Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ja chcę ratować.....
Autor Wiadomość
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 10:27   Ja chcę ratować.....

Witam ....moja historia jest dość zwyczajna. Ja, mąż , córka kilkuletnia, fajna rodzinka i ...................po niemal 10 latach małżeństwa przypadkiem dowiaduje się o zdradzie męża :( ja chcę żeby to natychmiast skończył, ale mąż twierdzi że ONA go rozumie, kocha i on nie zamierza niczego kończyć, pakuje się i wyprowadza do niej z dnia na dzień !!!!! Dla mnie szok...dla córki tym bardziej....i tak żyjemy z córką już kilka miesięcy....mąż traktuje mnie jak zło konieczne....bo widujemy się jak on przyjeżdża po córkę, czy do córki....
Ja cierpię bardzo i kocham go też bardzo...modlę się o jego nawrócenie przed wszystkim do Boga, a potem do nas.........tak strasznie bym chciała żeby ze mną porozmawiał, ale on jest zbyt dumny na to......przemawia przez niego satysfakcja z tego że mnie zostawił, że potrafił to zrobić.....Jestem na forum dopiero od kilku dni i dlatego chciałabym zapytać czy są tutaj małżeństwa, którym udało się do siebie wrócić, przebaczyć sobie i scalić rodzinę, którą założyli zawierając związek małżeński ????? Ja wierzę, dużo się modlę i czekam, ponieważ na tą chwilę mąż nie chce rozmawiać, jest dla mnie obcy i kontaktuje się tylko w sprawie córki.......a MY , nasze 10 lat małżeństwa a wcześniej lata narzeczeństwa zniknęły .......
Przepraszam, że tak chaotycznie ale i tak jakoś mi lżej na duszy.........
Ostatnio zmieniony przez 2015-12-15, 12:22, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 11:02   

Witaj Nadziejo na naszym forum.

Tak, Twoja historia jest bardzo typowa (oczywiście nie dla Ciebie, bo dla Ciebie jest wyjątkowa i jednostkowa). Przyszedł na Twojego męża taki czas, że wydaje mu się, że związek z Tobą był marnowaniem jego życia. Szarówka codzienności nie wytrzymała konkurencji z nowymi doznaniami z nową osobą. Spokojnie. Niedługo i tam pojawi się szarość dnia codziennego. Co wtedy zrobi? Są dwa gówne scenariusze. Albo zacznie szukać nowych podniet (czytaj osób) i coraz szybciej je zmieniać, albo skruszony wróci do Ciebie rozumiejąc co stracił. Ponieważ jest mężczyzną, bardziej stawiam na ten drugi wariant. Dlaczego? Bo mężczyźni są leniami i racjonalnie wolą spokojną stabilizację.

Tutaj dla wyjaśnienia mały wywód. Lenistwo mężczyzn jest motorem postępu. Bo mężczyzna myśli co robić, żeby nie robić. I właśnie z tego są wynalazki. Czy mężczyzna sam z siebie byłby wynalazcą? Nie. Właściwym motorem postępu są jednak kobiety. Dlaczego? Większości mężczyzn nie chciałoby się czekokolwiek wymyślać. Piwo, pilot i mogą egzystować. Jeżeli jednak muszą do czegoś dojść lub kimś się stać, wtedy stają się wynalazcami. A co powoduje, że mężczyzna chce być wynalazcą? Oczywiście kobiety. Żeby zdobyć kobietę lub ją utrzymać, mężczyźni zdolni są do wielkich poświęceń.
Tyle małego wtrącenia.

Wrócę do Ciebie Nadziejo i Twojego postu.
Wielokrotnie tutaj zdarzało się, że niewierni małżonkowi wracali do rodziny. Jeżeli chcesz zapoznać się z takimi opisami, to spojrzyj do działu "Świadectwa". Tam masz wybór wielu takich powrotów.

