Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy jest jeszcze co ratować?
Autor Wiadomość
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-01, 07:47   

Michał, te SMS to nie tyle zachowaj, co zabezpiecz.
Pewnie niektórzy wiele by dali by je wykasowac.
Telefon jeszcze Ci nie zginął?
Jesteś pewien ze tam jeszcze są?
 
 
michal-wlkp
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-01, 09:11   

Powiedziała, że chce rozwodu. Bez orzekania o winie.
Twierdzi, że nie byłem dla niej dobry i przyczyna rozpadu małżeństwa jest także po mojej stronie.
Doradźcie proszę, w jaki sposób mam postępować, aby nie dopuścić do rozwodu.
Czy brak zgody przed sądem wystarczy?
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-01, 10:39   

Cytat:
Obawiam się, że jak zamieszkają razem razem, to dzieci też do siebie przekona.


Michał, skąd u Ciebie obawa że dzieci będą wolały obcego faceta którego mama "wybrała" zamiast tatusia?
Skoro Twoje więzi z dziećmi są mocne a relacje dobre to nie jest tak, że jakiś obcy facet będzie miał moc by Cię zastąpić. Zresztą facet ma prawdopodobnie swoje dzieci, skoro je zostawił nie jest raczej fanem budowania wzajemnego porozumienia z dziećmi, a z nieswoimi tym bardziej.

Co do smsów, zabezpieczyłeś je jak przedmówca radził?

Jeśli będziesz miał twarde dowody na jej romans, wina żony przesądzi o tym, że rozwodu nie otrzyma, jeśli rozwód miałby odbyć się z jej inicjatywy.
Co nie znaczy, że nie zechce Cię opuścić bez rozwodu, jeśli jest zdeterminowana by kochasia nie pozostawić samego.
Nie jest jednak jego pewna, skoro asekuruje się napomykając o ewentualnym powrocie w razie gdyby coś nie poszło...to o czymś świadczy.
 
 
michal-wlkp
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-01, 13:46   

Naprawdę cieszę się, że tu trafiłem, bo czuję się oszukany przez wszystkich dookoła.
Rozmawiałem z synem i zapytałem go czy nie chciałby mieszkać ze mną. Powiedział, że wolałby jednak mieszkać z mamą i siostrą. Wiem, że dzieci kochają mamę, ale nie ukrywam, że zrobiło mi się przykro.
Rozmawiałem też z żoną. Nie chciała tłumaczyć się z tym sms-ów. Zdenerwowała się, gdy jej powiedziałem, że nie wyrażę zgody na rozwód. Powiedziała, że udowodni w sądzie także moją winę. Że nie była szczęśliwa, że były kłótnie, za dużo alkoholu i że ją uderzyłem.
O ile po czwartkowej rozmowie nabrałem nadziei na jej powrót, to po wczorajszej nadzieja zmalała prawie do zera.
Poruszyliśmy też kwestie finansowe. Powiedziałem, że chcę aby partycypowała w kosztach raty kredytu który spłacamy. Dotychczas spłacałem go sam, ale nie udźwignę raty i alimentów jednocześnie. Poprosiłem też aby zostawiła samochód. Wkurzyła się. Wiem, że z mojej strony to nie był objaw miłości, ale też muszę mieć za co żyć. W trakcie rozmowy wiele razy zarzucała mi, że "robię jej po górkę" i utwierdzam ją w tym, że dobrze robi. Tyle, że przez 6 miesięcy byłem potulny jak baranek, a ona cały czas mnie okłamywała.

Nie chcę się użalać nad sobą, ale jestem potwornie zawiedziony. Zawsze uważałem ją za dobrego człowieka. A jej czyny każą o niej myśleć jak o złej, wyrachowanej kobiecie. Przykro gdy odkrywa się, że ktoś kogo kochasz tak naprawdę jest innym człowiekiem. Taki Matrix.
 
