Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy jest jeszcze co ratować?
Autor Wiadomość
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 22:24   

Michale to zrozumiałe, że targają tobą emocje. Jesteś teraz w bardzo trudnym czasie. Ale emocje są kiepskimi doradcami, więc postaraj się wyciszyć, choć trochę. Polecam czytanie Słowa Bożego i Adorację. Piszesz, że nie chcesz stracić nadziei, ale tą nadzieję, że ty coś sam możesz zmienić, że jakoś możesz wpłynąć na żonę, musisz stracić, żeby zrozumieć, że tylko Bóg może uratować twoje małżeństwo. A ty możesz wybrać, albo jesteś z Nim, albo przeciwko Niemu. Nie ma innej drogi.
 
 
michal-wlkp
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 23:02   

Kolejna kłótnia. Tragedia!!!
Od żony dowiedziałem się, że jeszcze 4 miesiące temu była szansa, a teraz jest już z nim. Zabolało, bo cały czas się łudziłem i łudzę. Tyle że przez te 4 miesiące robiłem co mogłem aby było dobrze. I według mnie naprawdę sytuacja się poprawiła. A ona twierdzi, że to moja wina, że to tak się potoczyło. Zabiła mnie tym. Co zrobiłem nie tak? Czy zmarnowałem kolejną szansę? Może rzeczywiście zawaliłem? Ale nie wiem gdzie i kiedy.
Cała jej rodzina jest przeciwko mnie. Wszyscy go lubią, a mnie usuwają ze znajomych z facebooka.
Po każdej kłótni dzieci stają po stronie żony. Dosłownie nie ma oni jednej osoby, która stałaby po mojej stronie.
Życzyłem temu mężczyźnie, aby po rozwodzie był samotny, a tym czasem samotność spotkała mnie. Wiem, że powinienem żyć dla dzieci, ale teraz życie beż żony wydaje mi się bez sensu. Coraz częściej mam myśli samobójcze.
Dlaczego Bóg pozwala, aby w naszym życiu działy się takie rzeczy?
Dlaczego osobom żyjącym bez Boga powodzi się lepiej (ten facet)?
Gdzie jest sprawiedliwość?
Starałem się i to bardzo. Co jeszcze mogłem zrobić?
Przepraszam za te żale. Łzy same płyną mi po twarzy. Nie wiedze sensu. Staram się czy nie jest tak samo źle.
 
 
michal-wlkp
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-08, 23:06   

Po co jest sakrament małżeństwa skoro Bóg go nie wspiera?
Czy dobry Bóg pozwoliłby na takie rzeczy? Przecież jest Wszechmogący.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 00:10   

michal-wlkp napisał/a:
Od żony dowiedziałem się, że jeszcze 4 miesiące temu była szansa, a teraz jest już z nim.


Michał, to nieprawda.
Sam pisałeś, że żona pół roku temu przyznała się do romansu, zatem romansowała jeszcze wcześniej.
Czy myślisz, że ktoś na haju, w szczytowym okrsie romansu ot tak....wraca bo mąż się stara?
Zatem nie analizuj tego , nie dywaguj co by było gdyby bo to bez sensu.

ps.
"gdzie jest Bóg"
Gdy pyta matka chorego śmiertelnie dziecka, czy gdy pytaja mordowani ludzie w czasie wojen
to jest to Michał zrozumiałe.
Relacje damsko-męskie to jednak inny kaliber problemów (choć teraz myślisz inaczej)
i na dodatek problemów, które sami ludzie sobie szykują.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 07:10   

Michał, żona chce Ci dokopać tak, aby bolało, wie gdzie uderzyć, więc nie warto jej słów brać całkiem dosłownie. Uwierz sobie, że robiłeś co w Twojej mocy, na tamten moment. Przecież nie jesteś wszechwiedzący i wszechmogący, nie wiadomo czy cokolwiek by zadziałało przez te ostatnie kilka miesięcy. Zrobiłeś co mogłeś - to powód do dumy, a nie do dowalania sobie!
Bóg jest Wszechmogący, ale nie łamie wolnej woli człowieka. Ale też ma w swoim ręku świat cały, i już kombinuje aby o Was oboje zadbać po ojcowsku. NIe wiem czy chodzi o to, abyście byli razem. Ale czasem jest tak, że trzeba oczyścić całkiem teren do gołej ziemi, aby solidne fundamenty pod przyszły gmach położyć. Teraz trwa wyburzanie zamków z piasku, więc i piach po oczach Cię wali. Wytrzymaj to.
 
