej brakuje :) ...tylko nie wiem czy zmieniać intencję czy odmawiać w tej samej intencji co pierwszą Nowennę (czyli o nawrócenie mojego męża i o uratowanie naszego małżeństwa) ??? Pomyślę .........
Oczywiście nie ma żadnych oznak aby moja intencja została wysłuchana..............ale jestem ogromnie wdzięczna Matce Boskiej za opiekę, za spokój który we mnie ta modlitwa wnosi.............modlitwa w każdej postaci przynosi ukojenie w bólu i tego będę się trzymała...........a mąż bez zmian nie rozmawia ze mną, codziennie telefonuje do córci, widuje się z nią też często i przez to nie jest mi łatwiej bo często się widujemy i ten brak kontaktu z jego strony, brak zainteresowania boli ...bardzo boli .............ale czekam i modlę się
AAA i jestem już po remoncie !!!!!!!!!! mam pięknie odnowiony pokój, który zawsze mnie denerwował z racji bałaganu, który w nim by.ł :):)..a teraz jest ładnie i przytulnie :lol: (nawiasem mówiąc mąż jak przyjeżdżał po córcie to "zapuszczał żurawia" do tego pokoju ..cóż to tam się dzieje :-P bez jego wiedzy i udziału :mrgreen: )
Mimo gorszych dni ...a właściwie wieczorów idę do przodu...mam nadzieję :lol:
A czas pokaże jaka jest wola Pana wobec mnie i mojego męża...ja modlić będę się nieustannie............
No to tyle moich różnorakich przemyśleń...przepraszam jeżeli są jakieś bardzo chaotyczne ale potrzebowałam coś przelać z siebie na ....klawiaturę ;-) ;-)
 
 
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-24, 22:38   

Podaję do publicznej wiadomości - zmieniłam cyferkę w nicku dawna "Nadzieja81" to od dzisiaj "Nadzieja13"..........
 
 
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-01, 09:02   

Moje postanowienie na tegoroczny Adwent to odpuścić, bo przekonałam się boleśnie na własnej skórze, że aluzje dotyczące możliwości powrotu mojego męża nic absolutnie nic nie dają...choć to tylko drobne aluzje (nie żadne błaganie czy płacz...po prostu ostatnio zaproponowałam mu udział w rekolekcjach dla małżeństw to się wkurzył i tyle) i nawet w ostatnią sobotę powiedział mi "nie licz na to że ja wrócę...nie będę robił z siebie pośmiewiska itd. " dla niego to że odszedł, porzucił żonę i córkę dla kochanki jest największym sukcesem w życiu i powrót celem ratowania małżeństwa i rodziny nazywa robieniem z siebie pośmiewiska.................Boże jak można tak myśleć.......ale co tutaj wymagać jak odprowadza córcię i telefon w jego kieszeni zadzwoni to ucieka jakby go do pożaru wzywali .............:( Kochanka też ma swoje wymagania i czas mu dla dziecka pewnie wydziela..................no ale cisza już ....mam odpuścić przynajmniej na cały Adwent ...zająć się sobą...uśmiechać się i cieszyć życiem...choć te jesienne długie samotne wieczory słabo temu sprzyjają....i dobija też fakt jak innym człowiekiem jest teraz mój mąż...podły, wyrachowany, pewny siebie...
Ostatnio coraz częściej powtarzam: "Jezu Ty się tym zajmij" ...i modlę się....jestem w trakcie drugiej Nowenny Pompejańskiej...i oczywiście modlitwy sycharowskie zawsze i wszędzie :)
Odpuszczam i czekam ....choć ból jeszcze okropny....w styczniu będzie dopiero rok stąd może jeszcze to wszystko takie bolesne.....obawiam się że po Nowym Roku być może mąż podejmie decyzję o pozwie rozwodowym ....bo wie że ja o rozwód nie wniosę.
Zaufałam Panu i tego będę się trzymała........czy to wystarczy ?????
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 8