Piszesz w swoim poście, że mąż nie jest Tobą zainteresowany. Nie chce z Tobą porozmawiać. Dziwisz mu się? Przecież on wie, że zachował się jak szmata. I ma teraz Tobie spojrzeć prosto w oczy? On po prostu nie ma śmiałości. Slyszałaś już, ze to wszystko Twoja wina? Jak jeszcze nie słyszałaś, to się na to przygotuj. Dlaczego tak mówi? Bo będzie starał się usprawiedliwić przed sobą. A jak to zrobić najlepiej? Znaleźć kogoś innego, kto jest wiinny jego postępowania. Kto to może być? Najlepiej Ty. Byłaś cały czas w pobliżu, więc jesteś idealną kandydatką na winnego. U mnie np. byli to moi rodzice. Dlaczego? Bo łatwiej było im coś zarzucić niż mi. Nieważne, ze mieszkali prawie 200 km od nas. Nieważne, że pojawiali się bardzo rzadko, a my u nich jeszcze rzadziej. Czasami potrafili powiedzieć jej prawdę prosto w oczy. I to był ich błą według mojej żony.

Przez jakiś czas Twój mąż będzie właśnie taki dziki. Nic do niego nie będzie docierało. Nawet nie próbuj go przekonywać, bo i tak wszystko będzie na NIE.
Staraj się przeczekać ten czas. Wiem, jak jest Ci ciężko. Ja też to przechodziłem. Staraj się zadbać o córkę. Ona teraz potrzebuje Twojej szczegolnej troski. Może czuć się zagrożona, opuszczona, niekochana. Musisz szczególnie mocno potwierdzać, że jest ważna, kochana. Mów jej też, że nie jest to jej wina, że tata odszedł. Dzieci często maja poczucie winy. Gdybym był lepszy, grzeczniejszy, lepiej się uczył, ...
Staraj sie również zadbać o siebie. Znajdź czynności, które sprawiają Ci przyjemność. Staraj się nimi zająć, żeby nie myśleć. Będzie trudno. Może nawet bardzo trudno. Ale po pewnym czasie zobaczysz radość w swoim życiu.

Przytulam Cię serdecznie.
 
 
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 12:13   

Witaj Jacku...dziękuję za dobre słowa.......masz dużo racji...oczywiście już słyszałam, że ja jestem winna, że gdyby miał żonę z prawdziwego zdarzenia to by nie szukał, poinstruował mnie również że nie wolno mi kontaktować się z jego kochanką, robić jej awantur bo to on inicjował romans i to jego decyzja.......żenujące.... Ja nie uważam się za ideał, a ostanie lata były dla mnie naprawdę ciężkie, zachorowała moja mama na nowotwór złośliwy, było leczenie, chemie i niestety mama zmarła...:( to naprawdę był trudny czas....a mąż cóż znalazł sobie kobietę chętną do wszystkiego i jak zbuntowany nastolatek na złość mnie, mojemu tacie ??? spakował się i wyprowadził prosto do niej..... Wszystko to boli okropnie, ale tak jak pisałeś zajmuję się, opiekuje córką, ona jakoś to znosi, bo mąż córkę kocha bardzo odwiedza ją co 4-5 dni i dzwoni do niej codziennie, ale czy on myśli że to zastąpi jej normalną pełną rodzinę ???? Postawiłam również na siebie, zmiana fryzury, kosmetyczka itd........nawet nie wiedziałam że tak można .......w czasie małżeństwa zawsze były ważniejsze sprawy itd...a teraz jakoś tak za ciosem zrobiłam coś dobrego dla siebie :lol: ale to tylko chwilowe przyjemności, ogólnie jest mi ciężko, płacze sobie wieczorami do poduszki, a w dzień trzymam się , prowadzę dom, pracuję zawodowo, wychowuje córkę......rodzina bardzo mnie wspiera :-) A przede wszystkim oddaje wszystko Bogu, modlę się za męża i za naszą rodzinę.....czas pokaże co dalej ......Pozdrawiam gorąco
P.S.
Mąż o rozwodzie ani o separacji nie wspomina, bo jak stwierdził tuż po odejściu "papierka" nie potrzebuje........
Minęło kilka miesięcy i ostatnio "życzliwi" donoszą mi że tak wielka miłość mojego męża przygasa, pewnie proza życia nie jest dla kochanki tak cudowna......ja znam swojego męża i wiem że jego charakter jest ciężki, ma strasznie duże EGO i zawsze ma rację....a jak coś nie po jego myśli to awantura.....obce jest mu słowo KOMPROMIS
ale serce nie sługa i ciągle go kocham, wierzę w poprawę, jakieś odnowienie duchowe
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-20, 22:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 12:27   

