Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czuję, że tracę wszystko, co kocham...
Autor Wiadomość
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 10:51   

JolantaElżbieta napisał/a:
Ale nie rozmawiajmy o tym, bo to nie jest tematem tego wątku.


Jolu - dziękuje za Twoją refleksję i proszę pozostałych o szanowanie miejsca, w którym jesteśmy, a jest to wątek Pełnej nadziei.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 11:04   

JolantaElżbieta napisał/a:

Może być tak, że konsekwentne rozmowy z mężem coś w końcu mu uświadomią, ale też tak, że po prostu Twoje małżeństwo tak będzie wyglądać.

Ludziom często się wydaje, że małżeństwo to raj, ale tu są dobre i złe chwile, dzieją się dobre i złe rzeczy. Jeśli pomimo tego ludzie są w stanie dojść razem do końca, to spełniło ono swoją rolę.


Przykro takie rzeczy czytać.
Nawet Kościół już od dawna nie popiera takich postaw "cierp w pokorze, bo to Twój mąż".
JE, nie przyjmij tego jako złośliwość....ale zapytam
jaki był końcowy efekt Twojej uległej postawy wobec męża przemocowca?

PN, mam wrażenie, że na forum chcesz sie po prostu wyżalić i chcesz aby ktoś Cie pożałował.
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 11:11   

grzegorz_ napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:

Może być tak, że konsekwentne rozmowy z mężem coś w końcu mu uświadomią, ale też tak, że po prostu Twoje małżeństwo tak będzie wyglądać.

Ludziom często się wydaje, że małżeństwo to raj, ale tu są dobre i złe chwile, dzieją się dobre i złe rzeczy. Jeśli pomimo tego ludzie są w stanie dojść razem do końca, to spełniło ono swoją rolę.


Przykro takie rzeczy czytać.
Nawet Kościół już od dawna nie popiera takich postaw "cierp w pokorze, bo to Twój mąż".
JE, nie przyjmij tego jako złośliwość....ale zapytam
jaki był końcowy efekt Twojej uległej postawy wobec męża przemocowca?

PN, mam wrażenie, że na forum chcesz sie po prostu wyżalić i chcesz aby ktoś Cie pożałował.


Daj spokój Grzegorz :!: Czytaj uważnie, nic nie mówiłam o cierpieniu w pokorze. Mówię do PN, że zakładanie rodzinie niebieskiej karty nie jest dobrym rozwiązaniem, tylko tyle. Gdybym była złośliwa, to zapytałabym ciebie o to samo, co ty mnie. Na szczęście jestem łagodną osobą i wybaczam ci te przytyki :-)
Pilnuj się i nie łaź na boki po wątkach. :mrgreen: EOT
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 11:39   

JE, nikt nie zalecił jako ostatecznego rozwiązania założenia niebieskiej karty mężowi PN.
To są tylko luźne rozważania co do dostępnych środków, które posiada ofiara przemocy w razie W.
Ten znajduje się jako wariant ostateczny w całym ogromnym wachlarzu innych dostępnych środków.
Rzecz w tym by chcieć sięgnąć do innych mniej inwazyjnych i podjąć się zmiany, miast narzekać niewiele robiąc w tym temacie.

Nie można wciąż określić:
1. co dokładnie stanowi problem
2. jaki jest jego realny zasięg (bez zabarwień emocjonalnych)
3. jakie są skutki/koszty trwania w niezmienionej sytuacji.

Dopóki ten nie zostanie rzetelnie określony, a wciąż nie jest i nie ma widoku na to by mógł być, nie da się znaleźć stosownego rozwiązania.

Problem definiuje ten kogo on dotyczy, inni mu w tym TYLKO pomagają.

grzegorz_ napisał/a:
JE, nie przyjmij tego jako złośliwość....ale zapytam
jaki był końcowy efekt Twojej uległej postawy wobec męża przemocowca?


btw,
JE, robisz uniki kochana :-) Pytanie grzegorza jest trafne, Ty odbiłaś piłeczkę -twoja odpowiedź to ucieczka.
Nie musisz konfrontować się z nim publicznie ale sama ze sobą to już koniecznie.
Wybacz dygresję.
 