 
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 07:14   

Michale

Ja stoję po Twojej stronie. :-D
Myśli samobójcze miał pewnie każdy z nas. To tylko myśli. Nie wolno oddawać niczego walkowerem.
Żona jest w amoku, a dzieci są osaczone i stoją za matką. Teraz.

A Ty stój twardo po stronie Boga i wiary. Bądź zawsze wierny Bogu i sobie. To z Tobą zostanie do końca i tylko to ma sens.
A reszta jakoś się ułoży.
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 18:53   

Michał

Tu, w tym miejscu, wszyscy sa po Twojej stronie.
I pewnie nie tylko tu.

Przejmujesz sie usuwaniem z fb? chyba masz wiecej niz 13 lat ;-)
Pomysl sam jakie to dziecinne i prymitywne...nie dawaj sie trafiac tak łatwo.

Żona mówi to, co teraz jej pasuje.
Moze nawet w to wierzy.
No cóz...taki stan ducha i umysłu.
Ten wygra, co to przetrwa.

Przeciwko mojemu facetowi byli wszyscy, cała moja rodzina (no, moze poza najmłodszymi dziecmi, bo dla nich to była atrakcyjna odmiana, poza tym mama byla szczesliwa, a dla dzieci to ma swoją wartość)...i co? myslisz, że sie tym przejmowałam, że wszyscy sa przeciwko niemu i mnie?
miałam to naprawde gdzieś...bo miałam jego

Uwierz mi...sporo przed Twoją żoną doświadczeń i to wcale nie takich fajnych.

Co z tego bedzie nie wie dziś nikt.

Przestań być swoim najwiekszym wrogiem.
Przestan wmawiac sobie, że zawaliłes i że dałes ciała...zrobiles co mogłes.
Jak trochę ochłoniesz, to to przemyslisz - teraz myśl o sobie bez kontekstu zony.

Jej musisz dać czas.
Twoje skomlenie, łzy, jęki nic nie dadzą...teraz.
Na ile potrafisz bądź dobry, mily, sympatyczny...to sie pamieta dłuzęj niz bys przypuszczał.
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 19:12   

Nirwanna napisał/a:
Michał, żona chce Ci dokopać tak, aby bolało, wie gdzie uderzyć, więc nie warto jej słów brać całkiem dosłownie.

Swięta prawda, jak ja to dobrze znam...........
Nirwanna napisał/a:
Uwierz sobie, że robiłeś co w Twojej mocy, na tamten moment

Teraz sobie odpuść i tak jak to się ciągle powtarza pracuj nad sobą , dla siebie i dzieci. Spokojnie ojcem byłeś i zawsze będziesz, oby dobrym.
Nirwanna napisał/a:
Bóg jest Wszechmogący, ale nie łamie wolnej woli człowieka. Ale też ma w swoim ręku świat cały, i już kombinuje aby o Was oboje zadbać po ojcowsku. NIe wiem czy chodzi o to, abyście byli razem. Ale czasem jest tak, że trzeba oczyścić całkiem teren do gołej ziemi, aby solidne fundamenty pod przyszły gmach położyć. Teraz trwa wyburzanie zamków z piasku, więc i piach po oczach Cię wali. Wytrzymaj to.

Bardzo fajnie napisane. Dosłownie tak się zadziało u mnie. Masakra to już 2 lata, hmmmmmmmmmm. Ale zleciało............., Teraz mieszkanie razem wynajeli, a w 2013 szukałem sznurka dla siebie, albo benzyny dla żony i jej.....
renta11 napisał/a:
A Ty stój twardo po stronie Boga i wiary. Bądź zawsze wierny Bogu i sobie. To z Tobą zostanie do końca i tylko to ma sens.
A reszta jakoś się ułoży.

Kiedyś uwierzyłem właśnie w te słowa i zadziałało, jako tako, lub zaczyna działać.
Kiedy cofnę się pamięcią dwa lata , to moje nikczemne plany na ratowanie małrzeństwa dostały w łep. I dobrze. Plan jaki aktualnie się realizuje w naszym życiu, a którego tworzenie oddałem Bogu jest lekki, przyjemny, nie ma ofiar, strat finansowych ani moralnych, życie po prostu się układa. Wiadomo że nie tak jak bym ja to widział, jednak dziś wiem że być może źle widziałem.
Pozdrawiam.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 20:26   

michal-wlkp napisał/a:
Od żony dowiedziałem się, że jeszcze 4 miesiące temu była szansa, a teraz jest już z nim.