Nadziejo

Przykro mi, że już nie masz mamy. Wcześnie odeszła. Powiem więcej: za wcześnie (tym bardziej, że chyba jestem jej rówieśnikiem).

Dobrze, że dbasz o siebie. Jesteś dzieckiem Boga, więc musisz wiedzieć, jak jestś ważna. Dla Boga, dla Twojej córki, dla innych ludzi.

Wiem, że serce nie sługa. Ale przez to jest Tobie bardzo ciężko. Gdybyś męża nie kochała, nie przejmowałabyś się, że odszedł. A tak to boli. Bardzo boli. Tobie przysięgał miłość, wierność i uczciwość małżeńską. A co zrobił?

Dbaj o córkę. Pewnie słyszałaś (lub usłyszysz). że ona zrozumie Twojego męża, że musiał odejść, bo "serce nie sługa", bo "znalazł swoją prawdziwą miłość" czy jeszcze inne bajki. Nigdy nie przyzna się, że zrobił krzywdę swojej córce.

Jak widzisz, "motylki w brzuchu" Twojego małżonka kończą się powoli. Jeszcze trochę bęzie fajnie, ale potem zaczną się schody. Mieszkają razem, więc po około roku czasu okaże się, ile to wszystko było warte, trwałe, piękne, ...

Trzymaj się.
Przytulam Cię jak córkę.
 
 
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 19:58   

Nadzieja81, ja również od niedawna goszczę na tym forum.
Czytając twoje słowa miałam wrażenie ,ze mamy tego samego męża.Ten sam schemat, ten sam typ zachowań.
Nie udzielę ci żadnej rady ,bo sama nie wiem co bym poradziła sobie.
Dużo pomogli mi ludzie z tego forum.Na początku ich słowa brałam jak banały bez pokrycia w życiu, jednak z czasem zaczęły docierać .Powolutku i podstępnie wkradały się w mój umysł.Zrozumiałam wiele ,że uzależniłam się od niego, że źle kochałam ,że .......naprawdę dużo tego jest .Pomogło mi to zrozumieć sytuację w jakiej się znalazłam.Ty również znalazłaś się w takim samym miejscu jak ja.
Mam nadzieję..... i tobie z całego serca życzę tej nadziei i wiary na jego powrót , na lepsze życie u boku swojego męża , na pełną i szczęśliwą rodzinę.
Dziewczyno wytrwaj !!!!!
Sercem jestem blisko ciebie.
 
 
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 20:36   

Nadzieja, wykorzytsaj ten czas na rozwój duchowy, na zbliżenie się do Boga, na słuchanie kazań umieszczonych na tym forum, na konferencje. To bezcenne! Dodaje siły i wskazuje kierunek na dalszą drogę. Z doświadczenia wiem, że warto!
 
 
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 21:26   

Jak dobrze, że tutaj trafiłam...... macie rację czas oczekiwania na nawrócenie męża wykorzystam na rozwój duchowy....już dużo otworzyłam się na Boga....wiem że z NIM dam radę i dlatego jemu powierzam siebie, męża i nasza rodzinę....
To forum jest wspaniałe, tyle w nim dobrych słów, prawd życiowych.....dużo mi daje
Będę skrupulatnie zapoznawała się z tym forum a czas i Bóg pokaże co dalej ze mną i moim mężem ....ufam że będzie dobrze, że mąż przebudzi się z tego amoku.....ja tez przez te kilka miesięcy sporo zrozumiałam i myślę że udałoby nam się zbudować nowy, lepszy związek...a przecież łączy nasz dar od Boga jakim jest sakrament małżeństwa...oby to do męża dotarło......
Jeszcze raz dziękuję za odzew...to bardzo budujące
P.S. Myślę sobie że jutro wybiorę się na Apel Jasnogórski do Częstochowy.....
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-20, 22:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-16, 21:50   

