Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ratowanie małżeństwa Kesi
Autor Wiadomość
kesi
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 08:38   Ratowanie małżeństwa

Witam wszystkich. Piszę bo już nie radze sobie sama z kryzysem w moim małżeństwie. Jesteśmy małżeństwem z 3 letnim stażem. Całe te trzy lata to ciągłe kłótnie, płacz i cierpienie. Problem zaczął się już w dniu ślubu, bo mój wówczas przyszły mąż przyszedł na ślub pijany i od tego się wszystko zaczęło, dzień który miał być najpiękniejszym dniem stał się koszmarek, który ciągnie się za mną do dnia dzisiejszego :( po ślubie przeprowadziłam się do męża i kiedy mi było ciężko bo musiałam opuścić rodzinny dom, on w tym czasie świetnie bawił się z kolegą popijając kolejne piwko i tak mijały kolejne dnie, m-ce. Okazuje się że mój mąż ma ewidentnie problem z alkoholem, kilkakrotnie prosiłam go by tyle nie pij, ale wciąż słyszałam, że po to pracuje, żeby się napić. Ja rozumiem wszystko jest dla ludzi, ale w jego przypadku jest tego za dużo. Gdy chciałam z nim wyjść gdzieś to kina lub na pizze wiecznie słyszałam że nie mamy na to pieniędzy, ale na piwo, dwa, trzy dziennie zawsze się znalazło. Każde święta to dla mnie dramat, bo wtedy liczy się tylko bo pić do upadłego. Od pierwszych dni naszego małżeństwa źle się działo, nie spędzaliśmy wspólnego czasu, nie mieliśmy wspólnych tematów, nie rozmawialiśmy, bo nie było po prostu o czym. Mój mąż wciąż pracuje, wraca późno do domu, a ja czekam czasami do 23 na niego z ciepłym obiadem, w zamian nie słysząc nawet słowa dziękuję. Tkwię już w tym 3 lata i czuje się zupełnie bezradna. Z dnia na dzień oddalamy się od siebie coraz bardziej. Każdy żyje swoim życiem, przeprowadziłam setki rozmów z nim by coś naprawić. Nawet chciałam pójść na rekolekcje dla małżeństw, iść do psychologa, zrobić cokolwiek by ratować to malżeństwo ale on cały czas twierdzi że on nie potrzebuje pomocy i że wymyślam. Czuje się bardzo samotna. Wszystkie problemy rozwiązuje sama. Oprócz obrączki na palcu nic nas nie łączy. Kilkakrotnie był rzucany temat rozwodu, kiedyś w końcu mi powiedział to złóż papiery, po czym pisze mi sma że mnie bardzo kocha. Nie radzę sobie już z tym wszystkim. Walczyłam ale ile można. Sama nie dam rady, on tez musi chcieć. Zawsze byłam u niego na ostatnim miejscu. Zawsze była mama, koledzy, cała reszta świata, a potem ja. Wylałam tyle łez, na które oczywiście nigdy nie reagował. Już na więcej nie mam sił :(
 
 
polak
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 10:27   

Witaj Kesi. Dobrze, że napisałaś. Odpowiem Ci ale po południu lub wieczorem, bo teraz szykuję się do kościoła, a później jadę do córki.
 
 
Lil
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 13:37   

Droga Kesi, nic dziwnego, że tak źle się czujesz po 3 latach żebrania o miłość i uwagę męża.
Moim zdaniem Twój mąż jest uzależniony od alkoholu, a Ty współuzależniona. Najlepiej gdybyś podjęła terapię właśnie dla współuzależnionych, znajdziesz na pewno ośrodki pomagające w ramach NFZ. Do tego proponuję dołączyć codzienną modlitwę w intencji trzeźwości i nawrócenia męża (szczególnie różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia) oraz zadbać o swoją relację z Jezusem, zgłębiać Jego naukę, uczyć się troski o swoją godność, tak jak i On to robi. O Jego Miłość żebrać nie trzeba, rozdaje ją hojnie, musimy tylko chcieć ją przyjąć :)
Warto również dołączyć do jakiejś katolickiej wspólnoty, znaleźć stałego spowiednika, by pomagał Ci w tej drodze. I oczywiście nadal korzystaj z całego dobrodziejstwa tego forum.
Przed Tobą piękny, choć nieraz trudny czas przemiany, życzę dużo nadziei i powodzenia :-)
 