 
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-01, 14:11   

Michał temat szeroki ale ja napiszę tylko o tym fragmencie

michal-wlkp napisał/a:

Rozmawiałem z synem i zapytałem go czy nie chciałby mieszkać ze mną. Powiedział, że wolałby jednak mieszkać z mamą i siostrą. Wiem, że dzieci kochają mamę, ale nie ukrywam, że zrobiło mi się przykro.


Uważaj z takimi rozmowami.
Po pierwsze: jakbyś Ty się czuł i co powiedział gdyby rodzice postawili Ciebie gdy byłeś w wieku syna, przed takim NIEMOŻLIWYM i koszmarnym wyborem?
Nie zwiększaj cierpień dzieci każąc im wybierać. One mają prawo nie umieć wybrać albo z rozpaczy i strachu wybrać źle - zreszta co to jest źle w tej sytuacji...? Wszystko oprócz pojednania rodziców...

Po drugie: gdy syn Ci powiedział że wybiera matkę (a powiedział tak z powodów których nie poznasz, może z lęku, może z rozpaczy, może z czegoś jeszcze innego) to Ty poczułeś się fatalnie. I on to odczuł - na pewno. Poczuł, że jest przyczyną bólu swego ojca.
Nie rób mu tego. Niech on nigdy tego nie czuje.

Ja wiem jakie to trudne.
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-01, 17:55   

Michał,
michal-wlkp napisał/a:
Rozmawiałem też z żoną. Nie chciała tłumaczyć się z tym sms-ów. Zdenerwowała się, gdy jej powiedziałem, że nie wyrażę zgody na rozwód. Powiedziała, że udowodni w sądzie także moją winę. Że nie była szczęśliwa, że były kłótnie, za dużo alkoholu i że ją uderzyłem.

nie ujawniaj szczegółów Twojej strategii, tego co chcesz zrobić, jakie masz dowody ani tego kto będzie Twoim świadkiem ( żona kochanka ?).

Poza tym...dlaczego nie chcesz się rozwieść ?
Pytanie o powody, nie o zasadność.
Jeżeli powody dotyczą tylko Twojej osoby, zazdrości, zemsty itd. to chyba nie wiesz dlaczego chcesz bronic tego małżeństwa.
Jaki przekaz dałeś zonie oświadczając, że nie chcesz dać jej rozwodu ?
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-02, 06:44   

Michał, GrenAN ma na myśli czy widać u Ciebie postawę miłóści w tej niezgodzie, czy wręcz przeciwnie? Weź to mocno pod uwagę, bo raz - jest to istotny przekaz niewerbalny do żony, dwa - sąd na to też patrzy, na postawę i z czego ona wynika, a to ma przełożenie na sposób prowadzenia procesu i sam wyrok.
 
 
michal-wlkp
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-02, 10:03   

Zrozumiałem GregAn.
Niestety miłości w tych rozmowach nie było widać. Wczoraj i dziś rano były kolejne.
Puszczają mi nerwy i padają słowach, których żałuję. Sam ją pcham w ręce tego mężczyzny.
Dzieci obracają się przeciwko mnie. Twierdzą, że skoro krzywdzę ich mamę to krzywdzę także ich.
 