Jedź wolniej .
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-17, 09:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-17, 08:32   

Mój mąz nie wyprowadził się, ale cały czas zauroczony był innymi kobietami. Przygasło. Jestesmy razem, naprawiamy, rozmawiamy.... Powoli wszystko wraca do niby normy. Zobaczymy. modlę się i czekam... A mężów naprawdę mamy podobnych ;-)
 
 
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-17, 09:21   

Tak się zastanawiam nad postawą mojego męża..... jak przychodzi do córki albo po córkę to mnie zupełnie ignoruje, wręcz nie odzywa się do mnie, po prostu chce jak najszybciej wyjść z naszego domu.....czyżby miał jakieś minimalne wyrzuty sumienia ??? czy jest tak zatwardziały w swoim postanowieniu, że nie godzi mu się rozmawiać z jakąś tam "byłą" żoną......... tak czy inaczej BOLI okropnie
Będę się modlić i czekać
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-20, 22:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-17, 12:24   

Nadzieja81 napisał/a:
Np. dzisiaj ktoś powiedział komuś, że widział mojego męża ze swoją kochanką na jakimś tam grillu.......z reguły opinie na temat tej pani są negatywne i co do wyglądu i co do jej przeszłości...ale dla mojego męża ona jest cudownym chodzącym ideałem........


Nikogo nie słuchaj choć zżera cię ciekawość.
Ta kobieta może być całkiem inna od tego co inni mówią o niej, a mówią to co ty chcesz usłyszeć.
Wierz mi ja nie wiem kim jest kochanka mojego, nie wiem jak wygląda , ani jak się zachowuje.Też jestem zarażona zazdrością , bo ładniejsza , bo młodsza , bo mądrzejsza......
Ludzie z mojego otoczenia , choć też jej nie znają są zdania ,że to podła kobieta , wyrachowana ,i na pewno puszczalska, bo przecież TA PORZĄDNA nie zabrała by sie za cudzego męża.
Dociera jednak do mnie to ,że to nie chodzi o nią .To nie ona była ze mną związana tylko mój mąż to on jest temu winien ,że ja cierpię.
To nie ona mówiła , nie opuszczę cię nigdy.
To nie ona miała zobowiązania tylko on.
To nie ona mnie okłamała tylko on.
Więc jaki ma sens szukanie powodów u niej skoro to on postąpił źle .
 
 
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-17, 14:28   

Fakt masz rację, ale rozum swoje a serce swoje.......tak to prawda, że mąż zawinił, mąż zdradził itd.......ale kłuje w sercu jak wiem , że on się dobrze z nią bawi ...a ja ???? popłakuję w samotności....ale to są tylko momenty...ogólnie daję radę ...a z Wami Sycharkami jeszcze raźniej..... i modlitwa ponad wszystko !!
 
 
arja76
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-19, 08:45   

Nadzieja81 napisał/a:
że on się dobrze z nią bawi ...a ja ???? popłakuję w samotności....


tak jak ty płakałam i myślałam o tym jak on teraz jest szczęśliwy. Sycharki pisały liczy się tylko TERAZ nie to co było.Nie płacz , zajmij się sobą.Nie rozumiałam.Pytałam jak mam zając się jak nic mnie nie cieszy ,jestem sama,jak mu pokazać ........
Po pewnym czasie zrozumiałam ,ze on dokonał wyboru ,aby odejść.A ja jakich wyborów dokonałam? Płacz ,katowanie się i cierpienie?
Każdego dnia ,budząc się rano dokonujemy wyborów.Od nas zależy czy ten dzień chcemy przeżyć w cierpieniu czy też użalając się nad tym co było.
Jestem mądrzejsza o to doświadczenie,więc czas na mój wybór.
Zaczęłam dziękować Bogu każdego dnia za miłe wspomnienia ,za to ,że byłam kochana, że byłam szczęśliwa.Każdego dnia było tego coraz więcej,ale serce nadal boli.Może przyjdzie czas ,ze podziękuję Mu nawet za ten ból.
Nie zgadzam się z wyborem mojego męża ,ale całkiem dobrze mi idzie szanowanie własnych wyborów.
Moim wyborem jest nie płakać ,nie poddawać się rozpaczy.
Moim wyborem jest nowe życie ,oczekujące jego powrotu,ale szczęśliwe .Inne od tego starego ,ale na pewno nie gorsze.