 
polak
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 13:46   

Witam ponownie. Kesi Ty masz problemy w małżeństwie z powodu alkoholizmu męża, natomiast ja nie wiem z jakiego powodu moja żona złożyła pozew rozwodowy, myślę ,że byłem dla niej za dobry. Zgodziłem się aby mieszkała u swoich rodziców, utrzymywałem ją i córkę nigdy na nic nie skąpiłem, a jako ,że nam się nie przelewa i nie zawsze było tyle kasy ile byśmy chcieli wobec tego muszę pracować za nas dwoje, więc nie miałem czasu dla rodziny tyle ile chciała żona, więc tak jak u was zaczęła narzekać na samotność i, że się od siebie oddalamy. tylko gdy chciałem coś na to zaradzić to ona przeważnie odmawiała, a sama nie zrobiła nic byśmy się nie oddalili od siebie. Jestem rolnikiem, ciężko pracuję w gospodarstwie ( sam ) i ani alkoholu ani tytoniu nie biorę do ust . Może zdarzy mi się wypić z 1 piwo w miesiącu. WIELE RAZY PRUBOWAŁEM JEJ TŁUMACZYĆ ABY PRESTAŁA , ALE ONA CHCE ZOSTAĆ SAMOTNĄ MATKĄ I, ŻEBYM TO JA JĄ UTRZYMYWAŁ. Bardzo mnie ten kryzys zbliżył do Boga i wież mi, że Pan mnie cały czas zmienia. Na początku błagałem ją na kolanach ze łzami w oczach, wściekałem się , tłumaczyłem , ale to na nic się nie zdało. Efekt był wręcz przeciwny. Odkąd zacząłem się modlić w intencji naszego małżeństwa i żony i jeździć na Jasną Górę to się uspokoiłem i nabrałem dystansu do naszych problemów i zacząłem czytać Pismo Święte i znalazłem tam w Księdze Przysłów '' Kto pod kim dołki kopie ten sam w nie wpada'' i wież co myślę, że żona rozpętała burzę nad którą nie będzie mogła zapanować i ta burza jej zaszkodzi tak samo jak mnie , a może więcej. Musisz odpuścić całkowicie, modlić się za męża i pozostawić rozwiązanie waszych problemów Panu Bogu. Wiem , że to bardzo trudne, ale naprawdę niema innego wyjścia , mówię tak dla tego iż przerabiam to na własnej skórze. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w modlitwie , naprawy waszego małżeństwa i abyś mogła przyjąć takie rozwiązanie jakie Pan Bóg wam, dla was najlepsze ześle. Jarek

[ Dodano: 2014-03-23, 13:52 ]
Lil napisał/a:
Droga Kesi, nic dziwnego, że tak źle się czujesz po 3 latach żebrania o miłość i uwagę męża.
Moim zdaniem Twój mąż jest uzależniony od alkoholu, a Ty współuzależniona. Najlepiej gdybyś podjęła terapię właśnie dla współuzależnionych, znajdziesz na pewno ośrodki pomagające w ramach NFZ. Do tego proponuję dołączyć codzienną modlitwę w intencji trzeźwości i nawrócenia męża (szczególnie różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia) oraz zadbać o swoją relację z Jezusem, zgłębiać Jego naukę, uczyć się troski o swoją godność, tak jak i On to robi. O Jego Miłość żebrać nie trzeba, rozdaje ją hojnie, musimy tylko chcieć ją przyjąć :)
Warto również dołączyć do jakiejś katolickiej wspólnoty, znaleźć stałego spowiednika, by pomagał Ci w tej drodze. I oczywiście nadal korzystaj z całego dobrodziejstwa tego forum.
Przed Tobą piękny, choć nieraz trudny czas przemiany, życzę dużo nadziei i powodzenia :-)
W pełni zgadzam się z tym co napisała Lil
 
 
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 20:47   

kesi napisał/a:
Tkwię już w tym 3 lata i czuje się zupełnie bezradna. Z dnia na dzień oddalamy się od siebie coraz bardziej. Każdy żyje swoim życiem, przeprowadziłam setki rozmów z nim by coś naprawić. Nawet chciałam pójść na rekolekcje dla małżeństw, iść do psychologa, zrobić cokolwiek by ratować to malżeństwo ale on cały czas twierdzi że on nie potrzebuje pomocy i że wymyślam. Czuje się bardzo samotna.