 
Pełna nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 11:43   

balwanek1 napisał/a:
Pełna nadziei napisał/a:
No to musiałabym sama siebie zapytać


Psycholog szkolny tak??
Grupa zawodowej specjalności do rozwiązywania problemów :mrgreen:
Jaka nie jest w stanie rozwiązać własnego :mrgreen:
a gdzie zawodowe opanowanie-jakiego nawet nie potrafię wyczytać....
Wiesz co PN idż lepiej do fachowca...

balwanek1 przestań Ty mnie lepiej w końcu obrażać, bo zacznę się zastanawiać skąd Ty tyle i tak dogłębnie wiesz na temat przemocy i czy sam trafiłeś na dobrego fachowca, bo mam wątpliwości. Chcesz się wypowiadać w moim wątku proszę bardzo, ale nie tym tonemjeśli łaska.
 
 
Pełna nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 11:50   

kenya napisałaś: "Gdybyś je otworzyła, musiałabyś się zmierzyć z koniecznymi zmianami, choćby w pierwszej kolejności podjąć próbę zmiany siebie samej i swoich reakcji." Od początku powtarzam, że święta nie jestem i mam świadomość, że wiele jest do zmiany, inaczej by mnie tu nie było. Jednak, jeśli jedynym sposobem na zmianę ma być donoszenie do instytucji na właśnego męża, co za chwilę obróci się przeciwko nam, to masz rację, szerzej już oczu otwierać nie chcę.
JE dziękuję za to, co napisałaś :-)
 
 
Pełna nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 11:59   

Słonko napisał/a:
Czy Twój mąż pracuje i czy też spłaca dług bratu?
Czy ktoś z najbliższych wie o tym jak jest w Twoim małżeństwie. , o tym, że mąż powinien brać leki a ich nie bierze? Czy szwagier, który udzielił wam tej pożyczki to wie?

Tak, mąż pracuje, teraz brat wciągnął go jeszcze w projekt, który ma przynieść nam dodatkowy dochód na spłatę zadłużeń, ale co z tego będzie zobaczymy. O naszej sytuacji wiedzą wszyscy, mam wsparcie w rodzicach, ale niekoniecznie dobrze udzielane, czasem zastanawiam się, czy nie przynosi więcej szkody niż pożytku. Na teściów nie ma co liczyć, są całkowicie po stronie syna. Szwagier wie, ale też nie ułatwia, na konto tego projektu wyciąga mi teraz ciągle męża z domu w celu omawiania arcyważnych spraw, a potem się okazuje, że byli sobie na pogaduszkach w najdroższych knajpach w mieście, na wernisażu, sa spotkaniu towarzyskim u kuzyna. Każde spotkanie jest absolutnie konieczne, a relacji męża wynika, że na każdym gadali o tym samym, a ja wiem, że to już dawno jest załatwione. Więc średnio to wszystko wygląda.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 12:14   

Pełna nadziei napisał/a:
Jednak, jeśli jedynym sposobem na zmianę ma być donoszenie do instytucji na właśnego męża, co za chwilę obróci się przeciwko nam, to masz rację, szerzej już oczu otwierać nie chcę.


To dość pokrętna konkluzja wobec całej masy uwag / wskazówek które tutaj padły.
Wybierasz do żonglerki słownej te, które na ten moment Ci pasują.

PN, myślę że jesteśmy za ciency, ja na pewno, by dawać Ci wskazówki.
Potrzebujesz biegłego specjalisty.
Ale nawet najlepszy z najlepszych nie pomoże jeśli Ty tej pomocy nie przyjmiesz, jeśli nie będziesz na nią otwarta.
Kwestionujesz wszystko, żonglując dowolnie faktami,w zależności od stanu Twoich emocji.