Co jest twoim wyborem?
 
 
BjD
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-19, 08:56   

Słuchajcie chciałabym się poradzić..... targają mną różne uczucia......minęło dopiero kilka miesięcy jak mój mąż zamieszkał z kochanką...:( dopiero albo już ? ) jakoś sobie radzę... pomaga mi siostra, szwagier, rodzina...są kochani :) ale wiadomo myślę...dużo myślę o mężu ...dlaczego to zrobił....czemu nas zostawił (mnie i córkę) ??? chociaż córkę odwiedza i zabiera często , nie mogę mu tego zarzucić....ale ja....jestem dla niego chyba już tylko wspomnieniem...nie rozmawia ze mną, tylko formalnie o córce........ja zawsze byłam wierząca i praktykująca...mąż niby też...chociaż w ciągu ostatnich 2-3 lat odszedł od Boga, od kościoła..................ale do czego zmierzam ..... mąż jakieś 5 tygodni temu poprosił mnie o rozmowę tylko w 4 oczy, zgodziłam się i wtedy zapytał co dalej ???? czy ja widzę jakąś szansę posklejania naszego małżeństwa, czy on będzie mógł wrócić ???? .................szczerze doznałam szoku ......bo jadąc na to spotkanie spodziewałam się raczej tego, że poinformuje mnie, że np. złożył pozew :cry: a tu takie pytanie.................ale ja kocham go i mimo bólu i cierpienia, które mi sprawił (i dalej sprawia) powiedziałam mu, że ja nas nie skreśliłam i widzę szansę dla naszego małżeństwa...... mąż powiedział że on skończy romans, wyprowadzi się od kochanki, i zamieszka narazie ze swoim ojcem............i powoli będziemy naprawiać nasze małżeństwo, dużo rozmawiać i jak ja będę gotowa to on wróci do naszego domu ...............i tak się ta nasza rozmowa skończyła.........a za 2 dwa dni dokładnie zadzwonił i odwołał wszystko :cry: :cry: (ale wcześniej z kochanką to on jeszcze o swoich zamiarach nie rozmawiał..) Stwierdził przez telefon, że on nie ma na to siły , nie wiem czy bał się porażki, wyśmiania przez znajomych że już się szybko odkochał, że kochanka go pogoniła .....nie wiem ale po prostu ODWOŁAŁ to o co prosił dwa dni wcześniej.....minęło już 5 tygodni i dalej mieszka u niej, córkę odwiedza........................a ja nie wiem co robić ??? Brat męża i jego narzeczona nie rozmawiają ze mną od początku (czyli od stycznia br..jak mąż się wyprowadził do kochanki) , zresztą mąż bywa u brata już z kochanką, razem robią sobie jakieś wypady itd. ,.....tylko podobno mój teść nie może tego wszystkiego pojąć, ogarnąć.....
I w końcu moje pytanie do Was....co ja mam robić...wiem już że na siłę nic nie zrobię, mąż nadal zauroczony nową panią, życiem bez obowiązków itd..............a ja studiuję teraz forum Sychar...jest ono bardzo pomocne.....wiem że nie jestem sama w swoim bólu.....modlę się codziennie....dbam o siebie i córkę...i żyję po prostu.................tak sobie zastanawiam się czy nie napisać mężowi sms z linkiem do strony Sychar........tylko ten adres strony i nic więcej......czy to jeszcze całkiem za wcześnie dla mojego męża ????? Piszcie co myślicie .....
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-20, 22:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 15