 
michal-wlkp
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-03, 12:55   

Mam potwornego doła.
Dociera do mnie treść tych sms-ów. Szczególnie "mama o wszystkim wie, a tata cię lubi".
Miałem nadzieję, a teraz prysła jak bańka mydlana. Boże jak to boli. Nic nie przynosi ulgi.
Żona okłamuje dzieci. Nie przyznaje się przed nimi do związku z tym facetem. Dzieci nie rozumieją mojego zachowania i są przeciwko mnie. Też chcą się wyprowadzić.
Mieszkanie już wynajęte, meble kupione. Wszystko za moimi plecami.
Muszę z żoną uzgodnić rozliczenia finansowe. Zostaję w domu, którego sam nie będę w stanie utrzymać. Nie wiem jak z nią rozmawiać. Rozdzielność majątkowa, dochodzenie ponoszenia części kosztów za dom rozwścieczą ją. Ale z drugiej strony tak mnie oszukała. Przez pięć miesięcy bardzo się o nią starałem. Mieszkaliśmy razem, bo nie chciała wyprowadzać się przed komunią córki. Naprawdę byłem dla niej dobry i dziwiłem się, dlaczego to nie przynosi efektu.
Zastanawiam się, czy porozmawiać z teściową. Dzwoniła do mnie prosząc abyśmy się rozstali w zgodzie. Powiedziała, że wie, że moja żona kontaktuje się z tym facetem, ale raczej nie są razem. Tyle, że w powyższego smsa wynika co innego. Ale to religijna kobieta. Może chociaż z tego powodu zechce przemówić mojej żonie do rozsądku?
Teść nie wie o ich romansie. Teściowa prosiła aby mu nie mówić, bo pracuje u tego mężczyzny. Zresztą nie tylko on.
Mówi się, że nadzieją umiera ostatnia. U mnie właśnie umiera. To jest potworne. Samotność i brak nadziei.
Boże, dlaczego dałeś mi tak ciężki krzyż?
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-03, 13:09   

Michale

Dla mnie moment, w którym teraz jesteś, był najgorszym momentem mojego życia. Właśnie pozbyłeś się złudzeń, które do tej pory miałeś. Żona Cię okłamywała, a Ty często wbrew logice wierzyłeś jej. Rodzina żony wie o wszystkim (u mnie też tak było). To co Twoja żona robi pokazuje jej determinację w "poprawieniu" swojego losu. Niestety myślę, że przez jakiś czas nie ma szansy na powrót do normalności. Później (za rok, dwa, pięć) może tak. Najpierw muszą minąć amok żony. Jak zderzy się z szarością dnia codziennego nowego związku, może docenić to, co miała.

Jedyne, co bym Ci radził, to stanowczości w sprawach finansowych. U mnie się to sprawdziło. Moja żona ciągle mówiła, że jestem lepiej sytuowany. Jak postawiłem sprawy na ostrzu noża, to te gadki się skończyły. Zaczęła płacić na dzieci. Bądź stanowczy. Niech ponosi koszty swojej "wolnej woli".

To, że teściowa jest religijna, to o niczym nie świadczy. Może to taka religijność tylko w kościele. W domu może być całkiem co innego. Gdyby była prawdziwie religijna, nie dzwoniłaby do Ciebie, żebyście rozstali się w zgodzie. Już to ją dyskwalifikuje jako prawdziwego katolika. Ona jest tylko "katolikiem".

Trzymaj się. Pamiętam o Tobie w modlitwie.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-03, 13:17   

michal-wlkp napisał/a:
Muszę z żoną uzgodnić rozliczenia finansowe. Zostaję w domu, którego sam nie będę w stanie utrzymać. Nie wiem jak z nią rozmawiać. Rozdzielność majątkowa, dochodzenie ponoszenia części kosztów za dom rozwścieczą ją.


Michał
Realnie patrząc to trudno chyba Ci oczekiwać, że żona będzie po rozstaniu płacić za dom w którym Ty mieszkasz?
Dom wynajmiesz, albo sprzedasz, choć pewnie sprzedaż wiąże się ze spłatą połowy udziału żony.

michal-wlkp napisał/a:
Mieszkaliśmy razem, bo nie chciała wyprowadzać się przed komunią córki. Naprawdę byłem dla niej dobry i dziwiłem się, dlaczego to nie przynosi efektu.


Żona była już w innym związku mimo iż mieszkała w domu.
Mógłbyś nosić ją na rękach i to by nic nie zmieniło.

michal-wlkp napisał/a:
Ale to religijna kobieta. Może chociaż z tego powodu zechce przemówić mojej żonie do rozsądku?


Żona nie ma 10 lat więc szkoda twoich nerwów na rozmowy z teściami.
 