Witaj!

Proszę napisz coś wiecej. Czy macie dzieci? Czy tylko chciałas pójsć do psychologa czy też tam byłaś? Czy masz w okolicy jakąś wspólnotę np. sychar
Czy pracujesz? Czy masz jakieś swoje hobby? Czy w domu jest przemoc? Czy prowadzisz dziennik ile i jak czesto twoj malzonek pije? Czy przepija pieniadze i brakuje wam na zycie?
Czy masz jakas kolezankę? Czy macie wspolnych znajomych?
Jezeli jest alkoholikiem to nawet nie oszukuj się. Znajdź koniecznie grupę wsparcia dla siebie. Potrzebujesz grupy wsparcia dla osob wspoluzaleznionych. W takiej grupie znajdziesz tez bardziej szczegółowe odpowiedzi.

Trzymaj się! Niech cie Bóg błogosławi!
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 22:09   

kesi pisze:

Cytat:
Problem zaczął się już w dniu ślubu,


Kesi, nie wierzę że wcześniej kochający mężczyzna może zmienić się aż tak nagle, w dniu śłubu.

Cytat:
Oprócz obrączki na palcu nic nas nie łączy.


Zasadnym jest zatem zastanowić się, co was łączyło przed śłubem? Z tego co piszesz wygląda na to, że NIC.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 22:36   

Przyznam , że jak czytam podobne historie to ................

=====================================================

Cytat:
Od pierwszych dni naszego małżeństwa źle się działo, nie spędzaliśmy wspólnego czasu, nie mieliśmy wspólnych tematów, nie rozmawialiśmy, bo nie było po prostu o czym


Cytat:
Zawsze była mama, koledzy, cała reszta świata, a potem ja.


A co Was łączyło wcześniej , oprócz zupełnej niedojrzałości ??? :?: :idea:
Naprawdę , jestem ciekawy .


Cytat:
przyszły mąż przyszedł na ślub pijany


Sorry , ale w to jakoś trudno mi uwierzyć .
Trudno mi uwierzyć , że PIJANEMU gościowi , ksiądz udziela ślubu .
( owszem , może się napił przed - co i tak FATALNIE
o nim swiadczy , ale "pijany" równa się bardziej w stanie upojenia alkoholowego
i ślub taki byłby NIEWAŻNY )


P.s.
Wiem , że może zabolało , ale łagodniej tu nie umiem .
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 22:53   

Mare, Powiem że ja do kościoła też szłem po kielichu którego polały kucharki przy stuganiu kartofli w kuchni- tak żebym wrazie "w "mógł powiedzieć że byłem po spożyciu.
Jakoś mnie to nie przekonuje bo ślub szykowaliśmy kilka miesiecy, a wesele kilka cięzkich dni z drużbą. Więc niewiem jak inni ale sam z siebie wariata nie będe robił.
Nie ma takiej zapyziałej fantastycznej amerykańskiej opowieści że się dziś poznają i jutro mają ślub w zakopanym. Niestety, albo stety nasi starzy i młodzi , skorumpowani i ponoć zboczeni księża są biurokratami i ja osobiście nie znam żadej pary która brała ślub,ad-choc, nie dają też chrztów ani bierzmowań za kasę, bez wymogów prawa(" a ze dodatkowo ktoś sypnie to Bóg mu zapłać) :mrgreen: .
Czasem czesciowo się to udaje, ale jednak minimalne wymagania stawiają, a jeżeli ktoś spełnia te min. no to czemu nie?
 
 
aguś83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 23:09   

mare1966 napisał/a:
A co Was łączyło wcześniej , oprócz zupełnej niedojrzałości ??? :?: :idea:
Naprawdę , jestem ciekawy .


Chyba miłość... Skoro pomimo wielu przeciwności, kryzysów pobraliśmy się. Wyrzućmy w końcu przekonanie, że po ślubie wszystko się zmienia - owszem - zamieszkujemy razem, jedno nie zamyka deski, drugie źle używa pasty do zębów, ale chyba wiemy z kim ślub bierzemy. Przyrzekamy na całe życie.
Niedojrzałość była i wyszła jak widać skoro po 2 latach jestem w kryzysie, ale od początku jest super...!!! Potem wychodzi kolejna niedojrzałość, ta bardziej dorosła dotycząca małżeństwa i odpowiedzialności i tu zaczyna być różnie...
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 23:12   

Dabo , o czym Ty piszesz ? :roll:

Cytat:
Mare, Powiem że ja do kościoła też szłem po kielichu którego polały kucharki przy stuganiu kartofli w kuchni- tak żebym wrazie "w "mógł powiedzieć że byłem po spożyciu.