Moja żona też Michale mi to mówiła. Teraz wiem, że to były tylko jej słowa, na wszelki wypadek, żebym nie zrobił sobie (albo jej lub jej kochankowi) nic złego.

michal-wlkp napisał/a:
Życzyłem temu mężczyźnie, aby po rozwodzie był samotny, a tym czasem samotność spotkała mnie.

Michale
Takie coś może być zakwalifikowane jako złorzeczenie. A to już jest złe i grzeszne. Ociera się o kontakt ze złym. Pamiętasz Pana Twardowskiego? Też zawarł pakt z diabłem. A złorzeczenie może być w pewnych przypadkach tak potraktowane.
Wiem, że podświadomie chcielibyśmy wszystkiego najgorszego dla naszych krzywdzicieli. Ale trzeba z tym walczyć. Postaraj się raczej pomodlić za tego człowieka.

Pytałeś wcześniej, czy może być szczęśliwy związek mężczyzny z kobietą o 19 lat młodszą. Biorąc pod uwagę, że kobiety żyją w Polsce średnio o 8 lat dłużej, czeka ja statystycznie rzecz biorąc 27 lat samotności pod koniec życia. Czy to jest coś wspaniałego? Ja jej już teraz współczuję. On ma teraz 53 lata, ona 34. Za dziesięć lat on będzie po 60 a ona dopiero co po 40. Teraz różnicy nie widać. Za chwilę będzie. Ale musisz się tym wszystkim zadręczać?
Daj sobie z tym spokój!
Wiem, że jest Ci trudno. Ale spróbuj zawalczyć o siebie.

michal-wlkp napisał/a:
Po każdej kłótni dzieci stają po stronie żony. Dosłownie nie ma oni jednej osoby, która stałaby po mojej stronie.

Ja miałem bardzo podobnie. Ale teraz, po kilku latach, sytuacja się bardzo zmieniła. Środkowy syn, który wtedy prawie nie chciał mnie znać, prawie mnie nie odwiedzał, mieszka u mnie. I jest mu raczej z tym dobrze.

Daj czasowi czas na działanie.
Ja wtedy byłem jak osika. Ledwie wiaterek całego mnie poruszał. Teraz jestem dużo spokojniejszy. Mogę nawet powiedzieć, że jeszcze bardziej zmężniałem (nie w sensie fizycznym, ale psychicznym). Ciągle jednak widzę, ile jeszcze mam do zrobienia ze sobą. Ile prostowania swojego charakteru mnie czeka. Weź się za siebie. Na to masz wpływ.
 
 
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 20:49   

Dabo
A ja nadal ran Twych niegodnam całować. :-D
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-09, 21:51   

renta11 napisał/a:
A ja nadal ran Twych niegodnam całować.
;-) ;-) ;-)
Nie da rady, żonaty jezdem :roll: :roll: :roll: ma mi kto rany opatrzać i solą konserwować. :-?
Teraz się negocjuje żeby wpaść z żoną w jastarni na odpoczynek. Nie wiem czy słona woda będzie dobra na te rany :lol: :lol:
 
 
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-10, 06:46   

Jak Ci sie tak pięknie rany zakonserwują to jeszcze wypiekniejesz.
W środku gładki, na skórze gładki. Rozpusta :-D
Bardzo się cieszę, że tak fajnie Wam idzie. Choć motylków jednak brak. Cóż, jak się ma te lata, to się tak nie lata. :-D
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-10, 22:09   

renta11 napisał/a:
Cóż, jak się ma te lata, to się tak nie lata.

E ,,,,,niunia ja się ani czuje ani wyglądam na te lata, a co dopiero moja białogłowa mhhhhhh
Ale watek michała . Mam nadzieję że przez głupie wstawki nie popsuliśmy ci humoru, może załapiesz coś pozytywnego od nas. Choćby humor, bo to ważna sprawa w życiu.
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-11, 09:38   

renta11 napisał/a:

Bardzo się cieszę, że tak fajnie Wam idzie. Choć motylków jednak brak. Cóż, jak się ma te lata, to się tak nie lata. :-D


Powiem, że "motylki" to jednak wcale nie taka mało istotna rzecz.
Ale swej istotności nabierają wtedy, kiedy już przejdzie kataklizm i świat wraca do normy.
Póki nie dojdzie się do tego miejsca ma się na temat "motylków" lekceważące zdanie...błąd.

I w tym miejscu wraca postawa miłości bez miłości.
Dyskusja akademicka, nieustanna i nierozstrzygnięta...

Ale to tylko taka dygresja, bo to wątek Michała, a on jest na etapie "potopu" i "klęsk egipskich".
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8