Czytasz wybiórczo.
Nie analizujesz, nie wyciągasz wniosków, całą energię skupiasz na tworzeniu defensywnej postawy- przemiennie z ofensywną.
to nie jest z całą pewnością droga do zmian.
Nie masz przystawionej lufy pistoletu do skroni, sama dokonujesz wyborów.
Na ten moment Twoje wybory są własnie takie....konsekwencje także będą należeć do Ciebie.
 
 
hiacynta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 12:52   

kenya napisał/a:
Nie masz przystawionej lufy pistoletu do skroni, sama dokonujesz wyborów.
Na ten moment Twoje wybory są własnie takie....konsekwencje także będą należeć do Ciebie.


I do Twoich dzieci, które pójdą w świat z tym, w co je wyposażyliście, ale to zapewne jako specjalista wiesz.
 
 
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 14:20   

Pełna nadziei napisał/a:
balwanek1 przestań Ty mnie lepiej w końcu obrażać, bo zacznę się zastanawiać skąd Ty tyle i tak dogłębnie wiesz na temat przemocy i czy sam trafiłeś na dobrego fachowca, bo mam wątpliwości. Chcesz się wypowiadać w moim wątku proszę bardzo, ale nie tym tonemjeśli łaska.

hee i tym zapisem niestety zdradziłaś się...
i na pewno nie jako ofiara ....
przykro mi i podzielam zdanie Kenya- wciągasz ludzi z forum w prywatne rozgrywki.
Jakie stosujesz w zależności od stanu emocji.
I dla mnie nie ma problemu dlaczego znam dogłębnie problem przemocy??
bo zmusiło mnie do poznania go moje życie prywatne -i aby go ratować przerobiłem ile się da w tym problemie.
A co do specjalisty ??
był w pełni opanowany -to podstawa tego zawodu

i tyle w temacie
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 15:23   

Pełna nadziei napisał/a:
Od początku powtarzam, że święta nie jestem i mam świadomość, że wiele jest do zmiany, inaczej by mnie tu nie było.

no i brawo, o to chodzi żeby zacząć zmiany od siebie

Pełna nadziei napisał/a:
Jednak, jeśli jedynym sposobem na zmianę ma być donoszenie do instytucji na właśnego męża

jak się ma to co powyżej do tego co poniżej??
co ma piernik do wiatraka?? zmiany siebie to zmiany SIEBIE, a nie próby nacisku na męża
coś tu brak logiki :-?
o tych zmianach cały czas jest wałkowane w wątku
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 15:24   

kenya napisał/a:
JE, nikt nie zalecił jako ostatecznego rozwiązania założenia niebieskiej karty mężowi PN.
To są tylko luźne rozważania co do dostępnych środków, które posiada ofiara przemocy w razie W.
Ten znajduje się jako wariant ostateczny w całym ogromnym wachlarzu innych dostępnych środków.
Rzecz w tym by chcieć sięgnąć do innych mniej inwazyjnych i podjąć się zmiany, miast narzekać niewiele robiąc w tym temacie.

Nie można wciąż określić:
1. co dokładnie stanowi problem
2. jaki jest jego realny zasięg (bez zabarwień emocjonalnych)
3. jakie są skutki/koszty trwania w niezmienionej sytuacji.

Dopóki ten nie zostanie rzetelnie określony, a wciąż nie jest i nie ma widoku na to by mógł być, nie da się znaleźć stosownego rozwiązania.

Problem definiuje ten kogo on dotyczy, inni mu w tym TYLKO pomagają.

grzegorz_ napisał/a:
JE, nie przyjmij tego jako złośliwość....ale zapytam
jaki był końcowy efekt Twojej uległej postawy wobec męża przemocowca?


btw,
JE, robisz uniki kochana :-) Pytanie grzegorza jest trafne, Ty odbiłaś piłeczkę -twoja odpowiedź to ucieczka.
Nie musisz konfrontować się z nim publicznie ale sama ze sobą to już koniecznie.
Wybacz dygresję.


Nie robię uników, gdybym była potulna i pokorna, moje małżeństwo wciąż by trwało. Nie znosiłam nic w pokorze, nie byłam cierpiętnicą, jeśli o to chodzi. Moja postawa wobec męża nie była uległa, więc nie mam się do czego odnosić.
Już kiedyś mówiłam, że myślenie schematami prowadzi do błędnych wniosków.
 