Jak wypiłeś jednego kielicha , to nie znaczy że byłeś PIJANY .
( co jednak moim zdaniem o jednego i tak za dużo )



Cytat:
Niestety, albo stety nasi starzy i młodzi , skorumpowani i ponoć zboczeni księża są biurokratami i ja osobiście nie znam żadej pary która brała ślub,ad-choc, nie dają też chrztów ani bierzmowań za kasę, bez wymogów prawa(" a ze dodatkowo ktoś sypnie to Bóg mu zapłać) .
Czasem czesciowo się to udaje, ale jednak minimalne wymagania stawiają, a jeżeli ktoś spełnia te min. no to czemu nie?



Ja bym na zbity ryj wywalał takich amatorów małżeństwa
i to już podczas nauk ,
nie mówiąc o odstawianiu cyrku przy ołtarzu .
"Biurokracja" ???
Jak kto chce CYRKU to niech jedzie do Las Vegas .

Podobnie z chrztami , komuniami i bierzmowaniem .
Zmienia się ostatnio trochę - na dobre , bez tej całej otoczki .
Piszę trochę .


++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Aguś
Cytat:
Chyba miłość... Skoro pomimo wielu przeciwności, kryzysów pobraliśmy się. Wyrzućmy w końcu przekonanie, że po ślubie wszystko się zmienia - owszem - zamieszkujemy razem, jedno nie zamyka deski, drugie źle używa pasty do zębów, ale chyba wiemy z kim ślub bierzemy. Przyrzekamy na całe życie.
Niedojrzałość była i wyszła jak widać skoro po 2 latach jestem w kryzysie, ale od początku jest super...!!! Potem wychodzi kolejna niedojrzałość, ta bardziej dorosła dotycząca małżeństwa i odpowiedzialności i tu zaczyna być różnie...



Dobrze , że napisałaś CHYBA .
Zakochanie zwykle , a to nie miłość .

Skoro juz wcześniej były przeciwności i o zgrozo ......... kryzysy :shock: ,
to pobieranie wydaje się być głupotą .

Cytat:
ale chyba wiemy z kim ślub bierzemy

............... bardzo , bardzo rzadko przez niedojrzałość i głupotę


Końcówki Twojego posta nie rozumiem ,
co miałaś na mysli . :roll:
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-23, 23:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 23:19   

A mnie taka myśl przeleciała na temat tej dojrzałości i niedojrzałości. Wydaje mi się że myśmy z żoną byli "dojrzali" jak i większośc z naszych uwczesnych przyjaciół .... i patrząc w koło my wtedy dojrzali zozsypujemy się jak domki z kart. A Ci niby niedojrzali (w mojej , naszej ocenie) co niby wpadli, co nie mieli grosza, co pili , czy inne cuda i patologie, jakoś są razem i pewnie z bólem i żalem pchają te swoje wózki do przodu- bo nie mają innego wyjścia. Czemu więc zażucać sobie czy współmałżokowi to czy owo ???Dziwne te zycie
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-23, 23:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 23:35   

Dabo ,
nie bardzo wiem o co tobie chodzi ,
ale też nie chciałbym aby zrobił sie z tego wątek wyłącznie o dojrzałości ,
choć niestety pierwszy post autorki ,
kieruje na te tory .
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 23:37   

Dabo, zgodnie z regulaminem nie używamy na forum słów wulgarnych nawet w formie pierwszej litery i kropek.
Proszę abyś usunął ze swojego postu ostatnie zdanie lub ten wyraz.
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-23, 23:46   

twardy napisał/a:
Dabo, zgodnie z regulaminem nie używamy na forum słów wulgarnych nawet w formie pierwszej litery i kropek.
Proszę abyś usunął ze swojego postu ostatnie zdanie lub ten wyraz.

twardy, Dabo chciał powiedzieć, że widocznie im się w głowach poprzewracało..,
jednak, w wyniku pewnych okoliczności zawartość głowy obsunęła się do niższych partii ciała :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10