 
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-03, 14:34   

grzegorz_ napisał/a:

michal-wlkp napisał/a:
Ale to religijna kobieta. Może chociaż z tego powodu zechce przemówić mojej żonie do rozsądku?


Żona nie ma 10 lat więc szkoda twoich nerwów na rozmowy z teściami.


Witaj,
mam inne zdanie. Nie nalezy nikomu odmawiac prawa i zniechecac go gdy chce cos uczynic w sprawie ratowania malzenstwa. Po pierwsze zawsze bedzie sie zastanawial dlaczego nie podjal jeszcze tego wysilku aby sprubowac, a po drugie nikt jak maz nie zna zony, wiec skoro tak mu serce podpowiada to moze nie jest to tylko chciejstwo i jakas proba manipulacji, ale wiedza na temat psychiki zony? Nie znamy tej kobiety, ani jej rodzicow, a michal-wlkp tak. Trzeba zatem jemu zostawic ocene sytuacji.
Ponadto nigdy nie wiadomo jak zadziala Duch Swiety i Laska Sakramentu malzenstwa. Trzeba zawsze dac im wolnosc dzialania. Autorytet Boga przywolywany w trakcie kryzysu na pomoc tym, ktorzy potrzebuja wsparcia, dziala czasem tak ze nie od razu widzimy efekty, ale zapewniam Cie ze proces zostaje uruchomiony i choc nie wiemy skad i jak przyjdzie wsparcie, nie wiemy jakie mysli nawiedza zone, jakie zainicjuja sie wydarzenia, to pewne jest ze Duch Sw. bedzie czynnie pracowal dla ocalenia tego co Mu pod opieke dano. Jednak jak po ludzku to sie odbedzie to Jego tajemnica, bo On czyta w sercach malzonkow, a nie nasze Forum. :-D Krotko mowiac moze wlasnie tesciami Bog zechce posluzyc sie , aby zeslac opamietanie na zone ?
 
 
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-05, 07:51   

Michale niestety większość z nas przechodziła podobne sytuacje i ja również. Długi czas żyłam złudną nadzieją bo wierzyłam że tym razem mąż był szczery. Człowiek, który jest w stanie twojej żony żyje w potwornym kłamstwie i nie jest w stanie być szczery. Twoi teściowie też jej nie przekonają, ale warto z nimi rozmawiać bo być może sycharowskie argumenty sprawią że staną po twojej stronie.
Jednak ważne jest byś był szczery sam przed sobą i przed innymi bo z twoich wypowiedzi słychać tylko że przez ostatnie miesiące starałeś się o żonę, a niestety fakt jest taki że w małżeństwie byłeś dłużej. Weź odpowiedzialność za swoje błędy i się nie wybielaj, bo tylko Prawda cię wyzwoli. Powodzenia
 
 
michal-wlkp
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-05, 09:19   

Nie wybielam się, nigdy tego nie robiłem. Ani przed żoną, a tym bardziej przed sobą.
Ale się zmieniłem. A ona mimo to wróciła do niego.
Jak mantrę powtarza dwa argumenty. Że nie jest moją własnością i gdybym był dla niej dobry to by tego nie zrobiła. W jej ocenie, nawet w tych ostatnich miesiącach nie byłem.
Ale czy sposobem na rozwiązywania problemów małżeńskich jest ucieczka w zdradę?
Wczoraj byliśmy na mszy św. Kazanie jakby skierowane do nas O tym jak dzisiaj postępują ludzie. Jak łatwo wybierają rozwód, krzywdząc przy tym dzieci. Bo tak doradza koleżanka, która też tak zrobiła, czy "nowoczesny" psycholog. Dokładnie tak jest w mojej sytuacji. Szkoda, że na mszy nie było moich teściów.
Powierzyłem moje małżeństwo Duchowi Świętemu. I widzę, że mnie wysłuchuje.
Na razie słowa te nie trafiły do serca mojej żony, ale ufam Bogu.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8