 
Pełna nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 15:35   

balwanek1 napisał/a:
hee i tym zapisem niestety zdradziłaś się...
i na pewno nie jako ofiara ....
balwanek odpuść już, bo to zaczyna być żenujące po prostu. Nie sądziłam, że bawimy się w "mamy cię", ale ok. Co do podstaw mojego zawodu, nie musisz mnie pouczać, wiem doskonale jakie są i stosuję w praktyce. Tu rozmawiamy o moim życiu osobistym i jeśli uważasz, że w takiej sytuacji psychologowie są wyprani z uczuć i nie okazują żadnych emocji, bo tak nakazuje im zawód, który wybrali, to jesteś w poważnym błędzie, w domu jestem głównie żoną i matką, psychologiem w gabinecie, choć nie zaprzeczam, znajomość pewnych mechanizmów wiele rzeczy w życiu rodzinnym ułatwia, ale równie wiele utrudnia. I tyle. Dalsze podważanie mojego profesjonalizmu zawodowego naprawdę jest bez sensu. Zachowywanie się jak mój mąż, drążenie, prowokowanie i obrażanie, aż w końcu święty by nie dał rady ugryźć się w język żeby nie odpowiedzieć, i krzyczenie potem mam cię, mam cię, to twoja wina, żadna z ciebie ofiara też raczej niczego tu nie wniesie, więc odpuść.
balwanek1 napisał/a:
wciągasz ludzi z forum w prywatne rozgrywki.
Jakie stosujesz w zależności od stanu emocji.
rozwiń, bo nie bardzo rozumiem, jakie prywatne rozgrywki?
kenya napisał/a:
Czytasz wybiórczo.
Nie analizujesz, nie wyciągasz wniosków
Czytam od deski do deski, analizuję i wyciągam wnioski, a to co nappisałaś równie dobrze mogłabym zarzucić Tobie. Bez urazy, ale jak się czegoś uczepisz, to koniec :mrgreen: doskonale pamiętam, jak będąc tu poprzednim razem starałam się wytłumaczyć, że mój mąż popadł w długi z powodu zbiegu różnych niekorzystnych zbiegów okoliczności i głupich decyzji i że na pewno nie jest hazardzistą i z jakim uporem i konsekwencją próbowałaś mnie przekonać, że na pewno jest, tylko ja o tym nie wiem. Przestałam wtedy pisać, bo miałam wrażenie, że walę głową w mur i niczego sensownego tu nie znajdę, bo nikogo z udzielających się w moim wątku nie interesuje prawda tylko sensacja. Teraz też czytając to wszystko przecieram oczy ze zdumienia i muszę się zgodzić z opinią panów udzielających się na forum, ciężko być tutaj facetem, jak miodziak do męża odzywa się w sposób karygodny (z góry przepraszam miodziaka za posłużenie się tutaj Jej przykładem, ale jest w miarę świeży i utkwił mi w głowie) to miodziaczek piołunek, oj oj trzeba zmienić sposób komunikacji, bo się mąż pogniewa, a jak mąż w ten sam sposób odzywa się do mnie, to świr i przemocowiec i zgłoś go gdzie się da, a jeszcze lepiej z domu wyrzuć. Raptem 2 osoby w ogóle zauważyły fakt, że być może jego zachowanie związek z chorobą i dopuszczają w ogóle inne rozwiązania. Smutne to zwłaszcza w takim miejscu. Może faktycznie powinnam rozważyć poszukanie pomocy gdzieindziej i jeszcze raz przemyśleć, czy to forum to odpowiednie miejsce dla mnie.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-24, 15:56   

Pełna nadziei napisał/a:
czy to forum to odpowiednie miejsce dla mnie.

PN, forum nigdy nie powinno być podstawowym miejscem do otrzymywania pomocy. Jest najczęściej pierwszym kołem ratunkowym i źródłem pomysłów - co dalej w realu? Spróbuj może do tego w ten sposób podejść.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4